9. Spotkanie po 3ch miesiącach
Matsumoto przyglądała się im od samego ranka. Wydawali się być szczerymi przyjaciółmi.
Zaś Hitsugaya Toushiro - jej kapitan, kapitan 10 Oddziału Obronnego - wydawał się naprawdę dobrze bawić. Wodząc go, Matsumoto ogarnęła jeszcze większą złość. Ona się tyle o niego zamartwiała, a on przez ten cały czas bawił się z ludzkimi dziećmi?
Czekała na niego przed szkołą, gotująca się ze wściekłości i gotowa nawywrzucać mu wszystko, co nagromadziło się w niej przez te 3 miesiące. On jednak spojrzał na nią tylko raz - jeden raz, po czym wrócił do rozmowy. Zazgrzytała zębami i trudem powstrzymała się, by nie podejść do niego od razu. Jedyne, co pomogło jej w tamtej chwili, to zdrowy rozsądek. Był na misji, czyli musiał mieć jakiś powód.
Ale to i tak nie zmieniało faktu, że białowłosy będzie się jej tłumaczyć.
Śledziła ich przez całą drogę powrotną - do czasu, gdy to dziwne dziecko idące obok nich nie znikło w chmurze pyłu. Zmarszczyła brwi. Co to miało być? Jakaś nowa sztuczka? Dwójka uczniów rozbiegła się na dwie strony.
A potem Hitsugaya zatrzymał się i spojrzał jej prosto w oczy.
- Czego chcesz? - odezwał się na powitanie chłodno.
Nie: "przepraszam za tak długą nieobecność". Nie: "dzień dobry". Nie:"trochę czasu minęło".
Matsumoto zacisnęła dłoń na swym mieczu.
Opanuj się, Rangiku, nie wygrasz z kapitanem, powiedziała sobie, chcąc miała ogromną ochotę wbić mu rozum do głowy.
- Tęskniłam, to oczywiste - parsknęła, prostując się - Nie było cię przez 3 miesiące, kapitanie. Masz pojęcie, ile miałam wtedy pracy?
Lód w spojrzeniu białowłosego nie zelżał.
- Chyba mnie sobie z kimś pomyliłaś - odezwał się - Kim jesteś?
Blondwłosa Shinigami zamarła.
Kim jesteś?
- To nie jest zabawne, kapitanie - odezwała się po chwili - Nie wiedziałam, że masz aż takie poczucie humoru.
- Powtórzę raz jeszcze - odparł uczeń - Kim jesteś? Czego odemnie chcesz?
Kobieta cofnęła się o jeden krok. Nie było w pobliżu jego znajomych ze szkoły... Więc dlaczego?
- To ja - powiedziała w końcu - Matsumoto Rangiku. Twój zastępca. Porucznik 10 Oddziału Obronnego. Nawet sobie ze mnie nie żartuj.
W oczach chłopaka nie zobaczyła ani cienia rozpoznania.
On..
Nie pamiętał jej?
- Jak już mówiłem, chyba sobie mnie z kimś innym pomyliłaś. A teraz przepraszam, mam ważną sprawę na głowie. Liczy się każda sekunda.
Wyminął ją z zamiarem odejścia.
Zamiarem odejścia... On naprawdę miał zamiar odejść!
Nie.
Na to z pewnością nie mogła mu pozwolić.
- Wiem, kim jesteś! - wykrzyknęła Matsumoto, czepiając się ostatniej szansy. Coś było nie tak, coś było tak bardzo nie tak. Dlaczego jej nie pamiętał? - Wiem wszystko o Vongoli, wiem wszystko o jej członkach!
To wystarczyło, aby chłopak zatrzymał się.
- Co powiedziałaś?
Matsumoto uśmiechnęła się do siebie. Tu przynajmniej miała rację. Nie miała pojęcia, dlaczego jej nie rozpoznał, ale jedno było pewne - był przekonany, że jego fałszywe imię jest prawdziwe.
Tak, to by się zgadzało z jego wcześniejszym zachowaniem. Tak coś czuła, że coś było nie tak. Przecież cały dzień zachowywał się jak tamten Hitsugaya, którego poznała na tamtym straganie - pełen złości, energii. Dopiero po przejęciu obowiązków kapitana uspokoił się, nabrał zdrowego rozsądku i zawsze był chłodny i opanowany.
No, może nie zawsze.
- Powiedziałam, że wiem kim jesteś. Teraz nosisz imię Gokudera Hayato i chodzisz do klasy z Sawadą Tsunayoshim, przyszłą głową rodziny Vongoli - kontynuowała kobieta, korzystając z okazji, że ją słucha.
Hitsugaya odwrócił się, powoli.
- Kim jesteś? - spytał raz jeszcze - Że wiesz o Vongoli? Skąd mnie znasz?
- Znam cię, ponieważ jestem twoim zastępcą! - krzyknęła zdesperowana Matsumoto - Zostałeś przysłany tutaj z misją, aby poznać sekrety Vongoli. Tak naprawdę nazywasz się Hitsugaya Toushiro i jesteś kapitanem 10 Oddziału Obronnego w Soul Society!
W oczach chłopaka pojawił się szok. Uniosł dłoń do głowy, jakby nagle go rozbolała.
- Coś ty powiedziała?
- Ale to nie wszystko, tak naprawdę już dawno jesteś mar...
Nie zdażyła nic więcej powiedzieć, w tej samej bowiem chwili oboje usłyszeli jakiś świst. A potem Hitsugaya Toushiro, jej kapitan, zniknął w chmurze pyłu.
- ...twy... - dokończyła Matsumoto, ale nie miał jej już kto słuchać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro