⚜.6.⚜
Schowałam się za Aleka który gmdumnie spojrzał na Magnusa. Był wyższy niż on więc wyglądało to bardzo dziwnie.
-zgodziła się?
-tak...-powiedział hardo.
-mam nadzieje że nie zamierza się to odbyć w najbliższych 5 latach...
-teraz czeka nas wojna... nie chcę wplątywać w to tak ważnej rzeczy. Wiek to zrobić jak sytuacja się uspokoi...
Magnus zamrugał a Aurora wyrosła jak z podłogi.
-magnus twoja dziewczynka należy już do innego mężczyzny jeśli mają olej w głowę a wiem że z ich dwujki na pewno ma go lilia to nic się nie stanie jest mądra...
-aurora źle odebrałaś mój wybuch... ja się cieszę że to padło na Aleka-wyminał ją i podszedł do mnie poczym przytulił.-dobrze że to nie był naprzyklad Ivan
-ejjj!
-tak prawda Ivan jetsem nie ogarnięty a Alek chociaż ma pozory.
Zobaczyłam tylko jak Alek poprawia mokre rękawy garnituru z wielkim uśmiechem ... w tedy wszyscy ruszyli w jego stronę i moja też w sumie.
-gratulacje mój bracie !-krzykł jace a izzy uściskała nas.
-miałam przeczucie że to się zdarzy sęk w tym że nie wiedziałam kiedy.
Tymczasem Max Lightwood pov
Patrzyłem w okno na ziemię z całą rodziną moją oraz królewską Wszyscy krzyczeli a najgłośniej ojciec Jace'a
-brawo widzisz mówiłem ci że mój rud w końcu się zmiesza z twoim...
-a ja to wiedziałem od kiedy ta blondynka pojawiła się w ambulatorium teraz tylko czekamy na produkcję małych alekow!-krzykłam ze śmiechem k patrzyłem w dół.
-prosze mój wnuk orzeni się z samą córką Gabriela!
- a ja sądzę że z tego to trzeba ucztę zrobić inaczej się nie da!
Wszyscy patrzyli w dół na narzeczonych którzy się przytulali i wysłuchiwali gratulacji. A na początku się cieszyłem że Magnus będzie walczył z moim bratem Rany psują wszytko ... Ale bynajmniej będą małe aleki!
Lilia pov
Siedziałam z alekiem z tyłu sali w tedy przypomniało mi się coś.
-Alek zostawię cię dosłownie na 10 minut okej?
-gdzie idziesz?
-zapombialalm czegoś bardzo ważnego potrzebuje tego koniecznie zaraz będę.
Pobiegłam do wyjścia ciągnąć są sobą izzy.
-gdzie jest dodatkowa walizka która przygotowałam?
-w moim pokoju tak jak prosiłaś...
-znajdz czarne pudełko i złota wstęgę i przyjdź.
Pobiegłam do jej pokoju i otwaralm walizkę gdy przybiegła z pudełkiem było wszytko naszykownaie. zamknęłam to w środku i pobiegłam znów na sale. Usiadłam obok Aleka ukrywając pudełko.
-faktycznie 10 minut.
-wiesz jedne urodziny ci zniszczyłam... będąc w śpiączce te następne przegapiłam innym snem więc chce się odwdzięczyć za to wszytko co dla mnie robisz.
Wzięłam długi pudełek (błąd specjalnie) i podałam alekowi.
Ten się uśmiechł.
-ale ty wiesz że ja tego nie potrzebuje jesteś ty moim prezentem
-najpierw zobacz co to.
Ten odwinął wstęge a gdy zobaczył zawartość jego oczy zapłonęły.
-to łuk...
-i strzały które wracają do pudełeczka na twoich plecach... specjalne zamówienie
-lila...
Wyjął łuk który był czarny miał złote zdobienia i napis z jego imieniem oraz drobniejszym moim. Na strzałach było to samo uśmiechał się jak głupi do sera.
-dziękuję jest cudowny. Wiele razy prosiłem o coś takiego ale nigdy nie dostałem...
Przysunął się do mnie i pocałował
-dobra może wyprubujesz?
Ten z uśmiechem wziął jedną ze strzal i napiął łuk. Wyznaczyłam mu za cel mały punkt nad głową Ivana. Usłyszałam świst powietrza a po chwili Ivan krzyczał. Znów Muzyka przestała grać a strzała wróciła do ręki Aleka. Goście na nas spojrzeli.
- co jeszcze się dziś stanie !?-krzykł Magnus-kto dał mu łuk..
-magnus cicho bądź to prezęt odemnie!
Krzyklam a Alek odlzoyk wszytko do pudełka. Oparliśmy się o stół w ten sam sposób i splotlismy nasze dłonie położyłam głowę na stół a Alek położył swoją na mnie. Chwilę potem oboje zasnęliśmy zmęczeni.
Izzy pov
Zobaczyłam na końcu stołu jak słodko śpią.
-ivan wyłącz to , koniec imprezy jubilatka umarła a jej narzeczony wspiera ją w tym dziele...
-magnus znikniesz ich?
-gdzie mam ich zniknąć jak to fachowo ujelaś auroro?
-do ich pokoju...
-najpierw zrobię im zdjęcie -wyskoczył jace jak z procy i zrobił kilka zdjęć.-okej mozesz przenosić
-są tacy slodcy
Magnus podszedł i ich teleportował do pokoju Aleka gdzie potem sam zniknął by ich ułożyć.
Gdy wrócił wszyscy staliśmy z kieliszkami.
-trzeba w końcu wznieść najważniejszy toast a to za cel który z moim bratem Jace'm ustatlismy i powoli was wtajemniczalismy. W sumie mieliśmy go wznieść półtora roku temu w pełnię gdy się pocałowali... ZA WZOROWE SWATANIE
Wzniosłam kieliszek z winem a reszta naszej ekipy wzniosła kieliszki i było słyszeć brzdęk.
-za SWATANIE!-krzykli a Ivan niestety musiał pić krew zamiast wina ale jednak i tak było fajnie.
Wypiliśmy wino stojąc w okręgu podeszłam do Jace'a.
-na reszcie wszyscy są szczęśliwi.
-tak... i za niedługo zapewne powitamy w rodzinie nową panią Lightwood.
-a co z tobą izzy?
-wiesz dobrze że nie ma nocnego łowcy do którego mogę pałac uczuciem.
-no tak ... kochasz wampira który cię unika jak światła.
-a melior nie chce mnie znać...
-może twój wybranej jest w niebie?
-pewnie jeszcze spytamy czy w niebie są śluby co?
-pewnie że są muszą być!
-myslisz że aurora wróciła na stałe?
Wskazałam na dzieczynę która była cala na zielona i gadała z Magnusem.
-myślę że Magnus sam jej nie wypuści... ona budzi coś w nim co skrywał... tak jak Ivan we mnie.
Magnus złapał za kosmyk dziewczyny a ta pokryta rumieńcem upiła łyk wina.
-będą tu żyć wiecznie... jak Ivan i lilia... jak to pogodzisz? nawet jeśli jakoś umrą zostaniemy rozdzieleni...
-jakoś to pogodzimy jestem lightwoodami mamy odpowiecie na wszystko.
-łamiemy nosy i ponosimy konsekwencje.
Przybiliśmy sobie piątkę a do Jace'a podszedł Ivan i pocałował go w szyję.
-myślę dbać o twoje zdrowie idziesz jzu spać jace...-wyszeptał i zaczął prowadzić go do wyjścia.
Czy ja wiem czy tylko o sen dbają? Zaśmiałam się i usiadłam obok rodziców.
-dobra robota izzy.
-dziękuję tato...
-wiem że jesteś parabatai Lili, ale prosimy wspólnie, chroń ją Alek nie przeżyje straty poraz drugi... a poza tym jest dla nas jak druga córka każdy na tej sali przeżył jej śmierć.
-wiem mamo ..
Lila pov
Rano obudziłam się w objęciach mojego narzeczonego. Jak to ładnie brzmi"mój narzeczony".
-śpiaca księżniczko wstawaj-wymrufzalam do jego ucha i ucałowałam go w skroń.
-lila?
-tak mam na imię.
Ten się obudził i przewrócił nas tak że byłam na dole.
-jak miewa się dzisiaj moja przyszła żona?
Zaczęłam się śmiać gdy zaczął mnie łaskotać.
-alek, S-ssstop!
-co będę z tego mieć?
Zaśmiałam się i przyciągam go poczym pocałowałam.
-o właśnie to!
-kocham cię Lila
-wiem ja ciebie też kocham... może by tak się ubrać i iść jeść? wiesz ja muszę nadrobić traning.
-wiesz jak tu się wogule znaleźliśmy?
-zapewnie Magnus nas przyniósł a teraz sprawdzę jak wygląda mój pierwiosnek bo wcześniej na niego nie patrzyłam.
Zaśmiałam się i spojrzałam na moją dłoń.
-pasuje mi do baransoletek!
-widzisz wszędzie się wpasuje -pocałowal mnie w czoło i pomógł mi wstać.
-do czego właściwie są te branzoletki?
-jak chcesz zobaczyć to zapraszam na trening.
Mrugłam i ubrałam spodenki oraz bluzkę. Rozczesala włosy i spielam je w dwa warkocze. Alek przyciągł mnie do siebie i pocałował. Nawet jego t-shirt ma guziczki, rozpiełam je a ten na powrót zapiął.
-masz pokazywać klatkę a nie ja zakrywać Alek gotujesz się
-wcale nie
-rany... -pociaglam za koszulkę a guziki się oderwały triumfalnie się uśmiechłam-tak ma być a zmień to zobaczysz co ci zrobię.
Jego oczy zapłonęły i lekko popchnął lnie na szafę poczym dał nogę między moje i złapał nadgarstki.
-no co zrobisz?
-przeniose się do Magnusa na dwa tygodnie-zamrugałam słodko a ten parskł śmiechem.
-no proszę z taką licytacja nie mam sił dobra kittty idziemy jeść.
Ruszyłam do kuchni zabierając ze sobą jeszcze Stellę i telefon. Gdy wchodziłam do środka dostałam klapsa.
-siadło!-krzykł ze śmiechem a ja spojzlama na niego wzrokiem zabujcy.
-czy mam cię potraktować jak demony?
-o ile z demonami się całujesz i uprawiasz sex to proszę bardzo...
Spojrzałam a ten rozbawiony podszedł do jace'a i przybił piątkę z młodym łowcą. Jękłam widzac to i wzięłam dla odmiany płatki.
(nie można się żywic żadnymi naleśnikami i kanapkami z serem~dop.aut.)
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na dzika a Alek wyszarpal mi karton.
-zamiefzasz to jeść? co się dzieje .... nie nie moja kochana jesz to -podal mi talerz z kanapkami z serem.
(a jednak można 😂😀~dop.aut)
Jęklam i zaczęłam jeść śniadanie a potem dostałam orzechową kawę która później zabrał moj narzeczony...
Ruszyłam na trening trzymając za rękę chłopaka.
-slodko wyglądacie...
-nasze zakochańce.
Ten się uśmiechł i przyciągł do siebie. Pocałował mnie w tył głowy i wyszedlismy do sali treningowej. Wczoraj nic nie widizlama był stół i jakieś dziwne osoby a dziś? Dziś są trenujący łowcy i izzy która szuka broni. Wszędzie są liny i ściany wspinaczkowe.
Spojrzałam i przytulilam Aleka.
-może razem potrenujemy?
-jeśli chcesz...
-chce cię obić skarbie za to że tak bardzo się przejąłeś.
-prawodpodnie jestem lepszy niż ty.
-zobaczymy.
Poprawiłam kokardę i poszedłam na podest gdzie walczył chłopiec z jakąś dziewczynką.
Pokazałam jej coś rękoma a ta z uśmiechem wykonała prosty trik. Chłopiec upadł na ziemię a ta przyłożyła kij do jego szyji.
-dobra zmywać się teraz ja-mrukl Alek i wszedł na podest. chciał mi podać kij ale w tedy moje branzoletki złączyły się i stworzyły kij ze zdobieniami.
-hej to od żelaznych sióstr?
-tak i owszem
-ale przecież magiczne barzolety mają tylko ich człakinie.
-jestem godna więc mam nie czepiają się tylko atakuj.
Ten bez zapowiedzi chciał uderzyć w moją kostkę. Otparlam jego ruch. Chciał zrobić to samo na wyższej pozycji i innej strony znów słychać było brzdęk.
-zacznjesz walczyć kotku?
Powiedziałam sexownie i stanęłam prosto. Ten zaczął mnie atakować w moim nie natrualrnym tepie. Wszytko zniknęło byłam ja i Alek. Zaczęłam odbijać jego ciosy a potem robiąc obrut klekłam i zamieniając kij na dwa miecze odparłam atak.
Zablokowałem go wyrywając mu kij. ten ze śmiechem złapał za moje nadgarstki i wyrwał.mi sztylety który wróciły w postaci brazoletek. Zaczęła się walka w ręcz. Najpierw ja byłam chwilę górą a później on, doganiał mnie i moje ruchy... w tedy ukatywnilismy nasze rozne runy po kolei jak leciało kiedy jego i moje oczy zabłysły Oboje chcieliśmy urzyć tego chwytu więc w ostatniej sekundzie zmieniłam taktykę i łapiąc jego ramię w dwuch miejscach przerzuciłam go nad sobą poczym wbiłam w ziemię. obeszlam go całego i zrobilam sobie kij poczym jak tamta dziewczynka przyłożyłam kij do Aleka.
-może i zrobiłeś postępy ale i tak jetsem lepsza
Ten chwycił kij i przewalił mnie poczym się wturlał na mnie i pocałował.
-może jesteś lepsza...ale nie zawsze czujna a to pierwsza podstawa nocnego łowcy...
-a druga?
-a druga to że nocny łowca w szpilkach też może -wymruczakam stary tekst i uderzyłam go w brzuch kolanem poczym wyprostowałan się i lekko dygajac zszedłam z podestu.
Izzy mnie uścisnęła.
-na reszcie znów dał ktoś mu wpierdol nawet jace nie daje mu rady!
-bo jace się prowadza na randki z ivanem a ja czwiczę izz.
-no tak ... ten twój brzuch jak skała...
-jego brzuch jest sexownym
-nowisz tak bo jesteś jego przyszłą żona swoją drogą Alek kiedy ty taki szybki się stałeś kiedyś "ją mieć żonę? pojebało cię? będę przywódca nocnych łowców a nie za dziećmi ganiał" a teraz chcesz się żenić.
-dlatego że poznałem odpowiednią osobę która niszcząc moje ambicje zbudowała coś lepszego-podszedk do mnie i przytulając pocałował w tył głowy.
-słodkie ale potrzebuje tej osoby w zbrojowni...
-po co?
-tylko ona umie obsługiwać każda broń zobaczy czy jest dobra...
-mhm dobra biegnijcie ale widzę was na obiedzie Magnus będzie...
Gdy odeszłyśmy izzy picgala mnie w korytarz.
-nie idziemy testować broni?
-nie, pojebało cię idisemy sukienki projektować.
-wystarszcy że weźmiesz mój...
-co?
-i Magnusa mam zeszyt z strojami dla łowców
-okejka jednak idziemy testować broń...
-chcę kogoś odwiedzić... -Przypomina sobie o bardzo ważnej osobie którą praktycznie wychowałam.
Izzy mnie złapała za rękę kiedy tworzyłam portal, przeszłam przez niego razem z izz. Byłam przed sierocińcem dla podziemnych.
-po co my tu...
Zapukałam i zobaczyłam długowłosą brunetkę z rogami i ogonem.
-panna Bane do kogo tym razem?
-lilaaaaa-usłyszałam krzyk dizecki które zaraz wybiegły Kuclam ze śmiechem gdy te mnie otoczyły.
-hej dzieciaki gdzie Simon ?
-simona zabrał raphael adoptował go.
-oh, wiecie gdzie najstarszy z was?
-beniamin? on urusł i mieszka z taką małą dziewczynką trzy ulice dalej-powiedzialy dzieci z uśmiechem.
-poporsze o dokładny adres panią a wy dzieci spójrzcie co mam na reszcie obejmę was wszystkich na raz.-rozlowylam swiecace skrzydła a małe dzieci ustawiały się w kółko i skakały, zobaczyłam uśmiech izzy która aż otwierała usta widząc mnie.
Otuliłam dzieci a te zaczęły macać moje pióra zadrżałam i się uśmiechłam.
-dobrze widzę że moje pióra się podobają a wiecie co dam wam jedno ale musicie dbać żeby nie było zakurzone jeśli będzie ładne przez tydzień dam dla wszystkich nagrodę
Te się zaśmiała i zaczęły mnie przytulać. Schowałam skrzydła i pogłaskanie dziewczynkę a kobieta dała mi kartkę z adresem.
-poznałas kogoś ?-spytała różowo włosa Mija
-tak poznałam pewnego chłopaka
-jesteś zaręczona ...
-jestem, i przedstawię wam go za tydzień a teraz -wskazalam na izzy-stal to jest nowa ciocią nazywa się izzy i jest moja najlepszą przyjaciółką a w przyszłości siostrzyczką.
Dzieci obległy nas obie a w tedy z pomieszczenia wyszedł nathaniel.
-jak ty jedna ogarniasz te dzieci my w dwoje nie dajemy rady...
-nie lubią a was nie a ty nie pracujesz w klubie ojca?
-tak pracuje w nocy w dzień jetsem tu a teraz dzieciaki wsio do środka mam galaretkę.
Te wbiegły tłumem do środka a aj z izzy ruszyłam piechotą do Beniamina.
-co to było?
-dzieci z sierocińca Magnus mnie tu przyprowadzał bym się trochę zapoznała z innymi, było ich tu kiedyś wiecej ale większość dorosła.
-ouh... jak myślisz co z Beniaminem? po oczyszczeniu go z demona odstawiliśmy tu... ale tych dzieci nie widziałam.
-wychodza tylko w tedy gdy kogoś znają a gdy ja tam jetsem to każde wie że ochronie je bez wyjątku. Beniamin byl ostatnio w wieku maxa teraz minął rok i pół ciekawe kogo zastaniemy.
-na jakiś turbo wzrost?
-tak można to ująć.
Wszedlyśmy do domu i minęłam kilka drzwi na drugim piętrze zobaczyłam cyferkę z odpowiednim numerem podeszłam i zapukałam. Moment później drzwi otworzył mi wysoki mężczyzna z mięśniami że stali o bibieksim kolorze wszystkiego.
-lila...
-beniamin?
-lilaaa-to i mnie przytulił, zadrżałam a izzy wytrzeszcza oczy.
-powiedz mi kiedy ty urosłeś?
-hm, odkąd demon że mnie wylazł jeszcze zypciej urosłem... dwa dni później byłem w tej formie z ogromną wiedzą o świecie i tak zostało.
-na ile można ocenić twój wiek?
-28 lat z doświadczeniem 1467 lat.
-tak długo cię nie widziałam -przytuliłam go
-nie miałaś być martwą?
-miałam ale coś nie wyszło.
W tedy usłyszałam głosik.
-beniu... kim są te panie- Zobaczyłam małe białe oczy oraz równie białe włosy. Była to mała dziewczynka o czarnych ustach i skrzydełkach ubrana w kwiatkową sukienkę.
-to jest dziewczyną która mnie wszystkiego nauczyła, a to dziewczyną która mnie uratowała iii jest parabatai Lili która była jak starsza siostra.
Mała dziewczynka podeszła do mnie i wyciągnęła mała dłoń z mnóstwem branzolet.
-hej jestem Crystal i jestem czarownikiem i siostrą Benia a ty to zapewne ta lilia Bane o której mówił beniu.
Wzięłam dziewczynkę na rączki a ta zaczlea dotykać moich włosów które się świeciły pod jej dotykiem pocobnie jak ręce które pokryły się łuskami.
-co ona robi?
-jest córką upadłego a ty reagujesz na jej moce tak jak ona na twoje. Jest jedynym dzieckiem upadłego anioła a raczej archanioła jest silna a ja blokuje jej moce tak jak Magnus twoje.
-magnus blokował moje moce?
-wejdzcie
Otworzył drzwi a ja z dziewczynka na rękach wszedłam do środka jej skrzydełka trzepodaly a ja zobaczyłam w niej odbicie mnie samej. Otworzyłam moje skrzydła i owinelam ja nimi ta jak w hipnozie zaczela je dotykać.
-magnus z obawy twojej siły zablokował je byś spokojnie dorosła a potem stopniowo blokada by opadła nie przewidział że spadnie tak szybko a boję się że mała będzie czuć to samo więc nie blokuję jej wszystkiego a tylko poskramiam.
W tedy do głowy wpadł mi głupi pomysł.
-beniamin ja wiem z czym będzie musiała się uporać... ja mogę ją wychować ....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro