Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 Narodziny

Od razu mówię ze przed nami jeszcze jeden rozdział:)



O drugiej w nocy obudził mnie telefon. Automatycznie odebrałam mówiąc do słuchawki niemrawe „ halo"

- Kasumi, Rin właśnie zaczęła rodzić... jesteśmy w szpitalu – poinformował mnie rozemocjonowany Kakashi.

- Zaraz tam będę – powiedziałam budząc się momentalnie

- Co się stało Kasu? – to Dei rozbudzony moją krzątaniną zadał mi pytanie

- Rin zaczęła rodzić – powiedziałam przejęta – jadę do szpitala

- Nigdzie sama nie pojedziesz o tej porze – powiedział przecierając dłońmi zmęczoną twarz – zawiozę cię

- Nie trzeba, dam sobie radę – oponowałam widząc jego troskę, ale i potworne przemęczenie ostatnich dni w pracy

- To wiem, ale nie chcę się o ciebie martwić – odparł wstając i szykując się do wyjścia podobnie jak ja

Jechaliśmy pustymi ulicami, a ja byłam tak rozemocjonowana jakbym to ja miała rodzić

- Jak myślisz będzie chłopiec czy dziewczynka? – zapytałam

- Dziewczynka – odparł pewnie co mnie zaskoczyło

- Skąd ta pewność? Rin i Kakashi myślą, że chłopiec – Dei lekko się uśmiechnął i odparł – mam jakieś takie głupie przeczucie. Gdy dojechaliśmy pod szpital, zapytałam męża zdziwiona, że idzie za mną

- Też wchodzisz?

- Chce pogratulować Kakashiemu. W końcu dziś urodzi się jego dziecko – odparł

„'Jego" – pomyślałam sarkastycznie wiedząc, że prędzej czy później będę musiała porozmawiać z Rin o tym kto jest ojcem jej maleństwa.

Wchodząc na porodówkę prywatnego szpitala pierwszym moim pytaniem do Kakashiego było wskazanie pokoju Rin. Gdy rozemocjonowany wskazał mi białe drzwi, już na nic nie zważając wbiegłam do pomieszczenia w którym zwijała się z bólu moja przyjaciółka.

- Kasu! – zawołała uradowana – nareszcie! To boli jak cholera

- Czemu głuptasie nie pozwoliłaś by Kakashi siedział tu z tobą?

- Na co mi on jak to jego wina – odparła, a ja spojrzałam na nią ironicznie

- Obie wiemy, że to nie on jest sprawcą twoich boleści

- Oj ty i te twoje morały... ja cierpię!

- Jak co druga kobieta na tym świecie. A w odróżnieniu od połowy ty masz chociaż dostęp do leków przeciwbólowych – zauważyłam przeglądając jej karę.

- I póki co pomęczy się jeszcze na nich przez jakieś 3 godziny – do pokoju wszedł lekarz, badając moją kuzynkę – proszę starać się rozluźnić i nie panikować. Wszystko przebiega prawidłowo, a stan dziecka jest stabilny

Gdy wyszedł spojrzałam na Rin, która co chwile siniała z bólu pod wpływem skurczy

- Powiesz mi kto to?

- Lekarz prowadzący, świetny specjalista... - zaczęła, ale jej przerwałam

- Wiesz, że nie o to mi chodzi... Powiedź kto jest ojcem dziecka

- Kakashi i niech tak zostanie – odparła

- Zamierzasz go okłamywać? A co na to biologiczny ojciec? Rozumiem, że dalej się z nim spotykasz??

- Nie nie spotykam się. Zrobiliśmy to parę razy i stwierdziliśmy, że to pomyłka. Jednak przeszłość mnie dogoniła i traf chciał, że zaszłam – odparła lekko zirytowana

- To skąd pewność, że to jego dziecko? Równie dobrze to maleństwo może być Kakashiego skoro się staraliście

- W piątym miesiącu zrobiłam badanie wód dziecka... Kakashi nie jest ojcem – odparła – z resztą może to i lepiej. Nie odziedziczy po nim lenistwa

- No chyba, że po tobie – dogryzłam jej widząc, że wcale nie żałuje swoich grzechów – Rin... co się z wami stało? Jesteście cudowną parą... Pasujecie do siebie, Kakashi cię kocha, był nawet gotowy oddać nerkę twojej matce.

- Zakochałam się w kimś innym – przyznała ze łzami w oczach – starałam się z tym walczyć, ale się stało. Mimo że się rozstaliśmy ja wciąż o nim myślę... Pragnę.

- W takim razie nie oszukuj siebie i swojego męża i zakończcie ten martwy związek. Tak się nie da żyć – powiedziałam jednocześnie jej współczując

- On nie chce ze mną być... Mówi, że kocha żonę... - wychlipiała, a ja zamarłam

- Wdałaś się w romans z żonatym mężczyzną?? Postradałaś rozum? Pominę, że w ogóle zdradziłaś, ale jeszcze rozbiłaś czyjeś życie... Rin...

- Wiem... jestem okropną osobą. Nie mogę na siebie patrzeć w lusterku. To dlatego tak wariuje od kilku miesięcy. Nienawidzę się, a jednocześnie tak bardzo za nim tęsknie.

- To ktoś z naszego klanu? – zapytałam

- Nie dopytuj bo i tak ci nie powiem. To już zamknięty rozdział - odparła

- Właśnie widzę... a co z dzieckiem? Nie chce go wychować?

- Powiedział, że będzie płacił alimenty i pomagał z ukrycia...

- Dupek... powinien wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie – prychnęłam gdy skurcze się nasiliły, a do pokoju znów wszedł lekarz.

Badając jej rozwarcie zakomunikował

- 10 cm, lecimy na blok operacyjny Rin. Zaraz będziesz mieć swoje dziecko w ramionach

- Bądź przy mnie – powiedziała spanikowana

- Oczywiście skarbie - uspokoiłam ją ciesząc się, że za moment będę świadkiem cudu narodzin

Krzyki, krew i płacz, a także cholernie mocny uścisk Rin miażdżącej mi rękę nie zniechęciły mnie w żaden sposób przed macierzyństwem. Trzymając w ramionach prześliczną dziewczynkę o niezwykle błękitnych oczach miałam ochotę sama zabrać ją do domu. Rin była wykończona i kilka godzin po porodzie zasnęła jak zabita, natomiast ja z Kakashim i Deidarą, który został wspierać mojego kuzyna zachwycaliśmy się tę drobną kruszynką

- Nana, to imię do niej pasuje idealnie – szeptał Kakashi całując jej małą rączkę. Nawet Dei się uśmiechał biorąc małą na ręce co radowało mnie ogromnie pokazując, że może w przyszłości zmieni zdanie i zgodzi się byśmy sami dorobili się takiego skarbu.

Nie sądziłam, że moje marzenie się spełni, ale nie będę z niego tak zadowolona jak sądziłam...

Kochani!

To jest przed ostatni rozdział. Kolejny będzie kończył tę historię lojalności i zaczniemy historię Deki i Sasuke. Mam nadzieję, że dalej będziecie ze mną i będzieci zadowoleni xD

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri/Deki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro