Lekcja łyżwiarstwa [1]
Chłopak otworzył szeroko oczy, kiedy zobaczył, jak mała główka, której przed chwilą dotknął unosi się ku górę. Wnet jego oczom ukazała się para paczałek o cudnym kolorze, który do złudzenia przypominał mu barwę lodu.
"Czy to dziecko?"
-Cześć mały? - powiedział niepewnie platynowowłosy, nie odrywając wzroku od chłopca.
-Dzień dobry... - odpowiedział chłopczyk cicho.
Jego głos był bardzo delikatny, mówił z lekkim japońskim akcentem, jednak widocznie jego wypowiedz zawierała w sobie także rosyjski podźwięk. Mimo to, w pierwszej chwili Rosjanin nawet tego nie zauważył.
-A mogę wiedzieć, czemu to mnie obserwowałeś? - zapytał niebieskooki z uśmiechem.
Przez chwilę panowała wokół nich jedynie cisza, która w pewnym stopniu krępowała ich obu, jednak starszy wolał poczekać i po prostu nie naciskać.
-Ładnie jeździsz... - wyszeptał malec po około dwóch minutach.
Na te słowa platynowowłosy zaśmiał się i poczochrał tamtego po głowie.
-Dziękuję, to bardzo miłe. - rzekł, a kąciki jego ust poszybowały w górę. - A ty czemu nie jeździsz? Nie umiesz?
Śnieżnowłosy lekko kiwnął głową, jednak zrobił to bardzo łagodnie, jakby się czegoś bał lub czymś stresował.
-To chodź, wypożyczymy ci łyżwy i cię nauczę. - odrzekł entuzjastycznie. - To naprawdę nic trudnego, zobaczysz. Jeśli teraz nie załapiesz dokończymy kiedy indziej. - mówił schodząc z lodu.
Kiedy już znajdował się na śniegu, podszedł szybko do pierwszej lepszej ławki, po czym nałożył wkładki na łyżwy.
-Chodź. - powiedział, idąc w kierunku wypożyczalni, jednak zatrzymał się nagle wpół kroku. - Złap mnie za rękę. Dobrze?
Malec jedynie znów kiwną głową i lekko złapał chłopaka za dłoń. Nie minęło dużo czasu, a byli już z powrotem na lodzie.
-Świetnie ci idzie! - zawołał niebieskooki, kiedy chłopiec zaczął samodzielną jazdę. - Tylko uważaj na ludzi!
"Szybko się nauczył, skubany. Może ma ukryty talent, który pomogłem mu odkryć??? Fajnie by było! Może nawet spotkalibyśmy się kiedyś na jakiś zawodach!"
Kiedy tak tworzył w swojej głowie różne scenariusze, których spełnienia miał nadzieję się w przyszłości doczekać, poczuł, że jest mu słabiej. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę, po czym zaczął w nią smarkać. W tym czasie początkujący łyżwiarz zdążył już do niego podjechać.
-W porządku? - zapytał cicho, a w jego oczach można było dostrzec troskę.
-Tak, tak. - odpowiedział, biorąc wdech. - To tylko katar, nie doleczyłem się do końca.
-Więc czemu wyszedłeś na dwór? Przecież może być gorzej. - powiedział białowłosy odważniej, przyglądając się mu uważnie.
-Wiesz czemu? Żeby cię spotkać. - odparł, uśmiechając się wesoło.
-Ale powinieneś już wracać. - rzekł chłopiec pewnie. - Nie chcę, żeby przez mnie ci się działy złe rzeczy.
-W sumie to chyba masz rację z tym, że czas wracać. - westchnął platynowowłosy. - Ja już lecę i ty się też zaraz zbieraj, bo późno. - dodał, znów czochrając go po włosach i nie dając dojść do słowa odszedł.
Kiedy wrócił już do domu jego trener nadal siedział w salonie. Chłopak najciszej, jak potrafił zdjął z siebie kurtkę i buty, po czym przemknął do swojego pokoju. Wgramolił się leniwie do łóżka i zakrył kołdrą, nawet nie zmieniając ubrań.
"Ten mały był naprawdę uroczy, mam nadzieję, że jeszcze go spotkam... Ciekawe, gdzie byli jego rodzice. Może gdzieś w tłumie? Chociaż, jak można zabrać dziecko na łyżwy i iść jeździć nawet nie wypożyczając pary dla niego? Może tam na nich czekał? Tak, to bardziej prawdopodobne."
Przekręcił się na drugi bok, po czym mocno wtulił w poduszkę.
"Pójdę tam jutro. Może tam będzie. Mam nadzieję, że Yakow mnie puści..."
_______________________________
No i jest pierwsza część. *^* Mam nadzieję, że się spodobała. ^^ Następną planuję dodać w najbliższym czasie. ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro