Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 59





Następnego dnia, obudziłam się dość późno.
Dlatego szybko wstałam i po wzięciu stroju na dziś poszłam do łazienki.

Umyłam się i ubrałam, a następnie wyszłam i po wzięciu torebki, wyleciałam z pokoju jak huragan.

-Gdzie tak biegniesz? -zapytała Bekah.

-Zaraz się spóźnię do pracy i to ostatniego dnia! -powiedziałam i pobiegłam do wyjścia.

Weszłam szybko do auta i po odpaleniu silnika pojechałam do Grill'a.

-Hej, przepraszam za spóźnienie- powiedziałam wchodząc do środka.

-Spoko, nic się nie stało-powiedział Matt odwracając się w moją stronę i posyłając mi uśmiech.

-Jednak się zdecydowałaś wyjechać? -zapytał.

-Tak, chyba tak -powiedziałam.

-W takim razie, masz mnie odwiedzać i dzwonić często! -powiedział.

-Jasna sprawa- odpowiedziałam.

-Tu są te papiery z wypowiedzeniem.
Podpisz w tym miejscu-wskazał na prawy dolny róg.

-Okej -powiedziałam i podpisałam się w wyznaczonym miejscu.

-Będzie mi cię tu trochę brakować-powiedział zabierając papiery i chowając je do teczki.

-Będę cię odwiedzać-powiedziałam przytulając go co on odwzajemnił.

-Gdzie jest ta dziwka?! -usłyszałam z zaplecza piskliwy głos Forbes.

-Jedyna dziwka jaką tu widzę, stoi w tej chwili przede mną -powiedziałam z kpiną.

-Masz natychmiast przestać! -powiedziała.

-Cassidy, wyjaśnisz nam, co znowu zrobiłaś? -zapytał Elijah.

-Ależ oczywiście, dokonałam mojej zemsty-wzruszyłam ramionami jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.

-I nie będę tym razem NIC ODKRĘCAĆ! -powiedziałam.
-Radźcie sobie sami-dorzuciłam jeszcze i odwróciłam się na pięcie.

-Co ty sobie wyobrażasz?! - zapytała Forbes przyszpilając mnie do ściany.

-Ja?
Co ty sobie wyobrażasz, puść mnie, a może pomyśle o tym aby zostawić cię przy żywych-syknęłam.

Dziewczyna puściła mnie lekko przerażona.
Ha, i nawet wiem czemu.
Zawsze jak się zbyt z denerwuje, to w moich oczach widać czerwony błysk.

-Musisz to odkręcić! -powiedziała Bonnie.

-Ja nic nie muszę- wywróciłam oczami.

-Elijah, proszę cię zrób coś! -mulatka popatrzył na Pierwotnego, który w tym momencie był bezsilny.

Elijah westchnął patrząc na mnie, co ja zignorowałam i zadałam pytanie.

-Gdzie Nik i Bekah? -spytałam.

-Rebekah została w rezydencji, a Niklaus musiał coś załatwić -powiedział, a ja pokiwałam głową.

-Jeśli macie zamiar dalej gadać o tym, żebym zdjęła zaklęcia, to możecie sobie iść, bo nic nie wskóracie-powiedziałam i wróciłam na zaplecze, by dokończyć pakować swoje rzeczy z szafki.

Po skończeniu, wzięłam pudło i wróciłam na sale.

-Nie proś, bo nic nie wskórasz-powiedziałam wyprzedzając to co chciał.

-Ehh, okej- powiedział bezsilnie.

Reszta pracy, minęła nam  szybko i w miłej atmosferze.
Śmialiśmy się i wspominaliśmy dawne czasy.

-A pamiętasz jak byliśmy nad jeziorem i wpadłaś do wody? -zapytał rozbawiony.

-Tak, pamiętam-zachichotałam przypominając sobie tamto słoneczne popołudnie.


"Było piękne Czerwcowe popołudnie.
Mieliśmy wtedy po piętnaście lat.
Pewnego dnia wybraliśmy się na spacer nad jezioro.

-Mam pomysł... Berek -krzyknęłam ze śmiechem i zaczęłam uciekać.

-Tak się bawimy, okej -powiedział i zaczął mnie gonić.

-No dawaj, szybciej - krzyknęłam pokazując mu język.

W pewnym momencie nie zauważyłam brzegu jeziora, i wpadłam do niego.

-Hahahah- Matt zaczął się ze mnie śmiać, ale nie przewidział mojego kolejnego ruchu.
Pociągnęłam go za nogę i tak samo jak ja wpadł do wody.

Przez długi czas oboje śmialiśmy się i chlapaliśmy wodą. "


-Eeej, idziemy czy chcesz tu spać? -zapytał rozbawiony Matt, tym samym wyrywając mnie ze wspomnienia.

-Nie, nie chcę.
Już idę -powiedziałam i wzięłam pudło oraz torebkę, a następnie wyszłam przez drzwi, które przytrzymał mi Matt. 

-To co widzimy się jutro? -zapytał, a ja pokiwałam głową.

-Do zobaczenia -powiedziałam i nie czekając na odpowiedź poszłam do auta.

Będąc już pod drzwiami rezydencji, usłyszałam kawałek jakiejś rozmowy.

-Musisz o tym powiedzieć Cassidy! -usłyszałam pretensjonalny głos Rebekah.

-Co musi mi powiedzieć? -zapytałam wchodząc do salonu, gdzie siedzieli Pierwotni i Marshall.

-No dalej, bo ja to zrobię! -powiedziała Bekah patrząc na Nika morderczym wzrokiem.

-Czy ktoś mi wyjaśni o co chodzi? -zapytałam zdezorientowana.

-Usiądź -powiedział Elijah wskazując fotel i zabierając ode mnie pudełko z rzeczami.

-Dobrze... -powiedziałam niepewnie i usiadłam.

-No powiedz jej do cholery! -krzyknęła Bex.

-To ja jej powiem- stwierdziła wilkołaczyca wstając i odwracając się w moim kierunku. 
-Jestem w ciąży z Nikiem.
Przykro mi -powiedziała i usiadła z powrotem.

Moje serce w tym momencie pękło na miliony kawałków, a do oczu napłynęły łzy.

-Kiedy? -zapytałam przez zaciśnięte zęby.

-Jak ostatnio nocowałaś u Donovana-odpowiedział patrząc na mnie ze skruchą.
-Ale ja... -nie dałam mu dokończyć.

-Co ty?!
Nie chciałeś, tak?! -krzyknęłam wściekła.

-Cassidy, spokojnie.
Byłem na ciebie zły... -znowu mu przerwałam.

-I dlatego mnie zdradziłeś i do tego jeszcze zrobiłeś jej dziecko?! -krzyknęłam.

-Cassandro spokojnie- Elijah położył mi rękę na ramieniu żeby mnie uspokoić.

-Nie, nie będę spokojna!
Zbyt długo byłam spokojna i cierpliwa-podniosłam głos.
-Wszystko ci wybaczałam, starałam się jak tylko mogłam!
A ty raz byłeś na mnie zły i od razu poleciałeś do niej! -krzyknęłam.

-Proszę cię... -zaczął, ale ja w żadnym wypadku nie miałam zamiaru pozwolić mu dokończyć.

-Nie, dość tego!
Nie będę więcej tolerować tego wszystkiego! -powiedziałam patrząc na niego.

-Do czego ty zmierzasz? -zapytał.

Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu prosto w oczy. -Z nami koniec! - powiedziałam już spokojnie, ale lodowato.

-Nie możesz -powiedział gwałtownie wstając.

-Ależ mogę i właśnie to robię.
I pomyśleć, że chciałam z tobą jechać do Nowego Orleanu! -wysyczałam przez zaciśnięte zęby i poszłam do siebie.

Po wejściu, od razu wzięłam torbę i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie wyszłam z niego trzaskając drzwiami.

-Dokąd idziesz? -zapytał.

-Nie interesuj się, niedługo wrócę po resztę swoich rzeczy- powiedziałam i wyszłam z domu.

Postanowiłam pojechać do Matt'a.
Może mnie przenocuje.

-Hej- powiedziałam, kiedy mi otworzył.

-Co się stało? -zapytał zdziwiony patrząc na mnie.

-Opowiem ci, ale może w środku-powiedziałam, a on przepuścił mnie w drzwiach.

Usiedliśmy na kanapie i od razu wszystko mu zaczęłam opowiadać.

- No i z nim zerwałam-  powiedziałam wycierając chusteczką oczy.

-Jakby się dało, to od razu bym pojechał bym  go zabić-powiedział Matt zaciskając ręce w pięści

-Proszę cię, daj spokój.
Może to i lepiej, chociaż sama nie wiem.
Ja go kocham, i pewnie tak szybko nie przestane-mruknęłam opierając głowę na jego ramieniu.

-Będzie dobrze, obaczysz-powiedział posyłając mi uśmiech.

-Mam taką nadzieje -stwierdziłam.

-W takim razie zostaniesz w Mystic? -zapytała.

-Nie wiem, zastanawiam się nad tym wszystkim-powiedziałam.

-Wiem, gdzie mam spać, więc jeśli się nie pogniewasz to pójdę się już położyć - popatrzyłam na niego.

-Jasne idź-powiedział.

Wstałam z kanapy, i uprzednio zabierając torbę poszłam do pokoju, w którym zwykle śpię.
Kiedy tylko weszłam, od razu rzuciłam się na łóżko i po dłuższej chwili podczas, której dużo myślałam, usnęłam.

 








6/6

Pamiętajcie, jeszcze dużo się może wydarzyć, więc mnie nie zabijajcie😂😘

A teraz trochę smutna wiadomość, jeszcze jeden rozdział i nastąpi koniec tej części😭😢


Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro