Bo nie zrozumiesz!
-Haha-zaśmiałam się- jesteś niemożliwy-zasłoniłam twarz rękoma.
Siedziałam z Harrym w pobliskiej pizzeri i sączyłam mrożoną herbatę.
-Hej, nie zasłaniaj się-wziął moje ręce w swoje-lubię patrzeć jak się śmiejesz-zarumieniłam się na te słowa.
-Nie-zaprzeczyłam-nie kłam.
-Ale ja nie kłamie-powiedział-podobasz mi się Mia.
Spojrzałam cała w szoku w jego oczy i zobaczyłam szczerość, która płynęła z jego szmaragdowych oczu.
-Żartujesz sobie ze mnę?-zapytałam piskliwym głosem.
-Nie-pokręcił głową na boki i przybliżył się do mnie.
O nie, znowu ta sama sytuacja.
-Harr..-zaczęłam spanikowana.
-Cii..-po plecach przeszedł mnie paraliżujący strach, kiedy położył jedną rękę u dołu moich pleców a drugą dalej trzymał na moim nadgarstku.
-J-ja nie mogę-kiedy jego usta chciały dotknąć moich wyrwałam się i zabierając bluzę skierowałam się biegiem do wyjścia.
-Mia-krzyknął.
Harry pov.
-Mia-krzyknąłem- cholera-powiedziałem ciszej wyciągając portfel i płacąc szybko za jedzenie.
Wybiegłem na szarą już od wieczora ulicę i rozejrzałem się dookoła.
-Mia!-powtórzyłem.
W dali rozpoznałem przydużą, bordową bluzkę i od razu puściłem się w tym kierunku.
-Stój!-złapałem ją za nadgarstek a ona od razu się wyrwała.
Zawsze kiedy to robiłem się wzdrygała.
Tylko dlaczego?
-Puść mnie-ona płakała.
-Dlaczego płaczesz?-zapytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
Dziewczyna szła dalej.
-Dlaczego do cholery za każdym razem uciekasz?!-krzyknąłem nie zwracając uwagi na pojedyncze osoby przechodzące obok.
Przystanela.
-Bo niczego nie rozumiesz!-odkrzyknęła- gówno o mnie wiesz!
Jeszcze nigdy nie widziałem jej takiej złej.
-To mi wytłumacz!- powiedziałem już spokojniej.
-Nie mogę-spuściła głowę.
-Możesz, tylko nie chcesz- podszedłem do niej.
-Jeśli ci powiem nie będziesz chciał mnie znać-powiedziała- a ja nie chcę stracić z tobą kontaktu-złapała mnie delikatnie za rękę.
-Obiecuję-spojrzałem jej w oczy w których zobaczyłem cierpienie.
__
Żyje xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro