Rozdział IV - pies i pająk
Pewnego chłodnego wieczora, właśnie jadłam kolację...
Rozmawiałam z Kają o kobiecych sprawach, ale do jadalni wszedł Patryk i przerwał rozmowę.
- Wybacz, że przeszkadzam, moja pani... - powiedział i wyciągnął list.- Panicz Alois Trancy, wysłam zaproszenie i to chyba będzie coś nie typowego... - zaniepokoił się.
- Daj mi ten list, Patryku! - gwałtownie wstałam z krzesła.- "Droga Lizzy. Zapraszam Cię i innych Twoich przyjaciół na bal przebierany, a szczególnie Ciel'a Phantomhive. Byłbym zaszczycony Twoim przybyciem na naszą grę wstępną... Przyjdź 5 minut przed balem! - przeczytałam i zgniotłam list.- Alois Trancy... - powiedziałam do siebie.- Kaja! Przynieś mój strój, a Ty Patryku... czekaj na mnie w powozie, to rozkaz! - krzyknęłam patrząc złym wzrokiem na lokaja.
- Yes, my lady... - powiedział Patryk i wyszedł z jadalni.
Poszłam do pokoju, a w nim była Kaja z moim ubiorem... Zrobiłam sobie sztuczne kły wampira i usta pomalowałam na czerwono. (Zdjęcie na dole) 👇
Ubrałam też moją czarną, kródką sukienkę, tylko na specjalne okazje. (Zdjęcie na dole) 👇
I oczywiście, że nie zapomniałam o moich najlepszych i emo butach w czarnym koloże, na obcasie, ale nie wielkim. (Zdjęcie na dole) 👇
[Time skip...]
Po ubraniu się w strój wampira, pojechałam na bal do posiadłości Trancy.
Tak jak zawsze, Claude pomógł mi wyjść z powozu i nie zdążyłam stanąć na ziemię, a Alois już był bardzo blisko mnie...
- Lizzy, pięknie wyglądasz... Zresztą jak zawsze cudownie! - krzyknął łapiąc moją dłoń.
- Ty również, Alois. - uśmiechnęłam się lekko.- To bal przebierany, więc... za kogo Ty się przebierzesz?
- Oczywiście, że wampira! - również się uśmiechnął.
- Oh, czyli będziemy taką parką, bo jak widać ja też jestem wampirem. - powiedziałam i pociągnęłam Alois'a za sobą, prowadząc do jego posiadłości.
Trzymałam go za ręce... Uśmiech nie schodził mi z twarzy, a Alois wyglądał na szczęśliwego.
- Lubię ten jego piękny uśmiech... - powiedziałam w myślach.- O czym chciałeś porozmawiać, Alois Trancy? - zatrzymałam się i spytałam.
- Ah, no tak... - powiedział.- Myślałem o tym, żebyś spróbowała jakoś rozkochać w sobie Ciel'a Phantomhive, w ten sposób Ciel będzie mój! - powiedział z takim samym, dziwnym uśmiechem jak ja mam na twarzy, co jakiś czas.
- Że co?! - krzyknęłam zdziwona.- Przecież on już mnie widział, to się nie uda...
- Uda, jeśli ubierzesz swoją maskę. - Alois uśmiechnął się i w jego rękach pojawiła się maska, którą lubiłam kiedy byłam mała...!
- S-Skąd ją masz, Alois?! - wrzasnęłam.
- Kiedyś ją zgubiłaś, a ja znalazłem. - powiedział dziwnym tonem.- Która to godzina?
- 20.03, panie. - odezwał się Claude.
- Hmm... Czyli, że goście już są. - znowu na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech.- Claude, przypilnuj, żeby Lizzy zrobiła to co do nie zależy. To rozkaz! - powiedział i dał maskę lokajowi, po czym poszedł.
- Tak, wasza wysokości. - powiedział Claude i podszedł do mnie.
Claude jest naprawdę przystojnym demonem, ale to nie oto chodzi... Spojrzałam na niego i powiedziałam:
- Patryku, zabierz maskę... widzimy się przy wejsciu do sali. - powiedziałam i również miałam wyjść, ale Claude złapał moją rękę.
- Spełnię rozkaz panicza, a ty nic nie możesz zrobić, bo jesteś jego wężem. - odezwał się Claude.
- Zostaw mnie... - wyrwałam się od lokaja Alois'a i sposzłam, zabierając ze sobą Patryka.
[Time skip...]
Po kilku minutach byli już wszyscy, nawet Ciel Phantomhive...
Założyłam maskę i weszłam do sali, tak aby mnie nikt nie zauważył. Stanęłam w rogu i szukałam hrabiego, ale bezskutecznie! Po chwili podeszłam do Undertaker i spytałam:
- Przepraszam, ale wie Pan gdzie znajdę Ciel'a Phantomhive?
- Ostatnio był przy kominku, młoda damo. - odpowiedział ten dziwny typ.
- Bardzo dziękuję...! - powiedziałm u dałam lekkiegp buziaka Undertaker.
Podeszłam do stołu i wzięłam tacę i jakieś picie... Jeszcze raz się rozglądnęłam i wreszcie go znalazłam. Był sam, bez Sebastiana, więc szybko wykorzystałam to i ruszyłam w jego stronę, kiedy zobaczyłam, że idzie przed siebie.
Zapatrzyłam się i właśnie wtedy dobiłam do Ciel'a i wylałam na niego całe picie... Po chwili podniosłam głowę i spojrzałam mu w oko.
- M-Masz piękne oczy... - harabia zarumienił się i powiedział do siebie.
- Prze-Przepraszam, to-to moja wina... - powiedziałam nieśmiało.
- Nie, to moja wina... Powinnem patrzeć gdzie idę. - powiedział ozięble.
- Oh, ta plama... - spojrzałam na wielką promę na ubraniu hrobiego.- To wszystko moja wina! Naprawdę przepraszam, dlaczego zawsze coś zepsuję?!
- To nic takiego, naprawdę. - pocieszał mnie hrabia Phantomhive.
- Proszę mi pozwolić na zmycie tego... za karę! - krzyknęłam do Ciel'a.
- Ale...
- Jeśli zostanie plama to... niewybaczę sobie tego...! - krzyknęłam i złapałam hrabiego za rękę i ciągnęłam za sobą.
Byłam z chłopakiem w jakimś ciemnym pokoju...
Ciel Phantomhive siedział na lóżku, a ja czyściłam jego ubranie z jakiegoś napoju. Minęły tylkl 2 minuty i już ubranie było czyste, oddałam mu je i hrabia od razu je ubrał na siebie... Musiałam zrobić, coś czego nie chciałam, ale to wszystkl dla Alois'a.
- Ciel Phantomhive, tak? - odezwałam się cicho.
- Hm? - zdziwił się chłopak i jeszcze raz spojrzał w moje oczy.
- To Ty jesteś psem, tak? - spytałam i podniosłam wzrok.- Ciel Phantomhive... - po tych słowach zaczęłam podchodzić do chłopaka.
- C-Co...? - zaczął się rumienić.
- Wiesz, że masz piękne oko, Cieel? - spytałam i usiadłam na chłopaka.- Jestem ciekawa co chowasz za... - powiedziałam i nagle ściągnęłam opaskę z jego oka.- Haha, chcesz to? To mnie złap! - zaśmiałam się i wybiegłam z pokoju, a Ciel chwilę po mnie.
Biegłam tak, aby hrabia mnie widział i biegł za mną, ale tak nagle zniknęłam z jego oczu i on wybiegł w posiadłości Trancy, tak jakby coś mu zrobili! Usiadł przy drzewie i o czymś myślał, ale to akurat przerwałam mu ja...!
- To boli? Cierpisz, prawda... Ciel Phantomhive!? - krzyczałam jak najgłośniej.
- Wiem, że to ty, Alois Trancy! - powiedział Ciel i wstał.
- Hhahaha... - zaczęłam się strasznie śmiać.- Pudło. - powiedziałam i nagle za drzewa za mną, wyszedł Alois.
- Witaj, Ciel Phantomhive. - Alois zrobił swoją dziwną minę.
- W takim razie... kim ty jesteś?! - spytał Ciel.
- To jest nie ważne... - rzekłam, obróciłam się i stanęłam za Alois'em.
- Czego chcecie ode mnie...?
- Od ciebie, nic... - powiedziałam niemiło dotykając maskę.
- Chcę Ciebie, Ciel Phantomhive. - oznajmił Alois.
- Możesz pomażyć, Alois Trancy. - powiedział Ciel i za jego pleców wyszedł Sebastian.
- Oh, przestańcie ciągle wymawiać swoje nazwiska i zacznijmy to co miało się zacząć! - wrzasnęłam poirytowana.- Dobra, to jest tak; jeśli się nie poddasz i nie oddasz nam to wszyscy których kochasz umrą... - uśmiechnęłam się sadystycznie, a za moich pleców wyszedł Claude.
- Claude.../Sebastian... - powiedzieli lokajowie w tym samym czasie, ale im przerwałam.
- Dobra... fajnie, że się znacie, ale ja już chcę zacząć! - krzyknęłam zła.
[Time skip...]
Walka trwała 20 minut, nadeszła pora na mój atak...
Nie spodziewanie wyskoczyłam w górę i rzuciłam popiołem w Sebastiana. On obronił się przed tym, ale nie spodziewał się kopnięcia w twarz!
Po kopnięciu lokaja rodu Phantomhive miałam zaatakować jeszcze raz, ale Sebastian rzucił we mnie swoimi nożami, myślał, że nie uda i się przed tym ubronić, ale robiąc unik złapałam jedem nóż i rzuciłam w lokaja... Sebastian został lekko zraniony, ale nic nie mówił tylko, że na jego twarzy pojawiło się wdziwienie. Widocznie zauważył, że ma godnego przeciwnika, ale nawet nie wie jak wygląda bez maski!
Walka prfała jeszcze pare minut, ale skończyło się tak, że Sebastian złapał Ciel'a i wrócił z nim do posiadłości Phantomhive...
[Time skip...]
Było już po wszystkim...
Spojrzałam na księżyc i ściągnęłam maskę, po czym spojrzałam na Alois'a i powiedziałam krzycząc:
- Czy teraz mogę odejść!?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro