Rozdział I - zaproszenia
Jest 9.00 ... O tej godzinie normalnie jestem już na nogach, ale nie tym razem.
Spałam jeszcze chwilę, kiedy obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam swoją pokojówkę, Kaję. Usiadłam na łóżku i rozciągnęłam się... Kaja spojrzała ma mnie i powiedziała:
- Na krześle leży panienki sukienka... - lekko się uśmiechnęła do mnie.- A śniadanie jest za kilka minut. Pomyślałam, że...
- Gdzie jest Patryk? - powiedziałam nie dając dokończyć.
- Pan Patryk poprosił mnie o przygotowanie panienki na śniadanie. - Kaja lekko się obruciła w stronę okna.- Poszedł po list do przyjaciela panienki...
- Rozumiem. - powiedziałam i wstałam.- Czyli, że go nie ma, tak?
- T-Tak... Pomóc się pani ubrać? - spytała.
- Nie, nie trzeba... Dziękuję. - powiedziałam biorąc ubranie do ręki.
Po chwili Kaja ukłoniła się i wyszła.
Spojrzałam w okno i uśmiechnęłam... Przeciągnęłam się jeszcze raz i zaczęłam ubierać. Zawsze ubierałam czarną, kródką sukienkę z moimi ulubionymi białymi butami, które dostałam od mojego lokaja. (Zdjęcie sukienki na dole)👇
Po ubraniu się w codzienny strój... zeszłam na dół, albo zaczej zjechałam na dół po poręczy. Nie wzbudzając podejrzeń poszłam do jadalni w której był już mój kucharz, Simon.
Usiadłam przy stole i podziękowałam za śniadanie i przygotowanie go w idealny sposób. Simon posmutniał i ukłonił się, po czym poszedł...
Po zjedzeniu śniadania, chciałam wyjść i pójść do pokoju, kiedy nagle w drzwiach pojawił się mój lokaj. Wstałam i podeszłam do niego... Lokaj nic nie mówiąc wystawił rękę a w niej trzymał dwa listy?
- Co to takiego? - spytałam.- Dziwne... Zaproszenia.
- Zaproszenie na obiad i bal, moja pani... - powiedział Patryk, lokaj.
- Hmm... - zdziwiłam się lekko.- "Zapraszam cię, Lizzy, na obiad do mojej posiadłości Trancy'ch. Zaakceptuj zaproszenie... Podpisano: Alois Trancy". - przeczytałam list z czarną różą.
- To zaproszenie od tego młodzieńca, Alois'a...? - spytała Kaja wchodząc z Koichi, by posprzątać.
- Tak, ale to nie ważne! - krzyknęłam poirytowana.- Koi, przeczytaj mi to drugie, proszę. - podałam mu list ze wstążką.
- Dobrze, panienko. - powiedział.- Szanowna, panienko Lizzy, zapraszamy panienkę na bal w posiadłości Phantomhive, który odbędzie się dziś wieczorem. Będziemy zaszczyceni jeśli panienka zaakceptuje nasze zaproszenie... Podpisano: Ciel Phantomhive". - Koichi przeczytał i wszyscy spojrzeli na mnie.
- Dobra... - powiedziałam cicho.- Patryku, szykuj się. Idziemy odwiedzić posiadłości Alois'a, a potem potańczymy na balu i hrabiego Ciel'a. - powiedziałam i z dziwnym uśmiechem spojrzałam na lokaja.
[Time skip...]
Zaakceptowałam zaproszenia i zabrałam ze sobą długą suknię, która błyszczała się tak milion pięknych gwiazd. (Zdjęcie sukni na dole) 👇
Wsiadłam do powozu razem z moim lokajem i najpierw pojechałam do posiadłości Trancy'ch. Claude siedział na miejscy woźnicy i pokierował powóz w stronę domu jego panicza.
Z ciekawością patrzyłam na znikający krajobraz, aby ujrzeć wielką posiadłości. Powóz stanął na dziedzińcu, Claude otworzył drzwi i podał mi swoją dłoń...
- Dziękuję, Claude. - złapałam dłoń lokaja i wyszłam z powozu.
Nie zdążyłam stanąć na ziemię, a Alois krzyknął:
- Witaj, Lizzy! Wiedziałem, że przyjedziesz. - powiedział biegnąc do mnie, ale na jego drodze stanął mój lokaj.- Kto to jest? - spytał zły.
- To, mój drogi, jest mój lokaj, Patryk. - przedstawiłam Alois'u swojego lokaja.
- Może zaprosi, panicz, panienkę do środka. - powiedział Claude do młodzieńca.
- Oh, chodź Lizzy. Przygotowaliśmy przepyszny obiad. - powiedział chłopak i podał mi swoją rękę.
- Myślałam, że się nie doczekam... - powiedziałam i złapałam jego rękę, ale z niesmakiem.
Po wejściu do środka posiadłości... zostałam zaprowadzona do jadalni i usadowiona obok Alois'a. Lekko się uśmiechnęłam i zaczęłam jeść obiad. Na obiad była zupa z nietypowym ryżem... W zupie był ryżowy miś? Chciałam pogratulować kucharzowi, ale Alois się odezwał.
- Jak ci smakuje, Lizzy? Świetnie zrobione, prawda?
- Tak, wręcz przecudownie. Ma pan talent, panie Claudo. - powiedziałam patrząc na lokaja chłopaka.
- Dziękuję, że tak panienka mówi. - powiedział Claudo i ukłonił się.
"Rozmawialiśmy" jeszcze pare minut, kiedy po 5 minutach chłopak zaprosił mnie na krótki taniec. Odmówiłam i miałam już iść do głównych drzwi, kiedy... Alois złapał moją dłoń i pociągnął do siebie?! Lewa ręka chłopaka trzymała moją prawą dłoń, a natomiast druga ręka przymała moje biodro.
Po paru sedundach patrzenia się ma siebie, tak jakbyśmy chcieli się pozabijać, zaczęliśmy tańczyć. Muzyka była spokojna i przyjemna. Przez więkrzość naszego tańca nie patrzyłam mu w oczy, ale Alois jest wredny itd. więc pocałował mój policzek tak, abym się obruciła w jego stronę!
Na mojej twarzy miało pojawić się obrzydzenie, ale jednak zrezygnowałam, kiedy zobaczyłam minę mojego lokaja...
Tańczyliśmy tak jakieś 28 minut... Po tańcu pożegnałam Alois i jego lokaja, po czym wyjechałam.
[Time skip...]
Po 3 godzinach dojechałam do posiadłości Phantomhive na bal. Byłam w mojej pięknej, błyszczącej sukni... W końcu dotarłam na miejsce, przy wejściu witał mnie hrabia Ciel Phantomhive z Sebastianem. Wygląda na to, że jestem pierwsza! Uśmiechnęłam się i weszłam do posiadłości.
Wszyscy goście po kilku minutach zaczęli się zjeżdżać. Stałam na boku, kiedy nagle podszedł do mnie dziwny typ.
- Pierwszy raz widzę taką piękną kobietę, jak się nazywasz? - spytał.- Ja jestem Undertaker.
- Dziękuję za pomplement, nazywam się Lizzy. - powiedziałam rumieniąc się. Po chwili usłyszałam szybkie kroki.
- Undertaker, oh tutaj jesteś kochany! Cóż to za urocza dama...? - spojrzał na mnie mężczyzna, który wyglądał jak kobieta.- Jestem Grell Sutcliff! - nagle zniknął szybciej niż się pojawił.
Grell i Undertaker poszli sobie, a na ich miejscu pojawił się lokaj hrabiego Phantomhive. Spojrzeliśmy na siebie i lokaj powiedział:
- Bardzo przepraszam za nich. Ponieważ jest tu panienka pierwszy raz, czy mógłbym panienkę oprowadzić?
- Oczywiście! Byłabym zaszczycona. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
[Time skip...]
Sebastian prowadzał mnie przez pareminy...
Po 10 minutach zaczęły się tańce i Ciel zaprosił mnie jako pierwszy. Tak szczerze, nie przepadam za hrabią Ciel'em, ale jeśli chcę wszystkich zmiszczyć to powinnam najpierw zaprzyjaźnić się z samym psem królowej... Nic nie mówiąc rozglądałam się po całej sali, która była piękna.
Nagle tańce się skończyły i już miałam wracać, kiedy poczułam, że ktoś złapał mnie za dłoń. Obruciłam się i zobaczyłam... hrabiego Ciel'a Phantomhive.
- Poczekaj, Lizzy... Chciałbym Cię jeszcze zobaczyć.
- Mam wolne popołudnie, możesz wpaść na obiad, co Ty na to? - spytałam wchodząc do powozu.
- Z chęcią. Przyjmuje zaproszenie.
- Widzimy się jutro... Ciel. - uśmiechnęłam się i pomachałam wracałąc do domy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro