Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjazd [10]

Wpatrywał się w delikatne rumieńce chłopaka, w jego niezauważalnie otwarte ust, spokojny wyraz jego twarz sprawiał, że czuł się lepiej. Ostrożnie pogładził go po włosach, które niesfornie opadały na tors platynowowłosego. Niepewnie przeciągnął się i ziewnął prosto do słuchawki. 

-Co? Śpiący? - odezwał się głos po drugiej stronie. 

-Trochę, ale mów czy się zgodził. - odpowiedział, odrywając wzrok od malca. 

-Nie, a twój? - odparł, drapiąc się po głowie.

-Nie do końca, bo Koriś jeszcze nie może, a nie chce, żebym go zostawiał. - jęknął w miarę cicho.

-No to go przekonaj, bo ja chcę cię już zobaczyć i pojeździć. - powiedział smutnym tonem. - Tęsknie, wiesz? 

-No wieeem... Jakoś go przekonam. - odpowiedział, mrucząc.

Mała dłoń zacisnęła się na jego koszuli, a główka wtuliła się w tors. 

-Budzi się, budzi się, budzi się! - niebieskooki zaczął panikować, po czym się rozłączył. 

-Vitya? - zapytał chłopiec zaspanym głosem, przecierając powiekę.

-Co się mały? - spytał tamten, dość nieudolnie udając, że też dopiero się obudził.

-Z kim rozmawiałeś? Czemu nie śpisz? - pytał spokojnie.

-Jaaa? Ja z nikim nie rozmawiałem. - odpowiedział, by po chwili spalić się ze wstydu.

Skończył pakować ostatnią walizkę, kiedy znów zadzwonił telefon. 

"Czemu? Czemu? Czemu ja się na to zgodziłem?"

Wyszedł z bratem szybkim krokiem na zewnątrz, po czym wsiedli do taksówki. Dojechali, zapłacili i wyszli. Do odprawy nie zostało dużo czasu, jednak jakimś cudem zdążyli. Niedaleko widniała już sylwetka ich trenera. 

-Pa maluchu! - powiedział szybko platynowowłosy, lekko go obejmując.

Chłopak już chciał przejść dalej, kiedy poczuł mocny ścisk w pasie. Odwrócił się zdziwiony, a na jego twarzy w chwilę wymalował się rozczulony, jednak smutny uśmiech. 

-Koriś... - przykucną, przy tulącym go wciąż dziecku. - Puść, muszę lecieć... Niedługo wrócę, obiecuję.

-Ale... - zaczął, po czym mocniej się do niego przytulił. 

Niebieskooki delikatnie pogładził brata po policzku, a ten opuścił ręce. 

-Przepraszam... - szepnął chłopiec, spuszczając wzrok. - Do zobaczenia... Będę czekać...

Starszy poczuł bolesne ukłucie w sercu, a do oczu napłynęły mu łzy. Do dwójki podszedł mężczyzna i wziął młodszego za rękę. Rodzeństwo wymieniło ostatni raz spojrzenia, po czym platynowowłosy wszedł na pokład. 

"Racja... W końcu nie opuszczałem go prawie, że na krok odkąd tylko z nami zamieszkał. Teraz, jak tak o tym myślę to sam nie wiem, jak przetrwam bez niego ten czas, ale to tylko tydzień i ani dnia więcej."

Spojrzał zamyślonym wzrokiem w chmury, które wokół roznosiły słodką barwę zachodu słońca. Wiedza o tym, że jego podróż będzie trwała jeszcze niecałe dziewięć godzin go przytłaczała.

"Nie wiem w ogóle czy bez niego zasnę. Zawsze spaliśmy razem. Wtulał się we mnie, a ja go tuliłem z całych sił."

Wcześniej odczuwany ból tylko się nasilił, a podróż dłużyła bardziej niż wszystkie inne. Kiedy w końcu dotarł na lotnisko była już trzecia. Wszystko spowił już mrok, a lekki chłodny wietrzyk otulał jego skórę, wywołując gęsią skórkę. W oddali usłyszał głos swojego przyjaciela. 

"To był zły pomysł, bardzo zły. Chcę już wracać, nie wytrzymam tu ani nocy... Bez niego nie dam rady."

Spojrzał w stronę podbiegającego chłopaka, po czym uśmiechnął się smutno.

-Cześć! - zawołał tamten. 

-Cześć. - odpowiedział, powstrzymując łzy.

______________________

Przepraszam, że tak krótko, ale szykuję jeszcze inną książę, o której wcześniej wspominałam i szykuje się naprawdę dobrze, do tego wplotę tam jeszcze mojego lodowatego malucha, więc nie musicie się martwić o to, że go zaniedbam.  ^^ Mam mimo to nadzieję, że rozdział się spodobał. ^^ 

P.S. Nadal nie wiem, jakim cudem, ale jest już dziesiąty rozdział!! *konfetti* 155 wyświetleń i 15 głosów!~♥ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro