Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50

Około godziny dwudziestej trzeciej jak wszyscy poszli już spać. Zabrałam plecak z potrzebnymi rzeczami i z lekkimi trudnościami skierowałam się na dół.

Kiedy wyszłam już z rezydencji, skierowałam się prosto do auta i po odpaleniu silnika pojechałam w stronę lasu.

Kilka minut później byłam na miejscu, dlatego wysiadłam z auta i uprzednio go zamykając ruszyłam w stronę lasu.

Po dwudziesto minutowej wędrówce, stanęłam w krzakach niedaleko małego domku, tego z mojej wizji.

-No dobra- mruknęłam i zobaczyłam, że z domku wychodzi Alex.
Świetnie, jednego będzie mniej.

-Wygodnie ci w tych krzakach? - usłyszałam jego głos, co lekko mnie zdziwiło.
Jak on mnie usłyszał?

- Bywałam w wygodniejszych- stwierdziłam wzruszając ramionami i wychodząc z nich.

- Daje ci szanse, oddaj te książkę po dobroci, albo porozmawiamy inaczej- powiedział wysuwając kły.

No proszę, a więc wampir.

-Na nic ci się te kiełki zdadzą.
Jak widać mało o mnie wiesz- stwierdziłam z politowaniem.

-Jesteś wiedźmą... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Pudło- powiedziałam z uśmiechem.

- Jak to? - zapytał sam siebie.

- Tak to, jestem w połowie tym co ty, czyli Heretykiem - zachichotałam.
-Ciocia nie wspominała? - dodałam z udawanym smutkiem.

- Zaraz, z kąt wiesz, że Nadia to moja ciotka? - zapytał idąc powoli w moją stronę.

- Instynkt- wzruszyłam ramionami, ale on niezbyt mi uwierzył i od razu się skapnął.

- Aria... - mruknął.
- Już ja jej pokaże- pokręcił zły głową.

- I to podobno ja wariuje i jestem dziwna dlatego, że wierze w Szatana- powiedziałam rozbawiona, ale pożałowałam tego, bo zakręciło mi się lekko w głowie co wykorzystał mój porywacz i skręcił mi kark.

Obudziłam się w miejscu z mojego snu, a obok mnie w jakiejś klatce siedział Matt.

- Nareszcie się obudziłaś- powiedział.

- Ile był nieprzytomna? - zapytałam patrząc na niego czy jest cały.

- Jakieś trzydzieści minut- powiedział, a ja pokiwałam głową.

Matt w skrócie opowiedział mi jak tu trafił i w ogóle, a ja opowiedziałam mu co było u mnie.

- To się wpakowałaś - stwierdził kręcąc głową z niedowierzaniem.

- No wiem- westchnęłam słysząc czyjeś kroki.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich...


Rebekah POV


Jakoś koło godziny dwudziestej czwartej, postanowiłam iść sprawdzić co u Cassidy.

- Cass, wszystko w porządku? - zapytałam, ale odpowiedziała mi cisza.
Zapaliłam światło i zobaczyłam, że jej nie ma.
Od razu poszłam powiedzieć Nikowi.

- Nik- powiedziałam wchodząc do jego pokoju.

- Co jest? - zapytał otwierając oczy.

- Nie ma jej! - powiedziałam, a on gwałtownie się podniósł.

- Jak to jej nie ma?! - zapytał zły.

- Tak to, pójdę powiedzieć reszcie- powiedziałam, a on pokiwał głową.

- Zobaczymy się na dole- dorzucił gdy wychodziłam.

Jakieś dziesięć minut później,  już wszyscy byliśmy w salonie.

- I jak do niej można spokojnie mówić?! - Nik był ewidentnie zdenerwowany, bo chodził w te i we w te.

- Spokojnie bracie, musimy tam pojechać- powiedział Elijah.

- To chyba oczywiste - stwierdziła Katherine.
- Sama ją ukatrupię jak zrobiła coś głupiego- dorzuciła brunetka.

Chwile później wszyscy wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę lasu.


Cassandra POV


- Aria? - zapytałam, a blondynka pokiwała głową i pokazała na usta byśmy byli cicho.

Podeszła do klatki Matt'a i otworzyła ją za pomocą jakiegoś klucza, wyciągniętego z kieszeni.
Następnie podeszła do mnie i zrobiła to samo.

- Teraz tak, za chwile zejdzie tu Alex by sprawdzić czy się obudziłaś, wiesz co masz zrobić- puściła mi oczko a ja z uśmiechem pokiwałam głową.

- Dziękujemy- powiedział Matt, kiedy dziewczyna wychodziła.
W odpowiedzi posłała mu uśmiech.

Wstałam i schowałam się z boku za drzwiami. 
Chwile później do pomieszczenia wszedł Alex, który zaczął się rozglądać szukając mnie.

- Kolorowych koszmarów- powiedziałam i skręciłam mu kark, a chłopka upadł na ziemie.
-Chodź, idziemy - popatrzyłam na Matt'a.
Zabrałam brunetowi jeszcze klucz od piwnicy i wyszliśmy z niej.
Zamknęłam drzwi na wypadek gdyby zbyt wcześnie się obudził, a następnie pociągnęłam Matt'a za sobą na górę.
Nie czułam się najlepiej, ale musze dać rade westchnęłam.

- Aria, gdzie jesteś? - usłyszałam głos Nadii.

-Tu ciociu -odpowiedziała dziewczyna wychodząc z jakiegoś pomieszczenia i stając tak, że nas zobaczyła.
Posłałam jej uśmiech, a ona dała mi dyskretny znak, że możemy już wyjść.

Pokazałam Matt'owi na drzwi dając mu tym samym znać, że ma wiać, ale on pokręcił głową. Posłałam mu uśmiech i wyszłam z cienia.

- Ładnie to tak na mnie nasyłać bratanka? -zapytałam z kpiną.

- No proszę, wiedziałam, że wcześniej czy później przyjdziesz, by zdjąć z ciebie klątwę- stwierdziła ze złośliwym uśmieszkiem.
- Gdzie księga? - zapytała.

- Nie i nie będzie- powiedziałam.

- W takim razie nadal się będziesz męczyć, ale raczej dużo czasu ci już nie zostało... - powiedziała z satysfakcją.

- No ja nie wiem- powiedziałam podchodząc do niej.

- Myślisz, że się ciebie boje? - zapytała z kpiną.

- Teraz już droga ciociu powinnaś- powiedziała Aria machając jej przed oczami talizmanem.

- Ty przeciwko mnie?! - syknęła.

- Tak, mam cię już serdecznie dość- powiedziała.

-Cassidy, łap i zniszcz- powiedziała, rzucając w moją stronę talizman, który sprawnie złapałam.

- Nie rób tego- powiedziała Nadia.

-Niby dlaczego? - zapytałam unosząc brwi.

- Pomyśl ile razem możemy zrobić- powiedziała chcąc mnie przekonać.

- Nieee, ja działam sama - powiedziałam.

- Nie bądź głupia, zastanów się- upierała się przy swoim.

- Nie ma takiej opcji, mów jak ściągnąć te klątwę! - powiedziałam.

- Nigdy- syknęła.

- Twoja strata... -powiedziałam i chciała stłuc medalion, ale mnie powstrzymała.

-Zgoda, zgoda!
Tylko go nie niszcz- powiedziała błagalnym głosem.

- Pytam po raz ostatni, jak zdjąć klątwę? - popatrzyłam na nią surowo.

- Musisz to wypić... -wskazała na buteleczkę z jakimś płynem.
- I albo ty albo ktoś musi wypowiedzieć zaklęcie- powiedziała.

-Jakie zaklęcie? - zapytałam.

- Aria podaj mi te książkę- wskazała na małą książeczkę w zielonej okładce.
Dziewczyna podała jej książkę a ta otworzyła na jakiejś stronie.
- To zaklęcie- wskazała na słowa pokazując mi je.

- Z kąt mam te pewność, że nie kłamiesz? - zapytałam, czując, że coraz gorzej zaczynam się czuć.

- To prawdziwe zaklęcie, nie kłamie- powiedziała Aria.
Nie wiem czemu, ale zaufałam tej dziewczynie
Może mnie to zmyli, ale trudno zaryzykuje.

- Dobrze, Matt weź te buteleczkę i książkę z zaklęciem od Arii- powiedziałam, a on pokiwał głową i zrobił to co mu kazałam.

- Masz to co chciałaś, a teraz oddaj mi talizman- powiedziała wyciągając rękę.

- Chyba śnisz- stwierdziłam rzucając talizmanem o ziemie i depcząc go.

- Ty głupia dziewucho, czy wiesz co zrobiłaś?! - popatrzyła na mnie wściekła, a ja wzruszyłam ramionami i popatrzyłam na Arie. 

- Tłukąc ten wisiorek pozbawiłaś ją całej mocy- powiedziała.

-Doprawdy? - zapytałam.
- Bardzo mi przykro- stwierdziłam z udawanym smutkiem co spotkało się z damskim chichotem Arii.

- Przynajmniej teraz mogę zrobić to co chciałam już zrobić dawno- powiedziała dziewczyna wbijając ciotce nóż w serce, w tej samej chwili, moje siły znowu ze mnie uleciały i zemdlałam.
Znowu nastała ta ciemność.


2/3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro