Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Rada od Primo

- To wszystko była twoja wina, Renji!

- Moja? Chyba raczej twoja, Truskawko!

- Nie nazywaj mnie Truskawką!

- Hola, hola, może byście się na chwilę opanowali?

Nikt jej jednak nie słuchał. Matsumoto westchnęła, widząc jak dwójka przyjaciół kłóci się - jak dzieci, jak prawdziwe dzieci. Nagle ich słowne przepychanki urwały się gwałtownie, gdy każdy z nich, bez wyjątku, spojrzał w bok, wyczuwając silne reiatsu.

Oto bowiem tuż obok nich, chroniony murem od spojrzeń uczniów szkoły stał mężczyzna łudząco podobny do Dziesiątego Vongoli. Był on odziany w długi płaszcz, a swe dłonie skrywał pod rękawicami. Mogliby go wziąść za ojca Tsuny, gdyby nie to, że nowo przybyły odezwał się:

- Nazywam się Giotto i jestem Pierwszym Vongoli.

Matsumoto zmarszczyła brwi. Bez wątpienia mężczyzna był martwy, nie był jednak Shinigamim. Z drugiej strony nie był także Pustym, nie mógł być także zwykłą duszą - jego reiatsu było zbyt silne. Z taką mocą mógłby spokojnie zostać jednym z Shinigamich - gdyby tylko posiadał Zanpakutou.

- Kim... Kim ty jesteś? - Renji najwyraźniej pomyślał to samo co ona, bowiem jako pierwszy zadał to pytanie.

Giotto jedynie uśmiechnął się lekko.

- Jeśli szukacie Strażnika Burzy, to tam go nie znajdziecie - machnął głową w stronę szkoły.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - nie zrozumiał Ichigo. - Przecież widzieliśmy jak tam wchodzi!

Matsumoto położyła mu dłoń na ramieniu. Ile oddałaby za kogoś, kto by uspokoił tego narwańca!

- Widzieliście jednego z moich Strażników, G - wyjaśnił Pierwszy. - Zapewnie o tym jeszcze nie wiecie, ale Decimo i jego ludzie znajdują się w trakcie próby. O ile to możliwe, wolałbym, byście teraz nie wchodzili do szkoły.

- Próby? Co przez to rozumiesz? - tylko dłoń Matsumoto sprawiła, że Ichigo nadal stał spokojnie.

-  To, co słyszeliście. Trwa próba dla Strażnika Burzy, Gokudery Hayato. Bądź, jakbyście go woleli nazywać, Hitsugayi Toushiro.

Dłoń Matsumoto opadła wzdłuż jej boku.

- Co... Co wiesz o kapitanie? - spytała cicho.

Pierwszy obdarzył ją smutnym, współczującym spojrzeniem.

- Gdy tylko ja i moi Strażnicy zostaliśmy tu wezwani, od razu go rozpoznałem. Po jego i waszej reakcji rozumiem jednak, że coś się wydarzyło. Coś, z powodu czego stracił pamięć o tym, kim był - jego spojrzenie spoważniało. - Szczerze powiedziawszy, w nadchodzących walkach przyda im się każdy sojusznik. Wolałbym, by Strażnik Burzy odzyskał swoje wspomnienia.

Giotto poruszył się lekko, jakby zamierzając odejść.

- Chodźcie - ponaglił ich. - Pokażę wam, gdzie aktualnie przybywa prawdziwy Strażnik Burzy.

Trójka Shinigamich wymieniła spojrzenia. Nie wiedzieli, czy mogą ufać osobie, o której nic nie wiedzieli. Osobie, która była nieznaną im istotą. Osobie, która choć była już martwa, nie podlegała prawom Soul Society, a mimo tego wiedziała tak wiele.

W końcu jednak ruszyli się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro