Rozdział 30
Thor, Avengers Tower
- Panie Odinson, panienka Lena wpadła w atak histerii.- odezwał się nagle głos elektronicznego kamerdynera.
- Gdzie jest jej pokój?- bałem się że znowu dostała ataku furii.
- Piętro dwunaste ostatnie drzwi po lewej.- podbiegłem do windy i już po chwili stałem na wskazanym piętrze.Już tu słyszałem jej krzyk.
- NIEEE! TATO!- w kółko to powtarzała. Czyżby Loki był tam i robił jej krzywdę? Prawie wywarzyłem drzwi wchodząc do pokoju. Siedziała na łóżku wpatrzona w odległy punkt, płakała.
- Leno co się stało?!- byłem przerażony zobaczywszy ją w takim stanie. Nikogo nie było w pomieszczeniu.
- Leno co się stało? Dlaczego krzyczysz?- co ją mam teraz zrobić? Nie mam doświadczenia w takich sprawach. Jedyne co przyszło mi do głowy to przytuleni jej. Usiadłem więc na łóżku i przytuliłem ją. Przestała krzyczeć teraz tylko płakała, jeden punkt dla mnie. Wreszcie po jakiś piętnastu minutach się uspokoiła. Niezdążyłem nawet zapytać to ona zaczęła mówić.
- Ja go widziałam. Był we krwi, cierpiał.- szeptała.
- Kogo widziałaś? Powiedz proszę.
- Tatę. Muszę się udać do Asgardu. Muszę mu pomóc.- on uwięziony? Jeszcze we krwi? Może to tylko zwidy ale sama nie wysnułaby takich obrazów.
- Nie możesz lecieć do Asgardu to był warunek Lokiego abym mógł cię znaleźć. Jeżeli tak bardzo ci zależy to sam polecę jeszcze dziś i sprawdzę co u niego. Zgadzasz się?- jej oczy patrzyła na mnie z prośbą ale dałem słowo.
- Jeżeli sama nie mogę to nie mam wyjścia. No już idź.- ponagliła mnie. Szybko wyszedłem z pokoju skierowałem się na dach Avengers Tower.
Heimdalu otwórz most!- zawołałem a już po chwili stałem obok strażnika Tęczowego Mostu. Wymieniliśmy ze sobą parę słów a następnie leciałem już w stronę pałacu.
Strażnicy wpuścili mnie bez rzadnych pytań do części więziennej. Cele Lokiego znajdowała się w połowie więc szybko znalazłem się naprzeciwko brata.
- Z jakiego powodu zawdzięczam tą wizytę?- zapytał mnie. Stał przed polem siłowym zdrowy, bez ran nawet bez najmniejszego zadrapania.
- Tak naprawdę to przyleciałem na prośbę Leny, wydawało jej się że widzi ciebie rannego. Lecz ty siedzisz tu cały i zdrowy.
- Co u niej? Z kim ją zostawiłeś? Mam nadzieję, że z Jane.- czy on właśnie zapytał się o Lenę?- Tak, zapytałam się o nią. Jeżeli do tej pory nie przyswoiłeś sobie, że to moja córka. Kocham ją i troszczę się o nią. Czyli z kim ją zostawiłeś?
- Jest bezpieczna. Została w Avengers Tower. Narazie mściciele nie ma...- nie dał mi dokończyć.
- Zostawiłeś ją że Starkiem?! To nieodpowiedzialne! Przecież sam wiesz jaki on jest.- na początku był wściekły, ale na końcu był tylko zrezygnowany.
- Tony ma Pepper. Poprawił się, teraz już tego nie robi. Po za tym stara się nauczyć Lenę kontroli. Zmienił się, tak jak ty.
- Porównujesz mnie z tym...tym...blaszakiem? Naprawdę upadłem w twojej ocenie tak nisko? Wiesz, najlepiej będzie jeśli już pójdziesz. Starczy mi tej naszej "słodkiej" rozmowy.
- Ale bracie...
- Teraz jestem bratem tak? Wcześniej jakoś wyrzuciłeś mnie z rodziny! Sam to powiedziałeś, że nie jestem już twoim bratem!- nie mogłem tego słuchać i wybiegłem z lochów*. Przechodziłem akurat obok sali tronowej gdy zaczepił mnie ojciec.
- Witaj mój synu, co sprowadza cię do Asgardu?- powiedział Odyn.
- Musiałem tylko sprawdzić co u Lokiego, poprosiła mnie o to jego córka.- na ostatnie słowo oczy zaświeciły mu się dziwnym blaskiem.
- Dawno nie wyprawialiśmy tu przyjęcia, może dzisiaj urządzony biesiadę w końcu nie codziennie zostaje się dziadkiem. Zostaniesz prawda?
- Wiesz, jestem jednym z Avengersów, co jeśli mnie nie będzie, a kosmici zaatakują Midgard.
- Jedną noc możesz przecież zostać.
- W sumie Loki jest zamknięty więc nie wypowie wojny Ziemi.
- To wszystko ustalone. Przyjęcie z okazją zostania dziadkiem odbędzie się dziś.- po tych słowach oddalił się. Postanowiłem więc udać się do pokoju i tam poczekać do rozpoczęcia się zabawy.
♣♣♣
- Ojcze...ta zab...awa jest świ...etna!- słychać było, że trudne jest mu mówić.
- Cieszę się że ci się podoba. Może jeszcze dzban wina?- na te słowa zawołał służącego, który postawił przed Thorem trunek.- Opowiedzieć mi coś o mojej wnuczce? Tak bardzo chciałbym ją poznać.
- Jeżeli... chcesz to... polecę po nią... jeszcze dziś. Chcę... abyś mógł... ją poznać.- po tych słowach udałem się w stronę Tęczowego Mostu.
* asgardzkie więzienie po prostu nie da się opsać lochem, jest tam o wiele za czysto.
Jak widzicie trochę dłużej zajęło mi pisanie tego rozdziału ale jest dwa razy dłuższy.
Pozdrawiam
Alex
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro