Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜.4.⚜

To była izzy.

-co ... jest. O kurwa JACE DAWAJ TELEFON MAMY KABINE WODNĄ I SWIECACYCH SIE DOROSLYCH LUDZI!

Jace z nikąd pojawil się w łazience i zrobił zdjęcie.

-lila jak zrobiłaś kabinę wodną?

-włada woda debile

Otworzyłam skrzydła i owinelam nas poczym zaczęłam spuszczać wodę.

-co was tu przygnało?

-szukalismy was a ja chciałam do toalety, a wam nadal został nawyk nie zamykania jej.

uśmiechłam się.

-jak to jest całować się pod wodą?-spytał jace.

-jesteś zupełnie jak ojciec i cała reszta naszej rodziny.

-znasz moją rodzinę?

-myslisz że gdzie spalam półtora roku? Nasz pałac jest kurwa największy jesteśmy rodziną królewską tam wszystkich się zna! a najgorsze że nasz strach do kaczek jest dziedziczny...

Jace się zaśmiał.

-naprawde max to chciał sprawdzić więc wziął z farmy blackthornów kaczkę i gdy jedliśmy rodzinny obiad z tyłu domu max przyszedł z torbą. Kiedy rozległo się gdakanie wszyscy zaczęli się rozglądać niby nic ale kiedy max ją wyciągłam zaczęło się. Wszyscy na hura wstali i zaczęli biec a uwięrz przez pokolenia było nas tam pełno uciekliśmy do Lightwoodów a twój dziadek Alek wziął maxa wyrwał mu te kaczkę i narysował runę biegu, do wieczora max zrobił 59 kilometrów i poszedł spać na łące...

Wszyscy zaczęli się śmiać a Alek mnie przytulił.

-powaga? nasz dziadek uratował twoja rodizne?

-no słuchaj jak cała rodzina krolewska około 150 osób przychodzi że skarga to trzeba coś zrobić znaczy 150 osób czystej krwi w tym ja  a do tego liczy się jeszcze osoby z innych rodów które na przestrzeni wieków wychodziły za mąż ... było nas tam wieluuu.

-poznałaś swoją mamę?-w tedy zamarłam i przypomniało mi się moje zdziwienie.

-nie jace nie znam jej nadal, ona mieszka z Gabrielem w innej części nieba gdzie wstępu nie ma nikt nawet ja anioł... nawet jonatan nie. i na odwrót anioły nie przychodzą do nas.

-dobra won zaraz przyjdziemy chce w końcu się ubrać to niezręczne!

-ale co nie zręczne.

-gdy jedyne co cię zasłania to pióra ukochanej!

-my nie mamy takich problemów...

Westhłam i używając mocy zerwałam wichurę która wygnała ich obojga z łazienki.

Alek wyciągłam mnie z prysznica keidy składałam skrzydła a potem zaczal mnie ubierać

-ja umiem...

-ja robię lepiej -mrugł i ubrałam mnie a potem siebie. Wyszedlismy dał mi szybkiego buziaka w policzek i znikł w korytarzu.

-dzisiaj sobie pobiegamy a potem trochę powspinamy gotowa na okrążenie nowego Yorku?

-ja się urodziłam gotowa-spojrzakam na chłopaka za mną i ruszyliśmy do wyjścia. Gdy wyszedł zaczął bez ostrzeżenia biec.

Ruszyłam za nim.

Kilka godzin później

Stanęłam pod instytutem i założyłam ręce na pierś.

-jakim cudem biegasz tak szybko i się nie meczysz-przybiegl zdyszany jace który myślal że jest szybki.

-twoj tata mnie męczył o bieganie a jak jeszcze były kaczki obok jeziora to przysięgam ci że się kurzyło.

-ale twoje ciało powinno umierać po tym wysiłku.

-nie, ponieważ tak jak rosłam w siłę tam tak przeszło na ciało to powiedział mi ojciec.

-rany Chryste skoro wcześniej byłaś dobra teraz jesteś terminatorem...

-terminatorem jest nasz pra,pra,pra,pra dziadek on to dobiero ma parę nawet will go nie wyprzedził.

-jak tam jest?

-cudnie, jest tak jak tu tylko jaśniej i wszytko bardziej się świeci kolory są żywsze cudne miejsce idris przy tym to nic.

-są samochody?-zasmiał się jace...

-nie, jeździ się tam na koniach, oh to na pewno cię interesuje, nie da się tam nikogo zabić nawet zwierząt są chodowane z miłisci do nich nawet kaczki... a jeśli chcesz mięso dostajesz taki dziwny jakby kotlet który tak smakuje, pierwszy łowcą to wymyślił bo brakowało mu jedzenia miesaaaa.

Jace oparł się o instytut a ja do niego weszłam.

-wygladasz jak młoda bogini po spacerku a gdzie jace?

-turla się po schodach, zmęczył się biedak...

Izzy spojrzała za mnie.

-co ty mu zrobiłaś ?

-biegłam a on chciał mnie dogonić.-mrugłam a ta zamrugała.

-skoro jestes pełną sił to pomożesz mi zawieść całą broń do sióstr pomożesz nam ją ulepszyć bo ty wiesz jak i wrócimy poczym oddamy wszystkim i reszte pozawieszamy.

-miałam tre...

-to lepszy trening i pomożesz mi bo ja sama się będę z tym męczyć do jutra...

Uśmiechłam się.

-nie ma od tego teleportu?

-nie umiem utrzymać tak długo by przenieść wszystkie walizki i torby.

-podaj mi dłoń i myśl o tym miejscu.

Ta stanęła na przeciwko i zamknęła oczy podając mi dłoń. Zobaczyłam zeilona trawę i pawie oko oraz ogromny biały budynek wyglądający jak świątynia grecka.

-okejka ja otwieram portal a ty przenosisz torby ile ich jest?

Ta wskazała za mnie... jękłam widzac jak Ivan układa następne torby na kupkę.

-mamy lepszy sposób, Ivan ustaw wszystkie torby tak by się stykały.

Chłopak zaczął układać torby i przekładać je chwike potem turby były ułożone koło siebie po sufit.

-izzy złap się torby i złap mnie, przenosimy.

Zamknęłam oczy i czując jedną rękę izzy dotknęłam ziemi z której wydobywał się biały blask... Chwilę potem stałyśmy przed świątynią z chyba 50 torbami i jeszcze raz tyle skrzynkami. Żelazne siostry wybiegły z mieczami szykując się do ewentualnej walki a ja upadłam na ziemię.

-to gorsze niż portal i ledwo to umiem-jęklam a w tedy kobiety nas zobaczyły.

-Isabele Lightwood i jakrze popularna lilia herondale na której pogrzebie byłam, nie powinnaś być martwą złotko?

-tak, i nie. Ale puki co żyje nam się dobrze i mam wiadomości prosto z gorącego nieba, no dobra nocami jest zimno ale jak słonko grzeje to aż miło.

-jakie wieści?

-naradza się nowe zło, potężniejsze niż kiedykolwiek i budzi się to stare, ktoś chce je uwolnić...

-a po co te stosy torb? ogromnych torb? to ciała?

-to broń, nawet moje nimfiej miecze są na nic gdy zaatakował nas ten przedziwny pająk... brr. Trzeba naprawić broń a raczej ulepszyć.

-przeciez broń jest nie zawodna.

-mamy do czynienia z czymś nowym a broń była by dobra gdyby nie fakt że już nie zabiją tych nowych demonów a je pobudza bardziej.

-nie da się bardziej ulepszyć.

-daj jeśli się było w niebie, trzeba zarobić je w białym złocie i krwi anioła...

-skad ja ci dziecko wezmę krew anioła...

Przewróciłam oczyma i rozłożyłam ogromne skrzydła.

-jestem w większości aniołem więc ja mam taką krew mogę zostawić tu jej trochę wystarczy kropla na dobre tysiąc broni a nasz sam instytut właśnie tyle tu przynosł ... na oko

Siostra wytrzeszcza oczy...

-a białe złoto?

-nie mam pojęcia podobno takowe macie -zamrugałam uśmiechając się.

-siostro w niebie spotkałam wiele kobiet i niektóre też oddały życie by pomagać ogułiwi pomagałam tworzyć recepturę i wiedziałam czego będzie pod dostatkiem oh i jeszcze jedno potrzebuje sama sobie zrobić sztylety moje na nic się zdadzą a na nie nie zadziała ta mieszanka.

-możesz zrobić sztylety... pod moim nadzorem.

-dobrze Heleno

-nie przedstawiałam się

-pani siostra panią przedstawiła...-powiedziałam i ucałowałam kobietę w głowę.-musi pani mówić do jej rzeczy tylko tak panią usłyszy nie zawsze może panią oglądać z góry ale powiem tyle że jesteście identyczne.

Ta pociągła mnie w tedy do środka a izzy i teście kazała wsiąść bronie i włożyć je gdzieś tam nie zrozumiałam o co chodzi. Stanęłam w sali z luster która wyłożona była na ziemi białym granitem.

-jeśli jesteś godna i silna będziesz mogła wyrobić dla siebie broń jeśli nie lustra pękną a jeśli tak się stanie nie pozwole ci stworzyć broni.

Wyszła a ja zobaczyłam coś dziwnego... Lustra zaczęły usuwać mnie tak że byłam przeźroczysta, po chwili pokazały moja prawdziwą postać a za mną był świecący się Alek. Przytulił mnie a w tedy zaczęłam świecić śpiewałam moje skrzydła otulily nas obojga a potem wizja zniknęła. Znów byłam tylko ja a do środka weszła kobieta.

-jesteś godna...-powiedziała i otworzyła przejście zobaczyłam ogromną pracownie.
-wiem że twoja bronią są sztylety jednak ja mam ci do zaoferowania wiele wiecej, twoim korolem jest perła więc takowej barwy będzie rękojeść ostrze zaś będzie o kości słoniowej będzie nie do zniszczenia a w dodatku będzie mogło przeistaczać się w co tylko będziesz chciała następnie w  łuk i strzałę. a wszytko to zamkniemy w branzoletach.

Moje oczy się rozszrzyły.

-ale czy to nie jest broń dla sióstr?

-jest jednagrze twoja dusza jest jak nasza, zdałam test luster w większości chodź jedno lustro by pękło miało rysę a po tobie nie było śladu, jesteś czysta i dobra zasługujesz na broń z najwyższej półki. Wyciągała z półki złoto srebrne pudełko i je otworzyła  Były w nim dwie branzoletki.

-gdy założy się raz już wiecej nie ściągnie one same będą wracać na miejsce, jest w nim zaklęta każda możliwa broń ale gdy zamoczymy ja w twojej krwi i białym złocie będzie na nowe demony i przy okazji twoja na resztę wieczności ...

Wzięłam dwie branzoletki do rąk a kobieta rysując runę na ziemi spojrzała na mnie. Zaczęło się coś wysuwać była to obronną granitowa misa.

-tu wszystkie siostry zamaczaly swoją biżuterię

W tedy wpadłam na coś

-czy jak wrzucę perłę z moejgo naszyjnika która reaguje na demony i moja zlsoc to ona się wtopi?

-naturalnie chcesz to zrobić?

-tak-polożylam brazolety do środka i to samo zrobiłam z naszyjnikiem kobieta podeszła do mnie i nacieka moje nadgarstki. Zaczęła z nich wypływać biała anielska świecąca krew. Przymknęła oczy i z góry zaczęło lecieć płynne białe złoto. Czułam jak w mojej głowie pojawiają się obrazy różnych mieczy które wyrabiały różne siostry. Moje nadgarstki zaświeciły czułam powoli chłud branzolet. W końcu złoto przestało płynąć jak i krew bo moje ciało się zregenerowało. Na moich nadgarstkach były branzoletki. Były to stalowe obręcze pokryte masą z kości słoniowej i pereł, a na obu były chyba wszystkie możliwe runy jakie miałam na ciele i drobnym drukiem na obu moje pełne imię Lilia Emma Bane Herondale.

-one cię znają wraz z każdą skóry dorysuje się nowa runa gdy zmienisz nazwisko na brazoletce zawiśnie nowe... twój znak rodowy oraz ten z przepowiedni też na niej są.

Zaczęłam się przyglądać faktycznie to wszytko było, były piękne a napisy były złote podobały mi się i to bardzo.

-wiesz jak pojawi się broń?

-wystarszcy myśleć o tym, twoja siostra mi mówiła ...

-jak ona się miewa?

-czasem przychodziła do nas na obiad czeka na ciebie aż wypełniasz swą misję.

Uśmiechłam idę i pomyślałam o sztyletach. Gdy te się pojaiwlay w moich rękach widzialam te same znaki co na brazoletce. uśmiechłam się i zmieniłam je znów w brazolety.

-szybko się uczysz ja zanim potrafiłam to zrobić minęło 3 dni.

Uśmiechłam się.

-chce wam pokazać ile potrzeba krwi na ilość broni, wiem że będą przychodzić tu inni łowcy więc trzeba ulepszyć broń...

Ta zaprowadził mnie do potężnej sali gdy e stały już puste torby i walizki izzy kleczala przy wnękach w podłodze wypełnionych białym złotem i bronią.

-i jak masz te broń?

-tak potem ci pokażę a teraz poproszę o strzykawkę o ile takowa istnieje

Blond dziewczyna niższa odemnie oraz młodsza przyniosła strzykawke oraz woreczki pokryte runami.

-wiemy że twoja krew jest magiczna więc nałożyliśmy runy.

Uśmiechłam się i wzięłam strzykawkę poczym wzięłam jedwabny materiał który też przynosiła i zawiązalam na przedramieniu. wbiłam strzykawek i połączyłam wężykiem do woreczków które zaczęłam wypełniać. Gdy wszystkie były całe zmrużyłam oczy i wyjęłam strzykawkę. Była w niej jeszcze kropla krwi. Biały materiałami przyłożyłam tam gdzie była rana a potem podeszłam do "fontanny" białego złota i wolałam tam tę jedną kropelkę. Złoto zrobiło się różowawe a następnie zabłysło i tak wszystkie dłonie zostały naznaczone krwią anioła. Nasz instytut był już gotowy...

Następne godziny pakowaliśmy broń a ja zajadaliśmy orzechową czekoladę.

-kiedy pokażesz mi nową broń?

-wiesz dzisiaj chcę jeszcze iść do zbrojowni i zrobić coś specjalnego dla Aleka... Siostry już nasyziowaly teraz chcę dodać coś od siebie mimo że to ja patrolowali to co robią... nie ważne ominelam jego jedne urodziny a o drugiich wszyscy zapomnieliśmy bo byłam w śpiączce.

-szykujesz mu prezent tak?-zaśmiaka się i przyłożyła rękę do twarzy rumieniąc się. Cokolwiek to znaczyło było trochę creepy.

-tak szykuje prezent i ty mi pomożesz zołzo-wystawilam język i zamknęłam przed ostatnią torbę.

-cudnie dobra moje kochanie a co dasz mu na urodziny które będzie miał za równo tydzień?

-a to już co innego i też mi pomożesz.

-oczywiście moja parabatai.

-miecze pokażę ci jak już będziemy na nowej sali treningowej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro