09.02.2019
Warszawa, 9 lutego 2019r.
Kasieńko!
Piszę, nie dostawszy jeszcze od Ciebie odpowiedzi. Nie wiem, czy Twój list się zagubił na poczcie, czy może to mój zaginął, a ty czekasz na niego, żeby odpowiedzieć. Może też ja jestem zbyt niecierpliwy, a list od Ciebie przyjdzie do mnie w poniedziałek lub wtorek...
W każdym razie, już nie mogłem czekać. Wczoraj odbyła się ta konferencja, o której Ci mówiłem i chcę się z Tobą podzielić swoimi wrażeniami.
Ubraliśmy się wszyscy w garnitury. Weszliśmy do środka, podeszliśmy do takiej lady, a za nią siedziała pani z listą gości. Odznaczyła nas i dostaliśmy plakietki na smyczkach. Z jednej strony były nasze dane i nazwa firmy, a na odwrocie mieliśmy plan wydarzenia.
Całość trwała pół dnia. Przywitali nas, uczestniczyliśmy w dwóch wykładach, po czym była przerwa. Poznałem dwóch prezesów współpracujących z nami firm. Następnie odbył się godzinny panel dyskusyjny, na który zaproszony został profesor Mekszyński. Wiesz, ten o którym mówiłem, że uważam go za bardzo mądrego człowieka. Zdania absolutnie nie zmieniłem. Później mieliśmy lunch, a na koniec prezentację dotyczącą jakichś danych statystycznych.
Trwało to pół dnia, ale czuję się jak po całym tygodniu zajęć. Najbardziej podobał mi się panel z profesorem. Po lunchu do niego podszedłem i zamieniliśmy parę słów. Pewnie się powtarzam, ale rany, jak ten człowiek imponuje mi wiedzą! To niesamowite, jaką inteligencję może mieć jedna osoba.
Zaś dzisiejszy wykład również był ciekawy. Gdyby to ode mnie zależało, to bez wątpienia również powiedziałbym członkom szkolenia, że mają zostać w sobotę na prelekcję tego profesora. Czas wolny czasem wolnym, ale zdecydowanie warto go było poświęcić. Choć profesor nie wzbudza mojego podziwu aż tak jak profesor Mekszyński, to niewiele mu brakuje. Jego wykład był jednym z najbardziej merytorycznych, w jakich uczestniczyłem w ramach tego szkolenia.
A poza tym, powiedziałem rodzicom o Twojej ciąży. Tak jak napisałem, zadzwoniłem do nich od razu po wysłaniu listu. Ucieszyli się niezmiernie. Prawie tak bardzo jak ja. Och, nie mogę się doczekać, aż Cię zobaczę i wyściskam! Prawdopodobnie za tydzień będę mógł do Ciebie przyjechać. Trzymaj kciuki, żeby nic się nie zmieniło.
Tęsknię za Tobą okropnie! Liczę, że nie będę musiał długo czekać na Twój kolejny list. Koniecznie napisz mi, jak tam ten kurs kulinarny! No i jak tam z tym filmem, na który poszłaś z Zośką? Warto było? Co to w ogóle był za film?
Jak widzisz, zdecydowanie potrzebuję rozmowy z Tobą. Rozłąka nam nie służy. Czekam na Twój następny list i mam nadzieję na spotkanie w przyszły weekend.
Stęskniony do granic możliwości,
Artur
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro