Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜.14.⚜

Jej Stella upadła na ziemię a Alek spojrzał na mnie mocno łapiąc za barki. Banshe szykowały się do ataku głosem.

-nie możecie... nie puki ona jest w środku.

Te spojrzały na mnie a Emanuel się uśmiechał jego srebrne włosy opadały na czoło a małpka starała się nie ruszać gdy dociskał do niej sztylet.

-radze szybko decydować uwolnijcie mnie czy chcecie by umarła.

W tedy zrobiłam coś bardzo złego. Uderzyłam Aleka w nos i wszedłam znów w okrąg. Wzięłam Stellę i zaczęłam coś rysować na ręce.

-zostaw ją to pujde z tobą inaczej ta runa cię zniszczy a ją nie tknie.

-ten chyba się bojąc potyczki puścił małą i podszedł do mnie.

-Jace złap Aleka izzy pomuz mu.

Mała wybiegła z krągu z płaczem. Wtedy coś we mnie pękło.

-lepiej zatkanie uszy...-powiedziałam jedną z bansche

Krąg zaświecił czułam przypływ mocy. złapałam jego nadgarstek i wyrwałam nóż. Nie ruszał się...

Złapał za mój nadgarstek i zabrał mi nóż poczym rzucił w Magnusa. Nie wiedziałam czy coś się stało. Wszystko znikło... Zaczęłam krzyczeć....

Izzy pov

Wszyscy w tym banshe upadli na ziemię. Lilia zaczęła krzyczeć z uszu niektórych polała się krew, zdenerwowała się ... Widziałam.tulko.jak chłopak zaczyna się rozpadać w pył pod wpływem jej krzyku. Widziałam małpkę która tworzyła koło siebie dziwną ochronę. Podbiegla do nas trzymających Aleka j nałożyła te tarcze. Pod nią było cicho.

-mama mnie nauczyła i kazlaa rysować te wasze runy na wzmocnienie.

-malpko a dasz tak na większą skalę?

-dam ale tata musi mi pożyczyć moc i dziadek też.

Zobaczyliśmy Magnusa który w podobnej ochronie z Erykiem i innymi czarownikami szedł do nas.

-małpko co ty robisz-spytal

-dziadekkkkk złap mnie za rękę.

Podała mu ją a on złapał powoli. W tedy cała bańka zrobiła się czarna i zaczęła rosnąć złapała tez Aleka i w tedy można było wiedzieć złote iskry.

Zaczęła nas wszystkich osłaniać a jej wyglaf się zmienił. Z ciała wyrosły większe niż ostatnio czarne skrzydła, oczy pokryły się czernią włosy zaczeły lewitować. Uniosła się lekko nad ziemię i jekła cicho zamykając oczy.

-ona chroni nas przed dźwiękiem.

Lilia pov

Krzyżakami dalej mimo że już prawie nie było go tutaj i mógłbym przestać.

-lila co ja mówiłem o gniewie?-poczylam ręce Sebastiana na moich nadgarstkach.

Ignorowalam go.

-owszem nie śpisz i właśnie zabijasz mi pseudo brata ale spójrz za siebie, twoja córka musi chronić innych przed tym co robisz.

Chłopak znikł i został po nim proch a pentagram pękł.

-nie słuchasz nikogo...

Upadłam na ziemię a on znikł, poczułam małpkę jak się wtula we mnie.

-mamo?

-mowiłam zostań w domu... mówiłam

W tedy zamknęłam oczy i zasnęłam.

Zobaczyłam Sebastiana rysującego coś.

-co tu robisz o tej porze?

-zasnelam jestem wycieczona.

-co się stało?

Podszedł do mnie i usiadł z rysunkiem obok przytulając mnie.

-okazuje się że twój pseudo brat pojawił się na ziemi... szedł do was ale zamknęłam go i w tedy pojawiła się małpka... wszystko szlak trafił i musiałam ją uratować poczym użyłam tego nowego daru i zabiłam Lewiatana głosem. I teraz jest na ulicy wycieczona w śnie.

-pieprzony...

-spokojnie głupku i tak powiem nnam to zrobić ja nie martw się żyje i jestem tak?

-tak...

-wlaśnie tuliii-w tedy mapadlam go i przewróciłam nas... zobaczyłam rysunek dwujki chłopców o ciemnych włosach i niebieskich oczach a rączkę takich samych jak moje.

-sebastian? a kto to jest właściwe?

-nie wiem widzę ich od kilku dni migają mi jak zamykam oczy ale nadal nie wyraźnie ich rysuje coś jest nie tak oni tak nie wyglądają.

-oh... spokojnie wyjdzie ci wkoncu. Powiedziałam izzy.

-i co?-spojrzał na mnie pełen nadziei

-wierzy mi.

W tedy Sebastian nas przewrócił i zaczął się turlać ze mną aż wpadliśmy do wody,bzaczelam się śmiać tak jak on.

-ale wyczuwam haczyk.

-bo on jest będziesz ztam mieszkać na stałe a ja będę cię odwiedzać -pocałowałam go w czoło.

Jego mina zrzedła.

-czyli będę cię widział rzadko?

-stworze dla nas runę połączenia i będziesz mógł być zawsze przy mnie.

-ile masz już takich połączeniowych run?

-z izzy mam parabatai, z Crystal stowrzylam runę dla matki i dziecka jest silną runą jak parabatai no i z alekiem podobna do runa miłości ale jest runą uczuć oraz związku, łączy dwie osoby i puki jest między nimi to silne uczucie runa nie znika, a z tobą chcę stworzyć runę dzięki której będziemy zawsze blisko.

-oh... już czwarta ale i tak będę dumny będąc z tobą jak kolwiek połączony.

Uśmiechłam się.

-czuje się już lepiej idę ale będę wieczorem

Buziak w polikach i zaczęłam znikać.

Obudziłam się byłam w pokoju izzy. Ona sama siedziała na biurku i opserwowała mnie.

-zabiłaś najsilniejszego Lewiatana jak?

-nie wiem... gdzie moja córka?

-poszła z alekiem na zakupy.

-powinna się położyć użyła dużo mocy nie uczyłam jej tego

- ona tylko potęgowała moc innych chroniąc nowy Jork przed dzieckiem, czarownicy dali radę sami. Powiedz mi czemu nawet banshe upadły pod twoim głosem? one są przyzwyczajone do takich rzeczy.

-nie jeśli jest się aniołem anioły już mają głos zdolajacy zabić a gdy potegujesz to z darem brzmi to tak, ja nie krzyczałam ja przeciągnęłam imię Crystal tylko w języku aniołów.

-szybko pękły wzdłuż ulicy policja straż nie wiedzą co się dzieje czemu ulica była pustkowiem i nagle było coś słychać o takich decybelach jak nigdy. To był dźwięk przebijający fale.

-to było mniejsze zmartwienie niż Lewiatan wszyscy byli narażeni na przemianę, na śmierć. w drugiej postaci nic bym nie miał mu zrobić.

-rozumiem... zgadnij kto przyjechał.

-lydia ?

-mhm, clave niepokoi dziwne ataki na nowy Jork więc nie dość że wróciła to będzie nas opserwowac.

-czrkaj tylko na pełnię uratujemy Sebastiana zabezpieczymy go runami i ukryjemy się w Chorwacji a jeśli będzie trzeba to się przeniesiemy niech będzie bezpieczny.

-czemu myślisz że się zmienił?

-mam z nim kontakt izzy gdy śpię jest Sebastian.

-jesteś pewna?

-jestem pewna musimy też zabić Lilith... musimy wejść na górę.

-a małpka?

-juz raz tam była i to co chcialo ją akować umarło a teraz niech ktoś mnie zaprowadzi do miękkości córki...

Izzy pomogła mi wstać. Byłam w jakiejś sukience, chyba mnie przebrała. Poszłam do sali treningowej i zobaczyłam Crystal siedzącą ze szklaną kulą na kolanach a Alek czwiczył z Erykiem zmianę tempa. Małpka miała na rękach coś kolorowego dam głowę że to jest niebiesko białe. Usiadłam obok niej.

-co tam masz?

-tata kupił mi żółwia i powiedział że mam się nim opiekować.

-za co kupił ci żółwia?

-za uratowanie naszych przyjaciół, powiedział że mimo to co zrobiłam było źle i niebezpieczne to jednak dziękował że uchronilam ich przed twoim głosem.

-oh... dobrze... wiesz co teraz tu będzie taka nie miła pani.

-wiem lydia jest bardzo arogancka i wredna przyszła do taty i mówiła że mu wybacza zdradę a na zaręczyny z tobą zaczęła krzyczeć więc się wtrąciłem i powiedziałam że to nie jej biznes nie jej klocki LEGO i odeszła zła.

Poczułam dumę i pocałowałam ją w czoło i usadzilismy na kolanach.

-a jadłaś obiad?

-tak hotdoga, tata mi dał.

-chyba lubisz Aleka co?

-teraz jesteście moją rodziną lubię was obojga.

-to dobrze -pocałowałam ją w tył głowy a on adala mi żółwia.

-nazywa się plamka bo ma niebieskie kropeczki a na brzuszku ma taką większą.

Usiadł obok mnie Alek który miał mokre włosy od potu.

-widze że poznałaś już plamkę naszego pluszaczka od dziś.

-o rany, jak spedzaliscie czas?

-bylismy na placu, zjeismy hotdoga kupiłem jej żółwia różne rzeczy a w parku odganiała kaczki myśląc że ja też się ich boję.

Zaśmiałam się na to i spojrzałam na Crystal.

-przyznaj się że chciałeś informacji.

-naeet jeśli bym chciała ona by nic nie powiedziała.

-to dobrze mama i córka muszą mieć tajemnice.

-naeet przedemną?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro