Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

two


Choi Seoyun spojrzała na ogromny zegarek, który wisiał nad drzwiami wejściowymi. Zbliżała się 19, co oznaczało, że jej praca dobiegała końca.

Zdjęła czarny fartuch z logiem kawiarni, a następnie odwiesiła go na pobliski wieszak. Podniosła swoją torbę, a następnie chwyciła za pęk kluczy, w których jeden z nich pasował do zamka w mahoniowych drzwiach kawiarenki. Zgasiła światło, ostatni raz rzucając spojrzenie na pomieszczenie.

Ciepły brąz, który wpadał w kolor kawowy wraz z śnieżną bielą, idealnie się ze sobą komponowały, tworząc przytulne wnętrze. Ciemnobrązowe meble również dodawały pewnego rodzaju uroku. Seoyun od początku czuła się tu jak we własnym, rodzinnym domu, do którego właśnie zamierzała iść.

Zaczęła żałować, że nie założyła czegoś cieplejszego niż zwykła bluza, która nie dawała wystarczająco dużo ciepła. Mimo majowego miesiąca było dość chłodno. Na jej nieszczęście z nieba zaczęły spadać delikatne krople wody, które po chwili przekształciły się w ogromną ulewę.

Dziewczyna westchnęła ciężko i szybko podeszła pod niewielki dach któregoś z budynków, aby choć na chwilę skryć się przed deszczem.

Byuna Baekhyuna spotkał podobny problem. Wyszedł odrobinę wcześniej z pracy na życzenie, a właściwie rozkaz Chanyeola, który osobiście odprowadził go do drzwi. Miał ze sobą stertę niewypełnionych papierów, które miał zamiar dzisiaj uzupełnić. Nie spodziewał się deszczu, który dopadł go bez ostrzeżeń. Jego samochód był zaparkowany zbyt daleko, aby mógł przejść spokojnie przy panującej pogodzie. Nie chciał zmoczyć ważnych papierów, które dzierżył w ręku.

Nie myśląc chwili dłużej, podszedł pod dach któregoś z budynków. Nie zwracał uwagi na to gdzie stoi, chciał jedynie przeczekać do końca tej ulewy.

Jeden z przechodniów, który prawdopodobnie chciał w szybki sposób przedostać się w suche miejsce, wpadł na Baekhyuna, który upuścił wszystkie papiery.

Hałas zwrócił uwagę stojącej obok Choi Seoyun, która oderwała się od odpisywania na wiadomość mamy.

Przekręciła swoją głowę w prawo, gdzie zastał ją widok schylającego się ciemnowłosego mężczyznę. Nie rozważała długo nad podejściem i pomocą w zbieraniu leżących dokumentów.

-Nieuwaga niektórych osób jest często przerażająca i krzywdząca.- powiedziała cicho szatynka, delikatnie podnosząc papiery, nie chcąc niczego uszkodzić. Nie wiedziała, że pomagała temu Byunowi Baekhyunowi, który właśnie podniósł na nią swoje zmęczone spojrzenie.

Przez głowę przebiegło mu tysiąc myśli, zaczęły go zastanawiać te dwuznaczne słowa wypowiedziane przez dziewczynę i dlaczego akurat ona jest jego prywatną opiekunką, która codziennie podaje mu kawę.

Zadziwiła go jej postawa, bo jako jedyna zdecydowała się mu pomóc, przy okazji wypowiadając zdanie, którego interpretacja była dla niego trudnym zadaniem.

Przekaz był jasny, jednak jemu nasunęło się kilka innych opcji.

Może to właśnie jemu brakowało uwagi ze strony innych? Może podświadomie chciał być kimś więcej niż tak wysoko postawionym biznesmenem i potrzebował chociaż jednego spojrzenia, które wyrażało coś więcej niż zupełna powaga?

-Racja, ich zainteresowanie otoczeniem jest praktycznie niewidoczne- odpowiedział jej z lekkim uśmiechem, zbierając ostatnie kartki z zimnego chodnika.

Seoyun podając Baekhyunowi zaginione dokumenty, zupełnie przypadkowo dotknęła jego dłoni. Przez ciało ciemnookiego przeszedł przyjemny dreszcz wywołany przez delikatną i aksamitną skórę dwudziestolatki.

Równocześnie podnieśli wzrok, przez co ich spojrzenia skrzyżowały się. Wypełnione subtelnością, dobrocią i troską oczy Soyun napotkały rzetelne, wrażliwe i lojalne tęczówki Baekhyuna. Żadne z nich nie mogło oderwać od siebie wzroku. Czuli jakby magnetyczną więź, która połączyła ich poprzez zbieranie upuszczonych dokumentów. Soyun chciała wyczytać z czekoladowych oczu mężczyzny jego najskrytsze myśli, pytania i tajemnice, a on pragnął dowiedzieć się motywu jakim się kierowała, aby mu pomóc.

Ta chwila nie trwała jednak zbyt długo, bowiem deszcz przestał padać, a na niebie na nowo pojawiło się słońce.

Ciemnowłosa z wielką niechęcią swoje spojrzenie na lekko granatowe niebo, czego efektem były promienie słońca delikatnie padające na jej twarz.

Baekhyun ciągle trwał w tej same pozycji i obserwował jej teraz tęczówki, które przez słońce nabrały koloru piasku.

Nie mógł sobie pozwalać na zbyt wiele, przecież byłoby to zbyt absurdalne. Odchrząknął i podniósł się z ziemi, a za jego śladami poszła Seoyun, otrzepując kolana.

-Dziękuję Ci...- zaczął mówić, jednak nie znał imienia dziewczyny, aby móc je tu dodać. Zauważyła jego drobne zakłopotanie, na co cicho się zaśmiała.

-Seoyun. Mam na imię Seoyun- naprostowała rzucając uśmiech. Mężczyzna cicho westchnął.

-Miło Cię poznać, Seoyun. Jestem Baekhyun- odpowiedział jej uprzejmym uśmiechem- Jeszcze raz dziękuję za pomoc w zbieraniu tych papierów.

-Nie ma za co, to drobiazg -włożyła zaginiony kosmyk włosów za ucho, lekko się uśmiechając. Ucieszyło ją to, że w końcu poznał jej imię, o ile nie zapomni go następnego dnia.

Była to zwykła pomoc spowodowana własnymi chęciami.

-Nie uporałbym się z nimi tak szybko gdyby nie Ty- zaśmiał się, co wywołało podobną reakcję u brunetki-Pracujesz w tej kawiarni za rogiem, prawda?

-Tak, codziennie podaję Panu kawę- ponownie się uśmiechnęła.

-Proszę, nie nazywaj mnie Pan. Po prostu Baekhyun- na nowo cicho się zaśmiał. Seoyun wydawała mu się tylko odrobinę młodsza, jednak nie obciążał jej obowiązkiem zwracania się do niego per pan- To najlepsza kawa jaką piję.

-Dziękuję, Baekhyun, staram się żeby była jak najlepiej przyrządzona- dziewczyna dalej nie mogła uwierzyć w to, co się działo.

Rozmawiała z samym Byunem Baekhyunem, klientem którego tak często obsługiwała i wyjątkowo polubiła.

Wydawało jej się, że nie pozwoli jej zwracać się do siebie z użyciem imienia, jednak Baekhyun nie lubił tak oficjalnych zwrotów poza miejscem pracy.

Miłą rozmowę przerwał im telefon mężczyzny, który odezwał się w kieszeni jego płaszcza. Spoglądając na wyświetlacz, opanowało nim zdziwienie. Przeprosił Seoyun i z niechęcią nacisnął zieloną słuchawkę.

-Witaj Taeyeon- zaczął Baekhyun pewnym głosem. Nie wiedział co było powodem telefonu od swojej byłej dziewczyny. Ich związek zakończył się długi czas temu, a wspólne drogi stały się oddzielnymi.

-Cześć Baek, dzwonię do Ciebie z propozycją kolacji dzisiaj wieczorem. Muszę z Tobą pilnie porozmawiać- głos Kim Taeyeon był zdecydowany, co mężczyzna od razu wyczuł. Westchnął ciężko i szybko przelustrował w głowie swój grafik.

-Dzisiaj nie będę w stanie. Co myślisz o jutrzejszym wieczorze?- zapytał nie wyrażając chociaż odrobiny entuzjazmu. Nie miał najmniejszej ochoty spotykać się z Taeyeon, jednak sprawa musiała być poważna skoro do niego dzwoniła.

-Oczywiście, w takim razie jutro wieczorem w naszej ulubionej restauracji. Do zobaczenia- pożegnał go miły ton dziewczyny, na co nic już nie odpowiedział. Wrzucił jedynie swój telefon do głębokiej kieszeni płaszcza i spojrzał na Seoyun.

-Przepraszam, nie spodziewałem się tego telefonu- westchnął i poprawił papiery, które zaczęły wyślizgiwać się z jego dłoni.

-Nic się nie stało- uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na swój mały zegarek- Powinniśmy się już rozejść. Robi się późno, a niebo jest niepokojące- powiedziała Seoyun, na co Baekhyun przytaknął.

-Tak, to dobry pomysł. Do zobaczenia Seoyun, do jutra- uśmiechnął się w jej stronę i ruszył w kierunku swojego auta. Nie usłyszał pożegnania dziewczyny, która dopiero po chwili ruszyła się z miejsca.

Odrobinę zastanawiała ją rozmowa Baekhyuna, ponieważ nie wydawał się szczęśliwy przy odbieraniu telefonu.

Nie miała jednak prawa wnikania w jego życie prywatne, przecież tylko krótko rozmawiali.

Przechodząc przez ulice zatłoczonego Seulu, dużo myślała nad tym przypadkowym spotkaniem z ciemnookim mężczyzną.

Miała rację z tym, że był on zupełnie inną osobą niż tą, której wrażenie sprawiał. Nie był złowrogi, zbyt zdyscyplinowany czy też niesympatyczny. Był tego całkowitą odwrotnością.

Ciemnowłosa myślała o tym nawet jadąc windą do apartamentu swojego bliskiego kuzyna, Parka Chanyeola.

Utrzymywała z nim bliskie stosunki przez co była częstym gościem w jego mieszkaniu.

Zadzwoniła do drzwi, które po chwili otworzył wysoki szatyn bez koszulki z jabłkiem w ręku. Seoyun ani trochę nie dziwił ten widok, ponieważ często widziała go właśnie w takim stanie.

Chanyeol szeroko uśmiechnął się widząc swoją ulubioną kuzynkę, więc nie powstrzymywał się przed uściskaniem jej.

-Cześć Seo.- Park się zaśmiał, co dziewczyna odwzajemniła.

-Zgnieciesz mnie, gigancie- odpowiedziała Seoyun, cicho się śmiejąc. Chanyeol mierzył ponad 185 centymetrów co było naprawdę ogromną liczbą przy 167 centymetrach dwudziestolatki. Mężczyzna wypuścił kuzynkę ze swoich umięśnionych ramion, a następnie wpuścił do środka. Seoyun znała każdy kąt jego apartamentu, więc doskonale wiedziała gdzie się kieruje. Jej celem była kuchnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro