Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

Następnego dnia, a raczej tego samego obudziłam się około południa i to z dość dobrą formą...
Podniosłam się i usiadłam, a wtedy wspomnienia wszystkiego co stało się w nocy, napłynęły do mojej głowy z ogromną siłą.

To jak przyszłam na miejsce,
Historia, którą opowiedziała mi Nadia,
Nasz pojedynek,
Jej wściekłość, kiedy dowiedziała się, że zamiast księgi przyniosłam jej pusty notes,
No i to zaklęcie...

O Shit!
Ta klątwa!
Ona mówiła, że będę powoli tracić siły i nawet to, że jestem w połowie wampirem mi nie pomoże, a w końcu... umrę.

Wystraszona zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony pokoju.
W ogóle jak ja się tu znalazłam?!

W pewnym momencie chwyciłam się za głowę, którą nagle przeszył okropny ból i zamknęłam oczy.

- Raz, dwa, trzy... - zaczęłam po cichu liczyć do dziesięciu, jak to kiedyś miałam w zwyczaju robić, kiedy coś mnie bolało.

Po paru sekundach ból pomału zaczął przechodzić.
Kiedy już zniknął całkiem, postanowiłam się iść troszkę doprowadzić do porządku, dlatego wstałam i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam jakieś ciuchy, a następnie poszłam do łazienki umyć się i przebrać w wybrane rzeczy.

Po wejściu do środka ściągnęłam ubranie i weszłam pod prysznic.
Po umyciu ciała oraz włosów owinięta w ręcznik wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać.
Kiedy już się ubrałam, uczesałam oraz zrobiłam makijaż, wyszłam z łazienki.

Stanęłam na chwile przed półką nocną gdzie leżał mój telefon i dopiero teraz napłynęła do mojej głowy myśl:
Co ja powiem Kath, jak zauważy moje dziwne objawy?
Przecież wampir, którym w połowie jestem nie może mieć bólów głowy, ani podobnych rzeczy.
To będzie podejrzane.
A może powinnam powiedzieć jej prawdę?
Nie wiem co robić westchnęłam bezsilnie.

- Pomyśle nad tym potem - mruknęłam do siebie zabierając telefon i schodząc na dół.

- Cześć- usłyszałam po wejściu do kuchni.

- Hej- odpowiedziałam, zauważając, że patrzy się na mnie jakoś tak dziwnie...

A może znowu mam jakieś odchyłki?
Nieważne pomyślałam otrząsając się z zamyślenia.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej wszystkie składniki potrzebne do zrobienia naleśników.

Po wrzuceniu wszystkiego i wymiksowaniu, nalałam olej na patelnie i rozgrzałam go, by następnie wlać na nią ciasto.
Gdy już skończyłam, nałożyłam na talerze jedzenie sobie i Kath.

- Dziękuje- powiedziała zabierając ode mnie talerz, w odpowiedzi posłałam jej jedynie delikatny uśmiech.

- Co ty taka milcząca dzisiaj? - zapytałam chwile później.

-Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytała wprost.

- Ale czego? - zapytałam, przełykając z trudem kawałek naleśnika.

- Nie udawaj, dlaczego mi nie powiedziałaś o tych postaciach, szeptach no i oczywiście książkach? - popatrzyła na mnie pytająco.

- Ahh, o to ci chodzi... - mruknęłam zawstydzona.

- Tak o to, dlaczego? - ponowiła pytanie.

- Wstydziłam się... - zaczęłam, ale ona mi przerwała.

- Niby czego? - popatrzyła na mnie z irytacją.

- Tego, że słyszałam te szepty i widziałam rzeczy, których inni nie widzieli.
Nie chciałam, żebyś pomyślała, że wariuje i jest ze mną tak bardzo źle.
A po za tym uwierzyłabyś mi? - zapytałam.

- No jasne!
Dziewczyno ty jesteś H-E-R-E-T-Y-K-I-E-M, w połowie wiedźmą!
Pokaż mi wiedźmę, która nie ma odchyłków! - stwierdziła wymachując rękami jak jakaś opętana, co swoją drogą wyglądało u niej dość komicznie.

- No więc pokazuje ci na siebie, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam- stwierdziłam.

- A po za tym, to przecież nie twoja wina tylko tej całej Nadii- stwierdziła.

- No wiem...- zaczęłam, ale uświadomiłam sobie jedną rzecz...
- Czekaj STOP!
Skąd ty to wszystko wiesz?! - zapytałam naprawdę zdziwiona.

- Ymm, no wiesz...
Tak jakby poszłam za tobą na to spotkanie- stwierdziła zmieszana.

Wooo po raz pierwszy widzę te okropną zołzę zmieszaną, chyba muszę zrobić jej zdjęcia pomyślałam uśmiechając się delikatnie.

- Czyli to ty zrobiłaś ten szum kiedy wychodziłam- popatrzyłam na nią rozbawiona.

- Taaa, tak jakby prawie zrzuciłam opakowanie po Chipsach- stwierdziła kręcąc głową, a ja zachichotałam, czego już po chwili żałowałam, bo zaczęło mi się kręcić w głowie.

- Ej wszystko okej? - zapytała Kath widząc, że lekko się chwieje na krześle.

- Tak, już jest dobrze- powiedziałam po chwili, kiedy już mi przeszło.

- Dobra, a teraz obiecaj, że jak coś będzie nie tak to mi powiesz- popatrzyła na mnie surowym wzrokiem.

- Eh, niech będzie, obiecuję- powiedziałam patrząc na nią.

- No ja mam nadzieję! - stwierdziła.

Resztę śniadania przesiedziałyśmy już w ciszy, a potem każda z nas rozeszła się w swoje strony, czyli ja poszłam do pracy, a ona gdzieś indziej, ale niestety nie powiedziała mi gdzie.

Po niecałych dwudziestu minutach, byłam już pod Mystic Grill'em, więc jak tylko weszłam to od razu poszłam się rozebrać z kurtki, którą miałam na sobie i weszłam za bar.
Trochę mnie to zdziwiło, że zamiast Matt'a za nim stoi jakiś brunet. ( Od autorki: Dodany przeze mnie nowy pracownik )

- Emm, hej... - popatrzyłam na chłopaka.

- Cześć, ty musisz być Cassandra, mam rację? - zapytał.

-Tak - odpowiedziałam lekko zdezorientowana.

- Jestem Alex, zastępuje dzisiaj Matt'a - podał mi dłoń, którą uścisnęłam.

- Nie mówił mi, że nie będzie go dzisiaj- stwierdziłam podejrzliwie, bo ten chłopak jakoś mi się nie podobał, był jakiś taki dziwny...

- Tak, bo właśnie dopiero rano mi napisał, żebym go dziś zastąpił, bo on musi coś załatwić- stwierdził chłopak.

- Em, no okej- wzruszyłam ramionami.

Dzień zleciał mi bardzo szybko, nie obejrzałam się, a już zamykaliśmy.
Ten nowy chłopak, Alex był zbyt rozmowny, nie to, że nie lubię rozmawiać, ale on
wypytywał mnie czasami o dziwne rzeczy i jest jakiś taki zbyt miły.
A może mi się po prostu wydaje... Nie wiem.

W pewnym momencie, zaczęłam mieć przed oczami mroczki, zaczęło mi się robić słabo.

- Ej wszystko w porządku? -od razu do mnie doskoczył.

- Tak... - powiedziałam przytrzymując się blatu.

- Chodź, pomogę ci usiąść, bo nie wyglądasz zbyt dobrze- powiedział z lekką satysfakcją?

-Dziękuje- mruknęłam siadając na krześle.

- Przyniosę ci wody- stwierdził, ale zatrzymałam go gestem dłoni.

- Nie dziękuje, nie trzeba- powiedziałam.

-Ale na pewno? - zapytał.

- Tak, na pewno- odpowiedziałam, a on pokiwał jakby niechętnie głową.
Nie chciałam nic od niego brać, w ogóle mu nie ufałam.

Chwilę później, kiedy było mi już lepiej, wstałam i obydwoje wyszliśmy wcześniej zamykając bar.

- Na pewno nie chcesz by cię odwieźć? - zapytał, nie wiem po raz, który już z kolei.

- Tak na pewno, ale dziękuje za propozycje.
Pa- powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, poszłam do auta.

Będąc już w domu, od razu poszłam do siebie, bo Kath jak zwykle o tej godzinie nie było.

Postanowiłam wsiąść jeszcze odprężającą kąpiel zanim pójdę spać, bo jestem jakoś tak strasznie dziwnie zmęczona...

Po dwu godzinnym leżeniu w wannie wyszłam i po wytarciu się, założyłam pidżamę, by następnie wyjść i wskoczyć do łóżka.

Od razu usnęłam.

5/6

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro