Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Rebekah POV

Po kilku minutach byliśmy już na skraju lasu.
Po wyjściu z samochodów, zebraliśmy się wszyscy razem, żeby uzgodnić co zamierzamy teraz zrobić.

- Uważam, że powinniśmy się rozdzielić na dwie grupy- powiedziałam.

- Niby dlaczego? -zapytała Elena. Tej to zawsze musi coś nie pasować wywróciłam oczami.

- Bo tak będzie nam łatwiej przeszukać przynajmniej część lasu- powiedziałam dalej upierając się przy swoim.

- Las jest wielki, a jak ktoś się zgubi i coś mu się stanie- dalej narzekała.

- Ani ty, ani nikt ze zgromadzonych nie jest człowiekiem, myśl Gilbert!
To wcale nie boli! -powiedziałam z kpiną na co Kol jak i Nik parsknęli śmiechem, nawet Elijah się uśmiechnął.

- Niech ci będzie- powiedziała oburzona, a ja posłałam jej zwycięski uśmiech.

- Więc ja pójdę z rodzeństwem i Stefanem, i przeszukamy tą część gdzie razem z Cass byłyśmy na spacerze, a wy razem z łowcą przeszukacie tamtą -wskazałam stronę po której, stali.
- I nawet nie próbuj już nic więcej mówić, bo skręcę ci kark. Bez ciebie też sobie poradzimy- powiedziałam patrząc na nią. Widać było, że chciała coś dodać, ale jednak zwątpił.
Po chwili mierzenia się na wzajem nienawistnym wzrokiem, odwróciłam się i patrząc porozumiewawczo na rodzeństwo poszłam we wcześniej wskazanym nam kierunku. A po chwili oni także do mnie dołączyli.

- Chodzimy już tak chyba godzinę, i nic nie znaleźliśmy. - powiedział Kol. -
Czy to chodzenia tu ma jeszcze jakiś sens? - zapytał patrząc na mnie, tak jak cała reszta.

- Tak ma, czuje, że coś tu naprawdę jest! - powiedziałam pewnie, i szłam dalej.

Po jakichś dziesięciu metrach okazało się, że miałam racje...

-O cholera, czy wy widzicie to co ja? - zapytał Kol.

-Tak bracie- Elijah pokiwał głową patrząc na to w zadumie.

-Pentagram- wyszeptał Nik podchodząc i dokładnie zaczynając oglądać wielki wypalony pentagram.

- To ona? - zapytał z podziwem.

-T... tak, myślę, że tak- powiedziałam nie mogąc uwierzyć w to co widzę.

- Kim ona do cholery jest? - zapytał jak nigdy dotąd śmiertelnie poważnie Nik.

- Heretykiem.... -odpowiedziałam, ale przerwałam w połowie, lecz na jego pytający wzrok zaczęłam mówić dalej. - Z Salem... jej matka należała do sabatu Cieni- powiedziałam cicho, a tym razem to Elijah zabrał głos pierwszy.

- Rebekah, ty wiesz, że to jeden z najstarszych sabatów świata czarownic, który posługuje się czarną magią.
Czy twoja koleżanka wie jaką posiada moc? I jak niebezpieczna może ona być, gdy wykorzysta się ją do złych celów. - zapytał poważnie.

- Nie, raczej nie.
Ona dowiedziała się o tym kim jest niedawno i nie wiele wie o sabacie i w ogóle o swojej mocy - powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Czy to źle?- zapytałam poważnie.

-Tak Rebekah to bardzo źle- powiedział patrząc na mnie.

- To co teraz? -zapytałam patrząc na niego.

- Trzeba ją znaleźć, to na pewno. A potem uświadomić, jak niebezpieczna może być jej moc. I raczej jej pilnować- pokiwałam głową.

Na chwile zapanowała między nami cisza, bo każdy wpatrywał się zamyślony w to co znaleźliśmy.

- Chyba powinniśmy zawiadomić o tym resztę - powiedział Elijah, a ja niechętnie pokiwałam głową.

- Stefan, to twoja ukochana, ty do niej zadzwoń i jej to powiedz- prychnęłam.  Co spotkało się z natychmiastową reakcją mojego ukochanego braciszka Kol'a w formie chichotu.
Ja wywróciłam tylko oczami postanawiając zostawić to bez komentarza. 

Po chwili pojawiła się reszta, i miała tak zdziwione a,  niektórzy nawet wystraszone miny, że po prostu dusiłam w sobie śmiech.

- Czy... Czy to Cassidy??? -zapytała wystraszona Elena.

Oooj biedaczka. Jakie to smutne.

- Oczywiście, że ona. Ma talent - stwierdziłam rozbawiona, a ona jedynie przełknęła głośno ślinę.

- Czyli jest wiedźmą- stwierdził Damon.

- Nie wiedźmą- prychnęłam. -
Jest czymś lepszym, silniejszym i potężniejszym niż zwykła wiedźma- powiedziałam z podziwem.

- To czym? - zapytała blondyna.

- Istotą, która mogłaby zabić cię jednym pstryknięciem palców- stwierdziłam złośliwie. - Heretykiem. - powiedziałam.

- Pół czarownicą , pół wampirem - wytłumaczyła mulatka widząc pytające spojrzenia przyjaciół.
A ja zaczęłam się śmiać z ich głupoty.

- Z czego się śmiejesz - warknęła Elena patrząc na mnie.

-Z waszej głupoty- odpowiedziałam rozbawiona - A zwłaszcza Damon'a.
Jest sto sześćdziesięcioro pięcio letnim wampirem, a nie wie co to Heretyk- znowu zaczęłam chichotać, bo to na serio zabawne.
Jak mógł tego nie wiedzieć.

Kiedy się uspokoiłam, zaczęliśmy iść dalej, tylko teraz już wszyscy razem.

- Niestety, już nic więcej raczej dzisiaj nie znajdziemy, bo zaczyna robić się ciemno- powiedział Elijah. - Wróćmy tu jutro, jak będzie jasno - zaproponował.



- Ale czy jest sens tu wracać? -zapytała Elena. - Przeszukaliśmy chyba całą cześć lasu wokół tego miejsca,  i nic nie znaleźliśmy. Więc czy jest sens tu jutro wracać i tracić czas? - zapytała brunetka patrząc na nas.

- Woow po raz pierwszy mówisz coś mądrego i niechętnie się z tobą zgadzam.-powiedziałam.
- Nie ma sensu tu już wracać. Nic nie znajdziemy a stracimy tylko czas- popatrzyłam na innych, a oni przyznali nam racje.
Więc oto takim sposobem wróciliśmy do domu, żeby na następny dzień znów się spotkać i myśleć co dalej.



Mamy rozdział z perspektywy Rebekah, która jako wierna przyjaciółka szuka Cass😘😘

Mogę śmiało powiedzieć, że będę ją przedstawiać pod tym względem na wzór kilku cudownych dziewczyn, które są całym moim życiem i je zmieniły oraz zachęciły mnie do pisania.
Dziękuje kochane😘😍❤


Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

             

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro