Rozdział II - obiad z hrabią
Wstałam i usiadłam na łóżko... Rozciągnęłam się i poszłam się ubrać w moją ulubioną sukienkę. Po ubraniu się spojrzałam na zegar, a na nim 12.30 ... Widząc to szybko wybiegłam z pokoju. Biegłam na dół... Dobiegłam i wpadając do jadalni krzyknęłam z zamkniętymi oczami! Po chwili otworzyłam oczy i zobaczyłam; pięknie ozdobiony stół i oczywiście wykwintne dania, oraz Kaję i Simona?!
- J-Jak to? Przecież nie kazałam Wam tego robić! - krzyknęłam zdziwiona.
- Panienka nie, ale Patryk o wszystko zadbał. A, ja miałam tylko przypilnować, żeby panienka się nie obudziła. - powiedziała miło pokojówka.
- Gdzie jest Patryk?
- Oh, Patryk poszedł z Koichi'm do ogrodu po jakieś kwiaty.
- Po jakie?! - spytałam oburzona.
- Poszli po białe róże... - odezwał się Simon.
- Na tyłu rezydencji? - zdziwiłam się lekko.
- Tak, tylko tam mamy białe róże. - powiedział cicho.- Słyszałem, że białe to te ulubione... - Simon spojrzał na mnie.
- Nie obchodzi mnie co lubi, a czego nie! Chcę go zniszczyć i koniec! - krzyknęłam.- A, w ogóle to...
- Witaj, panienko~! Jak się spało? - przerwał mi Koichi.
- Ah, dobrze... Dziękuję. - uśmiechnęłam się.- To te róże, Patryku? - spytałam.
Lokaj nic nie mówiąc ukłonił się, wiedziałam co to znaczy.
[Time skip...]
Minęło już półgodziny... Mój lokaj przywiózł hrabiego i jego lokaja. Przywitałam go miło i zaprowadziłam do jadalni, obiad wyglądał jak normalny, zwykły obiad. Hrabiemu bardzo się u nas podobało, ale na długo!
Po obiedzie, postanowiłam, że oprowadzę gościa po mojej rezydencji. Ciel z zaufaniem złapał moją rękę i pozwolił się oprowadzić. Pokazałam mu pokoje, kuchnię itd.. Po 16 minutach oprowadzania, puściłam hrabiego i pobiegłam do mojego "gabinetu". Chłopak poszedł za mną, ale tego się nie wpodziewał! Po wejściu do środka, wąż mojego lokaja owinął się wokół niego i przez to nie mógł się ruszyć! Podeszłam do niego i śmiejąc się ściągnęłam mu jego opaskę na oko. Chłopak miał je zamknięte, więc złapałam jego policzki i pocałowałam go w usta? Ciel odruchowo otworzył oczy, ale ja mogłam zobaczyć jak ono wygląda. Oko miało w sobie pentagram... Odsunęłam się od hrabiego i nic nie mówiąc spojrzałam na okno. Po chwili zaczęłam liczyć do 3-ech, kiedy doliczyłam odwróciłam się i przede mną stał mój lokaj, a przed Patrykiem stał Sebastian.
Spojrzałam na ich wszystkich i powiedziałam:
- Nie wachaj się, Ciel... Zabij mnie!
- Oszukałaś mnie! - powoedział Ciel.
- Jesteś psem królowej, co innego miałam zrobić! Pocałować cię i żyć z tobą w zgodzie? - pytałam sarkastycznie.
- Polubiłem cię!
- Ja ciebie też, ale tylko dlatego, że jesteśmy do siebie podobni! - powiedziałam podchodząc do Ciel'a.- Odsuń się, Sebastianie! - krzyknęłam stając przed lokajem hrabiego.
- Zostań! - krzyknął Ciel do Sebastiana.
- Dobrze jeśli tak, to... - nie dokończyłam, bo byłam już za Ciel'em.- Czy chcesz coś jeszcze powiedzieć, hrabio? Czy się boisz... masz cykora, prawda? - pytałam.- Jestem od ciebie lepsza i do tego nie jestem pod kłuczem, jak jakiś pies. Jesteśmy tacy sami... Obydwaj pragniemy zemsty, prawda Ciel? - powiedziałam przykładając nóż do szyi chłopaka.
- Panie...?
- Nic nie rób, proszę Sebastianie... - powiedział Ciel.- Lizzy, lubię cię i to prawda... boję się, ale nie ciebie tylko tego co mnie czeka! Tak pragnę zemsty i... - Ciel złapał moją rękę w której trzymałam nóż i obrucił mnie tak, aby mógł mnie przymać tak samo.- ... i ty mi w tym pomożesz.
Chwilę tak byliśmy, ale mój lokaj złapał mnie i wyciągnął w rąk hrabiego. Spojrzałam złym wzrokiem na Sebastiana, ale po chwili powiedziałam:
- Dobrze. Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem...!
- Jakim? - spytał Ciel.
- Pomożesz mi zniszczyć tych których nienawidzę, przyjmujesz umowę?
- Oczywiście. - powiedział i wyszedł s "gabinetu".
[Time skip...]
Ciel i jeko lokaj wyjechali, a ja zostałam w "gabinecie".
Po chwili upadłam na kolana i zaczęłam się śmiać, a potem płakać. Sama nie wiem dlaczego, że było tak przez 19 minut, potem Patryk zaniósł mnie do pokoju, przebrał w piżamę i położył spać...
Po tych czynnościach chciał odejść, ale ja powiedziałam:
- Patryku, czy mógłbym dostać buziaka w policzek na dobranoc...? - powiedziałam nieśmiało.
- Huh? - lokaj się zdziwił, ale uśmiechnął, bo pokazałam mu, że dalej jestem dzieckiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro