Rozdział 1 Dwa światy
Szykując talerze i krzątając się po domu, nieprzerwanie myślałam o Rin... i o Kakashim. Zastanawiałam się jakim będzie ojcem i czy bardziej pasowałaby mu córka czy syn. Z rozmyślań jednak wyrwał mnie mój mąż.
- O czym tak dumasz Kasu? – podszedł i objął mnie delikatnie całując przy tym w szyję, na co lekko się uśmiechnęłam. Z Deidarą pobraliśmy się 7 lat temu i tworzyliśmy udany choć burzliwy związek.
- O tym, że Rin jest w ciąży – odparłam przy okazji nakładając jedzenie na talerze
- Żartujesz! – wypalił zaskoczony – wpadli?
- Mniemam że było to zaplanowane od A do Z ale nie przez nich – odpowiedziałam smutno – Umówiłam się z Rin, że w sobotę zrobimy wypad coś zjeść. Wtedy dowiem się czegoś więcej.
- Ja też mam iść? – zapytał lekko marudząc, a ja westchnęłam zirytowana
- Tak, Kakashi też będzie.
- Wołałbym posiedzieć w domu i odpocząć
- Dei, prawie nigdzie nie wychodzimy przez brak czasu, a ja chce też poprzebywać w towarzystwie „swoich" ludzi – zaakcentowałam dobitnie – jeśli mielibyśmy spotkać się z twoją rodziną to byś nie był taki oporny
- Bo z twoją widujemy się znacznie częściej... poza tym nie mam z Kakashim zbyt wiele tematów. Nasze codzienności zbyt się nie różnią. Ten człowiek nie ma żadnych zajęć prócz chodzenia na siłownie
- Jakbyś miał jego miliony to też byś nic nie robił – odparłam mimo że w duchu przyznałam mężowi racje
- Po pierwsze to są miliony jego teścia, a po drugie nawet jakbym miał tyle pieniędzy co oni to i tak chciałbym robić coś pożytecznego niż od rana do wieczora smęcić się po domu. Dla mnie to ludzie nie nadający się do prawdziwego życia – powiedział biorąc kolejny kęs jedzenia. Nie kontynuowałam już tego tematu. Wiedziałam, że Dei nigdy w pełni nie zrozumie ich życia i priorytetów mimo że faktycznie dla wielu normalnych ludzi mogło wydawać się puste.
Brak zrozumienia czy nadmierny krytycyzm wynikał z różnic kulturowych jakie nas dzieliły. Deidara był Europejczykiem ja natomiast mieszańcem, który za wszelką cenę chciał pogodzić obie kultury swoich przodków. Mój ojciec podobnie jak Dei pochodził ze środkowej Europy, natomiast matka urodziła się we wpływowej i szlacheckiej japońskiej rodzinie z zasadami. Popełniła niewyobrażalny mezalians wychodząc za mojego ojca za co przez 15 lat ponosiła konsekwencje.
Urwany kontakt z większą częścią rodziny, wykluczenie społeczne i ciągły żal za jej uczynek dla mnie byłby frustrujący, ale ona często mawiała, że miłość mojego ojca wynagradza jej wszystko. Przełom w kontaktach rodzinnych nastąpił dopiero po jednym z pogrzebów gdy miałam 15 lat. Pamiętam jak serce mi waliło gdy patrzyłam na ludzi z którymi byłam silnie spokrewniona a jednocześnie tak różna. Ich niechęć za uczynek mojej mamy przez te lata stopniała, a dodatkowo gdy ujrzeli, że mój ojciec zna nasze japońskie zwyczaje i wie jak się zachować przed najważniejszymi „głowami" rodu, znacznie zmienili swoje dotychczasowe nastawienie. Mama już dawno wybaczyła swoim bliskim odtrącenie i chętnie wróciła na łono rodziny. I tak jako nastolatka zaczęłam poznawać świat, który znałam tylko w teorii. Widziałam, że niektóre kuzynki uśmiechają się do mnie, ale za plecami obgadują, że mój ojciec pochodzi nie „od nas", a ja jestem bardziej podobna do niego niż do matki. Cóż... zawsze mi to mówiono i raniło to moją delikatną dusze, bowiem rodzina ojca także nie była zadowolona, że wziął sobie za żonę Japonkę. Tym oto sposobem żyłam w zawieszeniu pomiędzy dwoma światami nie należąc do żadnego.
Jedyną szczerą duszyczką jaką wtedy poznałam była Rin, moja kuzynka w trzecim pokoleniu, której nie przeszkadzała moja mieszana uroda ani pochodzenie. Wręcz przeciwnie, fascynowałam ją z wzajemnością. Byłyśmy wręcz nierozłączne, mówiłyśmy sobie o wszystkim i dzieliłyśmy się smutkami i radościami.
Jednak im bardziej dorastałyśmy tym bardziej nasze poglądy życiowe, a także sam sposób życia różniły się coraz bardziej.
Ona od rana do wieczora nie robiła nic, nudząc się „niemiłosiernie" jak to określała, ja natomiast nie miałam wytchnienia by odpocząć. Rodzice starali się dać mi jak najlepsze wykształcenie a ja starałam się ich nie zawieźć. Prywatny ogólniak, dodatkowe fakultety, a następnie studia zdane z wyróżnieniem. Nawet teraz robiąc doktorat starałam się być najlepsza. Wszystko po to by być godną pracy w rodzinnej firmie architektonicznej. Mój każdy dzień wypełniony był pracą, obowiązkami domowymi i nauką, Rin natomiast miała głównie za zadnie dobrze się prezentować, a obecnie rozmnożyć...
I tak dopadła ją frustracja w wieku 21 lat, a mnie melancholia z przepracowania.
- Obiad wyszedł ci wybornie – Dei wstał od stołu zostawiając na stole pusty talerz
- Może obejrzymy coś w telewizji? – zapytałam licząc na to, że poświeci mi trochę czasu
- Muszę dokończyć projekt i chce potem jeszcze trochę pomalować, póki mam wenę – powiedział już nawet na mnie nie zerkając. Rutyna, codzienność były już wszechobecne w naszym związku. Dei nie tylko był architektem, ale i malarzem w pełni oddającym się swojej pasji. Stąpał mocno po ziemi, ale potrafił też całkowicie oderwać się od rzeczywistości gdy pochłaniała go praca. Patrzyłam jak odchodzi i z lekkim zawodem przypomniałam sobie nasze początki znajomości.
Miałam wtedy piętnaście lat i ten jasnowłosy o trzy lata starszy chłopak całkowicie mi zaimponował. Był pewny siebie, pociągał kobiety i jako jedyny nie bał się mojego ojca, który odstraszał wszystkich potencjalnych kandydatów do mojej ręki. Można też powiedzieć, że poznał mnie w najgorszym okresie mojego życia. Trądzik, mały biust i drobna lekko zachudzona sylwetka nie dodawały mi uroku. Na dodatek ubierałam się dość specyficznie ze względu na kulturę matki. Eleganckie sukienki zawsze za kolano często były powodem drwin moich kolegów w szkole. Na co dzień hartowało to mój charakter, ale gdzieś w środku wiedziałam, że nie jestem zbyt atrakcyjna. Dla Japończyków byłam zbyt europejska, a dla Europejczyków zbyt japońska. Siła emocjonalna była niezbędna by wychować się w takich warunkach.
Dei był dla mnie niezwykły pod wieloma względami. Przystojny geniusz z podobnymi poglądami na życie jak moje. Podobał mu się mój styl, a także nie przeszkadzało mu moje pochodzenie. Mimo że był też typem flirciarza i każdą dziewczynę potrafił zbajerować, od początku wiedziałam że w naszym przypadku zakończy się to stałym związkiem.
Gdy skończyłam szesnaście lat znacznie wyładniałam pozbywając się trądziku, mój biust wystrzelił trzy rozmiary w górę, a i figura zrobiła się bardziej kobieca. Dei natomiast poszedł na studia i zmężniał jeszcze bardziej stając się jeszcze bardziej atrakcyjnym. Oczywiście swój związek z blondynem musiałam utrzymywać w tajemnicy. Rodzina matki liczyła, że wrócę do korzeni i wyjdę za mąż za jednego z kuzynów, a wiadomość, że umawiam się z chłopakiem w tym wieku była niemile widziana. Dei przystał na te wszystkie warunki ze względu na mnie, pokazując tym samym po raz kolejny jak bardzo mnie kocha. Teraz pragnęłam sobie przypomnieć wszystkie tamte uczucia, by nie pragnąć czegoś co dawno odrzuciłam z własnego wyboru. Niestety w tym samym momencie mój telefon zawibrował ukazując na wyświetlaczu imię Kakashiego.
- „Hej Kasumi..."
Patrzyłam chwilę na te dwa słowa nim odpisałam jak gdyby nigdy nic
- „Hej co tam kuzynku słychać?"
- „Możemy spotkać się jutro koło 13?"
Jego bezpośrednie pytanie zbiło mnie z tropu. Nigdy wcześniej nie spotykaliśmy się sam na sam, a fakt, że ostatnio oboje zaczęliśmy patrzeć na siebie inaczej niż na rodzinę nie uspokajał mnie co do tego pomysłu.
- „Rin nie mówiła ci, że widzimy się w weekend?" – odpisałam sądząc, że to załatwi sprawę
- „Mówiła, ale ja chce się spotkać i porozmawiać z tobą"
Mimowolnie zadrżałam. Wiedziałam, że raczej nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać.
- „Kończę zajęcia na uczelni o 12.30 spotkajmy się więc przed moim wydziałem" – odpisałam
- „Świetnie. Nie jedz lunchu zabiorę cię na sushi"
- „Gdybyś mnie nie nakarmił, nigdzie bym nie poszła :P " – odpisałam zaczepnie będąc zachłannym smakoszem
- „Poszłabyś ze względu na moje towarzystwo" – odpisał jak zwykle pewnie siebie, a ja znów poczułam niepokój, że to wszystko może wymknąć się spod kontroli....
Gwiazdeczki moje kochane!
I tak oto dodaje 1 rozdział by wzbudzić waszą ciekawość. Kolejny rozdział pojutrze. :P Będę się starać by to opowiadanie było dla was równie interesujące jak inne. I byście polubili Kasumi, moje nowe dziecię xD
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri/Deki
P.s charaktery Kakashiegi i Deidary mogą czesto odbiegac od kanonicznego wzoru postaci
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro