list drugi.
Mój drogi przyjacielu,
mam nadzieję, że zdrowie ci dopisuje. Ja choć nie choruję, bo to nie możliwe po śmierci, nadal czuje to kłócie w sercu. Może miałem jednak jakąś poważną dolegliwość, a nie zwyczajnie popękane uczucia.
W każdym razie cieszę się że pogodziłeś się z Elizą. Wasze dzieci tego potrzebują. Dopiero ostatnio doszła do mnie informacja o tym co się stało z Philipem. Jest mi niezwykle przykro. Szkoda, że nie udało mi się go poznać za życia, można powiedzieć, że się wyminęliśmy.
Wracając... Dziwię się bardzo twojej żonie, że zapomniała ci tak obrzydliwy, niecny i żałosny gest (epitetów użyłem, by ci uświadomić prawdę, nie chcę cię obrażać, uwierz mi, Alexandrze). To na prawdę najczystsza osoba na świecie, aż przykro, że to akurat w tobie się zadużyła. Nie zasługujesz na to i dobrze o tym wiesz, tak tylko przypominam gdybyś dziwnym trafem próbował wyprzeć to ze swojego umysłu.
Śmieszne, mówię, że jest trochę naiwna i przykro mi, że poświęciła tobie całe swoje życie, a sam zrobiłem to samo. Umarłem za ciebie, dla ciebie, dla twojej rewolucji, przyszłości i kraju, który tak kochałeś. Szkoda, że w przeciwieństwie do Elizy mnie nigdy nie kochałeś tak ogniście jak ja ciebie, Alexandrze.
Jestem ciekawy, czy kiedykolwiek odgrzebiesz ten list z pod papierów na twym biórku. Podobno serio masz tam straszny pieprznik, tak mi mówili inni... Pewnie nie. A nawet jakbyś znalazł tą kopertę to pomyślisz pewnie, że to jakiś stary durny list z przed kilku lat, prawda?
Cóż, mówi sie trudno. Jako nieboszczyk i tak wiele nie wskuram. Kiedyś opowiadałeś mi o Washingtonie... 'Śmierć jest łatwa, życie jest trudniejsze'. Szanuję te słowa, ale nie uważam by zgadzały się w każdym przypadku.
W moim zdecydowanie się nie zgadzają. Czuje się źle z tą ciągle bolącą raną, z bezsilnością, brakiem głosu... Denerwujące drobiazgi.
Mimo wszystko wiem, że na świecie żywych również jest multum takich irytujących drobnostek.
A ciebie co doprowadza do szału, Alexandrze? Mam nadzieję że nie te listy.
To tyle jak na dzisiejszy wieczór.
Pozdrowienia, Laurens.
Ps: Po tym liście zacząłem się zastanawiać czy nie jestem w tobie bardziej zakochany niż twoja żona. Ciekawe, czy ona umarłaby za ciebie... Pewnie tak. Przedłużam, przepraszam. Naprawdę przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro