Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31: Długo, długo

Mogę Cię potrzebować, ale to nie znaczy, że się o tym dowiesz

Razem z Mechi chodziłam po galerii handlowej. Po drodze dołączył do nas Alex, który w przykry sposób został naszym bagażowym, który chodził za nami po sklepach.

– Jak tam się czujesz, Tini? – Zapytał się, kiedy Mercedes pozwoliła nam trochę odpocząć. Przynajmniej nie myślałam o Jorge, za co jej dziękuję. Chcę o nim zapomnieć raz i na zawsze. Wiem, że to będzie trudne zapomnieć o tej miłości, ale się postaram. Jeszcze stanę się silniejsza po tym.

– Dobrze – szepnęłam i rozglądałam się za blondynką, która poszła sobie kupić wodę.

– Przecież widzę po twoich oczach, że dobrze nie jest – powiedział Alex.

– Serio to widać?

– Teraz się przyznałaś – tak jak otworzyłam buzię, tak i ją zamknęłam. On mnie wrobił!

– A co mam ci powiedzieć, że jest cholernie źle? Że mam złamane serce, przez osobę, która jest dla mnie wszystkim?

– Wystarczy, że powiesz, że jej źle, a ja przy tobie będę.

– Ja cię zraniłam – odparłam załamującym głosem. – Zostawiłam cię dla Jorge, a ty nadal jesteś przy mnie.

– Kocham cię, a twoje zły ranią moje serce – wyznał. – Nie chcę, żebyś była nieszczęśliwa – dodał po chwili.

– Jesteś taki dobry – rzekłam z delikatnym uśmiechem. – Na pewno jeszcze znajdziesz dziewczynę, którą kochasz.

– Jak na razie kocham ciebie.

– Już jestem – powiedziała Mercedes zjawiając się koło nas, za co jej dziękowałam, bo ta rozmowa była niezręczna dla mnie. – Jak dobrze, że w marketach jest takie coś jak samoobsługa, bo inaczej bym się nie dogadała – dodała śmiejąc się z siebie.

***

Po zakupach razem z Mechi wróciłam do domu. Blondynka będzie mieszkała u mnie przez ten czas, kiedy zostaje w Polsce. Natomiast z Alexem się pożegnaliśmy i chłopak wrócił do hotelu, gdzie wynajmuje pokój.

– Czemu ja muszę go tak ranić? – Zapytałam się i od razu wrzuciłam się na łóżko.

– Mówisz o Alexie? – Spytała się dla pewności, więc potwierdziłam to kiwając głową. – Nie przejmuj się tym. Kiedyś się otrzęsie się od tej miłości. Teraz ty powinnaś myśleć o sobie, a nie o innych.

– Dlaczego ja musiałam się zakochać w Jorge, skoro Alex to dobry chłopak?

– Serce nie sługa. Ty nie masz wpływu w kim się zakochasz. To jest jak los na loterii, nigdy nie wiadomo kto ci się wylosuje. Twoim losem jest Jorge i to w nim jesteś zakochana.

– Skrzywdził mnie – zaczęłam – a nadal go tak mocno kocham.

– Skąd masz pewność, że cię skrzywdził specjalnie?

– O czym ty mówisz? – Zaciekawiona spojrzałam na przyjaciółkę. – Co masz na myśli?

– Może zobaczyłaś wtedy za mało?

– Za mało?

– Za mało – powtórzyła. – Nie wiesz co się potem działo jak wyszłaś od Jorge.

– Widziałam ich – wyszeptałam. – Całowali się, a to tak bardzo bolało.

– A co jeśli Jorge nie oddał tego pocałunku? Wybaczyłabyś mu?

– Nie wiem, Mechi – powiedziałam. – Nie mam zielonego pojęcia co zrobiłabym.

– To oglądamy The Originals? – Zadała pytanie po chwili.

– Oczywiście – odparłam z uśmiechem. – The Originals wzywa – zaśmiałam się, a następnie sięgnęłam po laptopa, gdzie włączyłam pierwszy odcinek.

***

– To już koniec? – zapytałam się zawiedziona, kiedy już obejrzeliśmy wszystkie sezony. – Która godzina?

– Trochę straciliśmy poczucie czasu, już po drugiej w nocy – rzekła Mechi.

– Aż tak późno? – Zadałam pytanie zdziwiona, a po chwili usłyszałam jakieś szmery na dole. – Co to? – Odezwałam się przerażona.

– Nie wiem – odparła blondynka. – Idziemy sprawdzić?

– A jeśli to włamywacz? – wypowiedziałam cicho.

– To nie włamywacz – odparła moja przyjaciółka, a następnie do ręki wzięła moją lampę. – W razie co przyda nam się.

– No to idziemy – powiedziałam, a następnie ostrożnie zeszliśmy w na dół. Było ciemno, ale i tak zauważyłam tam pewną postać, która za bardzo hałasowała. Kiedy się do nas odwróciła, to się stało tak nagle, że nie załapałam kiedy Mercedes użyła mojej lampy.

– Aua, co wy robicie?

– Fran? – Spytałam się zdziwiona obecnością brata w domu. W tym momencie światło w salonie zostało zapalone.

– Co tak w środku nocy hałasujecie? – Do pomieszczenia wkroczyli rodzice. – Dlaczego Mercedes trzyma lampę, a Fran za głowę z kwaśną miną?

– Trochę nas przestraszył – wytłumaczyłam. – Ale wszystko jest w porządku.

– Takim razie kładźcie się spać – zarządziła mama, a po chwili rodzice wrócili do swojej sypialni.

– Co straszysz w środku nocy? I dlaczego nic nie powiedziałeś, że przylecisz?

– To miała być niespodzianka, siostrzyczko – powiedział Fran, a następnie rozłożył ramiona, więc się przytuliłam. – To gdzie mieszka ten facet, który złamał serce mojej młodszej siostrze? – wyszeptał mi do ucha, więc się od niego oderwałam.

– Nawet go nie dotkniesz.

– On ci złamał serce, a ja mam zamiar mu złamać kości.

– Nie zrobisz mu krzywdy! – powiedziałam od razu.

– Zranił cię, a ty go jeszcze bronisz?

– Pójdę już spać, a ty lepiej też się połóż – zaradziłam, a po chwili poszłam do swojego pokoju. Mechi zaraz za mną poszła i położyła się koło mnie. Łóżko było takie duże, że naszą dwójkę bez problemu pomieściło.

– Mechi? – Zapytałam się, kiedy prawie usypiałam.

– Tak? – Spytała się sennie.

– Dziękuję, że przyleciałaś.

– Nie ma za co – rzekła blondynka. – Od tego są przyjaciółki.

***

Siedziałam w swoim pokoju razem z Mechi, która spała, a ja słuchałam muzyki. Miałam czas, żeby zacząć trochę myśleć o tym co się wydarzyło między mną, a Jorge. Miałam mętlik w głowie po tym co ostatnio mi Mechi mówiła, ale jak to się okaże prawda, że szatyn mnie nie zdradził?

– Tini! – Krzyknął Daniel, który wszedł do mojego królestwa.

– Ciszej – powiedziałam wskazując na śpiącą dziewczynę. – Coś się stało?

– Nie, to znaczy tak – zaczął się mieszać we własnych słowach.

– Mów o co chodzi? – Zniecierpliwiłam się.

– Może chodźmy się przejść – zaproponował chłopak na co się zgodziłam.

Ubrałam się z ciepłą bluzę, a następnie zeszliśmy do przedpokoju, gdzie założyłam buty i kurtkę. Razem z Danielem wyszłam z domu i ruszyliśmy w stronę parku.

– Daniel o co chodzi? – spytałam się zmartwiona. – Co jest?

– Wybacz, ale to muszę to zrobić – rzekł blondyn, a ja go wcale nie zrozumiałam. Nie wiem o co mu chodzi.

– Daniel, mów jak człowiek! – Już powoli zaczynałam tracić nerwy w tej sprawie. Zobaczyłam jak chłopak otworzył jakieś drzwi od samochodu i mnie wepchał do środka. Zdezorientowana patrzyłam się na przyjaciela, a po chwili spojrzałam na osobę, która siedziała obok mnie za kierownicą. Kurwa, Jorge!

– Zabiję Cię, Daniel! – Krzyknęłam zdenerwowana. – Zdradziłeś mnie!

– Wybacz, ale Jerzyna będzie żyć!

– Co znowu głupiego wymyśliłeś? Jaka do cholery Jerzyna?

– Jorge to na polski Jerzy, a twoje imię po polsku brzmi Martyna, czyli Jerzy plus Martyna wychodzi Jerzyna. Trudne? Nie, wystarczy tylko głową ruszyć.

– Wypuść mnie, bo nigdzie z nim nie jadę – oznajmiłam, mając na myśli szatyna. Chciałam wysiąść, ale Wesley mi w tym umożliwił.

– Wybacz, Tinka – odparł Daniel, a następnie zamknął drzwi, który chciałam po chwili otworzyć, ale zostały zablokowane przez kierowcę.

– To jest porwanie! – Warknęłam na Blanco.

– Raczej ja bym powiedział, że to jest wyjazd bez twojej zgody – stwierdził mój nauczyciel.

– Czyli porwanie.

– Niech będzie porwanie – odrzekł zielonooki, a następnie pojechał gdzieś, gdzie ja nawet nie mam zdania.

– Gdzie jedziemy? – Zapytałam się patrząc się na widoki za oknem.

– Daleko.

– Długo jeszcze?

– Może.

– Czyli?

– Trochę długo.

– Jak długo?

– Długo, długo.

– Jak długo, długo? – Spytałam się z uśmiechem.

– No długo, długo i jeszcze długo – odpowiedział z bananem na twarzy.

– Mam cię dość.

– A ja wręcz odwrotnie.

– Nie cierpię cię.

– A ja za to ubóstwiam.

– Jesteś okropny.

– A ty słodka.

– Przestań – powiedziałam z delikatnym rumieńcem.

– Dlaczego?

– Bo ja tak mówię – oznajmiłam.

– Jesteś słodka, gdy się rumienisz – zaśmiał się, a następnie skupił się na drodze. Jestem bardzo ciekawa co Jorge takiego przygotował, ale jednocześnie trochę tak zła na Daniela, że mnie tak wrobił. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro