Rozdział 7 Wyjaśnienia
Jadąc samochodem starałam się skupić na drodze, ale panika i strach przyćmiewały moje wszelkie reakcje.
„Jakim cudem Arisu się dowiedziała? I dlaczego mówi mi to dopiero teraz?"
Te dwa pytania zaprzątały moją głowę gdy wchodziłam do jej klatki. Trzęsąc się jak osika na wietrze z emocji weszłam do mieszkania przyjaciółki, która patrzyła na mnie karcąco. Nie odezwałam się tylko czekałam jak skazaniec na wyrok. Arisu była moją najlepszą przyjaciółką, ale miała wybuchowy charakterek...
- Siadaj – poleciła konkretnie wchodząc do salonu. Posłusznie poszłam za nią i gdy już chciałam usiąść na fotelu odezwała się
- Nie tutaj... Fotel jest dla gości, którzy nie zdradzają. Dla ciebie przygotowałam „stołek wstydu"- zironizowała siadając na kanapie i stawiając dzbanek z herbatą na stoliku.
- Nikogo nie zdradziłam – odparłam siadając na należnym mi miejscu
- Ja widziałam co innego – odparła Arisu trochę mniej gniewnie, ale dalej groźnie. Lubiła Deidare i można powiedzieć, że była przyjaciółką nas obojga.
- Co dokładnie widziałaś Arisu i czemu mówisz mi to miesiąc później!? – miałam dość tych oskarżeń i emocje też mnie zżerały od środka
- Schowaj pazurki kocurze – odparła znacznie spokojniej – Widziałam jak obściskujesz się z przystojnym kuzynkiem w świeżo otwartym klubie... wyobraź sobie, że też tam byłam. Swoją drogą ja rozumiem, że u was w rodzinie związki miedzy kuzynami są normalne, ale dla mnie to podchodzi pod kazirodztwo...
- Jesteś niesprawiedliwa, to on mnie pocałował! Ja tego nie chciałam! I skoro jesteś zbulwersowana tak tym faktem to czemu mi mówisz dopiero teraz!?
- Z trzech powodów – odparła popijając herbatę – po pierwsze byłam zbyt zszokowana całym zajściem, a na drugi dzień rzucił mnie Takumi i musiałam się trochę pozbierać
- Skarbie nic nie wiedziałam – złapałam ją za rękę uświadamiając sobie, że ostatnio zaniedbałam moją przyjaciółkę.
- Nie sakrbuj mi tutaj – zmarszczyła brwi – oczywiście, że nie wiedziałaś bo nie miałaś dla mnie czasu, a po trzecie dwa dni później miałam pilną delegacje i wróciłam dopiero tydzień temu. Chciałam na spokojnie z tobą o tym porozmawiać, dałam ci też czas byś sama mi o tym powiedziała, ale nie dość, że jesteś tchórzem to jeszcze mnie olałaś...
- Dlaczego cię rzucił? – zapytałam współczująco widząc swoje winy
- Wziął to co chciał i już nie zadzwonił. Klasyk... ale nie zmieniaj tematu! Opowiedz mi co się stało, bo aż nie dowierzam, że mogłaś zrobić Deidarze takie świństwo!
- I nie zrobiłam! – zaprzeczyłam od razu. Wzięłam głęboki oddech i wszystko jej opowiedziałam, łącznie z tym jak się czuję. Arisu była na tyle cudowną osobą, że nie krzyczała już na mnie więcej. Zamiast tego, gdy wybuchłam płaczem przytuliła mnie...
- Nie wiem co mi jest... - płakałam jej w rękaw
- Jesteś zakochana – odparła spokojnie
- Kocham Deidare nad życie – przyznałam
- I Kakashiego też – stwierdziła – jeden ma coś czego nie ma drugi... Tak czy inaczej powiedz co zamierzasz?
Jej pytanie mnie zaskoczyło
- Jak to?
- Jeśli zamierzasz zostawić Deidarę pomogę ci zrobić to najmniej boleśnie dla niego jak się da, a jeśli zamierzasz z nim być daj mi namiary na Kakashiego... obiecuję, że już nie będzie ci się naprzykrzał – powiedziała całkowicie poważnie – ale wiedz jedno Kasu... cokolwiek postanowisz nie będziesz już szczęśliwa w pełni. Jesteś rozdarta na pół i jeszcze nigdy nie widziałam cię w takim stanie... Ale decyzje musisz podjąć jak najszybciej
- Ja już ją podjęłam – odparłam poważnie – w dniu mojego ślubu gdy przysięgałam. Kocham męża i będę mu wierna i lojalna...
Arisu popatrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy i westchnęła
- Szkoda, że mężczyźni nie są tak lojalni jak ty...
Siedząc u niej i rozmawiając poczułam znaczną ulgę. Wreszcie mogłam zrzucić z siebie jarzmo problemu, które mnie przytłaczało. A jednocześnie poczułam ogromne wsparcie, którego nie był w stanie mi dać Dei ani Rin.
Wychodząc od przyjaciółki postanowiłam zrobić po drodze zakupy w supermarkecie. Pakując zakupy do bagażnika poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwracając się o mało nie ugięły się pode mną kolana.
- Kakashi – wszeptałam po czym przybrałam konkretniejszy wyraz twarzy – gdzie jest Rin?
- Jestem sam – odparł
- W takim razie nie będziemy rozmawiać – zatrzasnęłam drzwi bagażnika z hukiem. Przez sekundę przeklinałam los, że spotkaliśmy się akurat w takim momencie sam na sam.
- Kasu – zastąpił mi drogę – proszę porozmawiaj ze mną na spokojnie. Obiecuję, że nie zrobie nic wbrew tobie
- Tylko pocałujesz i powiesz, że sama tego chciałam? – zapytałam ironicznie
- Będę trzymał ręce przy sobie – obiecał, a ja przytaknęłam
- Wejdźmy do samochodu – poprosił, po czym usiadł na miejscu pasażera z przodu. Patrząc na niego widziałam podkrążone oczy jakby nie sypiał zbyt dobrze. Jego zawsze idealnie ułożone włosy teraz były w lekkim nieładzie, a spojrzenie było pełne zagadek.
- Kasu... Nie cofne tego co zrobiłem i skłamałbym, gdybym powiedział, że tego żałuje – zaczął
- Stąpasz po cienkim lodzie Kakashi – ostrzegłam, na co lekko się uśmiechnął
- Daj mi dokończyć nerwusie – odparł zadziornie – dalej uważam, że jesteśmy dla siebie stworzeni i wiem, że też to czujesz dlatego to jest takie trudne. Kochasz Deidare, a ja w pewien sposób kocham też Rin... Masz wysokie zasady moralne i dlatego jeszcze bardziej cię za nie cenie. Mimo że próbuje zapomnieć o tobie i o tym co czuje nie jest mi łatwo. Ale widzę, że najbardziej na tym cierpi Rin... Chcąc unikać mojego towarzystwa unikasz jej, a w tym momencie tylko ty jesteś w stanie jej pomóc... Nie chce niszczyć waszej przyjaźni i twojego małżeństwa, ale nie będę przekonywa cię, że „już się odkochałem". Byłoby to najgorsze kłamstwo jakie mógłbym powiedzieć. – słuchałam go widząc jednocześnie jak się stresuje – Uszanuje twój wybór. Dzięki temu będę też lepszym człowiekiem, bo nie zostawię żony z dzieckiem – zaśmiał się ironicznie, po czym spojrzał mi w oczy – ale na tysiąc piekieł nie karz mnie tak. Nie skazuj na totalny brak kontaktu czy rozmów. Obiecuję, że temat moich uczuć nie będzie już nigdy poruszany, ale chce wrócić do tego co było...
- Nie wiem czy jest to możliwe Kakashi – przyznałam smutno
- Dlaczego?
- Bo ja też nie jestem z kamienia – wyznałam z łzami w oczach – też mam uczucia. Uczucia nad którymi nie panuje, a bardzo bym chciała. Unikam ciebie, bo chce przestać myśleć jakby wyglądało moje życie, gdyby los potoczył się inaczej. Dei jest najważniejszą osobą w moim życiu i nigdy go nie skrzywdzę. Przysięgałam przed Bogiem i ludźmi i przysięgi dotrzymam... Ale gdy jesteś zbyt blisko nie poznaje sama siebie... boje się samej siebie. A wiem, że to najgorsze co może się stać – moje słowa widać lekko go zaskoczyły, ale i uradowały jednocześnie mimo że bardzo nie chciał tego pokazać
- Tym bardziej spróbujmy Kasu... im bardziej będziemy się oddalać od siebie tym bardziej będzie nas do siebie ciągnąć. A tak po pewnym czasie nauczymy się egzystować obok siebie. Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie zrób to dla Rin... ona cię potrzebuje – powiedział, a ja wiedziałam sama że każda decyzja jest zła. Ignorowanie czy życie udając, że wszystko jest ok... Paranoja jakich mało.
- Tylko pod jednym warunkiem – powiedziałam – nigdy więcej nie będziemy już o tym rozmawiać, ani o tym co zdarzyło się w klubie
- Masz moje słowo – powiedział uśmiechając się z ulgą. Gdy wysiadł z samochodu jeszcze długo patrzyłam na jego sylwetkę jak znika w parkingowym tłumie aut
Gdy jechałam już do domu poczułam lekką ulgę... albo radość. Sama nie wiedziałam co to było ale sprawiło, że przestałam czuć się jak winne zaszczute zwierze i na nowo patrzyłam na świat w kolorowych barwach. Niestety los bywa kapryśny i nie miałam jeszcze wtedy pojęcia co okropnego mi zgotował...
Gwiazdeczki!
Witajcie! xD Tak bardzo za wami tęskniłam! Jeszcze ten tydzień będzie szalony i powinnam wrócić na dobre. Rozdział od a do z przygotowany przeze mnie więc za błędy z góry przepraszam xD
No i z racji, że po świętach może będę mieć trochę wolnego chciałam ogłosić, że planuje nową książkę... z kim? Z Deki i Sasuke oczywiście xD
Będę potrzebować okładki, ale jak tylko znajdę odpowiednie arty to zgłoszę się do was o pomoc ^^
Tak czy inaczej mam nadzieje, że będziecie czekać i chętnie czytać!
Kocham!
Wasza/ Twoja
Juri/Deki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro