Notatka z pamiętnika
Teraz jestem zamknięta. Jak zwierzę w klatce.
Jest ciemno. Nie widzę nic.
Z rękami przed sobą ruszam w głąb pomieszczenia. W końcu dotykam czegoś mokrego i twardego. Ściana. Przesuwam się wzdłuż niej.
Pokój ma kształt kwadratu. Piętnaście kroków długości i szerokości.
W rogu leży coś na kształt materaca. Tak naprawdę jest to poszewka wypełniona słomą. Siadam.
Materiał jest wilgotny, ale nie będę siedzieć na ziemi. Jest ona cała mokra.
Nie opieram się o ścianę, bo jest zimna. Siedzę sztywno z prostymi plecami zbyt przerażona by się położyć czy nawet zgarbić.
Wpatruję się w ciemność, starając się nie tracić nadziei.
Ale ona mnie opuszcza.
Małymi kroczkami się oddala.
A potem rozpływa się w powietrzu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro