Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Czasem jednak warto zaufać internetowi.

Jednak czasem Yolo nie działa jak trzeba. Doświadczyłyśmy tego na własnych nogach. Uzbrojone w wyłącznie prezentacje power point zrobioną przez Alex i apkę z rozpiską koreanskiego metra ruszyliśmy na podbój Seulu. Naszym pierwszym celem był bardzo blisko nas dom Goblina (wiecie najbardziej znana Koreańska drama) już na pierwszych kilometrach okazało się że Seul się z nas naśmiewa. Nie jest on taki jak na filmach a już na pewno mie w dramach. Według mnie jest bardzo chaotyczny i wszędzie jest wszystko utkane. Nowoczesność miesza się z tradycją. Obok wysokiego nowego hotelu wciśnięty prawie na siłę stoi pałac z przed kilkuset lat. Niesamowite ile na małej powierzchni są w stanie zmieścić. Kręciliśmy się w kółko nie bardzo wiedząc jak iść. Najśmieszniejsze było to że miałyśmy 3 mapy plus internet, a i tak dom Goblina przed nami uciekał. W końcu dotarło do nas że ten dom znajduje się na terenie pałacu oddalonego od naszego hotelu o 5 min. drogi. Codziennie idąc do metra mijamy go miejsce... przysięgam wybieraliśmy hotel po cenie nie po lokalizacji.
Niestety miasto ponownie wystawiło naszą cierpliwość na próbę. To ze mozna wejść do pałacu nie znaczy że mozna podejść do domu Goblina. Przemknęłyśmy przez bramę wjazdową gdzie notka głosiła, że tu znajduje sie Kobiecy Uniwersytet a więc mocno pokrzepione tym faktem, że to właśnie miejsce zabieramy sie by iść do miejsca przeznaczenia. Wtem pan strażnik skrzyżował ręce w X i że Hajima Hajima!
- Nie nie wolno! - krzyczał starszy pan strażnik. Rzezygonwane odeszliśmy by próbować sił gdzie indziej.
Stara siedziba BIG HITa.
Dość sprawnie dojechaliśmy do wyznaczonej stacji, a raczej by tak było gdyby nie plakaty Hobiego na stacji wcześniej. No przecież trzeba było podejść. Hobi wisiał jako pierwszy. Ja cała w emocjach szczęśliwa ze moge to w końcu zobaczyć na żywo a nie przez neta skakałam jak łania na łące. Wtem zza rogu wyłonił sie drapieżnik i postrzelił biedną łanie. Min Yoongi a.k.a Suga w swym niebieskim sweterku łypnął na mnie swym słodkim wzrokiem a ja ja juz rozsmarowana na tej stacji metra. No spójrzcie na niego i spróbujcie zaprzeczyć ze nie jest cudowny!

Alex siłą odciągnęła mnie od plakatu bo już siciągalam go ze ściany i wyszłyśmy na powierzchnie. Na piechtę przeszłyśmy do kolejnej stacji zahaczając o wszystkie sklepy jakie były po drodze. W końcu nasza stacja metra Sinsa. Taka dobra rada z naszej strony. Gdy wyruszacie na poszukiwanie starego BIG Hita posługujecie się internetem a nie łaźcie jak my. Tym razem nasza intuicja zrobiła sobie wolne a by dwa śmieszki dawaj kicać po górach i dolinach przez godzinę. Nie ma w tym ani ksztyny przesady gdy mówię góry czy doliny. Serio jeśli oni tam łazili to wcale się nie dziwie ze mają taka kondycję.
Przełknęliśmy jakoś fakt że nasza intuicja stała sobie obok i się z nas śmiała i w końcu po kolejnych 15 minutach dotarłyśmy po wymalowany budynek chyba każdym możliwym napisem związanym z BTS. Dziewczyny nawet narysowały maskotki BT21 co dla nas jest trochę bez sensu skoro nikogo tam nie ma. Cały ten budynek nie wyglada jak wytwórnia najsławniejszego zespołu koreańskiego na świecie.
Po obfotografowaniu tego miejsca poczułyśmy głód. A dookoła nic tylko stare budynki. Knajpy w Korei wcale nie zachęcają do wejścia, trochę czułyśmy się jak na jakiejś Pradze lub Bronx ale trzeba się przestawić. Pewnie właśnie w takich knajpach dają najlepsze żarcie ever. No nic, poszłyśmy na poszukiwanie jedzenia. Chciałyśmy zjeść te kurczaki co BTS reklamują ale oczywiście to nie takie łatwe. Niby coś w necie było ale oczywiście poprowadził nas gdzie nie trzeba. Dotarłyśmy... gdzieś ale knajpy są tam wszędzie wiec weszłyśmy do tej ktoś miała najładniejsze wejście. Zasiadłyśmy i pani dała na menu nie odzywając się do nas ani słowem. Zamówiłyśmy i dostałyśmy żarcia w ilości ile dostaje przeciętna armia...

wiecie zupa w wiadrze a pierogi jak pięści plus przystawki za free, ale przynajmniej się najadłyśmy. Poszłam do łazienki... po raz pierwszy siedziałam na kiblu który miał tłoczoną jak fotel deską dodam jeszcze rewelacje że była różowa. W knajpie dla umilenia życia puścili Best of me a panowie za moimi plecami ciamkali zagłuszając BTS osłabiając Alex.
Wyczołgałyśmy się na ulicę i ruszyliśmy na spotkanie z miśkami. Wiecie te które stoją na ulicy i reprezentują poszczególny zespół Kpopu. Ulica jest bardzo ładna i taka wiecie bardzo 🔝. Gucci te sprawy. Alex... weszła potem na obchód swej przyszłej garderoby w Gucci. Przeszłyśmy się ulicą i głównie Alex robiła sobie zdjęcia, ja czekałam na konkretnego miśka. Stoi na przeciwko jakiego bardzo top top hotelu i mnóstwo facetów a garniakach. Alex wyczuła że w środku musi być ktoś bardzo important, ale nie dowiedziałyśmy się kto tam był. Potem spotkałyśmy pod jakimś budynkiem kolejkę chyba 300 dziewczyn i okazało się ze rozdają coś za darmo oczywiście związane z Kpopem, ale my szliśmy dalej.
Alex chciała iść do SMTOWN a ja mówię ze proszę bardzo, tylko okazało się ze to wcale nie takie łatwe. Owszem jest SM ale nie TOWN, pomijam fakt ze szukałyśmy jeszcze stacji metra na której się znajdowaliśmy ale ciii....
Internet znów okazał się pomocny bo okazało się ze SMTOWN ten docelowy znajduje się pare przecznic dalej. Ja już lekko wycieńczona poczłapałam za Alex i obie szukałyśmy wejścia. Nikt nas nie uprzedził ze fasada nie będzie świecić i będą roboty drogowe ale ostatecznie dotarłyśmy od drugiej strony. Ale jesteśmy...

to się liczy. Ja nie jestem fanka ani Exo ani innych zespołów. Nie umiem rozerwać swego serduszka... nie umiem. Obeszłyśmy 5 pięter nagrałyśmy rewelacje. Uznałam ze cały ten biznes jaki kręci się w okol zespołów to niekończąca się żyła złota. Każdy z zespołu ma ileś tam płyt które wydawane są w kilku wersjach plus jeszcze zdjęcia, zeszyty, ciuchu i milion innych rzeczy a takie crazy fanki to chcąc mieć wszystko i wydają hajs a wytwórnie kąpią się w wonach.
Wróciłyśmy do domu na ostatnich nogach by paść potem momentalnie nawet nie próbując naszych żarełkek ze sklepu z rana. Do jutra moi mili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro