Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜.3.⚜

Cała nasza grupa udała się w miejsce które było początkiem ... instytut.

Stanęłam przed jeszcze większym budynkiem niż wcześniej, rozbudowali się.

-twoj pokój jest nie naruszony kitty-mrukł Alek i wszedł do środka.

Znalazł się pan władca instytutu i będzie szpanować czo dokonał.

Izzy i jace oraz Ivan wbiegli do środka. Dumnie ruszyłam w stronę instytutu i wszedłam po schodach. Gdy szłam korytarzami wszystko było bardziej nowoczesne ale ludzie patrzyli na mnie jak na ducha. Westhłam tylko i podeszłam do Aleka.

-jest twoja matka?

-na gabinet w nowej części zaprowadzić cię ?

-wole iść z izzy -pstrykłam go w nos i ruszyłam za dziewczyną która z triumfalnym uśmiechem ruszyła na nową część.

-hm, w nowej części są głównie sypialnie, bo w starej przerobiono wszystko na zbrojownię, ale w nowej części też mamy swoje gabinety i duża sale treningową, teraz też doliczyliśmy przeszkody i ruznojakie wspinaczki, niby to takie nic ale wiesz.

-teraz gdy naradza się nowe zło jeszcze silniejsze które nie reaguje na moją broń potrzebujemy treningów.

-ah, miałam mówić dzisiaj wieczorem nasze stroje się zmieniły, kobiety znów chodzą w sukienkach, mimo że nie ma czego zwalczać to jednak wiesz...

-bajecznie nie muszę się męczyć w spodniach.

Izzy wszedła do jakiegoś pokoju.

-witaj córko, z czym do mnie przychodzisz?

-z gościem który wrócił do życia.

Otworzyła szerzej drzwi gdzie stałam ja. Otwarła buzię ze zdziwienia.

-Lilia.

Podeszłam tylko i ją przytuliłam.

-Max ma się dobrze, opiekuje się nim wasza rodzina.-powiedziałam.Poczulam jak z jej oczu lecą łzy. Odsunęłam się i je otarłam.

-wiec max jest w niebie?

Pokiwałam głową.

-izzy miała najlepszy sposób na opłakiwanie, rozmawiała że mną, słyszałam ją więc jeśli  chcesz coś mówić do maxa by usłyszał weś jego rzecz i mów.

Uśmiechnęłam się.

-opserwowalismy was codziennie, znaczy ja tam byłam połowicznie, piękne miejsce ale opserwowałam.

Uśmiechałam się.

-jakim cudem wróciłaś?

-moja krew była osobno anielska i nimfią, gdy doszedł jad zaczęła się mieszać dając mi drugą szansę, a gdy trzeba było mój ojciec Gabriel... pobudził mnie do życia.

-jestem pewna że bez powodu nie wróciłaś do żywych.

-owszem, naradza się nowe zło. A to stare, którego nie znamy powraca, mają swoje dzieci wszystko się odradza, zło nie istnieje bez dobra.

-przeciez je zniszczyłaś.

-nie Agnes, zniszczyłam to które było na ziemi, teraz wraca to gorsze uwięzione za kratami.

Agnes się przeraziła.

-czy clave wie?

-zapewnie brat już wysyła listy ogniste.-powiedziala izzy-stal się taki... zimny.

-wiem izzy, to naprawimy w następnej kolejności.

Powiedziałam chardo.

-broń trzeba wysłać do żelaznych sióstr, jetsem za słaba na tę demony nawet moja nimfią broń nie działa trzeba ulepszyć, i nie tylko nasz instytut ale cały świat nocnych łowców.

Powiedziałam.

-ojciec wyjaśnił mi mój cel tutaj tym razem tak szybko nie odejdę, rozpierdole piekło poraz drugi.

Wymruczałam i wyszłam. Idąc po zapachu ciągnęłam za sobą izzy.

-macie pokoje w nowej części a mój został?

-na pamiątkę... nikt tam nie wchodzi od dawna.

-izzy pomożesz mi przenieść moje ubrania, buty...

-oczywiście-mrukla i wszedłyśmy do pokoju. Nadal były tam pióra.

-oh... zero kurzu za to... lilie.

Mrukla i zobaczyłam łóżko pokryte liliami. podeszłam do szuflady i wyciągłam z niej gumkę do włosów oraz notes ojca. Izzy wzięła sukienki a ja buty. Zaczęłyśmy iść na tę nową część. W końcu izz skręciła i noga otwarła jeden z pokoji.

Był większy i biało czarny. Lecz mnie zainteresowały boczne drzwi. Zrzuciłam buty na ziemię i zostawiłam notes poczym podeszłam do drzwi. Gdy je otwaralm zobaczyłam kogo? Aleka, siedział przy biurku i rysował. Spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem.

-no proszę znów jedyny pokuj który ma drzwi do mojego i znów w nim jesteś ty.

- ha ha ha Lightwood ja wiem doskonale że jesteś tu szefem i kazałeś jej tu mnie usadzić.

-możliwe, co zrobisz z tym faktem?

-nie ładuj tego do tej szafy izzy, będę spać u Aleka-uśmiechlam się i zaczęłam rzucać butami w aleja, ten się śmiał i łapał buty.

Izzy przeszła z moimi ubraniami obok tej wojny i wsadziła je do ogromnej szafy Aleka. Wzięłam mój zeszyt i jedną szafkę nocną z pokoju obok i postawiłam po drugiej stronie.

-przyzwyczaj sie pół pokoju jest moje!-krzykłam i wyciągłam Stellę poczym narysowałam na drzwiach nową runę która spariwla że drzwi stały się ścianą.

-hej! co tu robisz.

-to w razie gdyby ktoś miał tamten pokuj a ja nie miałabym ochoty by mnie podglądał.

-chyba nas..-poruszył śmiesznie brwiami.

-staraj miłość nie rdzewieje co?-spytała izz- dobra ja znikam bo zaraz się zlrzucicie na siebie a tego ochoty nie mam widzieć.

Gdy wyszła odrazu się zaśmiałam i popchnęłem aleka na jego łoże. Skoczyłam za nim i usiadłam okrakiem na jego kroczu.

-no no co się stało z nieśmiałą lilia?

Wzięłam poduszkę i zaczęłam go okładać.

-a co z alekiem się stało? czemu nie spał przez miesiące, a potem zatopił się w pracy starając o mnie nie myśleć? Dlaczego tamten Alek zatapiane al smutki w pandemonium z Magnusem a potem pijany czołgał się po oranżerii?

Jego mina zrzedła.

-widzialas to?

-tak, mówiłam ci że masz się zakochać a ty nie, twoją runa ciągle była dlaczego tak bardzo to przezywałeś?

-bo cię kocham lilia-przekrecił nas- tak bardzo tęskniłem...

Moje oczy zaczęły świecić.

-ja też tęskniłam, opserwowałam cię co jakiś czas, nie mogłam zawsze tego robić bo inni też chcieli spojrzeć na bliskich.

-tak bardzo cię kocham, gdy izzy mówiła że mówi do ciebie a krzewy się poruszają gdy mówi nie słuchałem, nie próbowałem uwierzyć, byłem pewny że umarlaś, moja runa zgasła ale  była za to runa parabatai u mojej siostry znikła była przeźroczysta, tak jakby... nikt jej nie wierzył że musisz żyć..

-nie szkodzi alek-zlapalam jego twarz i otarłam łzę. Świeciłam się na biało i widziałam to w jego oczach. -teraz jesteśmy razem i to się liczy.

-pamietam jak kiedyś mówiłem że jesteśm przystojnym, wysokim, silnym, męskim, nie zawodnym, sexownym nocnym łowcą który nie potrzebuje nikogo ani niczego by żyć, a potem wszedłem do kantorka gdzie blond włosa szesnastka bez broni obezwładniła zmiennokształtnego, uświadomiłem sobie że nie mogę bez ciebie żyć.

W tedy podniosłam się lekko i wpiłam w jego usta. Moja skóra pokryła się miękkimi łuskami a z pleców wyrosły ogromne skrzydła, jedno skrzydlo miało długość 3 metrów gdy je tozprostuje. Owinelam nimi nas jak w kokon i uśmiechnęłam się. Byliśmy prawie jak w kabinie światła. Chłopak zaczął świecić złotym blaskiem a ja rozszezyłam oczy.

-ty świecisz  

-eh, ostatnio tak się dzieje nie wiem co to ale skoro ja jestem błogosławiony to to pewnie normalne...

-podobno mi się, twoje oczy są złote... włosy też.. -zobaczylam jak zmienia kolor.

Obrocilam nami, moja runa na nodze świeciła tak samo mocno jak ta Aleka. Patrzyłam w jego oczy i ugryzlam go w szyję, usłyszałam jęk. Odsunęłam się a Alek się rumienił. Zębami rozpiełam jego koszulę i zaczęłam dotykać jego run które błyszczały na złoto. W tedy wpadłam na jakiś dziwny pomysł.

-alek a może to błogosławieństwo było czymś jeszcze? gdy byalm w niebie widzialam pierwszego łowcę on też był błogosławiony... i miał złote skrzydła i wyglądał zupełnie jak ty... on był pierwszym dzieckiem nieba który zapoczątkował to wszytko.

-wiec co kitty dostanę skrzydeł?-zasmiał się i nogą kazał mi się położyć.

-nie wiem, może, byle by cię tak kręgosłup nie bolał jak mnie, oh właśnie zauważyłeś u siebie jakaś zmianę?

-moge tak jak ty uruchamiać runy bez Stelli.

-no i tworzysz runy, tak jak ja tylko że ja mogę tworzyć runy raz na tydzień taki mam minus...

Ten się uśmiechl i zamrugał złotymi oczyma.

-jesteś pierwsza która to widzi.

-czuje się zaszczycona

Ten tylko złapał mnie w talli i przeżycia znów na łóżko poczym ugryzł w szyję, uśmiechnęłam się, ściaglam jego koszulę do końca a w tedy w niego coś wstąpiło. Uśmiechnęłam się a ten zaczął ściągać moja sukienkę.

-co powiesz na swój pierwszy drugi raz?

-powiem że cię kocham.

~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~

Rankiem naga obudziłam się na aleku który wyglądał jakby pierwszy raz od wieków się wyspał. Już się nie świecilismy zayo cała pościel była w moich piórach, schowałam moje skrzydła i popatrzyłam na Aleka. Miał uśmiech na twarzy. Wzięłam jedno piórko które wczoraj mi wypadło i zaczęłam łaskotać po twarzy. Ten kichł przez sen i się obudził.

-wiec to nie sen?-spytała widząc mnie na swojej klatce piersiowej.

-nie to nie sen, chodź bo coś czuję że izzy chce iść do kuchni...

-oh...

Chłopak się podnisusl ze mną na rękach i popatrzył na moje ciało zaczęłam się zakrywać.

-eh widziałem cię już nagą nie zakrywaj się bo masz piękne ciało.

-uh... ale..

-nie alaj... w szafie są luźne sukienki potem się umyjemy i ubierzemy w coś normalnego.

Przyciągał mnie do siebie.

-kąpiel bierzemy razem...-wyszeptał mi do ucha a ja zadrżałam.

-od kiedy jesteś władczy? ja byłam górą...

-ja nie dałem się zabić...-ubtalam sukienkę i spojrzałam na niego z pod byka.

-ja się nie zapisałam w trupa po tym jak odciągali mnie od was

-ejejejeje ale ja myślałem że umarlaś i wiecej cię nie zobaczę...

-oh wal się to wina Sebastiana..

-o tak zwal na trupa

Ubrałam spodenki a ja wyszłam i ruszyłam do kuchni.

-pierdol się Alek!

-tylko z tobą kitty.

Przyłączyła się do mnie izzy.

-daj jej spokój panie władzo.

-oh tak odezwała się wariatka gadająca do kwiatkow-uslyszałam jace'a który szedł z alekiem za nami.

-powiedział facet bojący się kaczek-zobaczylam przy nas Ivana.

-ale kochanie! ty jesteś po stronie dzieczynę?

-sam mnie nazwałeś że w naszym związku to ja jetsem kobietą więc się teraz chrzań. Zobaczyłam w kuchni Agnes która jadła naleśnika

-o co się kłucicie? słychać was chyba nawet w Londynie.

-alek i Lila zaczęli...-w tedy trójka osób która kłuciła się z nami wskazała nasza dwójkę a ja zaczęłam ich mierzyć wzrokiem.

Alek podszedł od tyłu i mnie przytulił kładąc głowę na mojej głowie.

-zeby nie było ta istota należy do mnie możecie ją wypożyczać ale ona jest moja-warkł Alek a ja się zaśmiałam i uderzyłam go z łokcia.

-stałeś się zaborczy nie jetsem tylko twoja jestem też izzy i mojego kuzyna i najlepszego przyjaciela.

-nie wcale nie jesteś moją, drugi raz cię nie stracę.

Przytulił mnie i ucałował tył głowy. Izzy wstawiła wodę na kawę a jace zaczął robić kanapki.

Alek podszedł do stołu i wziął mnie na kolana.

-nie czujesz głodu?-spytała izzy.

-czuje moje ciało było odrzywiane kwiatami a raczej ich energia a w niebie jadłam... wszytko lecz nie czułam smaku tak jak reszta byłam tam w połowie więc mogę uznać że ...nie jadłam nic od 1,5 roku więc nie czuje tak wielkiej potrzeby jedzenia.

-ouh.

Postawili przed nami jedzenie.

-ty wiedziałaś że wrócisz?

-tak

Powiedziałam i wzięłam kubek z kawą.

-chcaialn wam przekazać wiadomość ale nie mogłam aż tak jakbym chciał ruszyłam kwiatkami gdy izzy mówiła do mnie ale najwyraźniej wy debile nie wierzyliscie. Aż ochotę miałam was piorunem trafić.

-troche jak Zeus...też miał pioruny.

-nie no błagam...

Wzięłam kanapkę i zaczęłam ją jeść.

-niech ktoś broń wyśle do żelaznych sióstr, muszą ja ulepszyć trzeba też je zamoczyć w białym złocie...

Wymruczałam, Alek wziął jeszcze jedna kanapkę.

-izzy się tym zajmie.

-wiem została mistrzem broni całe niebo świętowało z tego powodu a Lightwoodowie z moją pomocą powiększyli okno na ziemię by nic opserwowac jej szczęście.

Uśmiechałam się i upiłam łyk kawy. Izzy stanęła przedemną i wyrwała mi kanapkę.

-powaznie?

-tak, oh właśnie max wygląda jak 25  latek jest sexy... powiem tyle że każdy wygląda tam na 25 lat tak przyjęły anioły więc izzy jak umrzesz w wieku 30 lat odmłodzisz się.

Ta się zaśmiała i oddala mi kanapkę.

-ja niestety będę wiecznie wyglądać tak-przejechałam po.swoim ciele śmiejąc się.

-trzeba znów wypełniać papierki, a żelazne siostry się ucieszą że znów trafia do nich broń.-mrukł Alek.

-pomogę ci- usiadł obok Ivan.

-zawsze pomagasz głupi informatyku.

-a jace pójdzie ze mną czwiczyc.

Mrugłam do kuzyna i odstawiłam kawę. Dojadlam kanapkę i pocałowałam w policzek aleka poczym wyszłam.

Ten wyszedł za mną.

-najpierw kompiel nie wywiniesz się.-przelozyl mnie przez barki i biorąc dla siebie ubrania podał mi.

-daj mi tamte spodenki i bluzkę

Chłopak wziął dla mnie ubrania i nadal mnie niosąc wszedł do łazienki którą mieliśmy na przeciwko pokoju. Była większa miała prysznic i miała wannę i była w białym kolorze.

Postawił mnie na nogi i złapał za moją koszulkę, Całując mnie nawet nie wiem jak pozbył się jej podobnie jak swoich ubrań. Ściagł jeszcze że mnie spodenki i pociągnął pod prysznic. Był  duży... można by tu wykąpać mnie izzy, Aleka, jace ,Ivana, Magnusa, Agnes, Aurorę ,maxa i Ninę naraz. Do połowy czyli do mojej szyji była powłoką która rozmazuje obraz więc nawet jakby ktoś wszedł nic nie było by widać. Alek puścił wodę i szczerząc się jak głupi przysunął do mnie. Wziął jakaś gąbkę i płyn...

-o zapachu Lili? poważnie?

-no co pahniałaś liliami a wszyscy zaczęli kupować to na twoja pamięć chociaż... ty pachniesz jeszcze wodą, ogniem, lasem i chmurami.

Zamknął mnie swoimi ramionami między ścianą i sobą. Wzięłam trochę płynu i plackiem uderzyłam w jego pierś. Zasyczał lekko i pociągnął mnie za włosy.

-nie ładnie nauczę cię kultury młoda damo.

-mamy lepszą kulturę niż ty milordzie-rozsmarowalam po jego ciele liliowy płyn do mycia a ten zrobił to samo. Gdy się oplukalismy nadal staliśmy pod strumieniem wody. Zaczęłam go całować a posługując się moja nocą sprawiłam że woda padała na nas całych i wcale nie spływała do odpływu tylko się utrzymywała nie rozlewając.  Zmieniłam moja postać ale tylko połowicznie bo skrzydła... mogły rozwalić parę rzeczy. Wodę mieliśmy już po pas.

-jesteś jak percy Jackson.

-jestem lepsza niż pół Bóg jestem aniołem

-nimfą

-aniołem

-nimfą

-nimfą aniołem

-hybrydą

Woda była coraz wyżej.

-mamy tylko 1/4 części nimfy reszta to anioł.

-i tak kocham moją hybrydę

Wymruczał i znów się calowałismy, wodą zakryła nas całych a ja  ze śmiechem gdy Alek chciał się wydostać zrobiłam bańkę powietrza i dałam mu na głowę jak hełm.

-teraz oddychasz pod wodą...

Powiedziałam a on się zaśmiał. Dotknął moich skrzeli a ja zadrżałam.

-czy te rozcięcia bolą?

-nie, łaskocze, bolało jak byłam mała w tedy skóra chciała się regenerować a teraz wie że to część mnie.

Alek zaczęła świecić a gdy zaplątał nasze dłonie moje łuski połyskiwały włosy oczy i usta zrobiły się białe i również świeciły jak oczy i wlsoy Aleka. Zastanawiali mnie czy też dostanie skrzydeł jak Jonathan. Widziałam  u niego takie świecenie czasem jego skóra i runy też świeciły tak jak wczoraj i dzisiaj rano u Aleka.

Uśmiechałam się i pocałowałam go, w tedy do łazienki ktoś wszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro