10.03.24
Znów mogę być z siebie dumna. Kolejne dwa maile do wydawnictw wysłane. Sama nie wierzę, że tak mi dobrze idzie. Dawno mnie tu nie było, ale czasu brak, ciągle coś się dzieje. Przemyślenia mam dzisiaj dwa.
Jak pisałam już w opisie tego dziennika, pisze jeszcze dwa inne. Jeden to pięcioletni, gdzie zapisuje się dziennie góra kilka zdań, a drugi to moje dzienne trzy strony. Czasem jest to mega uciążliwe, by wyciskać z siebie trzy pełne strony tekstu, ale nigdy z nich nie zrezygnuje, dzięki nim odkryłam i zrozumiałam w sobie tak wiele. Dopiero z perspektywy czasu widzę ich wartość. I właśnie ze dwa dni temu miałam przebłysk intelektualny (xDD o bosz) i wymyśliłam, że nasz umysł jest jak akwarium. W tym akwarium pływa cała ławica małych rybek. Są zajęte swoimi sprawami, do momentu, gdy ktoś (my) nie wsadzi do akwarium ręki. Wtedy zaczynają uciekać w panice, nie widząc co ze sobą zrobić. Instynkt przerwania się włącza. Czasem nam uda się taką małą rybkę złapać i wyciągnąć na powierzchnie, ale dług tam nie przetrwa, a już na pewno nie będzie spokojna, będzie walczyć o życie tak długo aż starczy jej sił. A teraz inna wersja. Wkładamy rękę do akwarium, ale nie próbujemy łapać rybek. Czekamy cierpliwie. Po jakimś czasie rybki zaczynają pływać między naszymi palcami, badać naszą skórę, a nawet wpływać niemal w pułapkę, gdy jednym ruchem możemy zacisnąć pięść. Te rybki to nasze myśli. Często tak mam, że jak staram się wypisać to myśli uciekają i nawet nie wiem, kiedy przestaje pisać a zaczynam gapić się w ścianę. Pewnie jakiś wybitny filozof czy profesor mógłby teraz rzucić pięknymi porównaniami lub podsumowaniem, ja takiego podsumowania nie mam. Jedynie co to chciałam podzielić się z wami taką wizją. Ale jest jeszcze jedna rzecz. Bo można iść o krok dalej i korzystać z akwarium (jakkolwiek do brzmi) tak jak należy. Obserwować przez szybę. Wtedy ani my nie jesteśmy sfrustrowani, bo nie łapiemy żadnych rybek, ani nasze rybki nie są przestraszone. I w taki sposób widzę medytację.
Się naprodukowałam, może komuś się to przyda.
Drugim przemyśleniem jest płyta, którą na nowo odkrywam. Dziewczyna na twitterze przypomniała mi, że to cudo istnieje więc od ponad tygodnia nic innego nie robię, tylko wałkuje ów album. Znacie, lubicie? Jeśli nie, serdecznie polecam.
BTW: Dzięki tej piosence Evelyn zyskała imię ^^ ot taki Ucieleśniony smaczek ode mnie. Love u!
https://youtu.be/MBCkfjqGQ5A
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro