Rozdział VI - urodziny?
Jeśli jeszcze mnie nieobserwujesz ... Zrób to jeśli ciekawi Cię taki typ opowiadań ❤ Z góry dziękuję i zapraszam 😘
Dziś są moje urodziny i zamiast wstać i cieszyć się oraz skakać po łóżku, normalnie wstałam i poszłam do kuchni, ale byłam jeszcze w piżamie.
Zeszłam po schodach, a na nich stała Kaja, właśnie zamiatała i miło powiedziała:
- Dzień dobry, wszystkiego najlepszego, panienko! - nic nie mówiąc poszłam do kuchni, ale uśmiechnęłam się tak, aby wiedziała, że bardzo jej dziękuję.
Kiedy doszłam do kuchni nikogo tam nie było, nawet Simona...
Obruciłam się i poszłam do jadalni, a tam spotkałam Koichie'go i Simona. Usiadłam na krześle i spojrzałam na śmiadanie były naleśniki z syropem klonowym i zwykła herbata, ale kiedy dobrze przyjrzałam się filiżance to ujrzałam piękną białą różę. Spojrzałam na moich pracowników i widziałam ich uśmiechy, po czym powiedzieli:
- Wszystkiego najlepszego, panienko! Mamy nadzieję, że będzie pani smakowało. - nie wiedziałam co powiedzieć, więc i ja się uśniechnęłam i zaczęłam jeść. Po kilku minutach poszłam do pokoju i ubrałam się w swój codzienny strój.
[Time skip...]
Minęło kilka godzin...
Wyszłam z pokoju i chciałam iść do ogrodu. Idąc tak myślałam o wszystkich rzeczach, które mnie spotkały... Stanęłam na schodach i usłyszałam głos swojego lokaja, spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam Ciel'a Phantomhive i jego lokaja. Zdziwiłam się, ale dalej stałam na schodach.
- Hrabia Phantomhive...?
- Witaj, Lizzy. - powiedział Ciel i podszedł do schodów, a ja zaczęłam z nich schodzić.
- Dzień dobry, panienko Lizzy. - spojrzałam na Sebastiana.
- Oh, dzień dobry Sebastianie... Czy jest coś o czym nie wiem, Patryku.
- Wybacz, że nic nie mówiliśmy, ale to miała być niespodzianka. - złapałam jego dłoń i zaprowadziłam ich do gościnnego pokoju...
Na urodziny od Ciel'a dostałam naszyjnik z różą, a od Kaji i Koichie'go szklanego łabędzia. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc miło się uśniechnęłam, tylko tego się nie spodziewałam...
Patryk klęknął na kolano i wręczył mi różę czarną różę. Powiedział też: "Ta róża będzie tak długo żyła póki jestem z Tobą, moja pani...". Wtedy łzy napłynęły mi do oczu, ale nie płakałam, tylko przytuliłam ich wszystkich z całej siły! Widziałam ich zdziwienie, ale nie przestałam. Strasznie ich kocham i mam nadzieję, że oni mnie też.
Impreza się skończyła o godz. 19.59... Porzegnałam hrabiego i jego lokaja, a następnie poszłam w stronę schodów, ale... Simon złapał mnie za dłoni i chciał coś powiedzieć, tylko, że ja z wielką prędkością pocałowałam go w policzek, a on zrobił się cały czerwony.
Podziękowałam mu za wspaniałe urodziny i poszłam do pokoju Patryka. Tak szczerze... nie wiem po co tam poszłam, ale coś chyba mnie tam ciągnęło, prawda?
Pokój Patryka był prawie pusty... Miał tam tylko średnią szafę i łóżko. Stanęłam koło szafy i nagle... drzwi z pokoju się zamknęły?! Myślałam, że to sprawka mojego lokaja, bo miałam tu nie wchodzić, a ja mimo wszystko to zrobiłm!
Cofnęłam się i w tym samym czasie coś na mnie syknęło, ale kiedy zamknęłam oczy, a po minucie spowrotem je otworzyłam.. moim oczom ukazał się Claude, a w jego ramię wbił się wąż!? Nic nie powiedział tylko nagle ja i on pojawiliśmy się w moim pokoju. Claude puścił mnie na ziemię, a ja automatycznie podeszłam do niego i zerknęłam na jego ramię, na to na którym miał węża...
Nie wiem jak to zrobiłam, ale zdjęłam jego czarną kamizelkę i zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej. Lewą ręką złapałam jego prawy policzek, a prawą ręką miesce na którym był ślad po ukąszeniu. Zrobiłam się czerwona, a Claude lekko się uśmiechnął.
Podniosłam głowę, a Claude złapał moje policzki i nagle pocałował mnie w prosto w usta? Można powiedzieć, że to jest francuski pocałunek, ale nie trwał długo, bo szybko odepchnęłam go od siebie, a on aż położył się na moim łóżku!
Z wielkimi rumieńcami wybiegłam z pokoju. Biegnąc tak wpadłam na kogoś, a ja podniosłam głowę moim oczom ukazał się blondwłosy chłopak, Alois? Zdziwiłam się i upadłam na ziemię. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać, ale mimo wszystko podał mi rękę i jeszcze ją ucałował... na mojej twarzy już nie było widać zdziwienia, ale uśmiech i...
- Lizzy... wiesz, że pięknie się rumienisz?
- C-Co?! To-To nie tak! - moje rumieńce miały jeszcze większe rumieńce.- Tak w ogóle. Co Cię tu...~? - przerwa£ mi głos mojej pokojówki Kaji.
- Hrabio Trancy! Panienka Lizzy...~!! - spojrzałam na nią.- Pa-Panienka?! Prze-Przepraszam, ja...~
- Kaja, uspokuj się. - przytuliłam ją.- Zrób sobie wolne, dobrze?
- Wol-ne?! Ja nie...~ - przerwałam jej z wielką powagą.
- Powiedziałam: "Zrób sobie wolne" i tak zrobisz, tak?
- T-Tak, panienko.
- Uśmiechnij się... Masz piękny uśmiech. - dziewczyna nie mogła w to uwierzyć, ale tak i tak się uśmiechnęła.
[Time skip...]
Po paru minutach ja i Alois byliśmy już w salonie i rozmawialiśmy o ciekawych rzeczach... (Ty zboczuchu, nie o takie rzeczy chodzi xD) Mój lokaj nalewał nam herbatę, kiedy Alois z nienadzka złapał mnie i zaczął ze mną tańczyć? Tańczyliśmy, tańczyliśmy aż wytańczyliśmy na hol. Tam Trancy zaczął zadawać pytania... Na parę z nich odpowiedziałam, ale kiedy powiedział: "Lizzy, powiedz... czy Ty mnie kochasz?" mój lokaj i Claude zaczęli do was mówić, ale nie do końca słyszałam co, bo pytanie Alois'a mnie zamurowało! Czy on na serio pytał? Jeśli tak, to mi tego nie popuści tak łatwo.
Z tego całego napięcia zaczęłam się śmiać, ale wszyscy obecni patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Spojrzałam na hrabiego Trancy i z wielką prędkością przytuliłam go...
- Jesteś kochany! To najlepsze urodziny w moim życiu.
- Naprawdę? - uśmiechnął się uroczo.- Ale jeszcze nie dałem Ci prezentu... - z uśmiechem, przytuliłam go jeszcze raz.
- Wystarcza mi to, że jesteś ze mną, Alois Trancy. - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
[Time skip...]
Alois'a nie ma już od 20 minut, a ja sama siedzę na dworze w ogrodzie o północy...
Trochę się bałam, ale czego tak naprawdę mogę się bać? Chyba tylko Shinigami, ale i oni nie sprawiają problemów. Usiadłam na ławce i zamknęłam oczy.. Po chwili otworzyłam je, a kiedy przyjrzałam się miejscu w którym jestem, zrozumiałam, że jest coś nie tak!
Byłam w moim pokoju, a kiedy spojrzałam lekko na drzwi to tam widziałam Sebastiana?! W jego ręce widziałam klucz do mojego pokoju. Chciałam coś powiedzieć, ale kiedy czarnowłosy lokaj połknął właśnie ten klucz, chciałam krzyknąć no, ale lokaj już był nade mną i ręką zakrył moje delikatne usta...
Sebastian nie miał na sobie górnej części ubrania, a ja byłam ubrana w swoją długą bluzkę, która zakrywała bezbędne części mojego bladego ciała.
Leżałam na łóżku... Sebastian praktycznie się ze mną stykał i jego lewa noga była pomiędzy moimi kolanami!? Chciałam go walnąć, (sprzedać mu szczała...) ale on złapał moje nadgarstki i przygniutł je do łóżka...
Nie wiedziałam co robić! Chciałam wezwać Patryka, ale Sebastian podniósł się, ale dalej był nade mną i trzymał tak abym nie mogła się ruszać. Złym wzrokiem spojrzałam na lokaja z posiadłości Phantomhive, a on tylko nie uśmiechnął, bardzo dziwnie i zaczął "dobierać" się do mojej szyji i ją całować?!
Byłam cała czerwona i zabrakło mi głosu! Sebastian nie chciał mnie puścić, a ja próbowałam go jakoś ode mnie odepchnąć, tylko, że to było na nic...
Po chwili z moich oczu zaczęły płynąć łzy, a Sebastian to zauważył i językiem otarł je, a ja zaczęłam coś mówić. Lokaj Ciel'a zszedł ze mnie i uśmiechnął się i powiedział:
- Wszystkiego najlepszego, panienko... - po tych słowach rozpłakałam się jeszcze bardziej, a czarnowłosy Sebastian zniknął.
Z góry przepraszam za błędy, ale skończyłam to pisać o północy i czuję, że jestem zmęczona i ledwo doszłam do końca tego rozdziału... ❤ Mam wielką nadzieję, że się podobało i dziękuję też za obserwowanie mnie oraz za głosowanie na moje opowiadania 😉 Jesteście kochani i do zobaczenia ✌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro