11. Bardzo długie 5 minut
- Go-Gokudera-kun? - zdziwił się po raz kolejny Tsuna.
Co tu robi normalny Gokudera? Nie zdążyłem dowiedzieć się prawdy!
Strażnik Burzy skrzywił się, a dopiero potem na niego spojrzał.
- Dziesiąty? - spytał - Co ty tu robisz?
- Dostałem 10cio letnią bazooką... - mruknął przyszły szef Vongoli - Ty też?
Od razu zganił się za to pytanie. To przecież oczywiste, skoro Gokudera był tutaj! Białowłosy chłopak nie skomentował jednak jego słów, a jego spojrzenie, dotąd zamyślone, wyostrzyło się, gdy skupił się na swym szefie.
- Tak - mruknął, nadal powtarzając w myślach rozmowę, którą odbył z tamtą kobietą, Matsumoto Rangiku. Nie znał jej, był tego pewnien... Więc skąd ona go znała? I skąd wiedziała o Vongoli?
Nazywasz się Hitsugaya Toushiro - jej pewny głos nie mógł go opuścić. Nie kłamała, co do tego nie miał wątpliwości.
Tylko dlaczego?
- Póki co najlepiej byłoby zostać w jednym miejscu. Nie chcemy chyba wplątać naszych przyszłych wersji w jakiś problem i...
Umilkł, gdy zauważył, gdzie siedzi jego przyjaciel.
Trumna.
- Dziesiąty, ty...
- Wygląda na to, że przyszły ja jest martwy - zaśmiał się Tsuna, ale jego oczy nie potrafiły ukryć przerażenia, które musiało go spowijać.
Pół sekundy.
Tyle wystarczyło, aby Gokudera zrzucił ową Matsumoto na jeden z najniższych priorytetów oraz połączył resztę faktów: to, dlaczego Dziesiąty pojawił się w trumnie, a on był obok niego.
Jego przyszła wersja była tu.
Ale i tak...
- Wybacz mi, Dziesiąty - schylił głowę z żalem - Za to, że moja przyszła wersja nie zdołała cię obronić.
Tsuna od razu zaczął go pocieszać, ale to nie było ważne. Ważne było to, że przyszłość - ich przyszłość - dla jednego z nich kończyła się śmiercią.
- Właśnie, przyszły Gokudera dał mi to - szatyn schylił się i pokazał fotografię, którą dotąd trzymał w dłoniach - Oraz powiedział mi, że jego faceta trzeba zabić. Ah, i zostawił też teczkę.
Oczy białowłosego zwęziły się, gdy zakodował sobie nowego wroga.
- Dobra, to jak wrócimy do naszych czasów, to wszystkim się zajmiemy! - oznajmił, zaraz jednak westchnął, stropiony - Dziesiąty, nie masz wrażenia, że jesteśmy tu trochę zbyt...długo?
- Jak to o tym wspomniałeś, to masz rację - zastanowił się Tsuna. Tak, rozmowa z przyszłym i obecnym Gokuderą trochę mu zajęła. Nagle panika, której nie pozwalał się opanować sprawiła, że na pół sekundy przestał oddychać.
- Nie powinniśmy już wracać? - pomyślał na głos Gokudera.
Odczekali jeszcze minutę. Poten dwie, i trzy.
- Może się zepsuła? - zaproponował po namyśle Dziesiąty - Wiesz, coś poszło nie tak i utknęliśmy tu?
Zapewnie by jeszcze przez długo czas nie ruszyli się, gdyby nie pewnien fakt: brzuch Tsuny dał o sobie znak głośno i wyraźnie. Gokudera zaśmiał się, po czym zaproponował jedzenie, sam zaś zastanawiał się głośno nad ich sytuacją.
Nie dane im było zbyt długo poroznawiać, w tej samej bowiem chwili zostali zaatakowani przez kogoś... Przez kogoś, kogo żaden z nich nie znał.
- Dzień dobry - odezwał się zamaskowany przeciwnik, stając na granicy drzew i łączki, pośrodku której znajdowała się trumna. Wyciągnął ręce owinięte setką pierścieni i łańcuchów - i do widzenia.
Nie mieli wyboru: musieli walczyć.
Już wkrótce jednak okazało się, że ich siły na nic zdają się ze światem przyszłości. Ów przeciwnik korzystał w nieznanej im mocy pierścieni, na którą nic nie mogli poradzić.
Różnica między nimi była po prostu za wielka.
Co gorsza, z nimi nie było Reborna, który podpowiedziałby Tsunie, co powinien robić. Chłopak w końcu został zmuszony do ostatecznego ruchu: do zażycia kapsułek Ostatniej Woli. Przeciwnik jednak nie przejął się tym, atakując ich samoprowadzającymi rakietami, które posiadały płomień Ostatniej Woli.
- Tylko tyle potrafisz po szkoleniu Reborna? - odezwał się ich przeciwnik, gdy jego atak sięgnął Tsuny.
Cóż, tak przynajmniej myślał.
I to był błąd. Tsuna skorzystał z faktu, że przeciwnik był pewien swego zwycięstwa, by zaatakować go z tyłu. Nie minęła nawet minuta, a ich przeciwnikiem okazała się być kobieta.
- Nie jesteś aż taki zły, Sawada Tsunayoshi - mruknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro