Rozdział 45
Następnego dnia, a raczej tego samego obudziłam się około południa i to z dość dobrą formą...
Podniosłam się i usiadłam, a wtedy wspomnienia wszystkiego co stało się w nocy, napłynęły do mojej głowy z ogromną siłą.
To jak przyszłam na miejsce,
Historia, którą opowiedziała mi Nadia,
Nasz pojedynek,
Jej wściekłość, kiedy dowiedziała się, że zamiast księgi przyniosłam jej pusty notes,
No i to zaklęcie...
O Shit!
Ta klątwa!
Ona mówiła, że będę powoli tracić siły i nawet to, że jestem w połowie wampirem mi nie pomoże, a w końcu... umrę.
Wystraszona zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony pokoju.
W ogóle jak ja się tu znalazłam?!
W pewnym momencie chwyciłam się za głowę, którą nagle przeszył okropny ból i zamknęłam oczy.
- Raz, dwa, trzy... - zaczęłam po cichu liczyć do dziesięciu, jak to kiedyś miałam w zwyczaju robić, kiedy coś mnie bolało.
Po paru sekundach ból pomału zaczął przechodzić.
Kiedy już zniknął całkiem, postanowiłam się iść troszkę doprowadzić do porządku, dlatego wstałam i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam jakieś ciuchy, a następnie poszłam do łazienki umyć się i przebrać w wybrane rzeczy.
Po wejściu do środka ściągnęłam ubranie i weszłam pod prysznic.
Po umyciu ciała oraz włosów owinięta w ręcznik wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać.
Kiedy już się ubrałam, uczesałam oraz zrobiłam makijaż, wyszłam z łazienki.
Stanęłam na chwile przed półką nocną gdzie leżał mój telefon i dopiero teraz napłynęła do mojej głowy myśl:
Co ja powiem Kath, jak zauważy moje dziwne objawy?
Przecież wampir, którym w połowie jestem nie może mieć bólów głowy, ani podobnych rzeczy.
To będzie podejrzane.
A może powinnam powiedzieć jej prawdę?
Nie wiem co robić westchnęłam bezsilnie.
- Pomyśle nad tym potem - mruknęłam do siebie zabierając telefon i schodząc na dół.
- Cześć- usłyszałam po wejściu do kuchni.
- Hej- odpowiedziałam, zauważając, że patrzy się na mnie jakoś tak dziwnie...
A może znowu mam jakieś odchyłki?
Nieważne pomyślałam otrząsając się z zamyślenia.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej wszystkie składniki potrzebne do zrobienia naleśników.
Po wrzuceniu wszystkiego i wymiksowaniu, nalałam olej na patelnie i rozgrzałam go, by następnie wlać na nią ciasto.
Gdy już skończyłam, nałożyłam na talerze jedzenie sobie i Kath.
- Dziękuje- powiedziała zabierając ode mnie talerz, w odpowiedzi posłałam jej jedynie delikatny uśmiech.
- Co ty taka milcząca dzisiaj? - zapytałam chwile później.
-Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytała wprost.
- Ale czego? - zapytałam, przełykając z trudem kawałek naleśnika.
- Nie udawaj, dlaczego mi nie powiedziałaś o tych postaciach, szeptach no i oczywiście książkach? - popatrzyła na mnie pytająco.
- Ahh, o to ci chodzi... - mruknęłam zawstydzona.
- Tak o to, dlaczego? - ponowiła pytanie.
- Wstydziłam się... - zaczęłam, ale ona mi przerwała.
- Niby czego? - popatrzyła na mnie z irytacją.
- Tego, że słyszałam te szepty i widziałam rzeczy, których inni nie widzieli.
Nie chciałam, żebyś pomyślała, że wariuje i jest ze mną tak bardzo źle.
A po za tym uwierzyłabyś mi? - zapytałam.
- No jasne!
Dziewczyno ty jesteś H-E-R-E-T-Y-K-I-E-M, w połowie wiedźmą!
Pokaż mi wiedźmę, która nie ma odchyłków! - stwierdziła wymachując rękami jak jakaś opętana, co swoją drogą wyglądało u niej dość komicznie.
- No więc pokazuje ci na siebie, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam- stwierdziłam.
- A po za tym, to przecież nie twoja wina tylko tej całej Nadii- stwierdziła.
- No wiem...- zaczęłam, ale uświadomiłam sobie jedną rzecz...
- Czekaj STOP!
Skąd ty to wszystko wiesz?! - zapytałam naprawdę zdziwiona.
- Ymm, no wiesz...
Tak jakby poszłam za tobą na to spotkanie- stwierdziła zmieszana.
Wooo po raz pierwszy widzę te okropną zołzę zmieszaną, chyba muszę zrobić jej zdjęcia pomyślałam uśmiechając się delikatnie.
- Czyli to ty zrobiłaś ten szum kiedy wychodziłam- popatrzyłam na nią rozbawiona.
- Taaa, tak jakby prawie zrzuciłam opakowanie po Chipsach- stwierdziła kręcąc głową, a ja zachichotałam, czego już po chwili żałowałam, bo zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Ej wszystko okej? - zapytała Kath widząc, że lekko się chwieje na krześle.
- Tak, już jest dobrze- powiedziałam po chwili, kiedy już mi przeszło.
- Dobra, a teraz obiecaj, że jak coś będzie nie tak to mi powiesz- popatrzyła na mnie surowym wzrokiem.
- Eh, niech będzie, obiecuję- powiedziałam patrząc na nią.
- No ja mam nadzieję! - stwierdziła.
Resztę śniadania przesiedziałyśmy już w ciszy, a potem każda z nas rozeszła się w swoje strony, czyli ja poszłam do pracy, a ona gdzieś indziej, ale niestety nie powiedziała mi gdzie.
Po niecałych dwudziestu minutach, byłam już pod Mystic Grill'em, więc jak tylko weszłam to od razu poszłam się rozebrać z kurtki, którą miałam na sobie i weszłam za bar.
Trochę mnie to zdziwiło, że zamiast Matt'a za nim stoi jakiś brunet. ( Od autorki: Dodany przeze mnie nowy pracownik )
- Emm, hej... - popatrzyłam na chłopaka.
- Cześć, ty musisz być Cassandra, mam rację? - zapytał.
-Tak - odpowiedziałam lekko zdezorientowana.
- Jestem Alex, zastępuje dzisiaj Matt'a - podał mi dłoń, którą uścisnęłam.
- Nie mówił mi, że nie będzie go dzisiaj- stwierdziłam podejrzliwie, bo ten chłopak jakoś mi się nie podobał, był jakiś taki dziwny...
- Tak, bo właśnie dopiero rano mi napisał, żebym go dziś zastąpił, bo on musi coś załatwić- stwierdził chłopak.
- Em, no okej- wzruszyłam ramionami.
Dzień zleciał mi bardzo szybko, nie obejrzałam się, a już zamykaliśmy.
Ten nowy chłopak, Alex był zbyt rozmowny, nie to, że nie lubię rozmawiać, ale on
wypytywał mnie czasami o dziwne rzeczy i jest jakiś taki zbyt miły.
A może mi się po prostu wydaje... Nie wiem.
W pewnym momencie, zaczęłam mieć przed oczami mroczki, zaczęło mi się robić słabo.
- Ej wszystko w porządku? -od razu do mnie doskoczył.
- Tak... - powiedziałam przytrzymując się blatu.
- Chodź, pomogę ci usiąść, bo nie wyglądasz zbyt dobrze- powiedział z lekką satysfakcją?
-Dziękuje- mruknęłam siadając na krześle.
- Przyniosę ci wody- stwierdził, ale zatrzymałam go gestem dłoni.
- Nie dziękuje, nie trzeba- powiedziałam.
-Ale na pewno? - zapytał.
- Tak, na pewno- odpowiedziałam, a on pokiwał jakby niechętnie głową.
Nie chciałam nic od niego brać, w ogóle mu nie ufałam.
Chwilę później, kiedy było mi już lepiej, wstałam i obydwoje wyszliśmy wcześniej zamykając bar.
- Na pewno nie chcesz by cię odwieźć? - zapytał, nie wiem po raz, który już z kolei.
- Tak na pewno, ale dziękuje za propozycje.
Pa- powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, poszłam do auta.
Będąc już w domu, od razu poszłam do siebie, bo Kath jak zwykle o tej godzinie nie było.
Postanowiłam wsiąść jeszcze odprężającą kąpiel zanim pójdę spać, bo jestem jakoś tak strasznie dziwnie zmęczona...
Po dwu godzinnym leżeniu w wannie wyszłam i po wytarciu się, założyłam pidżamę, by następnie wyjść i wskoczyć do łóżka.
Od razu usnęłam.
5/6
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro