Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Dwa dni później w sobotę, siedziałam u siebie w pokoju, czytając książkę, kiedy mój spokój zagłuszył dzwoniący telefon.

- Czego?! - zapytałam zirytowana.
- Zdejmij tę klątwę z Caroline,  proszę! - powiedziała Elena.
- No nie wiem... -zaczęłam.
- Proszę cię Cassidy - mówiła błagalnym tonem.
- A czemu Bonnie, tego nie zrobiła? - zapytałam z kpiną.
- Eh, bo nie umie.
Ile razy mam cię jeszcze prosić!?  - zapytała

Zaczęłam myśleć, że może faktycznie by ją z niej już zdjąć. Z jednej strony, dostała za swoje tym, że jej ukochany musiał wyjechać z miasta, a drugiego zabrałam jej ja.
Tą klątwą, też już ją trochę pomęczyłam...

- Niech będzie, zdejmę ją, ale nic za darmo- powiedziałam.
- No jasne, czego chcesz w zamian? - zapytała z niezadowoleniem.
- To oczywiste, zostawcie w spokoju moich przyjaciół, i oddajcie kołek z białego drewna - powiedziałam poważnie.
- Ale oni, a zwłaszcza Klaus sieją w mieście zamieszanie!- powiedziała oburzona.
A po za tym skąd wiesz o kołku?! - zapytała.
- Mam swoje sposoby, i w takim razie, Caroline będzie się męczyć dalej. - powiedziałam złośliwie, i chciałam się rozłączyć, ale usłyszałam jej głos.
- Dobra, niech będzie zostawimy Mikaelson'ów w spokoju, ale kołka nie oddamy. - powiedziała niechętnie.

I tak ci nie wierze pomyślałam.

- Niech będzie, w takim razie spotkajmy się w Mystic Grill'u o piętnastej, i weźcie dziwke- powiedziałam a potem się rozłączyłam.

Po rozłączeniu się, poszłam na dół powiedzieć o tym reszcie.

-Możesz się cieszyć- stwierdziłam patrząc na Elijah, który wczoraj pomagał w szukaniu zaklęcia Bonnie.

- Z czego, mogę się cieszyć? - zapytał patrząc na mnie.

- Zdejmę z blondyny zaklęcie- wywróciłam oczami.

- No coś ty, czemu?! - zapytał oburzony Kol.

- Nie martw się, jeszcze ją pomęczę. - posłałam mu diabelski uśmiech, a on go odwzajemnił.

- Dlaczego zmieniłaś zdanie? - zapytał Elijah.

- Po prostu- wzruszyłam ramionami, ale on popatrzył się na mnie podejrzliwie.
-A po za tym znudziła mi się ta forma tortur- powiedziałam.

- Aha, znudziła ci się TA FORMA? - zapytał Kol.

- Tak. - powiedziałam.

- Czyli wymyślisz inną? - zapytał rozbawiony.

- Puki co nie- powiedziałam.
- Na razie wymyślam coś dla Eleny- stwierdziłam.

- Co to będzie? - zapytała Bex.

Ja jedynie pokazałam jak zamykam usta na kluczyk.

- Oj, no weź- popatrzyła na mnie oburzona, a ja pokręciłam głową.

- Wracając do tematu o piętnastej mam być w Mystic Grill'u, wy chyba jedziecie ze mną, no nie? - popatrzyłam na trójkę rodzeństwa, a oni pokiwali głowami. 

Tak trójkę, bo Klaus znowu gdzieś wybył!

- Taka pro po, gdzie Nik? - zapytałam.

- Miał jakąś sprawę, do załatwienia- powiedziała Bex

- Jak zwykle - mruknęłam niezadowolona.

- Musisz się przyzwyczaić, bo on tak robi non stop- powiedziała.

- Jak mus, to mus - stwierdziłam lekko smutna, wstając i idąc na górę.

Po wejściu do pokoju, rzuciłam się na łóżko i przytulając się do Timothy'ego poszłam spać.

Obudziłam się czując jak ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam głowę, i zobaczyłam Klaus'a, który przyglądał mi się z uśmiechem.
Prychnęłam patrząc na niego i wyswobodziłam się z objęć.

- Co jest Love? - zapytał posyłając mi pytający wzrok.

- Nie ma cię... - popatrzyłam na telefon sprawdzając godzinę, i jak się okazało jest czternasta. 
- Prawie cały dzień, i teraz sobie tak po prostu przychodzisz - popatrzyłam na niego jak na idiotę.

- Musiałem coś załatwić - wywrócił oczami.

- Cały czas musisz coś załatwiać- mruknęłam.

- Nie gniewaj się - zaczął całować mnie po szyi.

- Daj mi spokój ty... - westchnęłam z rozkoszy.

Jak ja go nie cierpię!
Wie jak na mnie to działa i musi to wykorzystywać!
Chyba sama go tym kołkiem przebije!

- Niech ci będzie idioto- mruknęłam całując go.
- Ale teraz sio- odsunęłam się. 
- Muszę się iść przebrać -powiedziałam.

- Ah tak, to spotkanie.
Elijah mi powiedział.- popatrzył na mnie.
Po czekam na ciebie na dole- stwierdził wychodząc.

Po ubraniu się w to:

I poprawieniu makijażu, zeszłam na dół.

- Jestem, możemy iść- popatrzyłam na nich, a następnie wyszliśmy.

Po kilku minutach, byliśmy już pod Grill'em, dlatego weszliśmy do środka.

- Zdejmij ją- powiedziała Elena.

- Gdzie ci się tak spieszy? - zapytałam rozbawiona.

- Nigdzie, dlaczego nie możesz jej zdjąć od razu? - zapytała.

-  Bo ja mam czas -stwierdziłam-

- Jesteś strasznie uparta- westchnął Stefan.

Tak poznaliśmy się niedawno, jak ekipa Scooby-Doo, wyciągnęła go jakimś cudem, spod kontroli Klaus'a.

- I wiesz, dobrze mi z tym- stwierdziłam wzruszając ramionami.

-Dobra, po prostu zdejmij z niej tę klątwę i rozejdźmy się.- stwierdziła Bonnie.

- Niech wam już będzie, tylko to nie takie proste- powiedziałam.

- Zaraz nam powiesz, że nie wiesz jak. - stwierdził z kpiną Damon.

- Pff - prychnęłam.
- Oczywiście, że wiem- powiedziałam, podchodząc do tej suki.

- Jeśli klątwa prawdą jest niechaj zmyje ją wody deszcz. - rzuciłam zaklęcie.
- Najlepiej zabierzcie ją od razu do domu, i dopilnujcie, żeby się umyła. Potem niech rozbije jajko i jeśli poleci z niego krew, dzwońcie do mnie od razu- powiedziałam patrząc na nich.
- Zrozumiano? - zapytałam, a ona i Elena pokiwała głową.

- Weźmiecie ją? - zapytała patrząc na Bonnie i Jeremy'ego, a oni pokiwali głowami i razem z Forbes wyszli.

Po chwili Elena zapytała.

- A jeśli rozbije to jajko i poleci krew, to co wtedy? - zapytała patrząc na mnie.

- Wtedy będzie źle. - powiedziałam poważnie.

- Świetnie, że nam o tym mówisz- stwierdził sarkastycznie Damon.

- Też tak sądzę - powiedziałam, i usiadłam Klaus'owi na kolanach, a on  objął mnie rękami.

Przez chwile widziałam, że tamci dziwnie się na nas patrzą, więc zirytowana zapytałam.

- No co? - popatrzyłam na nich.

- Od kiedy wy jesteście razem?! - zapytała z wyrzutami Elena.

- Nie twoja sprawa- wzruszyłam ramionami, i żeby zrobić jej na złość pocałowałam Nika, a on z przyjemnością to odwzajemnił.

Jakąś godzinę później mój telefon zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu pojawił się napis Jeremy.

- I, zrobiła to co kazałam? - zapytałam.

- Tak, tak jak mówiłaś, Caroline poszła się od razu po przyjściu wykąpać, a potem rozbiła to jajko i poleciała z niego krew. - powiedział zaniepokojony.
- Cholera- szepnęłam, ale on to usłyszał.
- To źle? - zapytał.
-Będę szczera, to bardzo źle. - powiedziałam.
- To co teraz?! - usłyszałam histeryczny głos Bennet.
- Muszę, się zastanowić, ale na spokojnie.
Dam wam jutro odpowiedź- powiedziałam, i się rozłączyłam.

-Co z nią będzie?! - zapytała Elena.

- Coś wymyśle, jakoś z tego wyjdzie- wywróciłam oczami.

Siedzieliśmy w Mystic Grill'u do późnej godziny, i myśleliśmy co zrobić, ale i tak nic nie wymyśliliśmy, więc postanowiliśmy spotkać się jutro.

Po przyjeździe do rezydencji od razu udałam się do siebie,  do łazienki, umyć się i przebrać.

Po zrobieniu tych czynności, poszłam do Klaus'a, i kładąc się obok niego, po chwili usnęłam.









Nie wiem, co sądzicie wy, ale ja myślę, że niezbyt ciekawie wyszedł mi ten rozdział😕



Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro