Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

Katherine POV
W tym samym czasie, kiedy Cassandra zobaczyła kartkę.

Idąc do swojego pokoju, usłyszałam jak Cassidy...  mówi do siebie?

Wiem, że to niegrzeczne podsłuchiwać, ale to silniejsze ode mnie.

Stanęłam za ścianą i wsłuchałam się w to co mówiła.

- Nie wiem czy mnie słyszysz i kim jesteś, ale możesz być pewny, że nie oddam ci żadnej księgi! - podniosła głos, a następnie mruknęła:
- Widzimy się o północy- potem usłyszałam szmer, więc w popłochu uciekłam do siebie.

Po zamknięciu drzwi usiadłam pod nimi a do mojej głowy napłynęło multum pytań:
O jaką księgę jej chodziło?
Czy ma to coś wspólnego z jej dziwnym zachowaniem w ostatnim czasie?
Gdzie pójdzie o północy i z kim ma się spotkać?

To wszystko jest dziwne, ale i tak się dowiem o co chodzi.
Nawet jeśli sama mi nie wyjaśni.

Po chwili poświęconej na rozmyślenia, wstałam i wzięłam to po co szłam do pokoju, czyli notes, w którym zapisałam sobie numer do nowo poznanego chłopaka, ale mniejsza z tym.

Po zrobieniu reszty rzeczy co miałam zrobić w nim, zeszłam na dół i usiadłam na kanapie.
Siedziałam chwile sama w ciszy, ale kilka minut później doszła do mnie Cass i zaczęłyśmy rozmowę.

- Hej- powiedziała siadając na kanapie obok mnie.

- Cześć, co tam? - zapytałam patrząc na nią jakby nigdy nic.

- Wymoczyłam się jakieś półtora godziny w wannie i teraz zeszłam do ciebie- stwierdziła rozbawiona,
dzięki czemu potwierdziły się moje podejrzenia, że raczej nie ma zamiaru opowiedzieć mi o tym co stało się u niej w pokoju.

- Jak miło, że przypomniałaś sobie o przyjaciółeczce. Chwała ci o wielka Cassandro- stwierdziłam sarkastycznie.

Postanowiłam nie pytać o to co później robiła w pokoju. Pójdę potem za nią i sama się przekonam.

-Ooj no wiem- stwierdziła złośliwie przytulając mnie.

- Spadaj- mruknęłam odpychając ją, co spotkało się z jej chichotem.

Rozmawiałyśmy i dogryzałyśmy sobie na wzajem jeszcze przez dłuższy czas, jakoś do godziny dwudziestej drugiej, wtedy ruda powiedziała, że pójdzie się już położyć.

Nie chcąc narobić podejrzeń, pokiwałam głową i chwilę później sama poszłam do siebie by zapewne tak jak ona, przygotować się.

Jakoś koło dwudziestej trzeciej trzydzieści wyszła z pokoju.
Poczekałam aż zejdzie na dół i najciszej jak tylko umiałam, zrobiłam to samo.

Za nim całkowicie wyszła z domku, opróżniła jeszcze worek.
I dopiero wtedy jak wyrzuciła torebkę po niej, skierowała się do drzwi.
Ja oczywiście poszłam za nią, po drodze o mało nie zrzucając paczki po Chipsach, które jadłyśmy.
Narobiłam trochę szumu, ale ona na szczęście nie przejęła się tym.

Już od dobrych piętnastu minut idę za nią, jasna sprawa w bezpiecznej odległości.
Mam pewne podejrzenia,  dokąd zmierzamy.
Czuje, że mam rację i już niedługo tam będziemy.

Jakieś trzy minuty później tak jak podejrzewałam byłyśmy w miejscu, o którym bardzo dużo słyszałam, czyli tam gdzie Cass wypaliła Pentagram.

Stanęłam trochę dalej i schowałam się w krzakach z kąt miałam dobry widok na wszystko.

Kilka kroków przed Cass stała jakaś kobieta w czarnym długim płaszczu.
Po chwili zaczęła mówić i tak rozpoczęła się ich rozmowa.

Od kąt przyszłyśmy, minęło już kilka minut.
Dużo się dowiedziałam, między innymi o co tak naprawdę chodzi z tą księgą i czemu Cassidy tak dziwnie ostatnio się zachowywała, no i to, że oczywiście Klaus maczał palce w tej historii. Norma.

W pewnym momencie pomiędzy nimi zaczęła się kłótnia i zaraz potem pojedynek z tego powodu, że Cass nie chciała oddać jej tej książki.

- Japierdole- mruknęłam, bo Cassidy właśnie oberwała.
Miałam ochotę wybiec i jej pomóc, ale na pewno nie dałabym rady i tylko na tym ucierpiała.
Kiedy tylko Cass upadła, ta kobieta jak się okazało Nadia, zaczęła mówić.

-Muszę przyznać, twardą jesteś zawodniczką szkoda, że
nie chcesz się do mnie przyłączyć, ale to już twoja strata- stwierdziła wyciągając z torby Cass te całą książkę.
-Zaraz, co to jest?! - krzyknęła wymachując w jej stronę jak się okazało pustym notesem.

Miałam ochotę parsknąć śmiechem na ten widok, ale siłą się powstrzymałam.

- No książka- stwierdziła  rozbawiona Cass.

- Ale nie moja! Oszukałaś mnie ty wstrętny mieszańcu! - syknęła z furią patrząc na nią. 

- Myślałaś, że dam ci prawdziwą księgę?- Cassidy popatrzyła na nią jak na idiotkę i zapytała ją z rozbawieniem oraz kpiną wyczuwalną na kilometr.
- To w takim razie, nie ja a ty jesteś głupia i naiwna- stwierdziła rozbawiona. 

- Księgę i tak zdobędę, ale ty zapłacisz mi za to!
Będziesz umierać w męczarniach i nawet to, że jesteś w połowie wampirem nie uchroni cię przed śmiercią.
Powoli będziesz tracić siły...
A zresztą sama zobaczysz- ta wariatka zaśmiała się szyderczo i zaczęła szeptać formułkę jakiegoś zaklęcia jak mniemam.

O co tu chodzi do cholery?!
Przecież Cass jest w połowie wampirem, a to zaklęcie na nią działa!

- Jeszcze się zobaczymy - te słowa wyrwały mnie z zamyślenia.
Zobaczyłam, że tamta zaczęła gdzieś iść.
Miałam ochotę się na nią rzucić i wyssać całą krew, ale wiedziałam, że mogę nie dać rady. Nie byłam z tego zadowolona, ale trudno. 

Chwilę później, kiedy zniknęła mi już z pola widzenia oraz słuchu, od razu znalazłam się przy Cassidy.
Była nieprzytomna!

- Ej Cassidy! - zaczęłam nią trząść, ale nic to nie dało.
- Cassidy słyszysz mnie? -zapytałam, ale odpowiedziała mi cisza nocy.
- Cholera nie dobrze- zaklęłam pod nosem.

Przez chwile zastanawiałam się co zrobić.
W końcu doszłam do wniosku, że muszę ją zanieść z powrotem do domu.
Wzięłam rudą na ręce, i zaczęłam iść w stronę, z której przyszłyśmy.

W takich chwilach jak ta, jestem wdzięczna za to, że jestem wampirem westchnęłam.

Kiedy znalazłyśmy się w domu, od razu zaniosłam ją do jej pokoju i położyłam na łóżku.
Następnie pomogłam się jej przebrać, co nie było takie łatwe jak na początku mi się wydawało.
Po kilku próbach w końcu mi się udało, więc usiadłam na brzegu łóżka.

- I co ja mam teraz zrobić? - zapytałam sama siebie.

Po chwili zastanowienia, postanowiłam, że jeśli do południa się nie obudzi to będę musiała podjąć kroki, do których chętna nie jestem.

Posiedziałam z nią jeszcze chwilę i po przykryciu Cass kocem, poszłam do siebie położyć się spać.


Perspektywa Kath❤😀


4/6

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro