5. Szacunek?
Sawada Tsunayoshi, zwany przez większość osób po prostu Tsuna, był, krótko mówiąc, zdenerwowany. Nie miał najmniejszego pojęcia, dlaczego nowo przeniesiony uczeń zachowuje się w stosunku do niego w taki sposób oraz czego tak naprawdę od niego chce. Przez cały dzień Gokudera obserwował go. Przecież oni dziś spotkali się pierwszy raz w życiu!
- Aby było jasne - odezwał się białowłosy przybysz z Włoch - Nie akceptuję cię jako 10 głowę Vongoli.
Słysząc to, Tsuna wpadł w panikę.
Wie o mafii?, pomyślał gorączkowo, Co teraz?
- Reborn, co teraz? - nieświadomie wypowiedział na głos swoje myśli.
Jego korepetytor, siedzący spokojnie na jego ramieniu, uśmiechnął się.
- Gokudera Hayato jest członkiem bocznej gałęzi rodziny - odezwał się raźnie - Więc to oczywiste, że wie, kim jesteś.
- Hęę..? - jeszcze bardziej przeraził się Tsuna. Kto jeszcze wiedział o nim więcej, niż on sam? Spojrzał na Gokuderę, który patrzył na niego zimno. Niemal poczuł, jak jego ciało ogarniają dreszcze. Czemu to wszystko musiało na niego spadać?
Po chwili zdołał się opanować na tyle, by wydusić z siebie:
- Go-Gokudera-kun, ty też jesteś z mafii?
- Oczywiście - odparł jego rozmówca, a Reborn wygladał, jakby stracił całą wiarę w swego podopiecznego - Obserwowałem cię od wczoraj i stwierdzam, że nie nadajesz się na kolejną głową rodziny.
- Nigdy nie chciałem być w mafii... - spróbował się wytłumaczyć Tsuna, ale białowłosy nie dał mu skończyć.
- Dlatego też zabiję cię i sam przejmę pozycję Dziesiątego - oznajmił Gokudera, a coś w jego wzroku powiedziało Tsunie, że byłby w stanie coś zrobić.
Chłopak cofnął się.
- Co? - spojrzał ze złością na swego korepetytora - Reborn, nic nie mówiłeś o tym, że ktoś może przejąć tą pozycję!
- Jesteś w mafii, to oczywiste, że w taki sposób załatwia się sprawy - odparło radośnie dziecko, zeskakując z jego ramienia - Cóż, powodzenia.
- Re-Reborn!
Gdy w dłoniach Gokudery pojawiły się dynamity, Tsuna zrozumiał, że gorzej już być nie może.
- Gokudera jest znany ze swoich umiejętności - odezwał się Reborn, obserwując ich przeciwnika - Krążą plotki, że potrafi w każdej chwili zapalić dynamit i że nie ma od niego lepszych. Nazywają go nawet "ludzką bombą Hayato".
Istotnie, lonty dynamitów już się paliły i leciały w stronę Tsuny.
- Go-Gokudera-kun, to niebezpieczne! - wykrzyknął.
- Bo jest niebezpieczne - odparł po prostu jego przeciwnik, w jego rękach zaś już kryły się kolejne dynamity.
Niedobrze, niedobrze, muszę coś z tym zrobić, pomyślał chłopak, próbując je ugasić, póki jeszcze był w stanie. Skrzywił się z bólu, gdy jego palce dotknęły ognia, Gdybym tylko miał Płomień Ostatniej Woli...
Reborn jakby czytał w jego myślach, bowiem już po chwili Tsuna poczuł, jak pocisk uderza w jego ciało, a on sam zyskuje siłę i energię. Nie rozumiał, dlaczego Reborn uznał za właściwe strzelić w tej, a nie innej chwili, ale to nie miało znaczenia.
Z werwą zaczął gasić lonty, dla własnego morala powtarzając:
- Zgasićzgasićzgasićzgasićzgasić.
Nawet Gokudera wydawał się być zdumiony jego nagłą zmianą, bowiem dynamitów tylko przybyło.
W końcu sam popełnił błąd i próbował odpalić ich jednocześnie zbyt dużo i śmiercionośna broń wypadła mu rąk, rozsypując się wokół.
Tsuna jednak nie przejął się tym. Liczyło się dla niego tylko jedno: aby zgasić wszystkie lonty, nieważne, czy pomógłby w ten sposób swojemu przeciwnikowi.
Gdy sytuacja została już opanowana, Tsuna wrócił do normalnego siebie. Płomienie, których nikt nie był w stanie zauważyć, zgasły, a Gokudera popatrzył na niego oceniająco.
Nadal będzie chciał walczyć?
- Wybacz mi - powiedział po prostu, schylając lekko głowę - Tak naprawdę nie miałem nigdy zamiaru przejąć pozycji Dziesiątego. Chciałem tylko zobaczyć, jaką osobą jesteś.
Tsuna zamrugał oczami ze zdziwienia.
- Co?
Reborn uśmiechnął się, słysząc dalsze słowa przeniesionego ucZnia.
- Chciałem cię zabić, ale ty zrezygnowałeś swoje życie, aby mi pomóc - powiedział Gokudera - Uznaję twoją pozycję, Dziesiąty.
- Co?
- Tak działa mafia - odezwał się Reborn, wskakując na ramię Tsuny - Przegrany podporządkuje się zwycięzcy. Możesz czuć się z siebie dumny, zyskałeś szacunek od jednego z członków rodziny.
Tsuna raz jeszcze zamrugał oczami.
To chyba działo się naprawdę.
---
Podczas drogi powrotnej dziecięcy korepetytor odłączył się od swojego ucznia, licząc, że nic się nie stanie Tsunie przez ten czas, gdy nie będzie go w pobliżu.
Interesowała go inna rzecz. Słyszał o Gokuderze Hayato - jako jeden z ważniejszych zabójców Vongoli znał wszystkich członków rodziny - ale coś mu nie pasowało w chłopaku. Tsuna zapewnie uwierzył, że to wszystko było tylko testem mającym sprawdzić jego siłę jako Dziesiątego Vongoli, ale Reborn nie uwierzył w to. Nie potrafił w to uwierzyć.
Nie, nawet nie to. Mógłby w to uwierzyć, gdyby nie trzy rzeczy, które zauważył. Pierwszą z nich był fakt, iż Gokudera upuścił dynamity specjalnie - Tak przynajmniej Reborn wywnioskował po jego spokojnym spojrzeniu, którym uczeń omiatał spanikowanego Tsunę, pewnego, że walczy o własne życie.
To właśnie to spojrzenie było drugą rzeczą, które nie dawało młodemu Arcobaleno spokoju. Czasami Gokudera nie potrafił ukryć stali i lodu w oczach, zimnej kalkulacji, która przeczyła się z jego lekkomyślnym, zdawałoby się, zachowaniem. W chwili, gdy formalnie zaakceptował Tsunę, jego wzrok wciąż pozostał zimny. Reborn mógłby zrzucić to na karby charakteru, gdyby nie to, że ogarnęło go wtedy złe przeczucie. Gokudera nie skrzywdziłby Dziesiątego, był tego pewien, ale...
No właśnie, ale.
Dlatego też właśnie teraz Reborn zamiast towarzyszyć Tsunie podążał za Gokuderą i obserwował, jak ten spokojnie wraca do domu.
Białowłosy zatrzymał się.
- Masz zamiar wyjść, czy będziesz się tak chował, Reborn? - zapytał.
Dziecko wyłoniło się ze swojej kryjówki.
- Ciaossu~! - odezwało się, nawet nie próbując się ukrywać.
To była właśnie trzecia rzecz, którą zabójca zauważył - Gokudera zawsze był świadomy jego obecności. Być może był to przypadek, ale może...
- Czego chcesz, Reborn? - odezwał się białowłosy uczeń, patrząc na niego uważnie - Powiedziałem już przecież, że nie będę próbował zabić Dziesiątego.
- Co to tego nie mam wątpliwości, Gokudera - odparł radośnie Reborn, sadowiąc się na ramieniu chłopaka. Białowłosy rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie, zaraz jednak jego wzrok przeniósł się na ulicę, omiatając leniwie pobliskie bydynki.
- Czego chcesz?- powtórzył swe pytanie.
- Tylko troszkę porozmawiać.
- Właśnie rozmawiamy - odparł na to Gokudera.
- Co sądzisz o Dame-Tsunie, Gokudera? - spytał Reborn, chcąc odwrócić jego uwagę od kłopotliwego tematu.
- Dlaczego nazywasz go "dame"? - odparł pytaniem na pytanie Hayato - Przecież trafiony strzałem z twojego pistoletu radzi sobie całkiem nieźle. Kim ty właściwie jesteś, Reborn, skoro dysponujesz taką mocą? Nie zachowujesz się jak zwykłe dziecko.
- Nie jestem zwykłym dzieckiem, jestem Arcobaleno - wyjaśnił Reborn, stwierdzając, że i tak prędzej czy później by się dowiedział - To, co daję Tsunie, to pociskiOstatniej Woli. Pozwalają mu na wykonanie tego, czego by żałował przed śmiercią.
Gokudera otworzył usta, zapewnie by o coś jeszcze zapytać, ale w tej samej chwili telefon schowany w kieszeni jego spodni zapikał. Wyciągnął go i przyglądnął się dziwnej aplikacji, którą miał na nim zainstalowaną. Reborn zdąrzył tylko zobaczyć mapę terenu, na którym znajdowali się, gdy Gokudera odstawił go na ziemię. Chłopak raz jeszcze popatrzył na ekran telefonu. Jego spojrzenie zachmurzyło się.
- Chyba będę się już zbierał, Reborn - powiedział - Dasz radę wrócić sam do Dziesiątego?
Korepetytor pokiwał głową.
- W takim razie powodzenia. Uważaj na siebie - rzucił na odchodne Gokudera.
Reborn nawet nie próbował go powstrzymać. Przecież nawet jeśli białowłosy chłopak miał jakieś tajemnice, to i tak prędzej czy później wyjdą one na jaw. Rodzina nie ma wszak przed sobą tajemnic, prawda?
To stwierdziwszy, dziecięcy korepetytor ruszył z powrotem, aby pognębić swego podopiecznego, zapamiętując przy okazji, by zwrócić większą uwagę na Gokuderę Hayato.
~~~
Mam małe pytanko do tych, którzy to czytają. Otóż waham się, jak powinnam poprowadzić kolejny rozdział. Mam na to dwie opcje:
~ przedłużenie "wstępu" i wizyta kilku osób w Soul Society. Wtedy rozdział będzie później, bo nie mam tego do końca opracowanego.
~ przejście do tego, co było moim głównym pomysłem, czyli utrata wspomnień przez Hitsugayę, a wtedy akcja zacznie się szybciej. Plus, mam na to rozdziały.
Mam rozpisane scenariusze i wstępne rozdziały na obie opcje i tu właśnie napotkałam problem... Mogłabym to też rozwiązać tak, że pójdę opcją drugą, a opcję pierwszą dopracuję i dodam jako "co by było, gdyby...".
Ponieważ jednak się nad tym waham, pomyślałam, że dam taką notkę, licząc, że mi pomożecie:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro