Rozdział 5. Zeznania.
Spacerowałam po parku. Po tym samym gdzie znalazłam martwego gościa. Zatrzymałam się w miejscu gdzie leżało ciało. Spojrzałam na ścianę. Był tam pewien symbol. Symbol raptem wzięty z Wojowniczych żółwi ninja z roku 2014. Usłyszałam wysuwanie ostrzy. Przeraziłam się. Mówiąc szczerze... Czułam się jakby serce się mi zatrzymało, a moje ciało mimo wszystko nie mogło się ruszać. Powoli ale też z trudem się odwróciłam. Zauważyłam jak powoli zbliża się do mnie on. Shredder. Chciałam zacząć uciekać ale coś mi to uniemożliwiało. Spojrzałam. Miałam przykute nogi do drzewa. Spojrzałam w miejsce gdzie miał stać Shredder. Jednak było go. Zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było. Nagle coś mnie uderzyło. Upadłam. Kiedy spojrzałam ten wymierzył we mnie cios.
-Nie!- Krzyknęłam siadając przerażona budząc się z koszmaru. Rozejrzałam się. Byłam w swoim domu. W swoim pokoju. Położyłam się z powrotem. Gdy emocje opadły podniosłam notes. Napisałam wszystko co mi się śniło. Do pokoju weszła moja mama.
-Dobrze, że nie śpisz. Wiktoria masz tu jakieś...- Powiedziała moja mama pokazując na moją głową. Wzięłam lusterko z półki i spojrzałam. Miałam uszy i to lisie.
-No nie... Mamo nie mogę chodzić tak do szkoły. Jeszcze coś odwalę i będą kłopoty.- Powiedziałam zakładając bluzę, a na głowę zakładając kaptur. Mama przyniosła mi ciuchy na zmianę. Przebrałam się i poszłam do dużego pokoju. W kapturze na głowie zjadłam śniadanie. W między czasie mama powiedziała, że będę musiała złożyć zeznania. Trochę się tego bałam. Po śniadaniu ubrałam się z mamą po czym poszłam z nią na komendę. Ignorowałam to by zdjąć kaptur z głowy. Po chwili weszłam z mamą do jednego z pomieszczeń. Spojrzałam widząc dwóch policjantów jak i prawdopodobnie psychologa. Usiadłam na krześle.
-Wiktorio... Wczoraj twoja mama powiedziała, że wróciłaś do domu po porwaniu. Powiedz nam wszystko zaczynając od sytuacji z zamordowanym Sebastianem.- Powiedział policjant pokazując mi jakieś zdjęcie. Rozpoznałam tego typa. Był to chłopak z mojej klasy. Za czasów szkoły podstawowej. W dodatku podał również zdjęcie. Na nim był symbol. Ten sam jaki był w moim śnie..
-Boże... To Sebastian.- Powiedziałam przerażona.
-Znasz go?- Zapytał policjant. Moja mama spojrzała na fotografie.
-Tak. To Sebastian. Chodził z Wiktorią do klasy w czasach podstawówki. Niemiły chłopak. Dręczył Wiktorię w klasach 5-8.- Powiedziała moja mama.
-Wróćmy do tenamu.- Powiedziała policjantka.
-Więc... Wracałam przez park do domu. W pewnej chwili prawie się potknęłam. Włączyłam latarkę by sprawdzić co to. Od razu tego pożałowałam. Potknęłam się o nogę jakiegoś mężczyzny z raną na klatce piersiowej. Nie wiedziałam wtedy, że to Sebastian. Przerażona zadzwoniłam pod numer alarmowy. Jednak przez szok było mi słabo i omal nie zemdlałam. Na szczęście jakaś kobieta podeszłam do mnie i przejęła ode mnie rozmowę z dyspozytorem. Gdy przyjechała karetka i policja zostałam zbadana. Po powrocie do domu siedziałam przed laptopem do późna. Następnego dnia gdy została mi ostatnia prosta do szkoły przed zjazdem do tylnego wejścia do sali gimnastycznej z piskiem opon zaparkowało czarne auto. Chyba ciężarówka. Już miałam zacząć biec ale z pojazdu wysiadło pare osób i siłą wciągnęło mnie do środka. Związali mnie i zakleili mi usta. Nie wiem jak... Jak uciekłam stamtąd. Wróciłam dopiero późną nocą do domu. To chyba cud, że udało mi się uciec.- Powiedziałam wszystko dokładnie. Nie miałam zamiaru wspominać o mutacji, strzałce z fioletowym płynem oraz o sztylecie sai. Na szczęście po chwili mogłyśmy wracać do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro