7. Nie ma przypadków.
Dzieci przegapiły śniadanie więc leżały w łóżku do 10 ale nic to. Mamy wrażenie jakby te noce trwały minuty nie godziny. Budzimy się rano z taką myślą że bosz znów idziemy łazić. Staramy się robić tak by chodzić jak najmniej serio, ale kilometry robią się same. Już nawet schodów unikamy jeździmy ruchomymi. Plan na dziś.. odwiedzić Line store wraz z BT21 potem pokręcić się po Iteawon by podejść pod mieszkanie BTS. Wieczorem chcemy wjechać na wieże by zobaczyć panoramę. Zjadłam kolejny ramen Alex się umyła i wyszłyśmy gdzieś koło 12. Po drodze sklep by zaopatrzyć się w kimbab i ruszyłyśmy w podbój.
Wysiadłyśmy na stacji Iteawon i za bardzo nie wiedziałyśmy gdzie iść ale spoooookojnje nasze obawy zostały bardzo szybko rozwiane przez masę dziewczyn dzierżących torby BT21. Ruszyłyśmy tym tropem skradając się od torby do torby aż w końcu naszym oczom ukazał się wielki budynek oraz wielka... kolejka. Damn it k-army ustawione w kolejce po dwóch stronach wejścia.
No dobra mamy jakąś godzinę czekania, ale przynajmniej atmosfera jest fajna. Zastanawiamy się ile z tych army obok nas spotkało ich na żywo czy to na koncercie lub fansign.
Po wystaniu godziny przyszedł nasz czas. Weszłyśmy do środka a tak oczopląsu można dostać na samym wejściu.
Gdy tak stałyśmy można było się przyjrzeć się ile dziewczyny tego kupują. Myślicie ze po jednej poduszeczce i długopis? Hahhah jasne. Średnio wychodzi 5 poduszek na głowę dwie pary klapek, 7 kubków, 4 koszulki i no w z rozpędu bluza. Mówię poważnie dziewczyny są całe obwieszone tym wszystkim.
Dobra nasza kolej. Wspinamy się po schodach przy akompaniamencie naszych kochanych chłopców naprawdę nic innego tu nie gra stare i nowe piosenki. Gdy nas wpuścili na drugie piętro tam gdzie jest merch obie nie bardzo wiedziałyśmy co mamy ze sobie zrobić. Ja tylko porwałam
poduszkę bo po to tu przyszłam Alex tez wzięła sobie jedna obie mamy największe Shooky i Tata. Chciałyśmy jeszcze bluzy ale skusiliśmy się na koszulki. Ogólnie tak ceny nie są jakieś powalające ja za wszystko zapłaciłam 60000 won Alex wzięła jeszcze obudowę na paszport który jest cudowny. Sam klimat tego sklepu jest przekochany. Na samej górze jest kawiarnia i tu pisząc te słowa właśnie popijam siebie Shooky czyli kakałko, Alex wzięła tata czyli lody z białej czekolady z truskawkami (wiemy jak Tae kocha truskawki) obie jesteśmy w miłości.
Mamy milion zdjęć na tych schodach co oni i są naprawdę takie cudowne. Poduszki są ogromne, no nie wiem jak my z nimi wejdziemy do samolotu, ale o to będziemy się martwić później. Macie kilka zdjęć jak to wyglada w środku. A my zbieramy się do domu zostawić te nasze fanty i idziemy dalej.
Trochę za długo przesiedziałyśmy w tym pokoju i dopiero o 19 zebrałyśmy się by wyjść. Plan był taki by podjechać na N Seulu Tower ale po wyjściu już z hotelu dotarło do nas ze dziś piątek wiec jedziemy na Myeongdong zobaczyć miasto.
NIGDY W ŻYCIU CZEGOŚ TAKIEGO NIE WIDZIAŁAM... N I G D Y
Dojechaliśmy na stacje i zagłębiłyśmy się w podziemne sklepiki głównie Kpopu, a tam plakaciki, naklejki, ręczniki, albumy wszystko czego chcecie. Obeszłyśmy sobie to dookoła i Alex znalazła sklep z tanimi skarpetkami, bo u nas w Polsce nie ma nie? No dobra takich nie ma. Zapatrzone w skarpetki ruszyłyśmy do wyjścia, ale nos mnie zatrzymał bo obok nas było stoisko z ciastkami z budyniem. O Chrystusie słodki jak to pachnie. Musiałam spróbować i było pyszne. Gorące w środku i słodziutkie. Wyszłyśmy na dwór i nasze szczęki opadły do samej piwnicy. Na to czekałyśmy.
Alex wiedziała ze na to czeka ja nie ale czekałam i to jak. Każdy powinien to zobaczyć. Od razu mówię nie da się obejrzeć wszystkiego ani spróbować wszystkiego. Sieć uliczek tylko dla pieszych obładowana cała food trackami z każdym możliwym żarciem. Stoiska z ciuchami i biżuteria, dookoła knajpy i sklepy z ubraniami setki stoisk z maskami na twarz i nie tylko. No strzelajcie na co Koreanki nakładają maski? Twarz? Eee takie oklepane. Na brzuch? No okej zdarzało się. Dobra powiem wam... maski na cycki! Nie wierzycie? Patrzcie manekin z każdą możliwą maską na sobie. Hahah można? Można!
Ruszyłyśmy w ten gąszcz tłumu i tysiąca zapachów. Nie da się tam skupić na jednej rzeczy. Na każdym korku stragany przeplatają się a to ze spodniami potem truskawki w czekoladzie następnie skarpetkami z twarzami znanych ludzi z Kpopu ( nie ma to jak smarować twarzą swego idola po podłodze, No kto co lubi) potem sprzedają homary pieczone, płaszczki z grila, ciasto francuskie z nadzieniem na słodko, kurczaki w sosie na ostro na słono na wszystko! Obeszłyśmy to z myślą ze na pewno tu wrócimy. Jak chcecie kupić coś z superme a nie zależy wam na marce to zapraszam możecie się kąpać w bluzach, czapkach, dresach nawet mają linie dla psów! Aż musiałyśmy zrobić listę co chcemy jeszcze kupić. Mówię wam nie wyjdziecie z tamtąd ani głodni ani znudzeni. Dopiero teraz poczułyśmy taki prawdziwy azjatycki sajgon który ma jakiś swój porządek.
Miałyśmy tez podryw!
Zatrzymaliśmy się bym mogła wyjąc selfie sticka bo nie mamy ani jednego selfie a nagle pochodzi do nas chłopak. Mnie kurczę tracą przeczycie ze skądś go kojarzę i serio... był z kolegą trochę tęższych i widziałam go 3 razy jak mijał nas na ulicy. Musieli nas dłuższy czas obserwować. Ten pierwszy zaczął gadać skąd jesteśmy co tu robimy. Niby narazie rozmowa spoko nic takiego ale jak zaczął pytać ile mamy lat i gdzie mieszkamy to mnie się już lampka zapaliła. Potem koleś popłynął bo już nas chciał eskortować na zwiedzanie Seulu... wiecie ja wam pokaże takie cuda ze kapcie wam spadną tia... jednorożce w piwnicy. Drugi gość stał na uboczu i się z pierwszego kolegi nabijał bo mu grzecznie odmawialiśmy ale skubany uparty był. Ostatecznie dostał fejsbukiem i odczepił się a my ruszyłyśmy dalej. Ciekawe czy napisze xD
Wycisnęłyśmy się z masy ludzi z żarciem i poszłyśmy szukać metra. Nie miałyśmy pojęcia gdzie się znajdujemy ale nic to nie pierwszy nie ostatni raz. Na horyzoncie widać byli już jakaś stacje ale nasz wzrok przykuły miśki z Pyeongchang i że tam oficjalny sklep jest ale okazał się już zamknięty. Za to było coś zupełnie innego i dopiero teraz nam kapcie spadły.
Czy fanki pamiętają odciski dłoni BTS jakie zostawili na ścianie z okazji Igrzysk? Tak? Fajnie macie bo my nie i nam prawie potknęłyśmy się o własne szczęki gdy weszłyśmy przez bramy raju. Po jednej stronie telebimy z BTS, EXO, Super Junior a po drugiej odciski dłoni! Wyobrażacie sobie nasz pisk gdy dotarło do nas gdzie trafiłyśmy?! W następnej sekundzie podleciałam z walącym sercem bo Suga mrugał z naprzeciwka. Bosz już jestem tak blisko! Potem cała sekwencja jęknięć, westchnięć i skomleń gdy przeszedł czad by złapać ich za ręce!
Mam dłoń prawie taką samą jak Yoongi! A Tae wcale nie ma tak wielkiej dłoni jak wydaje się na zdjęciach. Za to Jimin... oj ty biedaku. Namjoon i Hobi mają największe względem nas. A Jin i Kookie mają przeciętne gdzieś pomiędzy.
Wyobrażając sobie trochę za dużo nadal czując zimno ich metalicznych dłoni doszłyśmy w końcu do metra które powiozło nas do domu, szkoda że nie pod sam hotel. Teraz idziemy spać pełne nowych wrażeń i odczuć na dłoni. Niech nasze głowy spoczną na tych wspaniałych poduszkach jakie sobie kupiliśmy. Mam nadzieje ze w gratisie dają piękne sny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro