Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III - popiół...

Jest 15.14 ... Właśnie jestem w moim ogrodzie. Kocham ogrody mojej rezydencji Doi, ale czasami jest mi wszystko obojętne.
Stanęłam obok wielkiej wazy z białymi różami. Od razu przypomniałam sobie Ciel'a! Chciałam krzyknąć, ale spojrzałam na idącego Patryka i wzięłam od niego list, który miał trafić do hrabiego...

- Pierwsze zadanie Ciel'a, tak? Po co mi ono...? - pytałam lokaja.
- Zaniesiemy mu to... - powiedział Patryk.
- Witaj, panienko~! - krzyknął Koichi.
- Oh, Koi?
- Tak? - zdziwił się.
- Słyszałeś o tych dziwnych zdarzeniach w Londynie?
- Chodzi o tą kobietę, która nagle zaczęła się palić? - spytał Koichi.
- Tak. - przytaknęłam.- Słyszałam, że królowa poprosiła psa i pająka, o rozwiązanie tej sprawy...
- Przeszkadza to panience? - nagle pojawiła się Kaja.
- Trochę... - powiedziałam obracając się tyłem i idąc do powozu.- Z drugiej strony, nie chcę, żeby jakaś "wielka" królowa mną rządziła! - wkurzyłam się lekko.- Patryku, wsiadaj do powozu... Jedziemy do posiadłości Phantomhive, dać mu jego list! - krzyknęłam wchodząc do powozu.
- Yes, my lady. - powiedział Patryk.
[Time skip...]
Dojechaliśmy do posiadłości Phantomhive i podeszliśmy do drzwi. Podniosłam rękę, zawahałam się, ale po kilku sekundach zapukałam, a drzwi otworzył nam Sebastian.

- Witaj, Panienko Lizzy. - powiedział Sebastian i się ukłonił.
- Witaj, Sebastianie. - również się ukłoniłam.
- Gdybym wiedział, że panienka do nas zawita, to bym zrobił coś do jedzenia.
- Nie przeba, Sebastianie. My tylko na chwilę... Czy mogłabym spotkać się w Ciel'em? - powiedziałam miło.
- Oczywiście, panicz teraz jest u siebie w gabinecie, zaprowadzę Was tam. - powiedział lokaj wpuszczając nas do posiadłości i prowadząc do hrabiego.
Po 2 minutach byliśmy już w gabinecie Ciel'a Phantomhive. Podeszłam do jego biura i pięścią walnęłam w blat.

- Co ty robisz, Lizzy?! - krzyknął Ciel.
- Wybacz mi hrabio, ale mam list dla panicza... Oczywiście, że od samej królowe. - powiedziałam z dziwną miną na twarzy.
- List od królowej?
- Tak, od niej samej. Skup się, hrabio! - krzyknęłam, rzucając listem w Ciel'a.- Życzę miłego dnia... - kłamała.
- Taa... - odpowiedział Ciel, otwierając list, który przyniosłam.
[Time skip...]
Po obiedzie, poszłam do Londynu w mojej sukni z połączeniem plisów i zdobionej góry.(Zdjęcie sukni na dole)👇Dostałam ją od samego Alois'a. 😉

W Londynie było pełno ludzi, ale tylko w jednym miejscu... Nikt nie wie kto to robił, ale to oczywiste! Kobieta, któta robiła zdjęcia przed ślubem, jest sprawcą. Nie mam zamiaru mówić o tym Ciel'owi, ale chciałabym sama to rozwiązać...

- Ej, dziewczynko! Nie powinnaś tu być, jesteś za... - odezwał się dorosły mężczyzna.
- Kogo nazywasz dziewczynką? - obróciłam się przodem do mężczyzny.- Wypraszam to sobie, panie R.
- Pani Lizzy Doi? Proszę wybaczyć, nie poznałem pani... - zaczął mnie przepraszać.
- Czy był tu hrabia Ciel Phantomhive...?
- Lizzy, co tu robisz? Też dostałaś list? - nagle odezwał się Ciel.
- Czywiście, że nie. - uśmiechnęłam się.- Ja nie jestem psem królowej, nie pamiętasz? - spytałam podchodząc do chłopaka.
- To skąd o tym wiedziałaś...?
- Mam swoje sposoby, Cieeel. - powiedziałam podkreślając "e".
Uśmiechnęłam się do Sebastiana i poszłam dalej. Doszłam do miejsca w którym był... Undertaker.

- W czym mogę pani służyć? - spytał dziwny typ.
- Undertaker, czy masz prochy tej spalonej kobiety?
- Tak, mam. - Undertaker usiądł na trumnie, po czym wyciągnął fiolkę z prochem.
- Nie wygląda jak normalny proch... - odezwał się znajomy głos.- Lizzy, ty pewnie wiesz już wszystko, więc powiec mi! - wrzasnął znajomy głos.
- Przestań, Ciel. - obróciłam się przodem do chłopaka.- Nie obchodzi mnie to, że to było twoje zadanie i pająka... jestem tu po to, żeby nic się mu nie stało, rozumiesz? - powiedziałam zła i wyszłam z pomieszczenia, uderzając hrabiego w ramię.
[Time skip...]
Minęło już pare godzin...
Piękną i cichą noc w Londynie, przerwał krzyk palącego się mężczyzny!
Siedziałam ze swoim lokajem na dachu, przyglądałam się tej całej akzji. Wiedziałam, to tamta kobieta! Chciałam skoczyć i ją złapać, ale mój lokaj złapał mnie za rękę, przyciągnął mnie do siebie i zakrył moje usta... Chwilę stałam bez ruchu, ale kiedy zobaczyłam Sebastiana oraz hrabiego Phantomhive, odepchnęłam Patryka od siebie i wkurzyłam się.
Miałam tam zejść i zrobić coś hrabiemu, ale nagle zauważyłam... Grell'a? Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.

- Witaj, Lizzy... Coś nie tak? - spytał mężczyzna.
- Coś może jest nie tak, ale nie oto chodzi. - powidziałam.- Grell, spójrz w dół i powiec kogo widzisz?
- Oh, Sebastian-sam?! - krzyknął, miałam wrażenie jakby z niego tryskały serduszka z miłości.
- Tak, to on i mam prośbę...
- Jaką, pani? - spytał.
- Zobacz... - złapałam jego twarzy i skierowałam w ciemne miejsce.- ... kiedy tam wejdą, Ty skoczysz na nich. Sebastian wtedy uratuje hrabiego i Ty z Sebastianem staniecie twarzą w twarz, tak? - opowiedziałam mu kawałek planu.- Zagadaj go, a ja zajmę się Ciel'em.
- Zrobię wszystko, żeby być przy słodkim Sebastianie! - krzyknął z miłości.- Przyjmuję.
- Cieszę się, Grell... - uśmiechnęłam się i weszłam mu na plecy.
Na szczęście, nie czakałam gługo na mój plan.
Grell skoczył na Ciel'a, a Sebastian uratował go, tak jak mówiłam! Stanęli twarzą w twarz i po pewnej chwili hrabia z Sebastianem zauważyli mnie i chłopak się zdziwił...

- Dobry wieczór, Ciel Phantomhive! - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Lizzy? - Ciel zdziwił się jeszcze bardziej.- Co tu robisz? To moja sprawa!
- Byłam na nocnym spacerku, ale napotkałam mojego przyjaciela. - podeszłam do chłopaka i przytuliłam go od tyłu.
- Grell Sutcliff... - odezwał się Sebastian.
- Znacie się? - spytał Ciel.
- Oczywiście, że tak! - uśmiechnęłam się uroczo.- Oto jest Grell, mój przyjaciel.
- Puść mnie, Lizzy! - krzyknął Ciel.
- Czyli jednak umisz postawić na swoje... - powiedziałam i odskoczyłam od hrabiego.
Spojrzałam na Ciel'a, a on po chwili zaczął biec przed siebie. Powiedziałam swojemu lokajowi, żeby nie szedł za mną i przygotował powóz...
Pobiegłam za chłopakiem, po chwili, kiedy byłam przy Ciel'u chciałam go złapać i zatrzymać, ale zobaczyłam proch i że kobieta celuje w nas!? Szybko skoczyłam na Ciel'a i w ten sposób uratowałam go.
Ciel dziwnie na mnie spojrzał, a ja z wielkimi rumieńcami zeszłam z niego i pomogłam mu wstać z ziemi.

- Jeśli chcesz ją pokonać, to musisz uważać na jej aparat... a najlepiej byłoby gdyby Twój piekielnie dobry lokaj zniszczył go. - powiedziałam poprawiając suknię i obracając się tyłem do chłopaka.
- Czyli trzeba zniszczyć aparat... - powiedział patrząc na uciekającą kobietę.
- Nie martw się, Ciel. Nie ucieknie Ci, będzie na wieży zegarowej... - powiedziałam zakładając coś na szyję, dalej będąc tyłem do hrabiego.
- Skąd o tym wiesz? - spytał.
- Tak po prostu... - powiedziałam ozięble.- Patryku, przybąć tu! - krzyknęłam.
Po chwili pojawił się mój lokaj i zabrał mnie do powozu...
Chciałam rozwiązać sprawę i to zrobiłam, resztę jednak mogę zostawić hrabiemu i jego lokajowi. Trochę mi z tym źle, ale to nie jest moja sprawa, którą powinnam rozwiącać i się niej trzymać! To zadanie psa i pająka, a moim zadaniem jest dopilnować, żeby nic mu się nie stało...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro