Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Dzisiaj w szkole, nie działo się nic co byłoby warte opisywania, no może, oprócz tego, że naszej świętej trójcy ani Stefana czy też Jeremy'ego  nie było w niej.
Dziwne... a nie, jednak nie,  pewnie klątwa, którą  rzuciłam na Forbes zaczęła już działać i dlatego ich nie było.
Biedulka... Tak strasznie mi przykro, że aż w ogóle.

- To w co się, w końcu ubierasz? - zapytała Bekah, która jak tylko się dowiedziała, zmusiła mnie bym poszła na to spotkanie, chodź wcale nie mam na to dziś ochoty.

- Ymm, ubiorę już tą sukienkę i te szpilki, ale daj mi spokój.
Okej? -zapytałam a ona z entuzjazmem pokiwała głową.

- To idź się ogarnij -powiedziała wpychając mnie do łazienki.

No dobra, wzięłam szybki prysznic, i ubrałam się w to co mi kazała:

I do tego te szpilki:


- Wyglądasz olśniewająco- powiedziała, gdy już wyszłam.

- Tak, dzięki- mruknęłam.

- Teraz makijaż, siadaj - pokazała na krzesło, a ja wykonałam jej polecenie i usiadłam na nim.

Po jakiś dwudziestu pięciu minutach pracy, wreszcie skończyła.

- Proszę, możesz zobaczyć- powiedziała a ja spojrzałam w lustro.
Trzeba jej przyznać wyszło świetnie.

( tak to wygląda)

Bex pofalowała mi jeszcze włosy, i byłam gotowa do wyjścia.

- Akurat zostało ci czterdzieści minut, jedź już, bo się spóźnisz- powiedziała, a ja nie chcąc się już z nią kłócić, po prostu zeszłam na dół i wyszłam z domu.

Po trzydziestu minutach, byłam na miejscu, i od razu zauważyłam Patrick'a, który siedział z nosem w telefonie.

Kiedy podeszłam podniósł wzrok, a oczy rozszerzyły się mu do wielkości monet.

- Coś nie tak? - zapytałam zaniepokojona.

- Nie, nie, po prostu wyglądasz olśniewająco- powiedział nie mogąc oderwać ode mnie oczu.

- Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił.

- To co, może już wejdziemy? - zapytał a ja pokiwałam głową,  i akurat zdążyliśmy na sam styk na film.

Seans trwał koło osiemdziesięciu minut, więc wyszliśmy o godzinie siedemnastej.

Był to jakiś tandetny Horror, którego w ogóle się nie bałam.
Pewnie wziął go z myślą, że zacznę się do niego przytulać na strasznych momentach.

A pfff, nie ze mną te numery słońce pomyślałam.

Poszliśmy jeszcze na spacer.  W pewnym momencie on się zatrzymał, i chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam w tył.

- Coś nie tak? - zapytał wystraszony.

- Tak, chciałeś mnie pocałować- powiedziałam patrząc na niego jak na idiotę.

- No właśnie, myślałem, że tego chcesz- popatrzył na mnie z pretensjami.

- JA?! - zapytałam zdziwiona.
-Żartujesz sobie ze mnie, ja kocham kogoś innego. - powiedziałam patrząc na niego.

- To po co dawałaś mi te wszystkie znaki?! - prawie krzyknął.

- Jakie znaki?! - zapytałam.
- Na głowę upadłeś, ja nie dawałam ci żadnych znaków!
Ubzdurałeś sobie coś! -powiedziałam.

- No raczej nie! - powiedział oburzony.

- No raczej tak!
A teraz żegnam- powiedziałam i nie oglądając się za siebie odeszłam.

Po chwili byłam obok samochodu, więc wsiadłam do niego, i w tym samym czasie akurat zaczął dzwonić mój telefon.

Na wyświetlaczu ukazał mi się napis Elijah, więc odebrałam.

- Tak? - zapytałam.
- Cassidy, przyjedź do Mystic Grill'a, TERAZ- powiedział poważnie.
- Dobrze, zaraz będę - powiedziałam i się rozłączyłam.

Chyba nawet wiem ,o co mu chodzi, pomyślałam odpalając silnik.

Po kilku minutach drogi,  byłam już pod Grill'em, więc zaparkowałam i wysiadając udałam się do wejścia.

- COŚ TY JEJ ZROBIŁA?! - wrzasnęła Elena, kiedy tylko mnie zobaczyła, i rzuciłaby się na mnie gdyby nie Elijah, który ją przytrzymał.

No to będzie zabawa pomyślałam.

- Ale o co ci chodzi??? - zapytałam niewinnie.

-O CO?! O CO?! - zapytała, a raczej krzyknęła.
- O TO CZEMU ONA PLUJE, ALBO WYMIOTUJE KRWIĄ! -wskazała na te dziwkę.

- A z kąt ja mam to wiedzieć??? - zapytałam patrząc na nią.

- Cassandro proszę, i tak wiemy, że to ty- westchnął bezradnie Elijah.

- A nawet jeśli, to co??? - zapytałam z kpiną.

- Co to jest?!
I dlaczego?! - zapytała już spokojniej, chodź nadal wkurzona Elena.

Popatrzyłam na Bonnie z politowaniem- Naprawdę?
Co z ciebie za wiedźma? - zapytałam patrząc na nią rozbawiona.

- O co ci chodzi? - zapytała.

- O to, że to klątwa, i to jedna z tych, które każda WIEDŹMA powinna znać- prychnęłam.

- To znaczy? - zapytała.

- Klątwa krwi- prychnęłam.
- Osoba na, którą się ją rzuci, wymiotuje lub pluje krwią, ale też można dostać przy tym krwotoku, oraz tracić rozum i pewność siebie- odpowiedziałam na jej pytające spojrzenie.

- Co?! - zapytała wściekła Elena.
- Masz ją natychmiast zdjąć!- powiedziała.

- No niech pomyśle... -udałam, że się zastanawiam.
-... Nie. - powiedziałam, siadając na blacie- Masz Bonnie, niech ona ją zdejmie.
Chodź no wiesz, będzie jej trudno, bo nawet nie wiedziała co to. - stwierdziłam rozbawiona.
- Więc życzę powodzenia- powiedziałam złośliwie.

- Cassandro- Elijah popatrzył na mnie z proszącą miną.

- Nie. - odpowiedziałam.
- Niech teraz ona, trochę pocierpi -powiedziałam wzruszając ramionami.

- Jesteś potworem! - powiedział Damon.

- Naprawdę?! - zapytałam.
- Ja nim jestem?! - syknęłam, patrząc na Caroline.
- ZROBIŁAM JEJ COŚ RAZ ZŁEGO, I JUŻ JESTEM POTWOREM! - krzyknęłam wściekła.
- MOŻE NAJPIERW ZLICZCIE ILE KRZYWD ZROBIŁA MI ONA! ILE TO JA ,WYLAŁAM PRZEZ NIĄ ŁEZ.- powiedziałam wstając i kierując się do wyjścia.

-Cassandra, wróć- usłyszałam szorstki głos Klaus'a, ale miałam to gdzieś, i jak wychodziłam, to jeszcze specjalnie trzasnęłam drzwiami patrząc się na niego.

Następnie, weszłam do auta i odjechałam.

Po kilku minutach byłam już, w rezydencji, od razu po przekroczeniu jej progu poszłam do siebie do pokoju.

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam
było po szukanie słuchawek,  a następnie rzuciłam się na łóżko i położyłam głowę na miśku.

Leżałam tak już chwile, z obojętną miną. Nie chciało mi się płakać, po co?

Leżałabym tak dłużej, gdyby nie to, że usłyszałam jak ktoś trzaska drzwiami na dole,
a dosłownie po sekundzie, ten ktoś wparował mi tak po prostu do pokoju.
Doskonale wiem co to za ktoś, i dlatego tym bardziej nie mam ochoty się podnosić.






Dzisiaj trochę krócej, bo baba, przyszła do mnie na geografie późno, i nie dałam rady napisać więcej.

Mam nadzieję, że się wam podobał, i wyczekujcie następnego. 🙂

Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro