⚜.9.⚜
Doczolgalam się do Aleka i złapalam jego rękę.
-lila co się dzieje?
-nie wiem...-wyjęczałam i w tedy zobaczyłam jace'a.
-oni maja skrzydła? wszyscy!?
Klekł przy zswoim parabatai i złapał jego dłoń djaqc mu siłę To samo zrobiła izzy a ja złapałam moją córkę. Chwilę później było po bulu.
-mam coś na szyji?-spytałam a izzy spojrzała na mnie i na szyję.
-nie a co?
-to było jak wypalanie... ciężkiej runy...
Owinelam skrzydłami Crystal a Alek jak w hipnozie patrzył na swoje skrzydła.
-mowilas że ten...
-jonathan pierwszy łowcą też był błogoslawiony ... dostał skrzydła na sposób wypadku i silnego bulu. Ty właśnie dostałeś skrzydeł.
Powiedziałam i przytuliłam nieprzytomną dziewczynkę. Jej czarne włosy opadały spokojnie na małe ciało a czarne skrzydełka poruszały się co jakiś czas. Patrzyłam na Aleka a później na nią... bałam się. Pewnym faktem jest to że tylko my dostaliśmy dziwnych objawów.
Schowałam skrzydła i włożyłam pod bluzkę dziewczynkę poczym zapiełam bluzę. Coś było nie tak. Runa na mojej nodze świeciła. Alek poruszał swoimi skrzydłami i rozwalam wszystko wokoło w tedy przyszła Agnes.
Izzy i jace porbowali zasłonić Aleka ale nic to nie dało.
-co jest? co sie stało z alekiem czemu ma skrzydła !?
Alek tylko przytulił mnie i owinął nas skrzydłami. Spojrzałam na dziewczynkę co przeszła by wyrosły jej skrzydła? Spojrzałam na Aleka który miał złote oczy.
-wezne ją... wiem że musisz pogadać z moją matką ja jej nie umiem tego wytłumaczyć.
Ścigałam bluzę Beniamina a Alek wziął czarnowłosą na ręce.
-jak się chowa skrzydła?
-najpierw sprubuj je złożyć a poniżej pomysł jak wnikają w plecy czasem boli ale przyzwyczaisz się.
W pokoju Agnes zobaczyłam jej dziwny wzrok.
-najpierw wracasz z martwych potem pojawia się tu dziecko a teraz mój syn ma skrzydła czemu się zawsze coś dzieje jak jesteś blisko co z tobą nie tak? Dlaczego mój syn ma skrzydła.
-jest błogosławionym przez samego raziela tak jak jonatan pierwszy łowca stąd skrzydła.
Sykłam na kobietęa ta złapała się za głowę. Nie reagowałam zwyczajnie ruszyłam do drzwi.
-to pani decyzja czy zaakceptuje swojego syna ale obie wiemy że to pani wina, to pani prosiła o syna bo byłaś nie płodna... znam całą tę historię a błogosławieństwo spłynęło na niego więc teraz jest taki jak Jonathan.
Wyszłam a potem usłyszałam westchnienie.
Jak z torpedy pobiegłam korytarzem do adopcyjnej córki i jej nowego ojca. Siedział na krześle w swojej bluzę a pod spodem była Crystal co było widać. Siedzieli nad planem budowy miasta a Ivan wymachiwał rękoma, wszedłam do środka i usiadłam przy aleku.
-mowiłem ciszej bo obudzicie mi dziecko jak już śpi niech odpocznie.
-juz dobra dobra wielki tatuśku macie pomysł jak zbudować obydwie te rzeczy?
-naszyjnik izzy tak jak kiedyś mój świecą w pobliżu demona prawda? a gdyby Magnus mógł zmodyfikować czar i stworzyć drobne kamyczki które wyczują demona co 50 metrów? Rózłozymy je po całym mieście i będą wysyłać nam wiadomość gdy pojawi się demon.
-to dobry plan -wymruczała izzy na moje słowa.
Wzięłam metalowy szpikulec który leżał tu z nie wiadomo kąd
-a gdyby w to-rzucilam do Jace'a-wbudowac mechanizm blokujący który zareaguje na inne takie przedmioty i to co pojawi się w nowym Yorku zostanie w nowym Yorku.
-jak chcesz z metalowe szpikulce wbudować mechanizm?
-jace... nie w tę, trzeba zrobić mechanizm i zatopić go w metalu.
-no to już realniejsze brzmi.
-a ja wiem kto może pomóc.
-kto!?-spytali wszyscy na raz. Ja wzięłam telefon i kliknelam zaszyfrowany numer.
Wyszłam na korytarz zostawiając wszystkich.
Izzy pov
Patrzyłam na przerażonego Aleka.
-to jest ten dziwny numer.-powiedział i zacisk pięść.-jak naprawiłem jej komurke i przenosiłem kontakty do dolnej zobaczyłem zaszyfrowany numer czuje w powietrzu kłopoty.
Patrzyłam tylko przez uchylone drzwi na dzieczynę która wręcz skakała z radości.
Lilia pov
Uśmiechłam się kiedy usłyszałam że zaraz będzie. Wszedłam do pokoju zadowolona i zobaczyłam jak zza bluzy Aleka wychyla się Crystal o rudych włosach i niebieskich oczach.
-znów zmieniasz wygląd?-zapytała i zabrałam ją od Aleka razem z bluzązalozylam na siebie i zapiełam ją poczym poczułam jak dziewczynka się wtula we mnie.
Włożyłam rękę pod bluze i ją pogłaskałam a ta schowała skrzydełka. Jej włosy robiły się fioletowe.
-wyspana?
-tak mamo
Wystawiła główkę i zawiesił się na bluzie Aleka. Wzięłam moją Stellę i odsłoniłam jej plecy poczym narysowałam znak anioła. Ta tylko popatrzyła na mnie i się uśmiechła. Narysowałam jej pod tą runą znak łączący ze mną. Wiedziałam co robię, to była nowa runa tak silna jak parabatai. Potrzebowałam tego wiedzieć zawsze co się dzieje z nią. Alek tylko popatrzył na mnie nie zrozumiałe.
-przeciez nie miała nakładać run na dziecko....
-runą łącząca ze mną i runa anioła jej się przyda
-nie pali jej?
-skoro na anioły działa tak to narysowałam jej te runę odwrotnie i działa więc luz. Wiem co robię nie skrzywdzę jej.
Gdy skończyłam mała się obruciłam i wzięła moją Stellę która zgasła. Ta działa tylko w moich rękach.
-nie działa co to właściwie jest?
-to Stella rysujemy nią takie znaki-pokazalam jej moja pierwsza runę iratze. Ta dotknęła jej a ona zaświeciła się na biało a potem zgasła.
Małpka się zamawiała i odsłoniła mój rękaw i dotykała po kolei moich run które robiły tak samo. Uśmiechałam się.
-dobra poznacie teraz kogoś ważnego idziemy-mruklan wyczuwając energię która była jak magnez.
Przytuliłam mała która się schowała i wyszłam w końcu z instytutu zobaczyłam czerwony portal a potem wyszedł z niego wysoki blondyn o czerwonych oczach.
-Eryk!-krzykłam i podeszłam rzucając się w objecia ten z uśmiechem przytulił mnie.
-co tam moja nimfią królowo?
W tedy mała się wychyliła i złapała za koszulkę chłopaka.
-a ty to kto-zrobila podejrzliwą minę pełną mordu-czemu dotykasz moją mamę, ona ma chłopaka!
-jestem Eryk młoda damo i jetsem czarownikiem oraz wilkołakiem, byłem przyjacielem twojej mamy. Kiedy urodziłaś?
-nie urodziłam, adoprowałam wczoraj.
-wyczuwam na tobie innego mężczyznę masz kogoś?
-mowiłem ci że ma chłopaka głuchy jesteś?-spytała mała a jej oczy zaszły czernią
-to demon?
-upadła anielica nie czepiaj się dziecko to jest i tak mam kogoś tam stoi-wskazalam na Aleka który chciał podejść ale go trzymali. Eryk spojrzał krzywo ale przewrócił oczyma i pogłaskał fieletowo rude włosy małpki a ta go zepchnęła.
-pozwole ci się dotykać jak cię polubienia na razie nie prezentujesz się -warkla a jej skrzydełka wyszły na zewnątrz.
-crystal uspokuj się bo możesz zrobić komuś krzywdę Eryk jest przyjacielem schowaj skrzydełka.
Ta przysunela się do mnie i wyszeptała.
-ona jest zły że masz chłopaka on może zrobić coś tacie.
-daj spokuj słoneczko obronisz nas przecież prawda?
-tak ale nie lubię wujka eryka-poczym się schowała a Eryk westchł.
-logiczne hybryd i alf dzikiego stada nikt nie trawi. Chciałaś pomocy.
-potrzasłam płapek i lokarizatorow na demony
-przeciez demony. ..
-rodza się nowe to już nie jest to stare zło teraz mamy naprawdę kłopoty.
-wiec twój ojciec miał rację
-co?
-nie ważne opowiem później jak twój facet mnie nie zabije i kim jest ta czarnowłosą?
-izzy parabatai długa historia nie licz na nią kocha innego.
Ten przewrócił oczyma i ruszył w stronę instytutu. Alek zmrużył oczy i ruszył za nim. Izzy podeszła do mnie.
-na pewno robimy dobrze?
-potrzebujemy płapek, a on będąc czarownikiem łapał wiecej demonów niż ty przecen w sklepie...
Crystal znów spała a my wyszedlismy do pracowni.
-wiec chcecie zbudować okrąg z szpikulcy zarunowac je wsadzić w ziemię i więzić demony? Wiecie jaki jest to problem dla przyziemnych? będą czuli nie znaną im energię mogą zacząć ewoluować wilkołaki oszaleją wampiry będą łaknąć krwi miasto zwiarjuje nie wolno zamykać demonów w tak wielkiej płapce wiecej ofiar będzie w ludziach będą atakować co popadnie. Pomogę z lokalizatorami ale nie zbuduje pułapek to nie bezpieczne nawet dał waszej trójki-wskazal na mnie Aleka i przy okazji małą pod bluzą.-zadziala na was nie będziecie kontrolować mocy a szczególnie czarno oki z niego kipi energia. Nie kontroluje jej sam nie wie co z nim się dzieje i to.trwa już dobry rok prawda Lightwood?
Wszyscy spojrzeli na Aleka który miał złote oczy. Patrzył na niego że wściekłością w oczach. Wiedziałam że coś może się stać Złapałam jego dłoń.
-uspokuj się Alek on ma rację muszę zacząć cię trenować tak jak Jonathan pomagał mi ...
-to jest podstawą jako błogosławiony nie do końca można wyczuć jego mocy jetsem blokadą.
-skąd ty wiesz?
-czuje jetsem czarownikiem wampirem mam 300 lat mnie się nie oszuka...
Chciałbym czasem być przyziemną. Zamiast tego jestem aniołem o dziwnej orientacji sexualnej.
-pomuz im to zbudować ja jutro pójdę i poroznosze to wszytko odległość ma być co 50 metrów ja idę zaznaczać to na mapie... Ivan idziesz ze mną?
-pewnie
Powiedział i ruszyliśmy wzięłam mapę i ruszyłam do wyjścia.
-wygladasz jak w ciąży
-nie ważne jej tak wygodnie więc niech sobie jest.
Mrukłam a ten mnie przytulił i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni. Gdy tam usiedliśmy zamieniłam ciastko lody i kawę oraz szartoltkę. Ivan dziwnie na mnie patrzył a ja wyciągłam długopis i mapę u rozłożyłam na stoliku. Mała się obudziła i wychylila.
-mamo a mogę lody?
-jeśli chcesz, tylko uważaj są w nich orzechy i są bardzo zimne
Ta się uśmiechła i wyszła z pod bluzy poczym przyciąga do siebie lody i wzięła łyżeczkę. Zaczęłam zaznaczać miejsca gdzie trzeba rozłożyć kamienie i zjaadalam się szarlotką. Ivan się uśmiechał.
-jest podobna do ciebie jak byłas mała też zawsze tu bylismy z Magnusem i zawsze jadłaś lody, i zawsze jadłaś za szybko.
-aaaa zimne mamo boli-zlapala się za głowę a ja ją przytuliłam.
-a mówiłam.ze zimne, je się powoli bo mrozi mózg, twoja mama miała tak zawsze wiem co mówię więc jak chcesz jeszcze to jedz powoli-ucalowalam ją i przestało ją mrozić.
-jesteś dobrą matką...
-opieiowalam się Beniaminem tak jak ty i Magnus oraz Eryk opiekował się mną... uczyłam się od najlepszych.
Zaznaczyłam kułko i zjadłam kolejne cisto. Wzięłam potem łyżeczkę i podkradała mnie lody od małpki która za każdym razem Pacała mnie w reke.
-dlaczego nie możemy żyć normalnie?
-taki nasz los nie nasza wina-wymruczał gdy skończyłam jeść i zakreślać miejsca. Mała dojadlam lody a w tedy do kawiarni wbiegł jace.
-alek.Stracił.kontrole.
Wysapał a ja zebrałam rzeczy Ivan podniósł chłopaka i wyszliśmy. Za rogiem przeteleportowalam nas do instytutu gdzie słychać było krzyki. Podbiegła izzy dałam jej dziewczynkę i sama wszedłam do sali treningowej która w połowie była rozwalona widzialam jak Eryk walczy z moim zmienionym chłopakiem. Zamieniłam się w moją pełna formę i machnięciem skrzydeł powalilam obojga na ścianę poczym się stoczyli. Podniosłam Eryka.
-powiedz mi że to on zaczął ale znam ciebie więc oboje możecie być winni tak wiec-udezylam go tak mocno że ścianą za nim pomękała. Moje wlsoy iskrzyły podeszłam do Aleka i podniosłam go za koszulę, cały był w złotym ogniu.
-co ty kurwa myślisz sobie? Alek teraz wychowuje małą dziewczynkę i nie mam ochoty patrzeć jak kurwa się klucisz z kimś kto mnie wychował słuchaj on jest dla mnie ważny i zabraniam ci robić czegoś takiego wogule jak mogłem myslisz o mnie czy nie? Mam dość nerwów
Z mojego nosa popłynęła krew.
-idzie wojna debilu wojna a mnie nie było godzinę czy dwie i już się bijesz-udezylam go tak samo mocno jak nie bardziej i wyszłam wkurwiona z sali, schowałam drugi wygląd i strzepuje krew z palców wzięłam na ręce małą poczym poszłam z nią do oranżerii.
-czemu tak się wscieklaś?-spytała przytulając mnie.
-Alek mnie zdenerwował pokłócił się z wujkiem Erykiem
-poklucili się o ciebie.
-nie ważne nie mam ochoty widzieć czegoś takiego chcesz żebym cię nauczyła czegoś?
-pewnie co takiego?
-latania.
-to trudne ledwo wznoszę się nad ziemię.
-kiedy ja dostałam skrzydeł potzrebowalam tego lotu, musiałam się nauczyć odrazu było to potrzebne zalerzało od tego czy będę żyć. Nauczyłam się ale ty możesz nauczyć się łatwiej
Postawiłam ją na ziemi i rozwinęłam skrzydła poczym się wzniosłam w górę i podkecialwm włączyć muzykę. Ta wyciągla swoje skrzydełka i spojrzała na mnie niebieskimi oczami.
-a czemu moje są czarne?-kleklam przy niej.
-twoj tatuś jest upadłym aniołem a mój tatuś jest aniołem skrzydła ruznia się tym że aniołki mają białe a upadli czarne.
-a demony?
-taki jak nietoperz, poznałam kiedyś chłopaka miał piękne białe włosy i śliczne zielone oczy, podobał mi się nadal mi się podoba ale był w większości demonem jak ja aniołem w tedy zrobił coś złego i odtąd go nie widziałam
-kochał cię
Dotknęła mojego policzka i spojrzała w moje załzawione oczy.
-wiem skarbie jego oczy nie kłamały, może nawet mogłabym z nim być... gdyby nie fakt że wcześniej pojawił się Alek
-to kogo kochasz.
-wiesz moja tata mówił że miłość to coś takiego gdy nie grawitacja trzyma cię przy ziemi a pewna osoba... mnie trzyma przy ziemi Alek a nie ten chłopak to było coś innego, było to uczucie którego nie rozumiem za krutko go znałam by stwierdzić czy to jednak miłość.
-moge cię przytulić?
Usiadlam obok niej i przytuliłam.
-o takie rzeczy nie musisz pytać.-otulilam ją skrzydłami zakrywając nas.
-a czemu masz łuski?
-jestem hybrydą anioła i nimfy skarbie
-a jaką nimfa jesteś
-jestem nimfą przyrody czuje się dobrze wszedzie nie muszę żyć w szczególnym środowisku jednak uznaje mnie się za nimfę wodna bo mam łuski i najłatwiej mi gdy w pobliżu jest woda.
-to pouczymy się latać?
-oczywiście najpierw będziesz musiała łapać równowagę.
Wstałam i wzniosłam się powoli w górę.
-no dalej teraz ty!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro