Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

....Zastałam w salonie naszą KOCHANĄ (wyczujcie sarkazm) Świętą Trójce z Damon'em na czele.


Zaraz co on trzyma... KURWA! TO SĄ MOJE KSIĘGI! ALE SKĄD ON JE DO CHOLERY JASNEJ MA?!

- SKĄD TO MASZ?! - krzyknęłam, na co on z cwanym uśmiechem pomachał mi jedną z nich przed nosem, a kiedy chciałam mu ją zabrać, ta dziwka Caroline złapała mnie za gardło i przyszpiliła do ściany!

TAK MNIE! DO JASNEJ, CHOLERY MNIE! JUŻ JA JEJ POKARZE! ZOBACZY Z KIM ZADARŁA!

- Puść mnie dziwko -powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Ani mi się śni dopóki nie wyjaśnisz nam kim jesteś i co to - wskazała na księgi- Robiło w twoim pokoju!

- Mówię po raz ostatni! Puść mnie! - ostrzegam ją, na co ona kręci głową.

Okej, sama się prosiłaś!

- Ostrzegałam - powiedziałam po czym odepchnęłam ją z taką siłą, że poleciała na ścianę i ją ukruszyła. A co najlepsze, nie rusza się!
Oops, chyba złamałam jej kręgosłup...

O tak kończy się zadzieranie ze mną!

- Co ty jej zrobiłaś?! -krzyknęła Elena po czym podbiegła do przyjaciółeczki.
- Ona się nie rusza! - krzyknęła z histerią, na co obok niej natychmiast znalazła się mulatka.
A ja otrzepałam się z brudu tej dziwki .

- Kim ty jesteś?! - wrzasnął Damon podbiegając do mnie, ale jakież było jego zdziwienie, gdy jego też odepchnęłam. I to jednym sprawnym ruchem.

Podeszłam do niego i kucając obok zaczęłam mówić- Zapamiętaj sobie raz na wieki- mówiłam wykręcając mu rękę w nienaturalny sposób - MOICH RZECZY SIĘ NIE RUSZA! - wrzasnęłam mu do ucha na co się skrzywił.
- A odpowiadając na twoje pytanie - tu mówiłam szeptem - Jestem waszym koszmarem, tym najgorszym z najgorszych. - powiedziałam po czym podniosłam się i wzięłam moje księgi a następnie z gracją poszłam na górę do swojego pokoju zostawiając tamtą czwórkę w niezłym szoku.

_______________________________

Po wejściu do swojego pokoju otwarłam jedną z ksiąg w poszukiwaniu zaklęcia które pozwoli mi zamknąć mój pokój tak, że oprócz mnie nikt do niego nie wejdzie. Po chwili znalazłam to czego   szukałam, ale nie tylko... mniejsza z tym, i gdy już rzuciłam zaklęcie, to pomyślałam, że może wreszcie się rozpakuje, tak i też zrobiłam.

Gdy skończyłam robić wszystko co miałam zrobić, była już godzina dwudziesta, więc poszłam zrobić wieczorną toaletę i przebrać się.

Kiedy wyszłam z łazienki było jeszcze wcześnie, dlatego wzięłam książkę, i zaczęłam ją czytać tam gdzie skończyłam ostatnio.
A po jej zakończeniu poszłam spać.

_______________________________

Obudziłam się słysząc jak ktoś wali w moje drzwi.
- Czego?! - wrzasnęłam i spojrzałam na budzik, jest
godzina dwunasta?!

Uff na szczęście dziś jest sobota, więc wisi mi to i powiewa.

Ale wracając.
Ktoś wali w moje drzwi i to tak jakby chciał je zaraz wywarzyć!

- Wychodź natychmiast! - usłyszałam głoś, który należał do Eleny.
OMG, ktoś tu się chyba zdenerwował.
-Wychodź albo wywarze drzwi- krzyknęła "groźnie".

- Proszę bardzo, wywarzaj je sobie, ale szczerze życzę ci w tym powodzenia- krzyknęłam z kpiną dalej leżąc sobie na łóżku.

- I tak będziesz musiała kiedyś z niego wyjść! - krzyknęła i sobie poszła.

No właśnie kiedyś...ale w sumie...zawsze mam jeszcze okno...

Posiedziałam jeszcze chwile, po czym wzięłam ubrania i razem z nimi poszłam do łazienki.

Dzisiaj wyglądam o tak :


I założyłam do tego jeszcze szary dłuższy sweterek, ponieważ było w miarę ciepło. A jeśli chodzi o makijaż, to ostatnio wolę stawiać bardziej na prostotę i tak też zrobiłam dzisiaj, bo użyłam tylko podkładu, szminki i tuszu żeby podkreślić rzęsy. ( zdj)

Gotowa wyszłam z łazienki po czym wzięłam telefon i zadzwoniłam do jedynej osoby, której moim zdaniem mogę ufać : Rebekah, ponieważ szukając wczoraj zaklęcia natknęłam się na dziwną notatkę...

Rebekah POV.

Właśnie kłóciłam się znowu z Nikiem! I kłóciłabym się dalej, gdyby nie mój telefon, który zaczął dzwonić przez co reszta mojego KOCHANEGO rodzeństwa zwróciła na mnie swoją całą uwagę.

Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam telefon i wkurzonym głosem powiedziałam:

- Czego?!
- Tak, ciebie też miło słyszeć Barbie. - usłyszałam rozbawiony głoś Cass przez co złagodniałam.
- Ach, to ty myślałam, że to znowu jakiś idiota, któremu dałam swój numer i teraz wydzwania żebym się z nim umówiła - powiedziałam zirytowana na co Kol parsknął śmiechem.
- Poczekaj chwilkę- powiedziałam miłym głosem po czym zwróciłam się do mojego brata:
- Zamknij się idioto, albo sama ci w tym pomogę!
- Już jestem, a więc z jaką sprawą dzwonisz? -zapytałam -Mam pytanie...  - zaczęła- ty jako jeden ze starszych wampirów powinnaś coś o tym wiedzieć- mówiła
- Ale o czym? - zapytałam nie wiedząc o co jej chodzi.
- O... Wiesz co, zresztą nieważne przepraszam, że ci zawracam głowę, paa - powiedziała i się rozłączyła.
- Paa... -powiedziałam. 

Dobra, to było dziwne pomyślałam..

-Kto dzwonił- zapytał zirytowany Nik.
- Moja przyjaciółka- odpowiedziałam
- To ty masz przyjaciół - zapytał z udawanym zdziwieniem Kol za co dostał ode mnie po łbie.
- Oczywiście, że mam idioto. - popatrzyłam na niego z politowaniem i poszłam do siebie. 

Cassandra POV

Po tym jak się rozłączyłam, zaczęłam przeklinać swoją głupotę! Jak mogłam chcieć ją o to zapytać?! Wtedy by się wydało to, że szperam w wiadomościach w, których nie powinnam!
Ehh, dobra spokojnie, przecież jej nie zapytałam, jest okej pomyślałam i poszłam poczytać książkę dla uspokojenia.

Gdy skończyłam była czternasta a ja nadal jeszcze nic dziś nie jadłam...
W takim razie trzeba iść na polowanie pomyślałam, i zabierając torebkę, telefon oraz kluczyki, które wrzuciłam do niej.

Podeszłam do okna by je zamknąć, nie chce znowu nieproszonych gości w moim pokoju.
A następnie udałam się na dół gdzie oczywiście bez krzyków za wczoraj się nie obejdzie...

I mamy koniec rozdziału piątego 😁

Do Zoba

I

Buziaki x_Cassidy_x 😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro