Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 Śmierć


- Długo cię nie było – Dei o dziwo nie spał gdy wróciłam do domu. Dochodziła druga w nocy, a ja wpadłam tylko na chwilę by się odświeżyć.

- Pisałam i dzwoniłam do ciebie wcześniej, ale nie odbierałeś – zauważyłam

- Miałem spotkanie z klientami... za ciebie – dodał z przekąsem

- To dobrze, że się tym zająłeś Dei – odparłam idąc do łazienki – nie nocuje w domu, jadę zaraz do szpitala. Kakashi ma oddać nerkę więc obiecałam przywieźć jego i Rin rzeczy.

- Odda teściowej nerkę? Podziwiam, nie wiem czy byłbym gotów na taki gest – odparł, a we mnie coś drgnęło

- Dobrze wiedzieć Dei... W takim razie jak tobie będzie potrzebny jakiś organ też się będę zastanawiać – warknęłam nie wiedząc czemu jest taki wredny

- Nie obrażaj się, nie chodziło mi że nie oddałbym nerki twojej matce tylko ogólnie... komukolwiek – wyjaśnił

- W takim razie dobrze, że po świecie chodzą lepsi ludzie od ciebie

- Uważasz, że Kakashi jest ode mnie lepszy? – zapytał

- W wielu aspektach owszem – powiedziałam – powiesz mi co cię ugryzło czy dalej będziemy prowadzić te przepychanki słowne?

- Nic mnie nie ugryzło, ale nie rozumiem czemu tak się angażujesz w problemy Rin podczas, gdy sami mamy ich wystarczająco...Dziś jeden z inwestorów chciał się wycofać, bo twój dział nie dotrzymał terminów i tylko dzięki mnie tego nie zrobił.

- Czy ty siebie słuchasz? Porównujesz problemy jakim jest śmierć do firmowych kłopotów? – nie wierzyłam w to co słyszę

- Nie miej mnie za bezuczuciowego dupka Kasu, ale Rin ma wiele ciotek i innych kuzynek, które mogą jej pomóc a nasza firma ma tylko nas. Jeśli inwestorzy się wycofają będziemy w totalnym bagnie i tobie Rin nie pomoże... nie sypnie złotem byś wygrzebała się z problemów.

- Nie wszystko przelicza się na pieniądze Dei... jak możesz być tak nie czuły

- Nie jestem nie czuły, a praktyczny i widzę jak ta przyjaźń idzie tylko w jedną stronę... Kiedy Rin pomogła tobie?

- Była przy mnie zawsze i ja także jej nie zostawię – warknęłam – jest prawdziwą przyjaciółką!

- Czyżby Kasu!? – podszedł do mnie i patrzył dziwnym wzrokiem, a ja w pewnym momencie poczułam woń alkoholu... Dei czasem „rozluźniał" się po ciężkim dniu, widać tak było i tym razem, a ja dostałam odpowiedź czemu był taki uszczypliwy...

- Nie będę z tobą rozmawiać, gdy jesteś w takim stanie. Wyjdź chce się umyć i jadę do szpitala. Ty też powinieneś się jutro pojawić po pracy... ładnie to będzie wyglądać...

- Oczywiście... konwenanse w twojej rodzinie są najważniejsze – prychnął i wyszedł, a ja nawet nie zastanawiałam się już ani nad jego słowami ani zachowaniem. Wiedziałam, że przemawiał przez niego alkohol i znając zycie jutro będzie żałował swojego zachowania...

Ja tymczasem szybko się umyłam i pojechałam do domu Rin i Kakashiego. Rin wyjaśniła mi co będzie jej potrzebne i gdzie trzymają walizki, a ja obiecałam że wszystko spakuje. Kakashi musiał już zostać by przygotowali go do operacji, a Rin chciała być przy matce. Pakując jej rzeczy szybko się uwinęłam

„ Zostały tylko jego ubrania" – westchnęłam uświadamiając sobie, że muszę spakować także bieliznę kuzyna... Otwierając jego komodę poczułam dziwne napięcie w podbrzuszu. Wszystko idealnie poskładane i posortowane kolorystycznie... Delikatnie chwyciłam kilka par bokserek, na które nie chciałam nawet patrzeć czując się najzwyczajniej w świecie skrępowana. Nie czułabym tego gdyby nie pewne wydarzenia, ale czasu nie szło już cofnąć. Pakując resztę jego garderoby czułam jego zapach... szybko jednak wzięłam się w garść, by wrócić do realnego świata. Sięgając po jego sweter z najwyższej półki zobaczyłam jak mały skrawek papieru spada na podłogę. Szybko go podniosłam chcąc odłożyć go na miejsce póki nie przyjrzałam się mu porządniej. To nie był zwykły papierek, a zdjęcie. Oryginalnie byliśmy na nim ja Kakashi, Dei i Rin, jednak zdjęcie zostało przepołowione na pół, tak że znajdowałam się na nim tylko ja i Kakashi...

Zirytowana nie namyślałam się długo gdy niszczyłam je na drobne kawałeczki

„ Idiota! A co jeśli Rin by je zobaczyła, albo ktoś z służby? Roiłoby się aż od plotek!" – myślałam gniewnie, pakując walizki do samochodu i przysięgając, że obedrę go ze skóry gdy tylko dojadę do szpitala.

POV Kakashi

Rin dawno już zasnęła w sąsiednim pokoju dla „prywatnych" pacjentów, gdy do mojego pokoju wparowała jak oparzona Kasumi. Szczerze mówiąc domyślałem się co może być powodem jej zdenerwowania, ale udawałem, że nie wiem o co chodzi

- Gdzie wujek i Rin? – zapytała w pierwszej kolejności

- Tesć siedzi przy swojej żonie, a Rin na moją prośbę dostała osobny pokój by mogła odpocząć

- Świetnie, bo mamy do pogadania – usiadła obok łóżka na taborecie

- Zgadnij co znalazłam w twojej szafie gdy cię pakowałam!?

- Ubrania? – odparłem rozbawiony jej wnerwem

- Nie rób ze mnie idiotki Kakashi... zdjęcie... nasze zdjęcie

- I?

- Iiii? Jeszcze pytasz!? A co jeśli ktokolwiek by je zobaczył!? Wiesz jak to wygląda? Jakbyśmy mieli romans!

- Ale nie mamy

- Ale inni by w to nie uwierzyli! Jak możesz być tak lekkomyślny!? – krzyczała szepcząc co jeszcze bardziej mnie bawiło.

- Mam zdjęcie z moją ulubioną kuzynką, co w tym strasznego? – zapytałem

- Miałeś... - poprawiła mnie chytrze się uśmiechając

- Jak to miałem?

- Zniszczyłam wszelkie dowody...

- Mówił ci ktoś, że bywasz okrutna? – zapytałem tak naprawdę dobrze się bawiąc widząc jej satysfakcje

- Mąż... i to regularnie – odparła, ale już spokojniej – jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?

- Troszczysz się bardziej o mnie niż Rin – odparłem z dozą smutku, że własna żona nawet mnie o to nie spytała wiedząc, że nazajutrz mam oddać nerkę jej matce – wszystko mam... chyba..- spojrzałem w stronę walizki nie śmiąc zadać pytania, które i tak Kasu odgadła wstając

- Idę w takim razie do Rin... i nie martw się spakowałam ci majtki do walizki

Patrząc jak odchodzi zazdrościłem Deidarze, że jest najszczęśliwszym facetem pod słońcem...

POV KASUMI

Nie budziłam Rin chcąc by mogła odespać ile się da. Wiedziałam, że jest wyczerpana emocjami i przeżyciami, a sen nie tylko był potrzebny jej, ale i jej dziecku, które jak się okazało miało innego ojca niż przypuszczałam. Jakaś cząstka mnie poczuła ulgę, że Kakashi nie będzie miał dziecka, a z drugiej strony bardzo mu współczułam... tak bardzo go pragnął i pokazywał to na każdym kroku. Zastanawiałam się czemu Rin posunęła się do zdrady i czy dalej ma romans z ojcem dziecka, ale nie chciałam teraz o to pytać... najważniejsza była teraz ciocia, a to był zdecydowanie drażliwy temat i nie byłam przekonana czy Rin cokolwiek mi teraz powie...

Mimo że nie chciałam ukrywać jej zdrady nie wyobrażałam sobie powiedzieć o tym Kakashiemu... sam nie był w porządku wobec Rin podwalając się do mnie, ale to ona zdradziła go pierwsza... chciałam prędzej czy później nakłonić ją by to ona mu powiedziała. W międzyczasie opowiedziałam Arisu co się u mnie dzieje i że nie będzie mnie na uczelni. Moja przyjaciółka jak zwykle stanęła na wysokości zadania i obiecała wręczyć później notatki, a nawet wpisywać na listę obecności, gdy tylko profesorowie się nie zorientują.

Gdy zaczynało świtać Rin wreszcie się przebudziła

- Kasu... nie zorientowałam się kiedy przyszłaś...

- Wiem, spałaś jak zabita – przyznałam podając jej szklankę wody z elektrolitami i witaminami dla dziecka.

- Co to?

- Coś co cię wzmocni i masz wybić wszystko – poleciłam

- Dei też przyjechał? – zapytała, a ja zaprzeczyłam

- Musi ogarnąć firmę, ale będzie po południu – odparłam – Kakashiego właśnie zabrali na sale operacyjną by przygotować go do zabiegu.

Spojrzała na mnie jakby jej to nie obchodziło. Chciała coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy hałas na korytarzu i pikanie alarmu. Czym prędzej wybiegłyśmy z pomieszczenia widząc jak lekarze zbierają się przy łóżku cioci... Ledwo pamiętam tamtą chwilę... pisk Rin, błaganie wujka by lekarz przywrócił do życia jego żonę, kondolencje pielęgniarek... Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, a ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa... organizm cioci nie wytrzymał, a ja wiedziałam, że gdy tej kobiety zabraknie w życiu Rin wszystko całkowicie się posypie...

Kochani jak zapewne wiecie planuje namieszać xD Wiem, że to opo nie miało w sobie tyle humoru co poprzednie, ale kolejnym to nadrobię ^^ chciałam by to było bardziej „przyziemne". Pisząc ostatni rozdział Lojalności dam znać o nowym opo i postaram się je dodac tego samego dnia xD  ale mozecie pomoc mi w doborze okladki  :)

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri/Deki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro