⚜.3.⚜
Cała nasza grupa udała się w miejsce które było początkiem ... instytut.
Stanęłam przed jeszcze większym budynkiem niż wcześniej, rozbudowali się.
-twoj pokój jest nie naruszony kitty-mrukł Alek i wszedł do środka.
Znalazł się pan władca instytutu i będzie szpanować czo dokonał.
Izzy i jace oraz Ivan wbiegli do środka. Dumnie ruszyłam w stronę instytutu i wszedłam po schodach. Gdy szłam korytarzami wszystko było bardziej nowoczesne ale ludzie patrzyli na mnie jak na ducha. Westhłam tylko i podeszłam do Aleka.
-jest twoja matka?
-na gabinet w nowej części zaprowadzić cię ?
-wole iść z izzy -pstrykłam go w nos i ruszyłam za dziewczyną która z triumfalnym uśmiechem ruszyła na nową część.
-hm, w nowej części są głównie sypialnie, bo w starej przerobiono wszystko na zbrojownię, ale w nowej części też mamy swoje gabinety i duża sale treningową, teraz też doliczyliśmy przeszkody i ruznojakie wspinaczki, niby to takie nic ale wiesz.
-teraz gdy naradza się nowe zło jeszcze silniejsze które nie reaguje na moją broń potrzebujemy treningów.
-ah, miałam mówić dzisiaj wieczorem nasze stroje się zmieniły, kobiety znów chodzą w sukienkach, mimo że nie ma czego zwalczać to jednak wiesz...
-bajecznie nie muszę się męczyć w spodniach.
Izzy wszedła do jakiegoś pokoju.
-witaj córko, z czym do mnie przychodzisz?
-z gościem który wrócił do życia.
Otworzyła szerzej drzwi gdzie stałam ja. Otwarła buzię ze zdziwienia.
-Lilia.
Podeszłam tylko i ją przytuliłam.
-Max ma się dobrze, opiekuje się nim wasza rodzina.-powiedziałam.Poczulam jak z jej oczu lecą łzy. Odsunęłam się i je otarłam.
-wiec max jest w niebie?
Pokiwałam głową.
-izzy miała najlepszy sposób na opłakiwanie, rozmawiała że mną, słyszałam ją więc jeśli chcesz coś mówić do maxa by usłyszał weś jego rzecz i mów.
Uśmiechnęłam się.
-opserwowalismy was codziennie, znaczy ja tam byłam połowicznie, piękne miejsce ale opserwowałam.
Uśmiechałam się.
-jakim cudem wróciłaś?
-moja krew była osobno anielska i nimfią, gdy doszedł jad zaczęła się mieszać dając mi drugą szansę, a gdy trzeba było mój ojciec Gabriel... pobudził mnie do życia.
-jestem pewna że bez powodu nie wróciłaś do żywych.
-owszem, naradza się nowe zło. A to stare, którego nie znamy powraca, mają swoje dzieci wszystko się odradza, zło nie istnieje bez dobra.
-przeciez je zniszczyłaś.
-nie Agnes, zniszczyłam to które było na ziemi, teraz wraca to gorsze uwięzione za kratami.
Agnes się przeraziła.
-czy clave wie?
-zapewnie brat już wysyła listy ogniste.-powiedziala izzy-stal się taki... zimny.
-wiem izzy, to naprawimy w następnej kolejności.
Powiedziałam chardo.
-broń trzeba wysłać do żelaznych sióstr, jetsem za słaba na tę demony nawet moja nimfią broń nie działa trzeba ulepszyć, i nie tylko nasz instytut ale cały świat nocnych łowców.
Powiedziałam.
-ojciec wyjaśnił mi mój cel tutaj tym razem tak szybko nie odejdę, rozpierdole piekło poraz drugi.
Wymruczałam i wyszłam. Idąc po zapachu ciągnęłam za sobą izzy.
-macie pokoje w nowej części a mój został?
-na pamiątkę... nikt tam nie wchodzi od dawna.
-izzy pomożesz mi przenieść moje ubrania, buty...
-oczywiście-mrukla i wszedłyśmy do pokoju. Nadal były tam pióra.
-oh... zero kurzu za to... lilie.
Mrukla i zobaczyłam łóżko pokryte liliami. podeszłam do szuflady i wyciągłam z niej gumkę do włosów oraz notes ojca. Izzy wzięła sukienki a ja buty. Zaczęłyśmy iść na tę nową część. W końcu izz skręciła i noga otwarła jeden z pokoji.
Był większy i biało czarny. Lecz mnie zainteresowały boczne drzwi. Zrzuciłam buty na ziemię i zostawiłam notes poczym podeszłam do drzwi. Gdy je otwaralm zobaczyłam kogo? Aleka, siedział przy biurku i rysował. Spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem.
-no proszę znów jedyny pokuj który ma drzwi do mojego i znów w nim jesteś ty.
- ha ha ha Lightwood ja wiem doskonale że jesteś tu szefem i kazałeś jej tu mnie usadzić.
-możliwe, co zrobisz z tym faktem?
-nie ładuj tego do tej szafy izzy, będę spać u Aleka-uśmiechlam się i zaczęłam rzucać butami w aleja, ten się śmiał i łapał buty.
Izzy przeszła z moimi ubraniami obok tej wojny i wsadziła je do ogromnej szafy Aleka. Wzięłam mój zeszyt i jedną szafkę nocną z pokoju obok i postawiłam po drugiej stronie.
-przyzwyczaj sie pół pokoju jest moje!-krzykłam i wyciągłam Stellę poczym narysowałam na drzwiach nową runę która spariwla że drzwi stały się ścianą.
-hej! co tu robisz.
-to w razie gdyby ktoś miał tamten pokuj a ja nie miałabym ochoty by mnie podglądał.
-chyba nas..-poruszył śmiesznie brwiami.
-staraj miłość nie rdzewieje co?-spytała izz- dobra ja znikam bo zaraz się zlrzucicie na siebie a tego ochoty nie mam widzieć.
Gdy wyszła odrazu się zaśmiałam i popchnęłem aleka na jego łoże. Skoczyłam za nim i usiadłam okrakiem na jego kroczu.
-no no co się stało z nieśmiałą lilia?
Wzięłam poduszkę i zaczęłam go okładać.
-a co z alekiem się stało? czemu nie spał przez miesiące, a potem zatopił się w pracy starając o mnie nie myśleć? Dlaczego tamten Alek zatapiane al smutki w pandemonium z Magnusem a potem pijany czołgał się po oranżerii?
Jego mina zrzedła.
-widzialas to?
-tak, mówiłam ci że masz się zakochać a ty nie, twoją runa ciągle była dlaczego tak bardzo to przezywałeś?
-bo cię kocham lilia-przekrecił nas- tak bardzo tęskniłem...
Moje oczy zaczęły świecić.
-ja też tęskniłam, opserwowałam cię co jakiś czas, nie mogłam zawsze tego robić bo inni też chcieli spojrzeć na bliskich.
-tak bardzo cię kocham, gdy izzy mówiła że mówi do ciebie a krzewy się poruszają gdy mówi nie słuchałem, nie próbowałem uwierzyć, byłem pewny że umarlaś, moja runa zgasła ale była za to runa parabatai u mojej siostry znikła była przeźroczysta, tak jakby... nikt jej nie wierzył że musisz żyć..
-nie szkodzi alek-zlapalam jego twarz i otarłam łzę. Świeciłam się na biało i widziałam to w jego oczach. -teraz jesteśmy razem i to się liczy.
-pamietam jak kiedyś mówiłem że jesteśm przystojnym, wysokim, silnym, męskim, nie zawodnym, sexownym nocnym łowcą który nie potrzebuje nikogo ani niczego by żyć, a potem wszedłem do kantorka gdzie blond włosa szesnastka bez broni obezwładniła zmiennokształtnego, uświadomiłem sobie że nie mogę bez ciebie żyć.
W tedy podniosłam się lekko i wpiłam w jego usta. Moja skóra pokryła się miękkimi łuskami a z pleców wyrosły ogromne skrzydła, jedno skrzydlo miało długość 3 metrów gdy je tozprostuje. Owinelam nimi nas jak w kokon i uśmiechnęłam się. Byliśmy prawie jak w kabinie światła. Chłopak zaczął świecić złotym blaskiem a ja rozszezyłam oczy.
-ty świecisz
-eh, ostatnio tak się dzieje nie wiem co to ale skoro ja jestem błogosławiony to to pewnie normalne...
-podobno mi się, twoje oczy są złote... włosy też.. -zobaczylam jak zmienia kolor.
Obrocilam nami, moja runa na nodze świeciła tak samo mocno jak ta Aleka. Patrzyłam w jego oczy i ugryzlam go w szyję, usłyszałam jęk. Odsunęłam się a Alek się rumienił. Zębami rozpiełam jego koszulę i zaczęłam dotykać jego run które błyszczały na złoto. W tedy wpadłam na jakiś dziwny pomysł.
-alek a może to błogosławieństwo było czymś jeszcze? gdy byalm w niebie widzialam pierwszego łowcę on też był błogosławiony... i miał złote skrzydła i wyglądał zupełnie jak ty... on był pierwszym dzieckiem nieba który zapoczątkował to wszytko.
-wiec co kitty dostanę skrzydeł?-zasmiał się i nogą kazał mi się położyć.
-nie wiem, może, byle by cię tak kręgosłup nie bolał jak mnie, oh właśnie zauważyłeś u siebie jakaś zmianę?
-moge tak jak ty uruchamiać runy bez Stelli.
-no i tworzysz runy, tak jak ja tylko że ja mogę tworzyć runy raz na tydzień taki mam minus...
Ten się uśmiechl i zamrugał złotymi oczyma.
-jesteś pierwsza która to widzi.
-czuje się zaszczycona
Ten tylko złapał mnie w talli i przeżycia znów na łóżko poczym ugryzł w szyję, uśmiechnęłam się, ściaglam jego koszulę do końca a w tedy w niego coś wstąpiło. Uśmiechnęłam się a ten zaczął ściągać moja sukienkę.
-co powiesz na swój pierwszy drugi raz?
-powiem że cię kocham.
~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~⚜~
Rankiem naga obudziłam się na aleku który wyglądał jakby pierwszy raz od wieków się wyspał. Już się nie świecilismy zayo cała pościel była w moich piórach, schowałam moje skrzydła i popatrzyłam na Aleka. Miał uśmiech na twarzy. Wzięłam jedno piórko które wczoraj mi wypadło i zaczęłam łaskotać po twarzy. Ten kichł przez sen i się obudził.
-wiec to nie sen?-spytała widząc mnie na swojej klatce piersiowej.
-nie to nie sen, chodź bo coś czuję że izzy chce iść do kuchni...
-oh...
Chłopak się podnisusl ze mną na rękach i popatrzył na moje ciało zaczęłam się zakrywać.
-eh widziałem cię już nagą nie zakrywaj się bo masz piękne ciało.
-uh... ale..
-nie alaj... w szafie są luźne sukienki potem się umyjemy i ubierzemy w coś normalnego.
Przyciągał mnie do siebie.
-kąpiel bierzemy razem...-wyszeptał mi do ucha a ja zadrżałam.
-od kiedy jesteś władczy? ja byłam górą...
-ja nie dałem się zabić...-ubtalam sukienkę i spojrzałam na niego z pod byka.
-ja się nie zapisałam w trupa po tym jak odciągali mnie od was
-ejejejeje ale ja myślałem że umarlaś i wiecej cię nie zobaczę...
-oh wal się to wina Sebastiana..
-o tak zwal na trupa
Ubrałam spodenki a ja wyszłam i ruszyłam do kuchni.
-pierdol się Alek!
-tylko z tobą kitty.
Przyłączyła się do mnie izzy.
-daj jej spokój panie władzo.
-oh tak odezwała się wariatka gadająca do kwiatkow-uslyszałam jace'a który szedł z alekiem za nami.
-powiedział facet bojący się kaczek-zobaczylam przy nas Ivana.
-ale kochanie! ty jesteś po stronie dzieczynę?
-sam mnie nazwałeś że w naszym związku to ja jetsem kobietą więc się teraz chrzań. Zobaczyłam w kuchni Agnes która jadła naleśnika
-o co się kłucicie? słychać was chyba nawet w Londynie.
-alek i Lila zaczęli...-w tedy trójka osób która kłuciła się z nami wskazała nasza dwójkę a ja zaczęłam ich mierzyć wzrokiem.
Alek podszedł od tyłu i mnie przytulił kładąc głowę na mojej głowie.
-zeby nie było ta istota należy do mnie możecie ją wypożyczać ale ona jest moja-warkł Alek a ja się zaśmiałam i uderzyłam go z łokcia.
-stałeś się zaborczy nie jetsem tylko twoja jestem też izzy i mojego kuzyna i najlepszego przyjaciela.
-nie wcale nie jesteś moją, drugi raz cię nie stracę.
Przytulił mnie i ucałował tył głowy. Izzy wstawiła wodę na kawę a jace zaczął robić kanapki.
Alek podszedł do stołu i wziął mnie na kolana.
-nie czujesz głodu?-spytała izzy.
-czuje moje ciało było odrzywiane kwiatami a raczej ich energia a w niebie jadłam... wszytko lecz nie czułam smaku tak jak reszta byłam tam w połowie więc mogę uznać że ...nie jadłam nic od 1,5 roku więc nie czuje tak wielkiej potrzeby jedzenia.
-ouh.
Postawili przed nami jedzenie.
-ty wiedziałaś że wrócisz?
-tak
Powiedziałam i wzięłam kubek z kawą.
-chcaialn wam przekazać wiadomość ale nie mogłam aż tak jakbym chciał ruszyłam kwiatkami gdy izzy mówiła do mnie ale najwyraźniej wy debile nie wierzyliscie. Aż ochotę miałam was piorunem trafić.
-troche jak Zeus...też miał pioruny.
-nie no błagam...
Wzięłam kanapkę i zaczęłam ją jeść.
-niech ktoś broń wyśle do żelaznych sióstr, muszą ja ulepszyć trzeba też je zamoczyć w białym złocie...
Wymruczałam, Alek wziął jeszcze jedna kanapkę.
-izzy się tym zajmie.
-wiem została mistrzem broni całe niebo świętowało z tego powodu a Lightwoodowie z moją pomocą powiększyli okno na ziemię by nic opserwowac jej szczęście.
Uśmiechałam się i upiłam łyk kawy. Izzy stanęła przedemną i wyrwała mi kanapkę.
-powaznie?
-tak, oh właśnie max wygląda jak 25 latek jest sexy... powiem tyle że każdy wygląda tam na 25 lat tak przyjęły anioły więc izzy jak umrzesz w wieku 30 lat odmłodzisz się.
Ta się zaśmiała i oddala mi kanapkę.
-ja niestety będę wiecznie wyglądać tak-przejechałam po.swoim ciele śmiejąc się.
-trzeba znów wypełniać papierki, a żelazne siostry się ucieszą że znów trafia do nich broń.-mrukł Alek.
-pomogę ci- usiadł obok Ivan.
-zawsze pomagasz głupi informatyku.
-a jace pójdzie ze mną czwiczyc.
Mrugłam do kuzyna i odstawiłam kawę. Dojadlam kanapkę i pocałowałam w policzek aleka poczym wyszłam.
Ten wyszedł za mną.
-najpierw kompiel nie wywiniesz się.-przelozyl mnie przez barki i biorąc dla siebie ubrania podał mi.
-daj mi tamte spodenki i bluzkę
Chłopak wziął dla mnie ubrania i nadal mnie niosąc wszedł do łazienki którą mieliśmy na przeciwko pokoju. Była większa miała prysznic i miała wannę i była w białym kolorze.
Postawił mnie na nogi i złapał za moją koszulkę, Całując mnie nawet nie wiem jak pozbył się jej podobnie jak swoich ubrań. Ściagł jeszcze że mnie spodenki i pociągnął pod prysznic. Był duży... można by tu wykąpać mnie izzy, Aleka, jace ,Ivana, Magnusa, Agnes, Aurorę ,maxa i Ninę naraz. Do połowy czyli do mojej szyji była powłoką która rozmazuje obraz więc nawet jakby ktoś wszedł nic nie było by widać. Alek puścił wodę i szczerząc się jak głupi przysunął do mnie. Wziął jakaś gąbkę i płyn...
-o zapachu Lili? poważnie?
-no co pahniałaś liliami a wszyscy zaczęli kupować to na twoja pamięć chociaż... ty pachniesz jeszcze wodą, ogniem, lasem i chmurami.
Zamknął mnie swoimi ramionami między ścianą i sobą. Wzięłam trochę płynu i plackiem uderzyłam w jego pierś. Zasyczał lekko i pociągnął mnie za włosy.
-nie ładnie nauczę cię kultury młoda damo.
-mamy lepszą kulturę niż ty milordzie-rozsmarowalam po jego ciele liliowy płyn do mycia a ten zrobił to samo. Gdy się oplukalismy nadal staliśmy pod strumieniem wody. Zaczęłam go całować a posługując się moja nocą sprawiłam że woda padała na nas całych i wcale nie spływała do odpływu tylko się utrzymywała nie rozlewając. Zmieniłam moja postać ale tylko połowicznie bo skrzydła... mogły rozwalić parę rzeczy. Wodę mieliśmy już po pas.
-jesteś jak percy Jackson.
-jestem lepsza niż pół Bóg jestem aniołem
-nimfą
-aniołem
-nimfą
-nimfą aniołem
-hybrydą
Woda była coraz wyżej.
-mamy tylko 1/4 części nimfy reszta to anioł.
-i tak kocham moją hybrydę
Wymruczał i znów się calowałismy, wodą zakryła nas całych a ja ze śmiechem gdy Alek chciał się wydostać zrobiłam bańkę powietrza i dałam mu na głowę jak hełm.
-teraz oddychasz pod wodą...
Powiedziałam a on się zaśmiał. Dotknął moich skrzeli a ja zadrżałam.
-czy te rozcięcia bolą?
-nie, łaskocze, bolało jak byłam mała w tedy skóra chciała się regenerować a teraz wie że to część mnie.
Alek zaczęła świecić a gdy zaplątał nasze dłonie moje łuski połyskiwały włosy oczy i usta zrobiły się białe i również świeciły jak oczy i wlsoy Aleka. Zastanawiali mnie czy też dostanie skrzydeł jak Jonathan. Widziałam u niego takie świecenie czasem jego skóra i runy też świeciły tak jak wczoraj i dzisiaj rano u Aleka.
Uśmiechałam się i pocałowałam go, w tedy do łazienki ktoś wszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro