Rozdział III - popiół...
Jest 15.14 ... Właśnie jestem w moim ogrodzie. Kocham ogrody mojej rezydencji Doi, ale czasami jest mi wszystko obojętne.
Stanęłam obok wielkiej wazy z białymi różami. Od razu przypomniałam sobie Ciel'a! Chciałam krzyknąć, ale spojrzałam na idącego Patryka i wzięłam od niego list, który miał trafić do hrabiego...
- Pierwsze zadanie Ciel'a, tak? Po co mi ono...? - pytałam lokaja.
- Zaniesiemy mu to... - powiedział Patryk.
- Witaj, panienko~! - krzyknął Koichi.
- Oh, Koi?
- Tak? - zdziwił się.
- Słyszałeś o tych dziwnych zdarzeniach w Londynie?
- Chodzi o tą kobietę, która nagle zaczęła się palić? - spytał Koichi.
- Tak. - przytaknęłam.- Słyszałam, że królowa poprosiła psa i pająka, o rozwiązanie tej sprawy...
- Przeszkadza to panience? - nagle pojawiła się Kaja.
- Trochę... - powiedziałam obracając się tyłem i idąc do powozu.- Z drugiej strony, nie chcę, żeby jakaś "wielka" królowa mną rządziła! - wkurzyłam się lekko.- Patryku, wsiadaj do powozu... Jedziemy do posiadłości Phantomhive, dać mu jego list! - krzyknęłam wchodząc do powozu.
- Yes, my lady. - powiedział Patryk.
[Time skip...]
Dojechaliśmy do posiadłości Phantomhive i podeszliśmy do drzwi. Podniosłam rękę, zawahałam się, ale po kilku sekundach zapukałam, a drzwi otworzył nam Sebastian.
- Witaj, Panienko Lizzy. - powiedział Sebastian i się ukłonił.
- Witaj, Sebastianie. - również się ukłoniłam.
- Gdybym wiedział, że panienka do nas zawita, to bym zrobił coś do jedzenia.
- Nie przeba, Sebastianie. My tylko na chwilę... Czy mogłabym spotkać się w Ciel'em? - powiedziałam miło.
- Oczywiście, panicz teraz jest u siebie w gabinecie, zaprowadzę Was tam. - powiedział lokaj wpuszczając nas do posiadłości i prowadząc do hrabiego.
Po 2 minutach byliśmy już w gabinecie Ciel'a Phantomhive. Podeszłam do jego biura i pięścią walnęłam w blat.
- Co ty robisz, Lizzy?! - krzyknął Ciel.
- Wybacz mi hrabio, ale mam list dla panicza... Oczywiście, że od samej królowe. - powiedziałam z dziwną miną na twarzy.
- List od królowej?
- Tak, od niej samej. Skup się, hrabio! - krzyknęłam, rzucając listem w Ciel'a.- Życzę miłego dnia... - kłamała.
- Taa... - odpowiedział Ciel, otwierając list, który przyniosłam.
[Time skip...]
Po obiedzie, poszłam do Londynu w mojej sukni z połączeniem plisów i zdobionej góry.(Zdjęcie sukni na dole)👇Dostałam ją od samego Alois'a. 😉
W Londynie było pełno ludzi, ale tylko w jednym miejscu... Nikt nie wie kto to robił, ale to oczywiste! Kobieta, któta robiła zdjęcia przed ślubem, jest sprawcą. Nie mam zamiaru mówić o tym Ciel'owi, ale chciałabym sama to rozwiązać...
- Ej, dziewczynko! Nie powinnaś tu być, jesteś za... - odezwał się dorosły mężczyzna.
- Kogo nazywasz dziewczynką? - obróciłam się przodem do mężczyzny.- Wypraszam to sobie, panie R.
- Pani Lizzy Doi? Proszę wybaczyć, nie poznałem pani... - zaczął mnie przepraszać.
- Czy był tu hrabia Ciel Phantomhive...?
- Lizzy, co tu robisz? Też dostałaś list? - nagle odezwał się Ciel.
- Czywiście, że nie. - uśmiechnęłam się.- Ja nie jestem psem królowej, nie pamiętasz? - spytałam podchodząc do chłopaka.
- To skąd o tym wiedziałaś...?
- Mam swoje sposoby, Cieeel. - powiedziałam podkreślając "e".
Uśmiechnęłam się do Sebastiana i poszłam dalej. Doszłam do miejsca w którym był... Undertaker.
- W czym mogę pani służyć? - spytał dziwny typ.
- Undertaker, czy masz prochy tej spalonej kobiety?
- Tak, mam. - Undertaker usiądł na trumnie, po czym wyciągnął fiolkę z prochem.
- Nie wygląda jak normalny proch... - odezwał się znajomy głos.- Lizzy, ty pewnie wiesz już wszystko, więc powiec mi! - wrzasnął znajomy głos.
- Przestań, Ciel. - obróciłam się przodem do chłopaka.- Nie obchodzi mnie to, że to było twoje zadanie i pająka... jestem tu po to, żeby nic się mu nie stało, rozumiesz? - powiedziałam zła i wyszłam z pomieszczenia, uderzając hrabiego w ramię.
[Time skip...]
Minęło już pare godzin...
Piękną i cichą noc w Londynie, przerwał krzyk palącego się mężczyzny!
Siedziałam ze swoim lokajem na dachu, przyglądałam się tej całej akzji. Wiedziałam, to tamta kobieta! Chciałam skoczyć i ją złapać, ale mój lokaj złapał mnie za rękę, przyciągnął mnie do siebie i zakrył moje usta... Chwilę stałam bez ruchu, ale kiedy zobaczyłam Sebastiana oraz hrabiego Phantomhive, odepchnęłam Patryka od siebie i wkurzyłam się.
Miałam tam zejść i zrobić coś hrabiemu, ale nagle zauważyłam... Grell'a? Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
- Witaj, Lizzy... Coś nie tak? - spytał mężczyzna.
- Coś może jest nie tak, ale nie oto chodzi. - powidziałam.- Grell, spójrz w dół i powiec kogo widzisz?
- Oh, Sebastian-sam?! - krzyknął, miałam wrażenie jakby z niego tryskały serduszka z miłości.
- Tak, to on i mam prośbę...
- Jaką, pani? - spytał.
- Zobacz... - złapałam jego twarzy i skierowałam w ciemne miejsce.- ... kiedy tam wejdą, Ty skoczysz na nich. Sebastian wtedy uratuje hrabiego i Ty z Sebastianem staniecie twarzą w twarz, tak? - opowiedziałam mu kawałek planu.- Zagadaj go, a ja zajmę się Ciel'em.
- Zrobię wszystko, żeby być przy słodkim Sebastianie! - krzyknął z miłości.- Przyjmuję.
- Cieszę się, Grell... - uśmiechnęłam się i weszłam mu na plecy.
Na szczęście, nie czakałam gługo na mój plan.
Grell skoczył na Ciel'a, a Sebastian uratował go, tak jak mówiłam! Stanęli twarzą w twarz i po pewnej chwili hrabia z Sebastianem zauważyli mnie i chłopak się zdziwił...
- Dobry wieczór, Ciel Phantomhive! - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Lizzy? - Ciel zdziwił się jeszcze bardziej.- Co tu robisz? To moja sprawa!
- Byłam na nocnym spacerku, ale napotkałam mojego przyjaciela. - podeszłam do chłopaka i przytuliłam go od tyłu.
- Grell Sutcliff... - odezwał się Sebastian.
- Znacie się? - spytał Ciel.
- Oczywiście, że tak! - uśmiechnęłam się uroczo.- Oto jest Grell, mój przyjaciel.
- Puść mnie, Lizzy! - krzyknął Ciel.
- Czyli jednak umisz postawić na swoje... - powiedziałam i odskoczyłam od hrabiego.
Spojrzałam na Ciel'a, a on po chwili zaczął biec przed siebie. Powiedziałam swojemu lokajowi, żeby nie szedł za mną i przygotował powóz...
Pobiegłam za chłopakiem, po chwili, kiedy byłam przy Ciel'u chciałam go złapać i zatrzymać, ale zobaczyłam proch i że kobieta celuje w nas!? Szybko skoczyłam na Ciel'a i w ten sposób uratowałam go.
Ciel dziwnie na mnie spojrzał, a ja z wielkimi rumieńcami zeszłam z niego i pomogłam mu wstać z ziemi.
- Jeśli chcesz ją pokonać, to musisz uważać na jej aparat... a najlepiej byłoby gdyby Twój piekielnie dobry lokaj zniszczył go. - powiedziałam poprawiając suknię i obracając się tyłem do chłopaka.
- Czyli trzeba zniszczyć aparat... - powiedział patrząc na uciekającą kobietę.
- Nie martw się, Ciel. Nie ucieknie Ci, będzie na wieży zegarowej... - powiedziałam zakładając coś na szyję, dalej będąc tyłem do hrabiego.
- Skąd o tym wiesz? - spytał.
- Tak po prostu... - powiedziałam ozięble.- Patryku, przybąć tu! - krzyknęłam.
Po chwili pojawił się mój lokaj i zabrał mnie do powozu...
Chciałam rozwiązać sprawę i to zrobiłam, resztę jednak mogę zostawić hrabiemu i jego lokajowi. Trochę mi z tym źle, ale to nie jest moja sprawa, którą powinnam rozwiącać i się niej trzymać! To zadanie psa i pająka, a moim zadaniem jest dopilnować, żeby nic mu się nie stało...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro