Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜.6.⚜

Schowałam się za Aleka który gmdumnie spojrzał na Magnusa. Był wyższy niż on więc wyglądało to bardzo dziwnie.

-zgodziła się?

-tak...-powiedział hardo.

-mam nadzieje że nie zamierza się to odbyć w najbliższych 5 latach...

-teraz czeka nas wojna... nie chcę wplątywać w to tak ważnej rzeczy. Wiek to zrobić jak sytuacja się uspokoi...

Magnus zamrugał a Aurora wyrosła jak z podłogi.

-magnus twoja dziewczynka należy już do innego mężczyzny jeśli mają olej w głowę a wiem że z ich dwujki na pewno ma go lilia to nic się nie stanie jest mądra...

-aurora źle odebrałaś mój wybuch... ja się cieszę że to padło na Aleka-wyminał ją i podszedł do mnie poczym przytulił.-dobrze że to nie był naprzyklad Ivan

-ejjj!

-tak prawda Ivan jetsem nie ogarnięty a Alek chociaż ma pozory.

Zobaczyłam tylko jak Alek poprawia mokre rękawy garnituru z wielkim uśmiechem ... w tedy wszyscy ruszyli w jego stronę i moja też w sumie.

-gratulacje mój bracie !-krzykł jace a izzy uściskała nas.

-miałam przeczucie że to się zdarzy sęk w tym że nie wiedziałam kiedy.

Tymczasem Max Lightwood pov

Patrzyłem w okno na ziemię z całą rodziną moją oraz królewską Wszyscy krzyczeli a najgłośniej ojciec Jace'a

-brawo widzisz mówiłem ci że mój rud w końcu się zmiesza z twoim...

-a ja to wiedziałem od kiedy ta blondynka pojawiła się w ambulatorium teraz tylko czekamy na produkcję małych alekow!-krzykłam ze śmiechem k patrzyłem w dół.

-prosze mój wnuk orzeni się z samą córką Gabriela!

- a ja sądzę że z tego to trzeba ucztę zrobić inaczej się nie da!

Wszyscy patrzyli w dół na narzeczonych którzy się przytulali i wysłuchiwali gratulacji. A na początku się cieszyłem że Magnus będzie walczył z moim bratem Rany psują wszytko ... Ale bynajmniej będą małe aleki!

Lilia pov

Siedziałam z alekiem z tyłu sali w tedy przypomniało mi się coś.

-Alek zostawię cię dosłownie na 10 minut okej?

-gdzie idziesz?

-zapombialalm czegoś bardzo ważnego potrzebuje tego koniecznie zaraz będę.

Pobiegłam do wyjścia ciągnąć są sobą izzy.

-gdzie jest dodatkowa walizka która przygotowałam?

-w moim pokoju tak jak prosiłaś...

-znajdz czarne pudełko i złota wstęgę i przyjdź.

Pobiegłam do jej pokoju i otwaralm walizkę gdy przybiegła z pudełkiem było wszytko naszykownaie. zamknęłam to w środku i pobiegłam znów na sale. Usiadłam obok Aleka ukrywając pudełko.

-faktycznie 10 minut.

-wiesz jedne urodziny ci zniszczyłam... będąc w śpiączce te następne przegapiłam innym snem więc chce się odwdzięczyć za to wszytko co dla mnie robisz.

Wzięłam długi pudełek (błąd specjalnie) i podałam alekowi.

Ten się uśmiechł.

-ale ty wiesz że ja tego nie potrzebuje jesteś ty moim prezentem

-najpierw zobacz co to.

Ten odwinął wstęge a gdy zobaczył zawartość jego oczy zapłonęły.

-to łuk...

-i strzały które wracają do pudełeczka na twoich plecach... specjalne zamówienie

-lila...

Wyjął łuk który był czarny miał złote zdobienia i napis z jego imieniem oraz drobniejszym moim. Na strzałach było to samo uśmiechał się jak głupi do sera.

-dziękuję jest cudowny. Wiele razy prosiłem o coś takiego ale nigdy nie dostałem...

Przysunął się do mnie i pocałował

-dobra może wyprubujesz?

Ten z uśmiechem wziął jedną ze strzal i napiął łuk.  Wyznaczyłam mu za cel mały punkt nad głową Ivana. Usłyszałam świst powietrza a po chwili Ivan krzyczał. Znów Muzyka przestała grać a strzała wróciła do ręki Aleka. Goście na nas spojrzeli.

- co jeszcze się dziś stanie !?-krzykł Magnus-kto dał mu łuk..

-magnus cicho bądź to prezęt odemnie!

Krzyklam a Alek odlzoyk wszytko do pudełka. Oparliśmy się o stół w ten sam sposób i splotlismy nasze dłonie położyłam głowę na stół a Alek położył swoją na mnie. Chwilę potem oboje zasnęliśmy zmęczeni.

Izzy pov

Zobaczyłam na końcu stołu jak słodko śpią.

-ivan wyłącz to , koniec imprezy jubilatka umarła a jej narzeczony wspiera ją w tym dziele...

-magnus znikniesz ich?

-gdzie mam ich zniknąć jak to fachowo ujelaś auroro?

-do ich pokoju...

-najpierw zrobię im zdjęcie -wyskoczył jace jak z procy i zrobił kilka zdjęć.-okej mozesz przenosić

-są tacy slodcy

Magnus podszedł i ich teleportował do pokoju Aleka gdzie potem sam zniknął by ich ułożyć.

Gdy wrócił wszyscy staliśmy z kieliszkami.

-trzeba w końcu wznieść najważniejszy toast a to za cel który z moim bratem Jace'm ustatlismy i powoli was wtajemniczalismy.  W sumie mieliśmy go wznieść półtora roku temu w pełnię gdy się pocałowali... ZA WZOROWE SWATANIE

Wzniosłam kieliszek z winem a reszta naszej ekipy wzniosła kieliszki i było słyszeć brzdęk.

-za SWATANIE!-krzykli a Ivan niestety musiał pić krew zamiast wina ale jednak i tak było fajnie.

Wypiliśmy wino stojąc w okręgu podeszłam do Jace'a.

-na reszcie wszyscy są szczęśliwi.

-tak... i za niedługo zapewne powitamy w rodzinie nową panią Lightwood.

-a co z tobą izzy?

-wiesz dobrze że nie ma nocnego łowcy do którego mogę pałac uczuciem.

-no tak ... kochasz wampira który cię unika jak światła.

-a melior nie chce mnie znać...

-może twój wybranej jest w niebie?

-pewnie jeszcze spytamy czy w niebie są śluby co?

-pewnie że są muszą być!

-myslisz że aurora wróciła na stałe?

Wskazałam na dzieczynę która była cala na zielona i gadała z Magnusem.

-myślę że Magnus sam jej nie wypuści... ona budzi coś w nim co skrywał... tak jak Ivan we mnie.

Magnus złapał za kosmyk dziewczyny a ta pokryta rumieńcem upiła łyk wina.

-będą tu żyć wiecznie... jak Ivan i lilia... jak to pogodzisz? nawet jeśli jakoś umrą zostaniemy rozdzieleni...

-jakoś to pogodzimy jestem lightwoodami mamy odpowiecie na wszystko.

-łamiemy nosy i ponosimy konsekwencje.

Przybiliśmy sobie piątkę a do Jace'a podszedł Ivan i pocałował go w szyję.

-myślę dbać o twoje zdrowie idziesz jzu spać jace...-wyszeptał i zaczął prowadzić go do wyjścia.

Czy ja wiem czy tylko o sen dbają? Zaśmiałam się i usiadłam obok rodziców.

-dobra robota izzy.

-dziękuję tato...

-wiem że jesteś parabatai Lili, ale prosimy wspólnie, chroń ją Alek nie przeżyje straty poraz drugi... a poza tym jest dla nas jak druga córka każdy na tej sali przeżył jej śmierć.

-wiem mamo ..

Lila pov

Rano obudziłam się w objęciach mojego narzeczonego. Jak to ładnie brzmi"mój narzeczony".

-śpiaca księżniczko wstawaj-wymrufzalam do jego ucha i ucałowałam go w skroń.

-lila?

-tak mam na imię.

Ten się obudził i przewrócił nas tak że byłam na dole.

-jak miewa się dzisiaj moja przyszła żona?

Zaczęłam się śmiać gdy zaczął mnie łaskotać.

-alek, S-ssstop!

-co będę z tego mieć?

Zaśmiałam się i przyciągam go poczym pocałowałam.

-o właśnie to!

-kocham cię Lila

-wiem ja ciebie też kocham... może by tak się ubrać i iść jeść? wiesz ja muszę nadrobić traning.

-wiesz jak tu się wogule znaleźliśmy?

-zapewnie Magnus nas przyniósł a teraz sprawdzę jak wygląda mój pierwiosnek bo wcześniej na niego nie patrzyłam.

Zaśmiałam się i spojrzałam na moją dłoń.

-pasuje mi do baransoletek!

-widzisz wszędzie się wpasuje -pocałowal mnie w czoło i pomógł mi wstać.

-do czego właściwie są te branzoletki?

-jak chcesz zobaczyć to zapraszam na trening.

Mrugłam i ubrałam spodenki oraz bluzkę. Rozczesala włosy i spielam je w dwa warkocze. Alek przyciągł mnie do siebie i pocałował. Nawet jego t-shirt ma guziczki, rozpiełam je a ten na powrót zapiął.

-masz pokazywać klatkę a nie ja zakrywać Alek gotujesz się

-wcale nie

-rany... -pociaglam za koszulkę a guziki się oderwały triumfalnie się uśmiechłam-tak ma być a zmień to zobaczysz co ci zrobię.

Jego oczy zapłonęły i lekko popchnął lnie na szafę poczym dał nogę między moje i złapał nadgarstki.

-no co zrobisz?

-przeniose się do Magnusa na dwa tygodnie-zamrugałam słodko a ten parskł śmiechem.

-no proszę z taką licytacja nie mam sił dobra kittty idziemy jeść.

Ruszyłam do kuchni zabierając ze sobą jeszcze Stellę i telefon. Gdy wchodziłam do środka dostałam klapsa.

-siadło!-krzykł ze śmiechem a ja spojzlama na niego wzrokiem zabujcy.

-czy mam cię potraktować jak demony?

-o ile z demonami się całujesz i uprawiasz sex to proszę bardzo...

Spojrzałam a ten rozbawiony podszedł do jace'a i przybił piątkę z młodym łowcą. Jękłam widzac to i wzięłam dla odmiany płatki.

(nie można się żywic żadnymi naleśnikami i kanapkami z serem~dop.aut.)

Wszyscy spojrzeli na mnie jak na dzika a Alek wyszarpal mi karton.

-zamiefzasz to jeść? co się dzieje .... nie nie moja kochana jesz to -podal mi talerz z kanapkami z serem.

(a jednak można 😂😀~dop.aut)

Jęklam i zaczęłam jeść śniadanie a potem dostałam orzechową kawę która później zabrał moj narzeczony...

Ruszyłam na trening trzymając za rękę chłopaka.

-slodko wyglądacie...

-nasze zakochańce.

Ten się uśmiechł i przyciągł do siebie. Pocałował mnie w tył głowy i wyszedlismy do sali treningowej. Wczoraj nic nie widizlama  był stół i jakieś dziwne osoby a dziś? Dziś są trenujący łowcy i izzy która szuka broni. Wszędzie są liny i ściany wspinaczkowe.

Spojrzałam i przytulilam Aleka.

-może razem potrenujemy?

-jeśli chcesz...

-chce cię obić skarbie za to że tak bardzo się przejąłeś.

-prawodpodnie jestem lepszy niż ty.

-zobaczymy.

Poprawiłam kokardę i poszedłam na podest gdzie walczył chłopiec z jakąś dziewczynką.

Pokazałam jej coś rękoma a ta z uśmiechem wykonała prosty trik. Chłopiec upadł na ziemię a ta przyłożyła kij do jego szyji.

-dobra zmywać się teraz ja-mrukl Alek i wszedł na podest. chciał mi podać kij ale w tedy moje branzoletki złączyły się i stworzyły kij ze zdobieniami.
-hej to od żelaznych sióstr?

-tak i owszem

-ale przecież magiczne barzolety mają tylko ich człakinie.

-jestem godna więc mam nie czepiają się tylko atakuj.

Ten bez zapowiedzi chciał uderzyć w moją kostkę. Otparlam jego ruch. Chciał zrobić to samo na wyższej pozycji i innej strony znów słychać było brzdęk.

-zacznjesz walczyć kotku?

Powiedziałam sexownie i stanęłam prosto. Ten zaczął mnie atakować w moim nie natrualrnym tepie. Wszytko zniknęło byłam ja i Alek. Zaczęłam odbijać jego ciosy a potem robiąc obrut klekłam i zamieniając kij na dwa miecze odparłam atak.

Zablokowałem go wyrywając mu kij. ten ze śmiechem złapał za moje nadgarstki i wyrwał.mi sztylety który wróciły w postaci brazoletek. Zaczęła się walka w ręcz. Najpierw ja byłam chwilę górą a później on, doganiał mnie i moje ruchy... w tedy ukatywnilismy nasze rozne runy po kolei jak leciało kiedy jego i moje oczy zabłysły Oboje chcieliśmy urzyć tego chwytu więc w ostatniej sekundzie zmieniłam taktykę i łapiąc jego ramię w dwuch miejscach przerzuciłam go nad sobą poczym wbiłam w ziemię. obeszlam go całego i zrobilam sobie kij poczym jak tamta dziewczynka przyłożyłam kij do Aleka.

-może i zrobiłeś postępy ale i tak jetsem lepsza

Ten chwycił kij i przewalił mnie poczym się wturlał na mnie i pocałował.

-może jesteś lepsza...ale nie zawsze czujna a to pierwsza podstawa nocnego łowcy...

-a druga?

-a druga to że nocny łowca w szpilkach też może -wymruczakam stary tekst i uderzyłam go w brzuch kolanem poczym wyprostowałan się i lekko dygajac zszedłam z podestu.

Izzy mnie uścisnęła.

-na reszcie znów dał ktoś mu wpierdol nawet jace nie daje mu rady!

-bo jace się prowadza na randki z ivanem a ja czwiczę izz.

-no tak ... ten twój brzuch jak skała...

-jego brzuch jest sexownym

-nowisz tak bo jesteś jego przyszłą żona swoją drogą Alek kiedy ty taki szybki się stałeś kiedyś "ją mieć żonę? pojebało cię? będę przywódca nocnych łowców a nie za dziećmi ganiał" a teraz chcesz się żenić.

-dlatego że poznałem odpowiednią osobę która niszcząc moje ambicje zbudowała coś lepszego-podszedk do mnie i przytulając pocałował w tył głowy.

-słodkie ale potrzebuje tej osoby w zbrojowni...

-po co?

-tylko ona umie obsługiwać każda broń zobaczy czy jest dobra...

-mhm dobra biegnijcie ale widzę was na obiedzie Magnus będzie...

Gdy odeszłyśmy izzy picgala mnie w korytarz.

-nie idziemy testować broni?

-nie, pojebało cię idisemy sukienki projektować.

-wystarszcy że weźmiesz mój...

-co?

-i Magnusa mam zeszyt z strojami dla łowców

-okejka jednak idziemy testować broń...

-chcę kogoś odwiedzić... -Przypomina sobie o bardzo ważnej osobie którą praktycznie wychowałam.

Izzy mnie złapała za rękę kiedy tworzyłam portal, przeszłam przez niego razem z izz. Byłam przed sierocińcem dla podziemnych.

-po co my tu...

Zapukałam i zobaczyłam długowłosą brunetkę z rogami i ogonem.

-panna Bane do kogo tym razem?

-lilaaaaa-usłyszałam krzyk dizecki które zaraz wybiegły  Kuclam ze śmiechem gdy te mnie otoczyły.

-hej dzieciaki gdzie Simon ?

-simona zabrał raphael adoptował go.

-oh, wiecie gdzie najstarszy z was?

-beniamin? on urusł i mieszka z taką małą dziewczynką trzy ulice dalej-powiedzialy dzieci z uśmiechem.

-poporsze o dokładny adres panią a wy dzieci spójrzcie co mam na reszcie obejmę was wszystkich na raz.-rozlowylam swiecace skrzydła a małe dzieci ustawiały się w kółko i skakały, zobaczyłam uśmiech izzy która aż otwierała usta widząc mnie.

Otuliłam dzieci a te zaczęły macać moje pióra zadrżałam i się uśmiechłam.

-dobrze widzę że moje pióra się podobają a wiecie co dam wam jedno ale musicie dbać żeby nie było zakurzone jeśli będzie ładne przez tydzień dam dla wszystkich nagrodę

Te się zaśmiała i zaczęły mnie przytulać. Schowałam skrzydła i pogłaskanie dziewczynkę a kobieta dała mi kartkę z adresem.

-poznałas kogoś ?-spytała różowo włosa Mija

-tak poznałam pewnego chłopaka

-jesteś zaręczona ...

-jestem, i przedstawię wam go za tydzień a teraz -wskazalam na izzy-stal to jest nowa ciocią nazywa się izzy i jest moja najlepszą przyjaciółką a w przyszłości siostrzyczką.

Dzieci obległy nas obie a w tedy z pomieszczenia wyszedł nathaniel.

-jak ty jedna ogarniasz te dzieci my w dwoje nie dajemy rady...

-nie lubią a was nie a ty nie pracujesz w klubie ojca?

-tak pracuje w nocy w dzień jetsem tu a teraz dzieciaki wsio do środka mam galaretkę.

Te wbiegły tłumem do środka a aj z izzy ruszyłam piechotą do Beniamina.

-co to było?

-dzieci z sierocińca Magnus mnie tu przyprowadzał bym się trochę zapoznała z innymi, było ich tu kiedyś wiecej ale większość dorosła.

-ouh... jak myślisz co z Beniaminem? po oczyszczeniu go z demona odstawiliśmy tu... ale tych dzieci nie widziałam.

-wychodza tylko w tedy gdy kogoś znają a gdy ja tam jetsem to każde wie że ochronie je bez wyjątku. Beniamin byl ostatnio w wieku maxa teraz minął rok i pół ciekawe kogo zastaniemy.

-na jakiś turbo wzrost?

-tak można to ująć.

Wszedlyśmy do domu i minęłam kilka drzwi na drugim piętrze zobaczyłam cyferkę z odpowiednim numerem podeszłam i zapukałam. Moment później drzwi otworzył mi wysoki mężczyzna z mięśniami że stali o bibieksim kolorze wszystkiego.

-lila...

-beniamin?

-lilaaa-to i mnie przytulił, zadrżałam a izzy wytrzeszcza oczy.

-powiedz mi kiedy ty urosłeś?

-hm, odkąd demon że mnie wylazł jeszcze zypciej urosłem... dwa dni później byłem w tej formie z ogromną wiedzą o świecie i tak zostało.

-na ile można ocenić twój wiek?

-28 lat z doświadczeniem 1467 lat.

-tak długo cię nie widziałam -przytuliłam go

-nie miałaś być martwą?

-miałam ale coś nie wyszło.

W tedy usłyszałam głosik.

-beniu... kim są te panie- Zobaczyłam małe białe oczy oraz równie białe włosy. Była to mała dziewczynka o czarnych ustach i skrzydełkach ubrana w kwiatkową sukienkę.

-to jest dziewczyną która mnie wszystkiego nauczyła, a to dziewczyną która mnie uratowała iii jest parabatai Lili która była jak starsza siostra.

Mała dziewczynka podeszła do mnie i wyciągnęła mała dłoń z mnóstwem branzolet.

-hej jestem Crystal i jestem czarownikiem i siostrą Benia a ty to zapewne ta lilia Bane o której mówił beniu.

Wzięłam dziewczynkę na rączki a ta zaczlea dotykać moich włosów które się świeciły pod jej dotykiem pocobnie jak ręce które pokryły się łuskami.

-co ona robi?

-jest córką upadłego a ty reagujesz na jej moce tak jak ona na twoje. Jest jedynym dzieckiem upadłego anioła a raczej archanioła jest silna a ja blokuje jej moce tak jak Magnus twoje.

-magnus blokował moje moce?

-wejdzcie

Otworzył drzwi a ja z dziewczynka na rękach wszedłam do środka jej skrzydełka trzepodaly a ja zobaczyłam w niej odbicie mnie samej. Otworzyłam moje skrzydła i owinelam ja nimi ta jak w hipnozie zaczela je dotykać.

-magnus z obawy twojej siły zablokował je byś spokojnie dorosła a potem stopniowo blokada by opadła nie przewidział że spadnie tak szybko a boję się że mała będzie czuć to samo więc nie blokuję jej wszystkiego a tylko poskramiam.

W tedy do głowy wpadł mi głupi pomysł.

-beniamin ja wiem z czym będzie musiała się uporać... ja mogę ją wychować ....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro