Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4 - Grayson, wyjdź!


Gotham, Wayne Manor

Jadalnia, godzina 19:08.

- My pójdziemy do mnie. - rzekł siedemnastolatek, powoli wstając od stołu. Bruce skinął głową, posyłając jemu i jego dziewczynie, Lian Harper, ciepły uśmiech – Obejrzymy film. - dodał, patrząc teraz na starszego brata, który zgrywając niewiniątko, dźgał widelcem resztki swojej kolacji.

- Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć, Damian. - oznajmił, nawet na niego nie patrząc.

- Tak, oczywiście. - odburknął.

- Dziękuję za posiłek. - odezwała się dziewczyna, chcąc odwrócić uwagę – I za nocleg. - uśmiechnęła się najpierw w kierunku głowy rodziny, a następnie do nadal nieźle trzymającego się Alfreda Pennywortha.

- Nie ma za co, Lian. Jesteś zawsze mile widziana. - odparł Wayne, machając dłonią – Idźcie oglądać ten film i... Twój tata wie, że tu jesteś, prawda? - zmienił nagle temat. Harperówna skinęła zaskoczona głową.

- Tak, wie. A o co chodzi...?

- A twój dziadek?

- Dziadek Ollie? Czy Sportsmaster? - mężczyzna uniósł znacząco brew – Przepraszam. To... Taki żart.

- Nic nie szkodzi. - odrzekł pospiesznie – Oliver. Wie?

- Nie, a przynajmniej ja mu nic nie mówiłam.

- To dobrze. Wybacz. Po prostu chciałem wiedzieć czy wyłączyć na noc systemy alarmowe. - splótł palce, wbijając spojrzenie w stół – Idźcie, idźcie! Miłej nocy i oglądania.

Gotham, Wayne Manor

Sypialnia Damiana Wayne'a, godzina 19:29

- Jesteś dziecinna, Harper. - zaśmiał się chłopak, widząc gniazdo zbudowane z poduszek i koców na podłodze, w którym siedziała Lian przebrana już w piżamę i czesząca włosy. Spojrzała na niego, jakby nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Nie znasz się. - wystawiła język, po czym wróciła do rozczesywania.

Chłopak złapał leżący na biurku laptop i usiadł z nim obok dziewczyny.

- Przydałoby się go postawić na jakimś podwyższeniu...

- Może na stosiku książek? - zasugerowała, wiążąc włosy w luźnego kucyka.

Wayne skinął głową, rozglądając się nieznacznie po pomieszczeniu, po czym szturchnął ją łokciem. Lian spojrzała na niego pytająco.

- Nie mogę. Laptopa trzymam. - stwierdził, posyłając jej kąśliwy uśmieszek. Nastolatka wywróciła oczami i wstała, kierując się do regału z książkami.

- Powiem ci to samo za kilka lat, tylko zamiast „laptop" powiem „dziecko". - rzekła, zdejmując kilka książek.

- Coooo? - oboje podskoczyli, spinając się i spojrzeli zdezorientowani w kierunku drzwi, gdzie wystawała głowa Dicka – Jakie dzieci?

- Wypad! - warknął nastolatek, łapiąc jedną z poduszek i cisnął nią w brata, skutecznie wykurzając go z pokoju.

Odczekali chwilę, aby mieć pewność, że na pewno sobie poszedł.

- Dlatego wolę spotykać się u ciebie. - mruknął.

- Ale tata ma już dosyć wyciągania strzał ze ścian.

Gotham, Wayne Manor

Sypialnia Damiana Wayne'a, godzina 19:50

Oglądali w ciszy film, przylegając do swoich boków. Lian powoli opuściła głowę na jego ramię, a Damian oparł swoją na jej. Chłopak powoli wyciągnął rękę, aby złapać ją za dłoń, kiedy znienacka drzwi otworzyły się, wpuszczając do środka światło z korytarza.

- Hej, dzieciaki! - zawołał wesoło Dick i niczym nie przejęty wszedł w głąb sypialni – Przyniosłem wam chipsy!

- Gray-! - Lian szturchnęła go ostrzegawczo i posłała znaczące spojrzenie. Wayne wciągnął głośno powietrze i uśmiechnął się wymuszenie – T-to fajnie, Dick. Dziękujemy. - wydukał, próbując powstrzymać wybuch gniewu.

- Haha! Nie ma problemu! - oznajmił, stawiając miskę z chrupkami na podłodze, po czym kucnął po zewnętrznej stronie poduszkowego fortu i pochylił się tak, że nieco go zburzył. Niemalże przytulił się do Damiana i spojrzał na ekran – O, co oglądacie? To horror?

- Zaraz ja ci zrobię horror. - wymamrotał pod nosem chłopak – Wynoś się!

- Ale Dami...

- Wynocha!

Gotham, Wayne Manor

Sypialnia Damiana Wayne'a, godzina 21:16

Film zbliżał się do kulminacyjnego momentu. Większość postaci nie żyło. Pozostała jedynie główna bohaterka i jej chłopak. Przemierzali ciemne korytarze najniższego poziomu opuszczonego, przeklętego budynku. Napięcie ciągle rosło, a i tak było już nie do zniesienia.

Lian przytuliła się mocniej do Damiana. Bardziej z wygody, niż ze strachu.

- Jesteś pewna? - zapytał chłopak z filmu.

- Tak, John! To jedyny sposób, aby się wydostać!

- Ale ten film jest denny. - mruknęła Harper.

- Allen twierdził, że jest zajebisty. - westchnął, kręcąc głową.

- Mam nadzieję, że to coś ich zeżre. - brunet uniósł kącik ust w rozbawieniu.

Główni bohaterowie stali w bezruchu, nasłuchując dziwnych, zbliżających się dźwięków. Dokładnie w momencie, w którym na ekranie pojawił się potwór, a z głośników wydobył się krzyk, drzwi sypialni otworzyły się z rozmachem, co przyprawiło dwójkę nastolatków o palpitacje serca.

- Heeeej, chcecie-?

- WYJDŹ! - krzyknęli jednocześnie, rzucając w niego poduszkami.

Gotham, Wayne Manor

Sypialnia Damiana Wayne'a, godzina 23:47

Od kilku minut grzecznie spali w swoich objęciach przykryci ciepłą kołdrą, kiedy Damiana rozbudził jakiś szmer. Otworzył szeroko oczy i najpierw spojrzał na Lian, która całkiem już odleciała do krainy snów, a potem powoli, bardzo powoli obrócił głowę i spojrzał w ciemność za sobą, gdzie dostrzegł stojącą nad nimi sylwetkę. Nie zważając na to, że najprawdopodobniej obudzi dziewczynę, poderwał się, odbił od materaca i przywali z pół obrotu postaci. Gdy obaj znaleźli się na ziemi, złapał obcego za koszulkę i przywali kilka razy z pięści w twarz.

Tymczasem Lian zapaliła lampkę na stoliku nocnym i oboje mogli ujrzeć oblicze nieproszonego gościa.

- O-ojciec?

- Pan Wayne?

- Chciałem tylko poprawić kołdrę! - stęknął, leżący pod Damianem Bruce.

- Tt. - chłopak obrażony podniósł się z ojca i skrzyżował ramiona na piersi – Niby taki Batman, a zaspany nastolatek go rozwalił!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro