Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI - urodziny?

Jeśli jeszcze mnie nieobserwujesz ... Zrób to jeśli ciekawi Cię taki typ opowiadań ❤ Z góry dziękuję i zapraszam 😘

Dziś są moje urodziny i zamiast wstać i cieszyć się oraz skakać po łóżku, normalnie wstałam i poszłam do kuchni, ale byłam jeszcze w piżamie.
Zeszłam po schodach, a na nich stała Kaja, właśnie zamiatała i miło powiedziała:

- Dzień dobry, wszystkiego najlepszego, panienko! - nic nie mówiąc poszłam do kuchni, ale uśmiechnęłam się tak, aby wiedziała, że bardzo jej dziękuję.

Kiedy doszłam do kuchni nikogo tam nie było, nawet Simona...
Obruciłam się i poszłam do jadalni, a tam spotkałam Koichie'go i Simona. Usiadłam na krześle i spojrzałam na śmiadanie były naleśniki z syropem klonowym i zwykła herbata, ale kiedy dobrze przyjrzałam się filiżance to ujrzałam piękną białą różę. Spojrzałam na moich pracowników i widziałam ich uśmiechy, po czym powiedzieli:

- Wszystkiego najlepszego, panienko! Mamy nadzieję, że będzie pani smakowało. - nie wiedziałam co powiedzieć, więc i ja się uśniechnęłam i zaczęłam jeść. Po kilku minutach poszłam do pokoju i ubrałam się w swój codzienny strój.

[Time skip...]
Minęło kilka godzin...
Wyszłam z pokoju i chciałam iść do ogrodu. Idąc tak myślałam o wszystkich rzeczach, które mnie spotkały... Stanęłam na schodach i usłyszałam głos swojego lokaja, spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam Ciel'a Phantomhive i jego lokaja. Zdziwiłam się, ale dalej stałam na schodach.

- Hrabia Phantomhive...?
- Witaj, Lizzy. - powiedział Ciel i podszedł do schodów, a ja zaczęłam z nich schodzić.
- Dzień dobry, panienko Lizzy. - spojrzałam na Sebastiana.
- Oh, dzień dobry Sebastianie... Czy jest coś o czym nie wiem, Patryku.
- Wybacz, że nic nie mówiliśmy, ale to miała być niespodzianka. - złapałam jego dłoń i zaprowadziłam ich do gościnnego pokoju...

Na urodziny od Ciel'a dostałam naszyjnik z różą, a od Kaji i Koichie'go szklanego łabędzia. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc miło się uśniechnęłam, tylko tego się nie spodziewałam...
Patryk klęknął na kolano i wręczył mi różę czarną różę. Powiedział też: "Ta róża będzie tak długo żyła póki jestem z Tobą, moja pani...". Wtedy łzy napłynęły mi do oczu, ale nie płakałam, tylko przytuliłam ich wszystkich z całej siły! Widziałam ich zdziwienie, ale nie przestałam. Strasznie ich kocham i mam nadzieję, że oni mnie też.
Impreza się skończyła o godz. 19.59... Porzegnałam hrabiego i jego lokaja, a następnie poszłam w stronę schodów, ale... Simon złapał mnie za dłoni i chciał coś powiedzieć, tylko, że ja z wielką prędkością pocałowałam go w policzek, a on zrobił się cały czerwony.
Podziękowałam mu za wspaniałe urodziny i poszłam do pokoju Patryka. Tak szczerze... nie wiem po co tam poszłam, ale coś chyba mnie tam ciągnęło, prawda?
Pokój Patryka był prawie pusty... Miał tam tylko średnią szafę i łóżko. Stanęłam koło szafy i nagle... drzwi z pokoju się zamknęły?! Myślałam, że to sprawka mojego lokaja, bo miałam tu nie wchodzić, a ja mimo wszystko to zrobiłm!
Cofnęłam się i w tym samym czasie coś na mnie syknęło, ale kiedy zamknęłam oczy, a po minucie spowrotem je otworzyłam.. moim oczom ukazał się Claude, a w jego ramię wbił się wąż!? Nic nie powiedział tylko nagle ja i on pojawiliśmy się w moim pokoju. Claude puścił mnie na ziemię, a ja automatycznie podeszłam do niego i zerknęłam na jego ramię, na to na którym miał węża...
Nie wiem jak to zrobiłam, ale zdjęłam jego czarną kamizelkę i zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej. Lewą ręką złapałam jego prawy policzek, a prawą ręką miesce na którym był ślad po ukąszeniu. Zrobiłam się czerwona, a Claude lekko się uśmiechnął.
Podniosłam głowę, a Claude złapał moje policzki i nagle pocałował mnie w prosto w usta? Można powiedzieć, że to jest francuski pocałunek, ale nie trwał długo, bo szybko odepchnęłam go od siebie, a on aż położył się na moim łóżku!
Z wielkimi rumieńcami wybiegłam z pokoju. Biegnąc tak wpadłam na kogoś, a ja podniosłam głowę moim oczom ukazał się blondwłosy chłopak, Alois? Zdziwiłam się i upadłam na ziemię. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać, ale mimo wszystko podał mi rękę i jeszcze ją ucałował... na mojej twarzy już nie było widać zdziwienia, ale uśmiech i...

- Lizzy... wiesz, że pięknie się rumienisz?
- C-Co?! To-To nie tak! - moje rumieńce miały jeszcze większe rumieńce.- Tak w ogóle. Co Cię tu...~? - przerwa£ mi głos mojej pokojówki Kaji.
- Hrabio Trancy! Panienka Lizzy...~!! - spojrzałam na nią.- Pa-Panienka?! Prze-Przepraszam, ja...~
- Kaja, uspokuj się. - przytuliłam ją.- Zrób sobie wolne, dobrze?
- Wol-ne?! Ja nie...~ - przerwałam jej z wielką powagą.
- Powiedziałam: "Zrób sobie wolne" i tak zrobisz, tak?
- T-Tak, panienko.
- Uśmiechnij się... Masz piękny uśmiech. - dziewczyna nie mogła w to uwierzyć, ale tak i tak się uśmiechnęła.
[Time skip...]
Po paru minutach ja i Alois byliśmy już w salonie i rozmawialiśmy o ciekawych rzeczach... (Ty zboczuchu, nie o takie rzeczy chodzi xD) Mój lokaj nalewał nam herbatę, kiedy Alois z nienadzka złapał mnie i zaczął ze mną tańczyć? Tańczyliśmy, tańczyliśmy aż wytańczyliśmy na hol. Tam Trancy zaczął zadawać pytania... Na parę z nich odpowiedziałam, ale kiedy powiedział: "Lizzy, powiedz... czy Ty mnie kochasz?" mój lokaj i Claude zaczęli do was mówić, ale nie do końca słyszałam co, bo pytanie Alois'a mnie zamurowało! Czy on na serio pytał? Jeśli tak, to mi tego nie popuści tak łatwo.
Z tego całego napięcia zaczęłam się śmiać, ale wszyscy obecni patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Spojrzałam na hrabiego Trancy i z wielką prędkością przytuliłam go...

- Jesteś kochany! To najlepsze urodziny w moim życiu.
- Naprawdę? - uśmiechnął się uroczo.- Ale jeszcze nie dałem Ci prezentu... - z uśmiechem, przytuliłam go jeszcze raz.
- Wystarcza mi to, że jesteś ze mną, Alois Trancy. - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.

[Time skip...]
Alois'a nie ma już od 20 minut, a ja sama siedzę na dworze w ogrodzie o północy...
Trochę się bałam, ale czego tak naprawdę mogę się bać? Chyba tylko Shinigami, ale i oni nie sprawiają problemów. Usiadłam na ławce i zamknęłam oczy.. Po chwili otworzyłam je, a kiedy przyjrzałam się miejscu w którym jestem, zrozumiałam, że jest coś nie tak!
Byłam w moim pokoju, a kiedy spojrzałam lekko na drzwi to tam widziałam Sebastiana?! W jego ręce widziałam klucz do mojego pokoju. Chciałam coś powiedzieć, ale kiedy czarnowłosy lokaj połknął właśnie ten klucz, chciałam krzyknąć no, ale lokaj już był nade mną i ręką zakrył moje delikatne usta...
Sebastian nie miał na sobie górnej części ubrania, a ja byłam ubrana w swoją długą bluzkę, która zakrywała bezbędne części mojego bladego ciała.
Leżałam na łóżku... Sebastian praktycznie się ze mną stykał i jego lewa noga była pomiędzy moimi kolanami!? Chciałam go walnąć, (sprzedać mu szczała...) ale on złapał moje nadgarstki i przygniutł je do łóżka...
Nie wiedziałam co robić! Chciałam wezwać Patryka, ale Sebastian podniósł się, ale dalej był nade mną i trzymał tak abym nie mogła się ruszać. Złym wzrokiem spojrzałam na lokaja z posiadłości Phantomhive, a on tylko nie uśmiechnął, bardzo dziwnie i zaczął "dobierać" się do mojej szyji i ją całować?!
Byłam cała czerwona i zabrakło mi głosu! Sebastian nie chciał mnie puścić, a ja próbowałam go jakoś ode mnie odepchnąć, tylko, że to było na nic...
Po chwili z moich oczu zaczęły płynąć łzy, a Sebastian to zauważył i językiem otarł je, a ja zaczęłam coś mówić. Lokaj Ciel'a zszedł ze mnie i uśmiechnął się i powiedział:

- Wszystkiego najlepszego, panienko... - po tych słowach rozpłakałam się jeszcze bardziej, a czarnowłosy Sebastian zniknął.


Z góry przepraszam za błędy, ale skończyłam to pisać o północy i czuję, że jestem zmęczona i ledwo doszłam do końca tego rozdziału... ❤ Mam wielką nadzieję, że się podobało i dziękuję też za obserwowanie mnie oraz za głosowanie na moje opowiadania 😉 Jesteście kochani i do zobaczenia ✌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro