Rozdział 7: Chyba tu utknęliśmy cz.1
Życie we śnie wydaje się takie prawdziwe, że po przebudzeniu myślimy, że to miało miejsce, a tego nigdy nie było. Ja się tak czułam. Zdawało mi się jakbym na prawdę miała usta szatyna na moich ustach, a to tylko sen. Ale i tak się cieszyłam z tego snu. Wreszcie nikt mnie nie obudził przed pocałowaniem Jorge. To już było naprawdę coś. Przynajmniej we śnie mogłam być szczęśliwa z nim i nawet nie myślałam o tym, że jest moim nauczycielem.
Od samego rana byłam szczęśliwa, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Co ty taka szczęśliwa? - Zapytała się Mercedes, która siedziała w jadalni jedząc śniadanie.
- Miałam najlepszy sen na świecie. - Oznajmiłam radośnie. - Śnił mi się Jorge. Zawsze mnie budzona za nim przyśniony Jorge zdążył mnie pocałować. Dzisiaj to się przytrafiło. Choć to był tylko sen to jestem z niego szczęśliwa. - Dodałam promiennie nastawiona.
- Jak ty musisz go kochać. - Powiedziała.
- Chyba go kocham. - Szepnęłam. - Wiem, że ma 24 lata. Urodziny ma 19 grudnia. Ma na imię Jorge. Nic o nim praktycznie nie wiem... Jorge jest bardzo dobry, albo sprawia tylko takie wrażenie. Widzę w nim wspaniałego mężczyznę. Podobają mi się jego zajęcia, które prowadzi z pasją.
- Powiedział Ci kiedy ma urodziny?
- Tego dowiedziałam się w internecie. Wszystko można tam znaleźć, a na dodatek mam znajomości.
- Za niedługo będzie brała u niego korki z edukacji seksualnej. - Usłyszeliśmy Daniela, który się dosiadł do nas.
- To mi się podoba. - Zaśmiała się serialowa Ludmiła. - Pewnie setka dziewczyn zapewne chce od niego korki.
- Wolałabym, żeby nie. - Oznajmiłam.
- Martina, Daniel do szkoły. - Powiedziała moja mama wchodząc do pomieszczenia w którym byliśmy. Blondyn jęknął z niezadowolenia, a Mechi się zaśmiała.
- Miłego dnia. - Zawołała radośnie.
- A co ty będziesz robić przez ten czas? - Zapytałam się.
- Jak to co? Będę chodzić po sklepach. - Odparła blondynka klaszcząc w dłonie.
- Na razie. - Oznajmiłam chichocząc oraz całując ją w policzek.
- Baw się dobrze. - Krzyknęła. - Przynieś mi jakieś nowe wieści o nauczycielu. - Dodała szeptem.
Ubrałam kurtkę skórzaną, a potem udałam się do samochodu Daniela, gdzie on sam już tam czekał. Pod szkołą byliśmy parę minut przed ósmą. Weszłam do szkoły, a następnie skierowałam się stronę sali gimnastycznej gdzie mamy lekcje z moim ulubionym nauczycielem.
Po dzwonku weszliśmy na salę przebrane.
- Witam was panowie i dziewczęta. - Oznajmił pan Blanco ubrany w granatowe dresy i białą koszulkę przez którą było widać jego wspaniałe mięśnie. Co za ciasteczko. Gdyby takie sprzedawali to już pewnie bym przytyła od kupowania ich codziennie.
- Dzisiaj będzie test sprawnościowy. - Odparł szatyn. Jorge rozkazał niektórym uczniom przynieść potrzebne przedmioty, które będą wykorzystywane do wykonywania ćwiczeń. Test dla mnie nie był ani odrobinę trudny. Cięższe miałam próby do serialu.
- Lisowska 5... Kowalska 4... Markowski 4... Stoessel 5... Orlowski 3... Wesley 5... - Pan Blanco wyczytywał oceny za test. Byłam ze swojej zadowolona.
- Możecie już iść do szatni, Stoessel wynieść wszystko do kantorka. - Rozkazał szatyn, który nie był w dobrym humorze. Ciekawe czemu on taki podenerwowany?
Prawie wszystko już odłożyłam na swoje miejsce, a teraz zostały mi piłki. Wzięłam dwie w ręce i udałam się do pomieszczenie gdzie powinnam to zanieść. Potem do pomieszczenia wszedł mój nauczyciel, a za nim zatrzasnęły się drzwi.
- Martina możesz zanieść ten dziennik twojej wychowawczyni? - Zadał pytanie szatyn.
- Tak, oczywiście. - Oznajmiłam z delikatnym uśmiechem przejmując od niego dziennik. Udałam się do drzwi po czym je próbowałam otworzyć, ale nie chciały ani drgnąć.
- Chyba tu utknęliśmy. - Powiedziałam do szatyna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro