⚜.14.⚜
Jej Stella upadła na ziemię a Alek spojrzał na mnie mocno łapiąc za barki. Banshe szykowały się do ataku głosem.
-nie możecie... nie puki ona jest w środku.
Te spojrzały na mnie a Emanuel się uśmiechał jego srebrne włosy opadały na czoło a małpka starała się nie ruszać gdy dociskał do niej sztylet.
-radze szybko decydować uwolnijcie mnie czy chcecie by umarła.
W tedy zrobiłam coś bardzo złego. Uderzyłam Aleka w nos i wszedłam znów w okrąg. Wzięłam Stellę i zaczęłam coś rysować na ręce.
-zostaw ją to pujde z tobą inaczej ta runa cię zniszczy a ją nie tknie.
-ten chyba się bojąc potyczki puścił małą i podszedł do mnie.
-Jace złap Aleka izzy pomuz mu.
Mała wybiegła z krągu z płaczem. Wtedy coś we mnie pękło.
-lepiej zatkanie uszy...-powiedziałam jedną z bansche
Krąg zaświecił czułam przypływ mocy. złapałam jego nadgarstek i wyrwałam nóż. Nie ruszał się...
Złapał za mój nadgarstek i zabrał mi nóż poczym rzucił w Magnusa. Nie wiedziałam czy coś się stało. Wszystko znikło... Zaczęłam krzyczeć....
Izzy pov
Wszyscy w tym banshe upadli na ziemię. Lilia zaczęła krzyczeć z uszu niektórych polała się krew, zdenerwowała się ... Widziałam.tulko.jak chłopak zaczyna się rozpadać w pył pod wpływem jej krzyku. Widziałam małpkę która tworzyła koło siebie dziwną ochronę. Podbiegla do nas trzymających Aleka j nałożyła te tarcze. Pod nią było cicho.
-mama mnie nauczyła i kazlaa rysować te wasze runy na wzmocnienie.
-malpko a dasz tak na większą skalę?
-dam ale tata musi mi pożyczyć moc i dziadek też.
Zobaczyliśmy Magnusa który w podobnej ochronie z Erykiem i innymi czarownikami szedł do nas.
-małpko co ty robisz-spytal
-dziadekkkkk złap mnie za rękę.
Podała mu ją a on złapał powoli. W tedy cała bańka zrobiła się czarna i zaczęła rosnąć złapała tez Aleka i w tedy można było wiedzieć złote iskry.
Zaczęła nas wszystkich osłaniać a jej wyglaf się zmienił. Z ciała wyrosły większe niż ostatnio czarne skrzydła, oczy pokryły się czernią włosy zaczeły lewitować. Uniosła się lekko nad ziemię i jekła cicho zamykając oczy.
-ona chroni nas przed dźwiękiem.
Lilia pov
Krzyżakami dalej mimo że już prawie nie było go tutaj i mógłbym przestać.
-lila co ja mówiłem o gniewie?-poczylam ręce Sebastiana na moich nadgarstkach.
Ignorowalam go.
-owszem nie śpisz i właśnie zabijasz mi pseudo brata ale spójrz za siebie, twoja córka musi chronić innych przed tym co robisz.
Chłopak znikł i został po nim proch a pentagram pękł.
-nie słuchasz nikogo...
Upadłam na ziemię a on znikł, poczułam małpkę jak się wtula we mnie.
-mamo?
-mowiłam zostań w domu... mówiłam
W tedy zamknęłam oczy i zasnęłam.
Zobaczyłam Sebastiana rysującego coś.
-co tu robisz o tej porze?
-zasnelam jestem wycieczona.
-co się stało?
Podszedł do mnie i usiadł z rysunkiem obok przytulając mnie.
-okazuje się że twój pseudo brat pojawił się na ziemi... szedł do was ale zamknęłam go i w tedy pojawiła się małpka... wszystko szlak trafił i musiałam ją uratować poczym użyłam tego nowego daru i zabiłam Lewiatana głosem. I teraz jest na ulicy wycieczona w śnie.
-pieprzony...
-spokojnie głupku i tak powiem nnam to zrobić ja nie martw się żyje i jestem tak?
-tak...
-wlaśnie tuliii-w tedy mapadlam go i przewróciłam nas... zobaczyłam rysunek dwujki chłopców o ciemnych włosach i niebieskich oczach a rączkę takich samych jak moje.
-sebastian? a kto to jest właściwe?
-nie wiem widzę ich od kilku dni migają mi jak zamykam oczy ale nadal nie wyraźnie ich rysuje coś jest nie tak oni tak nie wyglądają.
-oh... spokojnie wyjdzie ci wkoncu. Powiedziałam izzy.
-i co?-spojrzał na mnie pełen nadziei
-wierzy mi.
W tedy Sebastian nas przewrócił i zaczął się turlać ze mną aż wpadliśmy do wody,bzaczelam się śmiać tak jak on.
-ale wyczuwam haczyk.
-bo on jest będziesz ztam mieszkać na stałe a ja będę cię odwiedzać -pocałowałam go w czoło.
Jego mina zrzedła.
-czyli będę cię widział rzadko?
-stworze dla nas runę połączenia i będziesz mógł być zawsze przy mnie.
-ile masz już takich połączeniowych run?
-z izzy mam parabatai, z Crystal stowrzylam runę dla matki i dziecka jest silną runą jak parabatai no i z alekiem podobna do runa miłości ale jest runą uczuć oraz związku, łączy dwie osoby i puki jest między nimi to silne uczucie runa nie znika, a z tobą chcę stworzyć runę dzięki której będziemy zawsze blisko.
-oh... już czwarta ale i tak będę dumny będąc z tobą jak kolwiek połączony.
Uśmiechłam się.
-czuje się już lepiej idę ale będę wieczorem
Buziak w polikach i zaczęłam znikać.
Obudziłam się byłam w pokoju izzy. Ona sama siedziała na biurku i opserwowała mnie.
-zabiłaś najsilniejszego Lewiatana jak?
-nie wiem... gdzie moja córka?
-poszła z alekiem na zakupy.
-powinna się położyć użyła dużo mocy nie uczyłam jej tego
- ona tylko potęgowała moc innych chroniąc nowy Jork przed dzieckiem, czarownicy dali radę sami. Powiedz mi czemu nawet banshe upadły pod twoim głosem? one są przyzwyczajone do takich rzeczy.
-nie jeśli jest się aniołem anioły już mają głos zdolajacy zabić a gdy potegujesz to z darem brzmi to tak, ja nie krzyczałam ja przeciągnęłam imię Crystal tylko w języku aniołów.
-szybko pękły wzdłuż ulicy policja straż nie wiedzą co się dzieje czemu ulica była pustkowiem i nagle było coś słychać o takich decybelach jak nigdy. To był dźwięk przebijający fale.
-to było mniejsze zmartwienie niż Lewiatan wszyscy byli narażeni na przemianę, na śmierć. w drugiej postaci nic bym nie miał mu zrobić.
-rozumiem... zgadnij kto przyjechał.
-lydia ?
-mhm, clave niepokoi dziwne ataki na nowy Jork więc nie dość że wróciła to będzie nas opserwowac.
-czrkaj tylko na pełnię uratujemy Sebastiana zabezpieczymy go runami i ukryjemy się w Chorwacji a jeśli będzie trzeba to się przeniesiemy niech będzie bezpieczny.
-czemu myślisz że się zmienił?
-mam z nim kontakt izzy gdy śpię jest Sebastian.
-jesteś pewna?
-jestem pewna musimy też zabić Lilith... musimy wejść na górę.
-a małpka?
-juz raz tam była i to co chcialo ją akować umarło a teraz niech ktoś mnie zaprowadzi do miękkości córki...
Izzy pomogła mi wstać. Byłam w jakiejś sukience, chyba mnie przebrała. Poszłam do sali treningowej i zobaczyłam Crystal siedzącą ze szklaną kulą na kolanach a Alek czwiczył z Erykiem zmianę tempa. Małpka miała na rękach coś kolorowego dam głowę że to jest niebiesko białe. Usiadłam obok niej.
-co tam masz?
-tata kupił mi żółwia i powiedział że mam się nim opiekować.
-za co kupił ci żółwia?
-za uratowanie naszych przyjaciół, powiedział że mimo to co zrobiłam było źle i niebezpieczne to jednak dziękował że uchronilam ich przed twoim głosem.
-oh... dobrze... wiesz co teraz tu będzie taka nie miła pani.
-wiem lydia jest bardzo arogancka i wredna przyszła do taty i mówiła że mu wybacza zdradę a na zaręczyny z tobą zaczęła krzyczeć więc się wtrąciłem i powiedziałam że to nie jej biznes nie jej klocki LEGO i odeszła zła.
Poczułam dumę i pocałowałam ją w czoło i usadzilismy na kolanach.
-a jadłaś obiad?
-tak hotdoga, tata mi dał.
-chyba lubisz Aleka co?
-teraz jesteście moją rodziną lubię was obojga.
-to dobrze -pocałowałam ją w tył głowy a on adala mi żółwia.
-nazywa się plamka bo ma niebieskie kropeczki a na brzuszku ma taką większą.
Usiadł obok mnie Alek który miał mokre włosy od potu.
-widze że poznałaś już plamkę naszego pluszaczka od dziś.
-o rany, jak spedzaliscie czas?
-bylismy na placu, zjeismy hotdoga kupiłem jej żółwia różne rzeczy a w parku odganiała kaczki myśląc że ja też się ich boję.
Zaśmiałam się na to i spojrzałam na Crystal.
-przyznaj się że chciałeś informacji.
-naeet jeśli bym chciała ona by nic nie powiedziała.
-to dobrze mama i córka muszą mieć tajemnice.
-naeet przedemną?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro