Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜.11.⚜

Po dziwnym ataku poszłam z nią do siłowni, opserwowałam jak Alek walczy z Erykiem. Uczył go samokontroli co było podstawą dla wilkołaka. Mieliśmy iść szukać demonów, jednak były nici z tego ze względu na małą.

-alek a może chodźmy na zakupy?

-idz z nią sama czujniki się zaświeca jak coś będzie nie tak-powiedziala izzy-ona potzrebowalam powietrza a Alek treningu...

Wstałam i wyszłam z dziewczynką z instytutu.

W sklepie wsadziłam ją do wózka.

-chcesz ciastko?-spytałam.

-nie, zjem później, a sporbuiemy tych czekoladowych?

-pewnie sama mam ochotę weź też dla innych-wziela kilka opakowań i wrzuciła do wózka.

Kupywałyśmy ważne rzeczy aż przyszła aurora.

-myslisz że kawa jest zdrowa?

-nie ale karmelowa nie grozi nikomu.

-mhm, weźmiemy też herbatę.

-mamo a ja chcę jednorożca.

Spojrzałam na nią dziwnie a ta patrzyła na ogromne maskotki obok. Uśmiechłam się i wzięłam najładniejszego.

-tego?

-tak, mogę?

-ciesz się że na takie wydatki mam kartę dziadka

Wzięłam maskotkę pod pachę i lądowałam następne składniki do jedzenia. Oczywiście ser jajka mąka wszystko co używany zazwyczaj do jedzenia.

-żółwie są fajne-mrukła Crystal patrząc w telefon.

-są urocze-powiedziała aurora w stronę dziewczynki. Zapakowałam do osobnego wózka kosmetyki i plyny do higieny oraz wzięłam dla dziewczyn to co napisałam mi na kartce

Aurora pomogła mi z wózkami których łącznie było 3. Były po brzegi w różnych składnikach.

-pani armię chce wykarmić?-spytał ktoś uszczypliwo.

-nie miał pan chyba nigdy 30 osób do wyrzywienia ja mam więc to są tego skutki -mrugł i zaczęłam wykładać wszytko na lade. Aurora pakowała wszystko do toreb i znów wkładała do koszykow. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam z wózkami na dwór... W tedy spostrzegłam się że Crystal nie ma.

Zostawiłam Aurorę w bocznej uliczce która pilnowała koszyków i w tedy zobaczyłam Crystal siedzącą na parapecie i robiąca sobie zdjęcia Pobiegłam do niej a moje serce waliło jak oszalałe. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam.

-czemu wyszłaś z wózka?

-bo chciałam mamo czemu tak się boisz?

-bo znikaś mi a ja się przestraszyłam nie wolno ci tak znikać mów gdzie idziesz słonko.

Wróciłam do uliczki i przeniosłam nas do instytutu do kuchni. wózki zaczęły się poruszać na kafelkach a ja poszłam po dziewczyny z instytutu. Gdy wróciły sny wszystkie jeden koszyk się opróżnił. Z uśmiechem rozpakowywałam torby a Crystal podawała mi rzeczy. Dopuki nie dopadła lodów. wzięła łyżkę i zaczęła je jeść, obrocilam się do niej.

-a z mamą się nie podzielisz?

Spytałam a ta wyciągla przed siebie kubełek z lodami. Wzięłam ją na wysoki fotel i usiadłam obok poczym zaczełyśmy jeść grzebiąc w lodach. Zobaczyłam w tedy Aleka który był spocony i wkurzony.

-czemu nagle... byłaś na zakupach?

-tak, nie chciałam ci przeszkadzać a Crystal się cieszyła i kupiłam jej to.

wskazałam za ogromnego jednorożca za mną.

-moge też lody?-spytał patrząc na jednorożca.

Mała wzięła łyżkę i wystawiła w stronę Aleka ten z uśmiechem zjadł lody z łyżki i się uśmiechł poczym wziął swoją łyżkę i zaczęła jeść z nami ten ogromy kubełek lodów. Zobaczyliśmy izzy która się dołączyła tak samo jak jace.

-kto kupił jednorożca i lody?-spytał w końcu a Aurora rozpakowywałam rzeczy.

-mama-powiedziała małpka i zjadłam kolejna łyżkę. Siedział tamy już na stole i zajadaliśmy się lodami a jace był naprzeciwko obok Alek a na przebiegło niego izzy. Drzwi się otwarły.

-rany boskie ja to z wiadomościami a wy jecie lody bezemnie?

-dziadekkkkk chodź możesz też to duża ilość lodów.

Przesunęli się robiąc magnusowi miejsce a ten biorąc łyżkę wziął kawałek lodów i zaczęła jeść.

-i ile już tak jecie?

-jakoś pół godziny.

-to ile tu tego jest prawie nie ruszyliśmy.

-mrozi mozg-powiedziala moja córka i złapała się za głowę Magnus się zaśmiał.

-twoj a mama też zawsze zjadała lody i ją mrozilo.

-ale nas wszystkich mrozi Alek narysował runę trwałości lody się nie topią

-Do fiaska co się tu dzieje!?-krzykł agnes sprowadź nas do drzwi.

-jemy lody...

-magnus ty też? i stóp co tu robi jednozormzec czy Lili znowu coś zrobiła?

-poszła na zakupy i kupiłam jednorożca dla małpki a i kupiła lody balonowe chcesz też?

-nie dziękuję widzę was za pół godziny w sali Magnus miałeś coś powiedzieć.

-jemy Agnes to zaczeka

-rany masz tyle lat a na widok lodów nadal się roztapiassz.

Zaśmiałam się i jadłam dalej lody.

-ej a co właśnie masz powiedzieć?

-wilkolaki zgodziły się na patrole.

-a juz nie wystarcza kamyczki?-spytała małpka.

-nie do końca kropeczko.

Magnus wziął kolejna łyżkę a ona się uśmiechła.

-a ja myślę że boicie się o tych ludzi co giną, a ja wiem gdzie oni są i po co.

-co!?

Zapytałam a ta ucichła. Alek zobaczył mój wzrok.

-nie myśl że idziesz tam ... nie prubuj

-ale...

-tego ci zabraniam.

Małpka widząc to obwieściła mnie.

-juz chodź mamo nie lubię jak się złościsz.

Wzięłam jej ogromnego misia i poszłyśmy do pokoju.

-wiem że chcesz iść.

-tata nam zabrania.

-ale przecież możemy iść nie dowie się a demony się ciebie słuchają.

-skąd wiesz że słuchają?

-mamo sama wczoraj pokazałaś mi sztuczkę a te złe stworki sobie poszły. Pozatym czuje w twojej krwi zakłucenie które się zespaja z tobą.

-oh, nie mów alekowi.

-wiem tajemnica.

-czyli ty też chcesz iść?

-tak a pozatym trzeba ten kamyczek tam zostawić.

-masz rację jakiś facet nam nie zabroni prawda?

-raczej tobie mamo ja nie mam za dużo do mówienia.

-masz wiecej niż myślisz jesteś mała i inteligentna a teraz daj rączkę narysuje nam runę ukrycia.

-bedzie boleć?

-nie.

Zaczęłam rysować runę a ta patrzyła na mnie. Wzięłam moje małe rękawiczki i nałożyłam jej.

-są bardzo mocne uderzysz kogoś i benc leży są twarde ...

Założyłam takie same i schowlaam Stellę. poprawiłam włosy moje i jej a potem ubrałam bluzę i wzięłam mała.

-teraz będziemy lecieć trzymaj się.

Skoczyłam z okna i rozłożyłam skrzydła poleciałam do parku tam stanęłam na ziemi i małpka wyszła. Dałam jej moja pierwsza Stellę bez niczego.

-byla kiedyś moja teraz mam inną gdyby ktoś cię chciał cię skrzywdzić albo coś innego schowaj się i tam narysuj taką runę -poakzala jej brzuch- to runa wzmacniająca, nie mówiłam ci o niej bo jest silna szczególnie dla młodych osób ona wzmacnia łowców i nie tylko pamiętaj by rysować odwrotnie jeszcze jedno użyj w tedy tarczy twoja sial będzie na tyle mocna by to zrobić.

-mam pięć lat...

-ale zachowujesz się na starszą i obie to wiemy nie ważne później narysuj runę o taką -nasysiwalam na mojej dłoni runę a ta wypuściła z siebie Światło-to zabiją te potworki a nawet jeśli nie to je osłabia i możesz uciec. Schowaj się zanim zaczniesz rysować nie wiem co to.sie stanie możesz mnie stracić z oczu dlatego chcę mieć pewność że nic ci się nie stanie.

-mamo ja umiem runy

-ta jest nowa... i skąd je znasz?

-w nocy nie mogłam spać a tato mówił że fajnie by było że skoro już jestem prawie łowcą to żebym znała.

Zarumieniłam się uczył ją run. Stara się żeby to wyglądało jak rodzina.

-wiesz jak wygląda runa teleportu?

-ja umiem sama robić sobie teleport.

-w tedy uciekniesz do taty i powiesz co się stało dobrze?

-dobrze.

Uśmiechałam się i ruszyłyśmy do budynku kupiła demoniczna energią.

Wszedlyśmy do windy za jakiemuś ludźmi.

-czują nas?

-nie, nałożyłam ci na rączkę taka runę której nawet cisi bracia Alek Magnus i reszta świata razem nie wyczują.

-a twoja?

-mam taką samą nie martw się.-pocalowalam ją w czoło a gdy jechałyśmy w górę mocno mnie ścisła.

-mamo oni tu są

-wiem skarbie Jestem tu.

Gdy winda się otworzyła byliśmy w bogato zdobionym pokoju. Mała zadrżała. Z nikąd pojawili się opętani ludzie. Zobaczyłam też czarnowłosą kobietę o pięknej czarnej szacie. Miał złote buty i bransolety. Jej oczy były czarniejsze niż te aleka. Opierała się o coś co wyglądało jak trumna.

-widze że wkoncu zawitałam moją córkę, witaj Lilio Bane.

Mała wtopiła się we mnie. Wiedziałam kim jest ta kobieta.

-mamo ona chce kogoś przywrócić do żywych.

Wyszeptała.

-co tu robisz wraz z córką mojego przyjaciela?

-pani zna mojego tatę?-dzieci ja spojrzała na nią.

-tak, zechcecie usiąść?

Zobaczyłam w tedy stół i dwa krzesła. Podeszłam niepewnie i usiadłam.

-jestem...

-lilith matka potworów, podejrzewam też co jest w trumnie... powiesz mi tylko czy słusznie stawiam hipotezy?

Na jej twarzy pojawił się chłodny uśmiech a długie paznokcie zastukaly o stół.... to będzie długa rozmowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro