13. Jak opuścić Seoul z przytupem?
Nie dane nam jest opuści Seoul bez jakiś przygód. „Spać" poszłyśmy koło pierwszej (chodzi tu głównie o czas gdy zgasło światło ze snem nie ma to nic wspólnego) i dawaj gadać jak stare plotkary. Żadna nie była w stanie zasnąć. Ja chyba opadłam w końcu koło 3 (jej! 3h snu!) a rano było zmartwychwstawanie. Ale trzeba nie. Samolot nie poczeka. Ubraliśmy się trzęsąc jak galaretka ze stresu i braku słońca (toż to jeszcze noc!) i ostatecznie domknęłyśmy nasze walizki. W recepcji przywitał nas Skrajnie Nieśmiały Pan ( SNP - tak wiem jak bardzo kochacie skróty) i oddaliśmy kartę. SNP musiał być nas tak przerażony że ani na początku naszej wizyty ani pod koniec nie zapytał się nas o godność. Tylko podałam że mamy rezerwacje a on od razu znalazł w systemie ze owszem taka istnieje i ogłosił ze mogę zapłaci. Nic nie chciał ani paszportu ani nr rezerwacji, zero. Byłyśmy tam anonimowo.
Jeden fakt nas stresował w całym tym naszym powrocie. Waga naszych walizek. Podczas oddawania karty i żegnania się w ukłonach najprostszym angielskim na jaki było mnie stać spytałam czy jest szansa by sprawdzić w hotelu ile nasze bagaże ważą. Dodałam jeszcze gesty dźwigając mą walizkę i dodają w oczach znaki zapytania. Pan Nieśmiały pokiwał ochoczo głowa i kazał nam czekać. Wrócił po minucie trzymając jakieś klucze i dopadł moja walizkę. Alex złapała swoją i ruszyłyśmy za nim się ważyć nie? Poprowadził nas na tyły hotelu a ja tak zaczęłam się zastanawiać co oni na łańcuchu tą wagę trzymają? Jakaś niebezpieczna dla otoczenia.
Trafiłyśmy do garażu w którym stał samochód. Pan Nieśmiały zasiadł za kierownice i wyjechał z garażu pewnie po to by odsłonić Skrajnie Niebezpieczną Wagę ( nie.... Nawet nie proście nie będzie skrótu.... ... No dobra macie SNW!).
SNP wysiadł z samochodu i otworzył bagażnik i dawaj porywać nasze walizki. My już blade i siwe ze o co chodzi a on do nas LET IN! LET IN!
No zdębiałam. Posłuszne jak przedszkolaki wskoczyłyśmy do samochodu. Pan Nieśmiały porzuciwszy hotel i czynna 24h na dobę recepcje wyjechał na ulice Seoulu by podnieść nas przecznice dalej na przystanek.
Ja chciałam wiedzieć tylko ile ważą nasze walizki.....
Nasza podróż trwała 3 minuty. Kłaniają się w pół do samego chodnika oddał nam walizki i zaprosił byśmy ponownie przyjechały (No z takim traktowaniem...).
Całe w emocjach nie mogłyśmy przestać się śmiać stanęłyśmy na przystanku. Nasz autobus miał przyjechać o 7:23 ale z racji tej prędkości z jaką dotarłyśmy na przystanek udało nam się załapać na wcześniejszy i na lotnisko zawitaliśmy chwile przed 8.
Byłyśmy dokładnie tam gdzie oni... mamy nawet zdjęcia w tym samym miejscu. Najpierw ja Alex zrobiłam jak sława czeka na pasach a potem ja poleciałam. Stoję stoję i nagle poderwało mnie bo ktoś trąbnął. Oglądam się na wszystkie strony a do to kierowca kciuka mi w górę pokazuje że super. Parsknęłam pod nosem i odmachałam mu. Po tym epizodzie już jak rasowa sława dziarskim krokiem Bangtanów ruszyłam przez pasy czując na sobie blask (głównie słońca ale uznajmy że fleszy)
Bramki otworzyli nam o 8 i jakieś 20 minut później podeszłyśmy oddać bagaże. Już spokojniejsze bo zważyłyśmy je na lotnisku na wagach które nie odwożą ludzi na przystanki. Pani spytała się mnie czy nie mam żadnych urządzeń elektrycznych w bagażu (nie proszę pani nie mam) i pozbyłyśmy się bagażu. Następnym przystankiem miał być Line store, o którym widziałyśmy, że takowy istnieje. Ha! To nie takie łatwe. Lotnisko jest jakieś 10 razy większe niż Chopin więc pozdrawiam. Natknęłyśmy się na Dunkin' Dounats i że mają kubki plastikowe z BT21, ale nie byłyśmy się w stanie dogadać z paniami zza lady. Okazało się po minutach dyskusji w korenglisz, że aby zakupić kubek musisz wydać 8000 won by móc otrzymać kubek za 1,900 won. Uznałyśmy, że mamy już tyle fantów, że wystarczy. Skierowałyśmy się do „najprzyjemniejszej" części całej wyprawy na lotnisko. Miejsca gdzie zaglądają wam w duszę, oraz to co macie pod paznokciami... Nie cierpię tego. Jednak - niemożliwością to jest - okazało się, że nie jesteśmy zagładą dla lini lotniczych, choć muszę wam powiedzieć, że Shooky wzbudził w pani pod krawatem podejrzenia i zaczęła go smyrać tym urządzeniem do wykrywania śladowych ilości materiałów niebezpiecznych... tia, ja wiem i tak swoje. Po prostu wykryła śladowe ilości jego swagu, zaklęte w poduszce.
Okey, ogarnęłyśmy się i ruszyłyśmy na poszukiwanie tego Line Store... dla niecierpliwych i tych którzy nie chcą robić 5 km jak by po lotnisku, sklep znajduje się przy gate 41. Serio obeszłyśmy to lotnisko 3 razy... czas było zasiąść w oczekiwaniu na limuzynę, gdy wtem nagle, Alex zostaje wezwana do bramki. Widziałam po niej, że jest zdjęta grozą, ja dalej w spokoju przeglądam fejsa... Alex zaczyna na mnie machać i mnie wołać. Dobra idę. Jakiś facet (Polak), macha mi przed twarzą moim powerbankiem i pyta się czy moje. No tak moje.
- Musieliśmy otworzyć pani walizkę, bo wykryto urządzenie elektryczne, jeszcze by bagaż nie poleciał.
O BOŻE!
Przepraszałam po stokroć, ale skąd miałam wiedzieć, że martwy powerbank będzie takim zagorżeniem. Poza tym, moja walizka została nadana na Alex... no magicznie i kolejne pytanie... jak otworzyli moją walizkę skoro miałam ją na kod?!?!?!? Świetnie dowiem się o tym za 11 godzin.
Lot był zdeczka opuźniony (nie patrzcie na mnie... to nie moja wina), ale w końcu weszliśmy. Troszkę obawiałam się tego lotu z racji przeżyć w tamtą stronę, ale okazało się, że niepotrzebnie, był to jeden z najprzyjemniejszych lotów w życiu. W ogóle nie czułam tych 10h. Skończyłam książkę czytać, pogadałyśmy z koreańczykiem, który jedzie na wymianę, obejrzałam film (Horton słyszy ktosia!!) o zjadłam dwa obiady... żyć nie umierać. Nim się obejrzałyśmy już były dwie godziny do odlotu a potem lądowanie.
O 14.10 oficjalnie dotknęłyśmy polskiej ziemi całe w skorwonkach. Alex ma lekkiego kaca podróżowego, jej serce tam zostało. Ja czekam na mój ulubiony moment spotkania się z rodzicami. Ale wcześniej bagaże. Z sercem w gardle czekałyśmy przy taśmociągu, aż w końcu bramka 5 wypluła nasze walizki. Moja była nietknięta... zamki też, i nawet mój kod został... mają swoje sposoby. Niestety podczas lotu walizka Alex pękła i poszła się kłócić. Nie zajęło jej to dużo czasu, więc całe w ekscytacji ruszyłyśmy przywitać się z bliskimi. Kocham ten moment najbardziej. Gdy mija się szyby wyjścia i widzi twarze rodziny, potem cała masa uścisków i całusów. Podróżujcie jak najwięcej choćby tylko po to by czuć te emocje jak najczęściej. Tak więc godzina 15 i jesteśmy wolne z całymi naszymi bagażami pełne wrażeń, nowych doświadczeń i poczucia dumy z samych siebie, że dałyśmy radę. A na deser czeka nas złoty Hixtape... idealnie zakończenie tej wspaniałej i niespodziewanej podróży. Serdecznie chciałabym podziękować każdemu kto przyczynił się do spełnienia naszego marzenia. Począwszy od firmy LOT, potem rodziny i wszystkich przyjaciół oraz przede wszystkim pragnę podziękować nam samym, za odwagę, wiarę i dobrą robotę.
Kilka przydatnych wniosków.
1. Koniecznie zaopatrzcie się w tą apkę.
Pokazuje wszystkie stacje metra oraz możecie sobie zaznaczyć skąd jedziecie i dokąd i liczy wam przesiadki i takie tam.
2. najdroższe są bilety lotnicze oraz metro. My na metro na 10 dni wydałyśmy jakieś 50.000 won czyli koło 100 zł więc sporo, no ale nic nie poradzisz... wiecie, że nie polecam zwiedzania miasta na piechtę.
3. Resztę wydatków typu żarcie, to jak nie jecie jak armia to spokojnie najecie się za 25-35 zł dziennie, dobra opcja hotel ze śniadaniem.
4. Hotel icon był spoko, nam wiele nie potrzeba, ale trochę taki schowany i trudno tam trafić. Nie jest to jeden z tych rasowych hoteli tyko jakiś kundel, ale polecam bo tani.
5. Kupujcie na myeondong, tanio i dużo, poszukajcie też sklepu w piwnicy i macie uuuuu raj dla kochających zakupy.
6. JAK MACIE PYTANIA TO PISZCIE, ODPOWIEM NA KAŻDĘ Z CHĘCIĄ.
To by było na tyle kochani. Dziękuję, że byliście z nami w naszej podróży, dzięki wam miałam motywację, na ostatnich nogach pisać co się działo i teraz mam cudowną pamiątkę oraz jak to mama stwierdziła nie musisz opowiadać wszystkim 5 razy tego samego, dajesz po prostu pamiętnik.
Dziękujemy
https://youtu.be/xEGlrFqaSbg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro