Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Po dojechaniu pod las, wyszłam z auta i wcześniej zamykając go, udałam się na poszukiwania niedużego domku.

Szukając go, zaczęłam myśleć, co teraz zrobię.
Odmawiając im pomocy, wybrałam stronę Katherine, a zadowoleni z tego nie byli.
Pewnie, będą trzymać mnie teraz na dystans, a nie chce tego.
I co ja mam teraz zrobić?
Muszę razem z Kath, coś wymyśleć, inaczej nie będzie za dobrze.

Kilka minut później,  znalazłam to, czego szukałam.
Podeszłam do drzwi, i zaczęłam pukać.

-Hej- powiedziała,  wpuszczając mnie do środka.

- Cześć- powiedziałam.

- Widzę, że łatwo znalazłaś mój domek - powiedziała idąc w jego głąb, a ja za nią.

- Nie tak łatwo, ale nie przyszłam tu tak po prostu, w odwiedziny- powiedziałam poważnie.

- A więc po co? - zapytała.

- Ptaszki ćwierkały, że złożyłaś Elenie i Bonnie wizytę- stwierdziłam rozbawiona.

- No oczywiście, że tak, przecież musiałam się przywitać- powiedziała robiąc minę małego szczeniaczka.

- Tak jasne, cała ty- pokręciłam z uśmiechem głową.

- Ale co z tego, że u niej byłam.
Nic jej jeszcze nie zrobiłam. - powiedziała.

- Okej, nic jej nie zrobiłaś. Tylko mamy ten problem, że dowiedział się Stefan i Damon, a co za tym idzie? - zapytałam patrząc na nią.
- Dowiedzieli się Pierwotni, czyli Klaus. - patrzyłam na nią surowo, a ona wywróciła oczami.
- Więc teraz będzie chciał cię zabić- powiedziałam.
- I wiesz co, chcieli żebym im pomogła się ciebie pozbyć, ale ja odmówiłam. - mówiłam łamiącym się głosem.
- I co teraz?
Klaus, jest na mnie zły, i nawet nie wiem czy mój związek nie wisi na włosku.
A na dodatek jak ja mam teraz tam wrócić- zaczęłam płakać.

- Oj, nie płacz.
Klaus'owi szybko przejdzie, i przestanie się na ciebie gniewać. Uwierz mi, wiem co mówię- przytuliła mnie.

Szok no nie?
Wielka groźna Katherine Pierce ma serce, i przytula jakiegoś rudzielca.
Ale czy ktoś, kiedyś pomyślał, że może ona nie jest zła, z własnej woli?
Że może wiele w życiu przeszła, i dlatego taka jest?
Ja tak pomyślałam, i dlatego się przyjaźnimy, bo ja umiem ją zrozumieć.

- Mam nadzieję, że masz racje, i tak będzie- powiedziałam wycierając się chusteczką, którą podała mi Kath.

- Będzie, będzie.
On nie umie się długo gniewać na ważne dla niego osoby- powiedziała, posyłając mi uśmiech, co ja  odwzajemniłam.

-Ale co zrobimy, z resztą, Damon'em, Blondi dziwką? - popatrzyłam na nią wyczekująco.

- Nie wiem, trzeba się zastanowić - stwierdziła.

- W sumie, ich mam gdzieś, ale Bex, Kol, Elijah a przede wszystkim Klaus, jakoś będą się musieli z tym pogodzić, a jak nie, to nie wiem co zrobię- westchnęłam.

Siedzę u Kath, już dosyć długo. Przez cały ten czas gadałyśmy, wspominałyśmy dawne czasy i opowiadałyśmy sobie to, co nas ominęło, jak jednej nie było z drugą.

- Serio? Chciałaś go spalić żywcem? - popatrzyła na mnie rozbawiona.

Wyjaśniając, Kath chodziło o mojego porywacza. Tak miałam taką myśl, by spalić go żywcem, ale wolałam jednak tortury.

- No tak, miałam taką myśl, ale ją odgoniłam, bo tortury były lepszą opcją, bardziej bolały. - stwierdziłam z diabelskim uśmiechem.

- I to podobna ja jestem ta zła, a ty to co? - zapytała z udawanymi oburzeniem.

- Święta- parsknęłam śmiechem, a ona razem ze mną.

-Ja tam nie wiem, czy ty i Klaus to dobre połączenie... - zaczęła.
- Psychopata i psychopatka, to się dobrze nie skończy - zachichotała.

- A pff, bredzisz - machnęłam lekceważąco ręką.

- Dlaczego wróciłaś do Mystic?  - zapytałam po chwili.

- Wiesz, trochę mi cię brakowało...- powiedziała lekko zawstydzona, a ja posłałam jej uśmiech.

Postanowiłam do rezydencji wrócić późno, żeby uniknąć dzisiaj jeszcze tej rozmowy.
Chociaż wiem, że jutro tak będę musiała ją odbyć i coś im wyjaśnić, bo inaczej nie da rady.

- To do zobaczenia- powiedziałam przytulając Kath.

- Do zobaczenia odwzajemniła uścisk, a następnie odwróciłam się i wróciłam do auta.






Rebekah POV

Po tym jak Cass, wyszła z rezydencji Salvatore:


Wszyscy siedzą już od dobrej chwili w osłupieniu, a ja zastanawiam się kim jest ta Katherine.

- No dobra, na pewno da się to jakoś wytłumaczyć,
i ona pewnie to zrobi.
Ale ja mam pytanie, kim jest ta Katherine?  - zapytałam. 

- To wampirzyca, której sobowtórem jest Elena- wytłumaczył mi Elijah.

- Czyli, że to ta dziewczyna, którą od kilkuset lat, goni Nik? - popatrzyłam na brata.

- Dokładnie - powiedział. 

- Jak tylko wróci, to ja już dopilnuje żeby to wszystko wyjaśniła!
A jeśli nie zrobi tego sama, to ja jej pomogę-  powiedział zły.
-Bo jak ona może, przyjaźnić się z Pierce?! - zapytał Nik, ledwo hamując nerwy.

- Spokojnie Niklaus.
Dowiemy się wszystkiego potem, jak wróci. - powiedział Elijah.

- Mam nadzieję - mruknął.

- No dobra, świetnie, ale nadal nie wiemy, co zrobić z tą dziwką- fuknęła wkurzona blondi.

- Puki nie wyjaśnimy tego z Cass, nic nie robimy- powiedziałam patrząc na nią.

- Jak to, powiedziała wyraźnie, że nam nie pomoże! - zaczęła narzekać.

- To nie istotne, dopóki tego nie wyjaśnimy, ta Pierce jest nietykalna! - powiedziałam poważnie.

- Ale... - zaczęła, lecz jej przerwałam.

- Przeliterować ci to mam?! - zapytałam zła, a ona umilkła.

- A jak już to wyjaśnicie, to co wtedy? - zapytała Bennet.

- Jak już to wyjaśnimy, to dopiero wtedy będziemy się zastanawiać- powiedział zirytowany Kol.

Od Salvatore wyszliśmy gdzieś koło osiemnastej, więc po powrocie, wszyscy usiedliśmy i zaczęliśmy czekać na Cass.






Cassandra POV


Po powrocie, do rezydencji, weszłam przez drzwi, jak najciszej się dało, i poszłam szybko do siebie.

Po wejściu od razu wzięłam pidżamę, i poszłam do łazienki.
Po wyjściu, odczytałam jeszcze SMS od Matt'a.

Od Matt:
Bądź jutro, dziesięć minut, wcześniej w pracy.

Do Matt:
Okej, będę.

Po chwili dostałam odpowiedź.

Od Matt:
Świetnie, dobranoc.

Do Matt:
Dobranoc.

Kiedy Skończyłam pisać z Matt'em, położyłam się na łóżku, i poszłam spać.














Mamy koniec rozdziału dwudziestego siódmego, mam nadzieję, że się podobał i do następnego.


Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro