💔...last hope.. 💔
~Leo
Ujrzałem nabrzmiałego,sporej wielkości kutasa mężczyzny i na samą myśl, że zaraz miałem wziąść go do buzi zrobiło mi się słabo. JEGO PRZYRODZENIE BYŁO KURWA NIENATURALNIE OGROMNE.Brunet brutalnie złapał mój podbródek, a następnie naprowadził go na swojego chuja. -otwórz ładnie buzie maluszku-powiedział z wręcz sadystycznym uśmiechem, natomiast ja posłusznie otworzyłem usta, w zamian dostałem solidnego liścia w twarz. -szerzej kurwa- warknął stanowczo, byłem tak zdezorientowany uderzeniem, że nie dochodziło do mnie co mówi i znowu mnie uderzył, tym razem w brzuch. Zgiąłem się w pół i chwilowo straciłem oddech, z moich ust wyrwał się szloch, na co mężczyźni tylko sucho się zaśmiali.Zielonooki wkońcu stracił cierpliwość i sam rozchylił mi usta.
-lepiej dobrze obciągnij bo twoja ślina będzie twoim jedynym lubrykantem-
Niepewnie wziąłem jego kutasa do ust, oczywiście nie całego, a następnie powoli ssałem, z ust bruneta wyrwał się głośny jęk, ale to mu nie wystarczyło. Wepchał mi chuja głęboko do gardła, natomiast ja walczyłem o każdy oddech, już po chwili mężczyzna doszedł z głośnym jękiem, a ja poczułem jego nasienie. -połknij kochanie-powiedział z uśmiechem na ustach, niechętnie to zrobiłem i odrazu się skrzywiłem.-grzeczny chłopczyk-szorstką dłonią pogłaskał mnie po policzku. Mój główny oprawca przyciągnął mnie do siebie i usadził na swoich kolanach, nachylił się do mnie i wymruczał cicho. -będziesz miał dzisiaj jeszcze jedną osobę do obsłużenia-po jego słowach żółć podeszła mi do gardła przez co przymknąłem oczy. Nie wiem jak długo siedziałem u blondyna na kolanach ale drzwi frontowe otworzyły się i stanął w nich mężczyzna ubrany w garnitur.
-A-archer... -wyszeptałem tylko.
___________________________________________
260 słów! Dzisiaj wyjątkowo krótki rozdział, ale chciałam sprawić wam jakiś prezent na mikołajki🤭💕jutro wstawię następny rozdział z perspektywy Archera, wyczekujcie💕💕
Miłego dnia/nocy💕🤭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro