16. Rada od Primo
- To wszystko była twoja wina, Renji!
- Moja? Chyba raczej twoja, Truskawko!
- Nie nazywaj mnie Truskawką!
- Hola, hola, może byście się na chwilę opanowali?
Nikt jej jednak nie słuchał. Matsumoto westchnęła, widząc jak dwójka przyjaciół kłóci się - jak dzieci, jak prawdziwe dzieci. Nagle ich słowne przepychanki urwały się gwałtownie, gdy każdy z nich, bez wyjątku, spojrzał w bok, wyczuwając silne reiatsu.
Oto bowiem tuż obok nich, chroniony murem od spojrzeń uczniów szkoły stał mężczyzna łudząco podobny do Dziesiątego Vongoli. Był on odziany w długi płaszcz, a swe dłonie skrywał pod rękawicami. Mogliby go wziąść za ojca Tsuny, gdyby nie to, że nowo przybyły odezwał się:
- Nazywam się Giotto i jestem Pierwszym Vongoli.
Matsumoto zmarszczyła brwi. Bez wątpienia mężczyzna był martwy, nie był jednak Shinigamim. Z drugiej strony nie był także Pustym, nie mógł być także zwykłą duszą - jego reiatsu było zbyt silne. Z taką mocą mógłby spokojnie zostać jednym z Shinigamich - gdyby tylko posiadał Zanpakutou.
- Kim... Kim ty jesteś? - Renji najwyraźniej pomyślał to samo co ona, bowiem jako pierwszy zadał to pytanie.
Giotto jedynie uśmiechnął się lekko.
- Jeśli szukacie Strażnika Burzy, to tam go nie znajdziecie - machnął głową w stronę szkoły.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - nie zrozumiał Ichigo. - Przecież widzieliśmy jak tam wchodzi!
Matsumoto położyła mu dłoń na ramieniu. Ile oddałaby za kogoś, kto by uspokoił tego narwańca!
- Widzieliście jednego z moich Strażników, G - wyjaśnił Pierwszy. - Zapewnie o tym jeszcze nie wiecie, ale Decimo i jego ludzie znajdują się w trakcie próby. O ile to możliwe, wolałbym, byście teraz nie wchodzili do szkoły.
- Próby? Co przez to rozumiesz? - tylko dłoń Matsumoto sprawiła, że Ichigo nadal stał spokojnie.
- To, co słyszeliście. Trwa próba dla Strażnika Burzy, Gokudery Hayato. Bądź, jakbyście go woleli nazywać, Hitsugayi Toushiro.
Dłoń Matsumoto opadła wzdłuż jej boku.
- Co... Co wiesz o kapitanie? - spytała cicho.
Pierwszy obdarzył ją smutnym, współczującym spojrzeniem.
- Gdy tylko ja i moi Strażnicy zostaliśmy tu wezwani, od razu go rozpoznałem. Po jego i waszej reakcji rozumiem jednak, że coś się wydarzyło. Coś, z powodu czego stracił pamięć o tym, kim był - jego spojrzenie spoważniało. - Szczerze powiedziawszy, w nadchodzących walkach przyda im się każdy sojusznik. Wolałbym, by Strażnik Burzy odzyskał swoje wspomnienia.
Giotto poruszył się lekko, jakby zamierzając odejść.
- Chodźcie - ponaglił ich. - Pokażę wam, gdzie aktualnie przybywa prawdziwy Strażnik Burzy.
Trójka Shinigamich wymieniła spojrzenia. Nie wiedzieli, czy mogą ufać osobie, o której nic nie wiedzieli. Osobie, która była nieznaną im istotą. Osobie, która choć była już martwa, nie podlegała prawom Soul Society, a mimo tego wiedziała tak wiele.
W końcu jednak ruszyli się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro