Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 52

Od tych wszystkich zdarzeń, minęło mnóstwo czasu.


Uwierzycie, że jeszcze dziewięć dni i skończę szkołę?


Bo ja nie mogę w to uwierzyć, czuję się jakbym co dopiero wczoraj tu przyjechała.


Ten czas tak szybko zleciał.



Ale może opowiem wam, co nieco o tym co się wydarzyło przez ten czas.


Otóż zaraz po tym jak wróciłam do siebie, z Eleną i bandą Scooby-Doo dalej pozostawaliśmy wrogami.


I właśnie, oni... zabili Kol'a.


Długi czas nie mogliśmy się po tym pozbierać.


Obiecałam sobie wtedy, że się zemszczę i zamierzam te obietnice dotrzymać!



A po za tym, do miasta przyjechała wilkołaczyca Hayley Marshall.


Nie podoba mi się ona.


Wydaje mi się, że coś knuje, ale mniejsza ona jest tu najmniej ważna.



Jutro są moje osiemnaste urodziny!


Klaus postanowił z tego powodu, wydać bal, czego ja nie chce.


Nie lubię takich dużych i oficjalnych imprez, ale się uparł i nie mogę wybić mu tego pomysłu z głowy.


Chyba nie mam wyboru i będę musiała wbić balową kieckę, szpilki i jakoś ten jeden dzień wytrzymać.


Ale lepiej przejdźmy do tego co dzieje się w tej chwili.



Zza myślenia wyrwał mnie głos Matt'a.


- Nad czym tak myślisz? -zapytał stojąc obok.



- O tym wszystkim, jutro są moje osiemnaste urodziny, a do tego zaraz skończę szkołę.


Nie wiem co dalej Matt. - powiedziałam zmartwiona.



- Nie masz żadnych planów? -spytał lekko zdziwiony.


-Przecież od zawsze marzyłaś o tym aby wyjechać do wielkiego miasta i zrobić karierę- powiedział z uśmiechem.


W tej chwili przypomniał mi się tamten piękny dzień.




Jest środek lipca.


pięcioletnia dziewczynka razem ze swoim przyjacielem leżą na trawie przy rzece i rozmawiają o przyszłości.



-Co chciałabyś robić, kiedy już dorośniesz? -spytał chłopiec patrząc na rudowłosą koleżankę.



-Chciałabym wyjechać do jakiegoś dużego miasta, na przykład Los Angeles i tam studiować.


Kto wie, może potem zostanę jakąś słynną gwiazdą- zachichotała dziewczynka.



-I zostawisz mnie? -zapytał smutno chłopiec.



-No coś ty Matt, ja cię nigdy nie zostawię w końcu jesteśmy przyjaciółmi-powiedziała dziewczynka i przytuliła chłopca.



-Masz rację, jak mogłem tak pomyśleć- odpowiedział również przytulając koleżankę.




-Ej ty mnie słuchasz w ogóle? -zapytał Matt wybudzając mnie z tego pięknego wspomnienia.



-Tak, przepraszam zamyśliłam się -powiedziałam posyłając mu delikatny uśmiech, co on odwzajemnił.



-Zostawisz mnie? -zapytał.



-Słucham? -popatrzyłam na niego nic nie rozumiejąc.



-Po ukończeniu szkoły na pewno gdzieś wyjedziesz.


I zostawisz mnie... - powiedział lekko smutny.



- No co ty Matt, nigdy cię nie zostawię. Jesteśmy przyjaciółmi - stwierdziłam z uśmiechem powtarzając słowa, które już mu kiedyś powiedziałam.



-Ale naprawdę, nie masz żadnych planów co do swojego dalszego życia? - popatrzył na mnie zdziwiony.



-Klaus mówił, że mają zamiar wyjechać do Nowego Orleanu i chce żebym pojechała razem z nimi-powiedziałam spuszczając głowę.



-I co mu powiedziałaś? -zapytał.



-Że mnie zaskoczył i muszę to przemyśleć -mruknęłam.



-Ej co jest? -zapytał zmartwiony.



-Chodzi o to, że ja nie wiem czy chcę wyjechać.


Mam mętlik w głowie.


Z jednej strony tak, a z drugiej nie - powiedziałam ciężko wzdychając.



-Cassidy, zastanów się na spokojnie, a teraz chodź trzeba się napić - skomentował pokazując na alkohol.



-Matt cholera nie kuś- zaśmiałam się, a on razem ze mną.



-Oj no tylko troszkę -powiedział podając mi szklankę



-Niech będzie-wzięłam ją od niego.



-To co zamykamy? -zapytał.



-Tak, bo idę jeszcze z Kath i Bekah po ślubie - westchnęłam z niezadowoleniem.



-Dasz radę, to tylko jeden dzień- zachichotał.



-Łatwo ci mówić- mruknęłam zabierając swoje rzeczy i kierując się do wyjścia.



-Dobra, dobra.


Do zobaczenia- przytulił mnie.



-Tak do jutra- powiedziałam po czym każde z nas rozeszło się w swoje strony.



Wsiadając do auta usłyszałam jak mój telefon wydaje dźwięk informujący mnie, że przyszła mi wiadomość.



Od Barbie:


Gdzie jesteś?


Razem z Katherine czekamy przed wejściem.



Do Barbie:


Zaraz będę.



Po niecałych dziesięciu minutach byłam na miejscu.


Dziewczyny znalazłam bez większych trudności, więc podeszłam się przywitać.



-Hej- powiedziałam przytulając Bex a potem Kath.



- Cześć-odpowiedziały mi równocześnie na co się zaśmiałam.



-To co, najpierw po sukienkę stwierdziła podekscytowana Bex, a ja pokiwałam jedynie głową.



Po wejściu do sklepu z sukniami wieczorowymi, nawet Kath się ożywiła i obie zaczęły szukać czegoś zarówno dla siebie jak i dla mnie, bo ja skora do przeglądania sukienek nie byłam.



-Może ta? - Bex pokazywała mi już chyba z piątą sukienkę, ale żadna mi nie pasowała.



-A ta? -Kath wskazała na jakąś zieloną, a ja stanowczo pokręciłam głową.



Po dłuższych za stanowieniach


wybrałyśmy razem te trzy:


Chciałam mieć coś wyjątkowego, ale nie w stylu księżniczki, dlatego pierwszą odrzuciłam.



-Mi się podoba trzecia - skomentowała Bekah.



-Ja jednak wolę drugą, jest bardziej skromna- powiedziałam, a ona pokiwała głową i poszłyśmy zapłacić.



Po tym jak wyszłyśmy z salonu sukienek poszłyśmy jeszcze do kosmetyczki.



W rezydencji z powrotem byłyśmy około dwudziestej trzeciej, bo wpadłyśmy jeszcze do Kath w drodze powrotnej.



-Dobranoc -powiedziałam i zniknęłam u siebie w pokoju.



Na myśl o jutrzejszym dniu miałam ochotę zakopać się tysiąc metrów pod ziemią i to żywcem.


Dlatego, żeby się odprężyć poszłam wsiąść kąpiel.



Z wanny wyszłam jakieś dwie godziny później i to tylko dlatego, że woda się już zrobiła zimna.


Po przebraniu się od razu wskoczyłam pod kołdrę.



I z myślą, że muszę jutro jakoś przetrwać, usnęłam.
















I jak rozdzialik?


Podobał się?


Piszcie w komentarzu😊



Do Zoba



I



Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro