Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💔Please... It hurts💔

~Archer

Wysiadłem z auta i odszukałem w kieszeni klucze do mieszkania. Nieprędko podszedłem do drzwi a otworzenie ich zajeło mi dobre pare minut.Wszedłem do środka i rozejrzałem się. -halo Leoś! Jack! Gdzie jesteście-krzyknąłem ale spotkała mnie tylko głucha cisza-gdzie jesteście! -na początku poszedłem do swojego pokoju gdzie znalazłem wszytskie potrzebne kwitki,ale niepokoiła mnie nieobecność tych dwojga.Zacząłem przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu telefonu. Gdy go nie znalazłem z moich ust wydobyło się głośny szereg przekleństw. Wiedziałem że zostawiłem smartfon w samochodzie i właśnie tam wręcz biegiem się udałem, auto było otwarte więc odstawiłem bezpiecznie wszystkie papierki i zabrałem urządzenie że schowka, odblokowałem je, a następnie wybrałem numer Jacka.
Pierwszy sygnał,i nic. Drugi,tak samo.
-KURWA ODBIERAJ PIEPRZONY PEDALE-
Za trzecim sygnałem łaskawiec się odezwał, i w słuchawce usłyszałem jego niski, nieco bełkotliwy głos. -po co dzwonisz stary-powiedział spokojnie.
-gdzie wy kurwa jesteście!a przede wszystkim gdzie jest mój Leo! -
krzykąłem i nerwowo zacząłem stukać paznokciami o etui telefonu. -aaa... Mówisz o tej dziwce... Gdzieś jest...napewno, sprzedałem go-mówił to z takim spokojem, a nawet dumą w głosie, że miałem ochotę tak mu przypieprzyć w ryj żeby się nie pozbierał, i natychmiast przerwałem połączenie. -kurwa.. Kurwa.. Kurwa.. Co ja mam do jasnej kurwicy zrobić.. -myślałem na głos aż wkońcu znowu wybrałem numer, tym razem mojego dobrego kolegi i zadzwoniłem do niego. Odebrał po pierwszym sygnale. -mogę do ciebie wpaść, chce się poprostu nachlać- powiedziałem zrezygnowanym głosem. -wpadaj, załatwiłem sobie nową zabaweczkę będzie zajebiście- schowałem telefon do kieszeni, a następnie wszedłem ponownie do auta obierając sobie nowy kurs drogi.
--------------------------------------------------------------
~Leo
Siedziałem przy moim prowizorycznym łóżku, ale nagle usłyszałem otwieranie drzwi i jakąś rozmowę. Wstałem i zacząłem przesłuchiwać się głosą.
-jest świetny, zaraz sami się przekonacie-
Wyraźnie usłyszałem odpowiedź kogoś, a zaraz kroki. Coraz głośniejsze kroki. Usiadłem tam gdzie wcześniej i spuściłem wzrok, wewnętrzne przeczucie, że zaraz ktoś tu przyjdzie mnie nie myliło.Drzwi nagle sie otworzyły. Stał w nich nikt inny jak mój oprawca. Podszedł do mnie bez ostrzeżenia i bezlitośnie złapał za moje włosy, cicho jęknąłem z bólu, a zaraz zostałem poprowadzony do salonu,jak mogłem przypuszczać gdzie już czekali dwoje innych mężczyzn, a tak dokładniej dwóch brunetów.Byli napewno młodsi od blondyna i oboje mieli zielone oczy. Brązowooki wkońcu puścił mnie, a ja o padłem bezwładnie na kolana.Jeden z nich przerwał postanowił zakończyć ciszę -chodź tu do mnie,zobaczymy czy faktycznie jesteś dobrym towarem-powiedział luźnym tonem, a następnie przywołał mnie gestem dłoni. Już miałem wstawać aby do niego podejść ale on dodał jeszcze
-na kolanach-schowałem moją całą godność, jeżeli w ogóle jakaś została, i podszedłem do niego ma kolanach, w pewnym momencie złapał mnie za pośladek i podciągnął na swoje kolano.
-otwórz ładnie buźkę-rozkazał przesłodzonym głosem. Zamknąłem oczy i zrobiłem to, co nie było z byt dobrym pomysłem bo brunet włożył do mojej buzi dwa szorstkie palce. -possij je ładnie, a może dostaniesz nagrodę-zaśmiał się parszywie. Ssałem jego palce jakby od tego zależało moje życie.W końcu mężczyzna wyciągnął je oraz uśmiechnął się flirciarsko. -ciekawe czy kutasa też tak wspaniale potrafisz wylizać-zepchnął mnie ze swojego kolana i rozsunął rozporek.
___________________________________________
516 słów! Dziękuje za przeczytanie następnego rozdziału! Wiem, niektórzy już mają mnie dość bo nie wstawiłam nic już chyba pare miesięcy, alee mogę zapewnić, że rozdział na pewno będzie w tym roku hehe... Jeszcze raz dziękuje i napiszcie czy wam się podoba! 💞💞

Miłego dnia/nocy💞🤭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro