Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5. Zeznania.

Spacerowałam po parku. Po tym samym gdzie znalazłam martwego gościa. Zatrzymałam się w miejscu gdzie leżało ciało. Spojrzałam na ścianę. Był tam pewien symbol. Symbol raptem wzięty z Wojowniczych żółwi ninja z roku 2014. Usłyszałam wysuwanie ostrzy. Przeraziłam się. Mówiąc szczerze... Czułam się jakby serce się mi zatrzymało, a moje ciało mimo wszystko nie mogło się ruszać. Powoli ale też z trudem się odwróciłam. Zauważyłam jak powoli zbliża się do mnie on. Shredder. Chciałam zacząć uciekać ale coś mi to uniemożliwiało. Spojrzałam. Miałam przykute nogi do drzewa. Spojrzałam w miejsce gdzie miał stać Shredder. Jednak było go. Zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było. Nagle coś mnie uderzyło. Upadłam. Kiedy spojrzałam ten wymierzył we mnie cios.

-Nie!- Krzyknęłam siadając przerażona budząc się z koszmaru. Rozejrzałam się. Byłam w swoim domu. W swoim pokoju. Położyłam się z powrotem. Gdy emocje opadły podniosłam notes. Napisałam wszystko co mi się śniło. Do pokoju weszła moja mama.

-Dobrze, że nie śpisz. Wiktoria masz tu jakieś...- Powiedziała moja mama pokazując na moją głową. Wzięłam lusterko z półki i spojrzałam. Miałam uszy i to lisie.

-No nie... Mamo nie mogę chodzić tak do szkoły. Jeszcze coś odwalę i będą kłopoty.- Powiedziałam zakładając bluzę, a na głowę zakładając kaptur. Mama przyniosła mi ciuchy na zmianę. Przebrałam się i poszłam do dużego pokoju. W kapturze na głowie zjadłam śniadanie. W między czasie mama powiedziała, że będę musiała złożyć zeznania. Trochę się tego bałam. Po śniadaniu ubrałam się z mamą po czym poszłam z nią na komendę. Ignorowałam to by zdjąć kaptur z głowy. Po chwili weszłam z mamą do jednego z pomieszczeń. Spojrzałam widząc dwóch policjantów jak i prawdopodobnie psychologa. Usiadłam na krześle.

-Wiktorio... Wczoraj twoja mama powiedziała, że wróciłaś do domu po porwaniu. Powiedz nam wszystko zaczynając od sytuacji z zamordowanym Sebastianem.- Powiedział policjant pokazując mi jakieś zdjęcie. Rozpoznałam tego typa. Był to chłopak z mojej klasy. Za czasów szkoły podstawowej. W dodatku podał również zdjęcie. Na nim był symbol. Ten sam jaki był w moim śnie..

-Boże... To Sebastian.- Powiedziałam przerażona.

-Znasz go?- Zapytał policjant. Moja mama spojrzała na fotografie.

-Tak. To Sebastian. Chodził z Wiktorią do klasy w czasach podstawówki. Niemiły chłopak. Dręczył Wiktorię w klasach 5-8.- Powiedziała moja mama.

-Wróćmy do tenamu.- Powiedziała policjantka.

-Więc... Wracałam przez park do domu. W pewnej chwili prawie się potknęłam. Włączyłam latarkę by sprawdzić co to. Od razu tego pożałowałam. Potknęłam się o nogę jakiegoś mężczyzny z raną na klatce piersiowej. Nie wiedziałam wtedy, że to Sebastian. Przerażona zadzwoniłam pod numer alarmowy. Jednak przez szok było mi słabo i omal nie zemdlałam. Na szczęście jakaś kobieta podeszłam do mnie i przejęła ode mnie rozmowę z dyspozytorem. Gdy przyjechała karetka i policja zostałam zbadana. Po powrocie do domu siedziałam przed laptopem do późna. Następnego dnia gdy została mi ostatnia prosta do szkoły przed zjazdem do tylnego wejścia do sali gimnastycznej z piskiem opon zaparkowało czarne auto. Chyba ciężarówka. Już miałam zacząć biec ale z pojazdu wysiadło pare osób i siłą wciągnęło mnie do środka. Związali mnie i zakleili mi usta. Nie wiem jak... Jak uciekłam stamtąd. Wróciłam dopiero późną nocą do domu. To chyba cud, że udało mi się uciec.- Powiedziałam wszystko dokładnie. Nie miałam zamiaru wspominać o mutacji, strzałce z fioletowym płynem oraz o sztylecie sai. Na szczęście po chwili mogłyśmy wracać do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro