Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

😳WHO THE FACK IS THIS?!😳

~Leo

Ostatni dzwonek. Ahhh.. kurwa znowu do tego piekła. Nie prędko spakowałem rzeczy i wyszedłem że szkoły. Jakoś mi się nie spieszyło do mojego pierdolonego więzienia, więc poszedłem okrężną drogą i akurat musiał zerwać się wiatr. No kurwa świetnie. Burza brązowych włosów zleciała mi na twarz, nie zabrałam ich, i tak miałem wywalone na wszystko i wszystkich. Gdy znalazłem się przy drzwiach wyjściowych do domu, natychmiast zmieniłem podstawę, i cichutko otworzyłem drzwi, bo niestety nie wiedziałem jaki humor ma mój kochany ojciec. Ale po wejściu nie usłyszałem krzyku tak jak się tego spodziewałem, a mojego rodziciela gadającego z jakimś typem, na oko po dwudziestce. Schowałem się za ścianą uważnie słuchałem o czym gadają. -A proszę sobie go zabrać, tylko przeszkadza -powiedział do tego typa mój ojciec. -zabiorę go nawet teraz - powiedział ten mężczyzna i rzucił w ojca jakąś kopertą, na moje nieszczęście zauważyli mnie. Nie no zajebiście. -gnoju choć tutaj - wrzasnął ojciec, a ja nie chcąc kłopotów poszedłem do salonu. -twój tata cię sprzedał od dziś mieszkasz że mną i to ja jestem twoim prawnym opiekunem, weź jakieś kilka najważniejszych rzeczy, a reszta czeka na ciebie w nowym domu-. Powiedział donośnie ten chłop, a ja poprostu rozpłakałem się, może ojciec się mną nie zajmował ale jednak to on mnie wychował, widząc mine ojca już wiedziałem że to nie żaden żart. Otarłem szybko łzy, nie miało sensu się rozklejać i tak, i tak nie miałem zamiaru się z stąd ruszać, patrzyłem tylko na wyczekujące miny tych dwóch małp. Nagle jednak nieznajomy podszedł do mnie niebezpieczne blisko, i jakby nigdy nic
wziął mnie na ręce. -ODEJDŹ ZBOKU!- wrzasnąłem i uderzyłem go w twarz, ale ten jakby nigdy nic szedł ze mną na rękach do wyjścia -do widzenia -rzucił szybko mojemu ojcu i wyszedł, ja dalej się darłem w niebo głosy, ale tego dupka to jakoś nie obchodziło. Otworzył auto, które jakimś cudem dopiero teraz zobaczyłem, a na tylnym siedzeniu zobaczyłem niebieski fotelik do którego mnie włożył i szczelnie zapiął. NO KURWA TEGO JUŻ ZA DUŻO. Wyrywałem się ale to gówno było tak głupio zapięte, że im bardziej się ruszyłem tym bardziej to coś ściskało mi chuja. -jeśli będziesz grzecznym chłopcem skarbie, to nie będziesz musiał jeździć w foteliku - powiedział spokojnie i odpalił maszynę. -zapomniał bym -i jedną ręką dał mi do mordy smoczek. Kurwa SMOCZEK. -prześpij się słonko -dopowiedział, a ja wy puściłem to coś z ust. Kurwa byłem tak zmęczony, że chwila snu by mi się przydała. Chcąc nie chcąc zamknąłem oczy i zasypiając usłyszałem tylko. -mój mały chłopczyk - i wtedy odleciałem, przynajmniej nie mogło być gorzej niż u ojca, prawda?

--------------------------------------------------------------
430 słów! Może to nie jakoś dużo ale i tak się cieszę postaram się pisać dłuższe rozdziały , ale na razie to tylko wprowadzenie, piszcie jakie macie odczucia i papa😘

Miłego dnia/nocy😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro