13. Małe przesłuchanie
Jakiś czas później Yamamoto wziął Gokuderę na bok, aby porozmawiać z nim w cztery oczy. Białowłosy - dotąd zaskakująco jak na siebie milczący - podążył za mężczyzną.
- O co chodzi? - spytał, gdy tylko znaleźli się poza zasięgiem uszu tych, którzy by mogli ich podsłuchać - Od samego początku patrzysz na mnie dziwnie.
Słysząc to, Strażnik Deszczu zaśmiał się, po chwili jednak spoważniał.
- Mówiliście, że u was ledwo skończył się Konflikt o Pierścienie, prawda?
- Owszem - potwierdził Gokudera - Do czego zmierzasz?
Dorosły przez chwilę pokręcił spojrzeniem dookoła, po czym wbił wzrok w chłopaka, stojącego obok niego.
A więc jeszcze nie wie, pomyślał Yamamoto, Powinienem mu powiedzieć? Czy może milczeć?
- Czy nie spotkałeś ostatnio wysokiej kobiety? - spytał, decydując się na wersję pośrednią: wypytanie, jak wiele białowłosy wie - Wiesz, taka blondynka z dużymi piersiami, która nie przejmuje się zasadami i hierarchią?
Gokudera zmrużył oczy.
- Masz na myśli Matsumoto? - to z pozoru niewinne pytanie sprawiło, że Yamamoto zamarł.
Już się spotkali? A więc wie, kim jest?
- Tak, ona - pokiwał głową Strażnik Deszczu - Jak dużo ci powiedziała?
- Masz na myśli tą gadkę-szmatkę o... Jak mu było? Solone Kotlety?
- Soul Society - poprawił go dwudziestoparolatek.
A więc spotkali się tylko jeden raz?
Najwyraźniej Tsuna jeszcze o niczym nie wie. To dobrze, teraz powinien się skupić na walce, a nie na swoim Strażniku.
- Zaraz, skąd ty o tym wiesz? - zdumiał się Gokudera.
- Przyszły ty nam trochę o tym powiedział. Gokudera - białowłosy spojrzał na niego z irytacją - Teraz potrzebna nam będzie każdy miecz. Pomyśl trochę nad słowami Matsumoto. Ona może mieć więcej racji, niż ci się wydaje.
Powiedziawszy to, Yamamoto oddalił się od przyjaciela, targany mieszanymi uczuciami. Z jednej strony cieszył się, że ma przed sobą Gokuderę z czasów, gdy wszystko było prostsze. Zanim powiedział im o sobie prawdę. Z drugiej jednak strony liczył - tak samo jak liczyła na to większość Strażników - że białowłosy przekaże im, czego się dowiedział w Zaświatach. Że powie im to, co najbardziej chcieli wiedzieć: czy Sawada Tsunayoshi przebywa w Soul Society, a jeśli tak, to czy mogliby z nim porozmawiać. Było to oczywiste łamanie praw Shinigami, ale było to dla nich wszystkich ważne.
Z dwojka złego, lepszy Gokudera niż ta wściekła Truskawka, pomyślał Yamamoto, wspominając zastępczego Shinigami, którego Tsuna już kilka razy próbował włączyć do mafii. Kurosaki Ichigo - tak nazywał się mężczyzna, którego lękało się i szanowało Soul Society. Gdyby tylko mógł tu teraz być... Ale niestety, w tej ważnej chwili nie mógł tu przybyć: z tego, co słyszał Yamamoto, jego żona miała już wkrótce urodzić, nic więc dziwnego, że wolał być przy niej.
Niech mafia zajmie się swoimi sprawami, a cywile swoimi. Zresztą, bez przesady: nie mogli mieszać Shinigamich w swoje wojny, szczególnie, że nie każdy był w stanie ich zobaczyć!
Czy jednak dobrze zrobił? Co, jeśli w jakiś sposób pobudzi wspomnienia Gokudery nie w taki sposób, w jaki powinien? W ich przeszłości - w tej pierwszej, w przeszłości tego świata - chłopak odzyskał wspomnienia później, w sposób gwałtowny. Yamamoto pamiętał dokładnie chwilę, gdy Kurosaki Ichigo zjawił się przed ich szkołą, gotów walczyć na śmierć i życie z kapitanem, byle by tylko ten przypomniał sobie wszystko.
Gdyby zaś Gokudera wszystko sobie teraz przypomniał...
Yamamoto stłumił westchnięcie, wracając do Dziesiątego i Reborna.
Grunt, że przynajmniej oni tu byli. Przecież nie sądził już, że będzie w stanie z nimi raz jeszcze porozmawiać. Przecież zdążył się już pogodzić z tą stratą.
Nie wiedząc dlaczego, przyszłość przestała nagle być taka straszna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro