Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Lena,

Ja latam! Jedyne co mi przychodziło do głowy to właśnie ta myśl. Miałam w sobie taką mieszankę emocji, niewiedziała czy mam się cieszyć, czy może nadal mam być wściekła, a może jednak bać się samej siebie? Prawda była taka, że czułam to wszystko i niewiedząc jak to się stało i jak to kontrolować zaczęłam wierzgać w powietrzu kompletnie nie panując nad swoimi ruchami. W pewnym momencie po prostu musiałam uderzyć głową w sufit, gdyż już po chwili byłam na podłodze masując ręką obolałe miejsce.
Nagle zostałam siłą zmuszona do wstania i spojrzenia prosto w oczy "wujka".

-Nie wiem kim lub czym jesteś, ale nie masz prawa więcej przebywać pod moim dachem!- krzyknął wujek.

- Całe szczęście bo jeszcze trochę, abym zwariowała w tym domu!- odparłam i już miałam iść do swojego pokoju po najpotrzebniejsze rzeczy gdy poczułam na swojej szyi ucisk.

Z przerażeniem spojrzałam w zgniło zielone oczy mojego opiekuna prawnego, który to coraz mocniej zaciskał rękę. Zaczynało brakować mi powietrza więc z całych sił próbowałam się wyrwać.

- Nie chcę cię więcej widzieć w pobliżu tego domu.- powiedział nadal mierząc mnie morderczym spojrzeniem i na całe szczęście w końcu mnie puścił.

Upadłam kaszląc nie mogąc złapać tchu, zdobyłam się tylko na podniesienie głowy i obdarzenia go równie nienawistnym spojrzeniem. Mężczyzna popatrzył na mnie z litością i obrzydzeniem pokazał mi tylko schody prowadzące na drugie piętro gdzie znajdował się mój pokój. Gdy byłam już w pomieszczeniu wyjęłam z szafy dużą torbę i zaczełam pakować do niej najpotrzebniejsze rzeczy takie jak: wszystkie moje oszczędności, ubrania, koc, w który byłam owinięta kiedy mnie znaleźli i medalion. Obejrzałam tylko pokój ostatni raz sprawdzając czy niczego nie zapomniałam (nie będę za nim tęsknić). Zbiegłam po schodach napotykając jeszcze wrogie spojrzenie Darlingów i już miałam wychodzić kiedy mężczyzna złapał mię za rękę i pociągnął do siebie.

-Nieważ się tu wracać.Jeśli tu wrócisz niebęde już taki miły.

- Niby teraz jesteś?! Prawie mnie udusiłeś!- usłyszawszy to wymierzył mi siarczysty policzek. Stałam sparaliżowana, ale czułam jak w zbiera we mnie gniew, podnosłam rękę i już miałam się zamacnąć, lecz w tym momencie zobaczyłam jak we wnętrzu dłoni pojawił się zielony płomień. Przez sekundę wpatrywałam się w niego ale zaraz po tym znikł, a ja wybiegłam z domu.

Asgard

Loki leżał w swym pokoju gdy nagle poczuł magię, ale nie taką znowu nędzną magię, magię bardzo potężną i podobną do jego własnej. Wstał i niezwłocznie ruszył do Heimdala, aby dowiedzieć się kto dysponuje tak potężną mocą.

-Heimdalu! Czy ty również to poczułeś?- zapytał spoglądając w gwiazdy przed nim.

- Tak i uprzedzając twoje pytanie jest to dziewczyna o imieniu Lena, która to znajduje się w Midgardzie. Nic więcej nie mogę ci o miej powiedzieć, gdyż chroni ją potężne zaklęcie.

-Dziękuje za twą pomoc.- powiedział Loki i odszedł w stronę pałacu.

Jak zwykła śmiertelniczka mogła dysponować taką mocą? Będzie to musiał sprawdzić nawet jeśli będzie to oznaczało złamanie wszystkich jego postanowień z Odynem.

Mam nadzieję, że wam się podoba! Proszę o komentarze!

Poprawione 27.07.2017

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro